24/12/19
Byun Baekhyun
- "Have yourself a merry little Christmas
Let your heart be light
From now on your troubles will be out of sight"
- Baek?
- Hm? - Mruknąłem przerywając śpiew. Spojrzałem za siebie na Chanyeola, który siedział oparty o kanapę. Sam znalazłem wygodne miejsce między jego udami.
- Jeśli chcesz wziąć kąpiel przed wyjściem, to zrób to teraz, dobrze? Za godzinę musimy się zbierać, a potrzebujesz do tego więcej czasu.
- Oh, tak! Minseok dał mi jedną ze swoich bomb do kąpieli, kiedy byłem u niego rano. Jest truskawkowa. - Rzuciłem z ekscytacją, zanim nie podniosłem się, żeby uzupełnić wannę wodą. Spojrzałem z siebie. Na twarzy Chanyeola widniał ciepły, domowy uśmiech, kiedy przyciągnął do siebie kokardy, które wiązałem jeszcze kilka chwil temu. Chcieliśmy ozdobić nimi roślinki, żeby miały bardziej świąteczny wizerunek.
W łazience wybrałem dość ciepłą wodę. Zaniosłem do niej ubrania na zmianę, te, w których miałem zamiar jechać do cioci Chana, Yubin. Myślałem też o bardzo delikatnym makijażu, ponieważ chciałem wypaść jak najlepiej. To rodzina Chanyeola. Bardzo ważni ludzie. O dziwo nie stresowałem się tak bardzo. Cieszyłem się, że ponownie zobaczę ich wszystkich.
W moim małym mieszkanku nie mieliśmy wanny, więc kiedy była okazja korzystałem z tej Parka. To dużo bardziej relaksujące niż szybki prysznic. Zawsze wtedy miałem czas, żeby nieco zwolnić i zastanowić się nad wszystkim.
Chanyeol nie często wspominał o Dahee, dlatego zadrżałem, kiedy usłyszałem jak wypowiada jej imię. Wiedziałem, że mnie nie lubi. Mężczyzna unikał rozmów o niej, ale od początku czułem, że nie jest zadowolona z mojej obecności w jego życiu.
- Haseul? O czym ty mówisz, Dahee? - Zapytał. Byłem pewny, że rozmawia z nią przez telefon. Jego głos był dość cichy, być może robił to specjalnie, abym nic nie usłyszał. Kiedy skończyłem przygotowywać kąpiel wyszedłem prosto do salonu. Byłem ciekaw o czym rozmawiali, ale nie chciałem dopytywać. To nie moja sprawa. W pomieszczeniu Chanyeol właśnie ubierał kurtkę. Zmarszczyłem brwi widząc to. Wciąż mieliśmy nieco czasu do wyjścia. Nie było potrzeby się śpieszyć.
Wyższy spojrzał na mnie, a jego wzrok był dość dziwny i niepokojący. Jakby winny.
- Muszę na moment wyjść, Baekkie. - Rzucił cicho. Delikatnie przytaknąłem w odpowiedzi, choć miałem ochotę zadać mu masę pytań. Czy szedł spotkać się z siostrą? Dlaczego w rozmowie pojawiło się imię dziewczyny, z którą ta chciała go związać? Zwyczajnie martwiłem się tym, co zamierzał zrobić. Mężczyzna widząc mój niepokój podszedł, aby chwilę później mocno mnie objąć. - Posłuchaj, Dahee powiedziała Haseul, że spędzę z nią dzisiejszy dzień. Czeka na mnie. - Wyjaśnił, co wcale mnie nie pocieszyło. Wiedziałem, że większość Koreańczyków spędza ten dzień ze swoją drugą połówką, zupełnie niczym walentynki. Nie chciałem, aby szedł na kolejną randkę. Obawiałem się tego. - Znajdę ją i odwiozę do domu. Na pewno wrócę nim skończysz się szykować.
- Tylko odwieziesz ją do domu?
- Dokładnie. Widziałeś jaka jest śnieżyca? Dopilnuję, żeby bezpiecznie wróciła do siebie, hm?
- To w porządku. - Odparłem. Śnieg sypał dziś naprawdę gęsto. Jeśli nie miała jak wrócić do domu, może dobrym pomysłem było, aby Chanyeol jej pomógł. - Wróć jak najszybciej. - Poprosiłem jeszcze. Chanyeol przytaknął, po czym delikatnie złączył nasze usta, dosłownie na moment. Zaraz wypuścił mnie ze swoich ramion, chwycił kluczyki i zatrzasnął za sobą drzwi wejściowe.
Zostałem sam.
Cisza w domu nie była przyjemna. To dzień, którego nie chciałem spędzać w milczeniu, ale nie miałem wyboru. Miałem nadzieję, że będzie dużo lepiej, kiedy już dotrzemy do rodziny mojego chłopaka. Wszyscy byli tam bardzo mili i rozmowni. Lubiłem ich i czułem się zwyczajnie chciany. Zaakceptowany w ich towarzystwie.
Tak naprawdę była tylko jedna osoba, której przeszkadzałem.
Dahee.
Chwyciłem swój telefon i wszedłem do łazienki. Zanurzyłem się w ciepłej wodzie, po czym wrzuciłem do wanny bombę od mojego przyjaciela. Na moment zapomniałem o telefonie, ale w końcu sięgnąłem po niego i wszedłem na konwersację, którą prowadziłem od wczorajszego poranka.
Starałem się odpisywać krótko i grzecznie, ale nie mogłem nie zauważyć jak bardzo nie cierpi mnie siostra Parka.
Dahee
Poczekaj, nie kończmy jeszcze tej rozmowy. Jest coś więcej, co muszę ci powiedzieć.
Westchnąłem czytając to. Próbowałem się z nią pożegnać, ale ona mi nie pozwalała. Z każdą chwilą wysyłała coraz więcej smsów, których wcale nie chciałem czytać.
Nigdy nie wątpiłem w związek mój i Chanyeola.
Aż do teraz.
Kochałem go i nie chciałem, aby nasze drogi kiedykolwiek się rozdzieliły, ale byłem świadom tego, że jego siostra w swoich słowach ma naprawdę wiele racji. Chanyeol zasługiwał na kogoś o wiele lepszego niż ja. Nie mogłem dać mu tego, co mogłaby dać mu chociażby Haseul. Nie tylko ślubu i dzieci, ale też akceptacji. Akceptacji, której każdy, dosłownie każdy czasem szukał.
Dahee
Chanyeol nie wróci szybko, ponieważ to randka.
Nadeszła kolejna wiadomość. Nigdy nie wspominałem o nich mojemu partnerowi. Bałem się, że zezłości się na swoją siostrę, a mimo wszystko ta była jego rodziną. Rodziną, której sam nie miałem i której nie zamierzałem mu odbierać.
Nie odpisałem kobiecie. Zamiast tego zacząłem się zastanawiać czy to faktycznie mogłoby być uznane za randkę. Przecież Chanyeol zamierzał tylko odwieźć ją do domu. Chyba nie okłamałby mnie. Nie miał powodu, ale z drugiej strony byłem jego chłopakiem. To był wystarczający powód, aby naginać tego typu rzeczywistość. Jeśli chciałby mnie zdradzić, to raczej nie byłbym osobą, której by się tym pochwalił.
Czasami nachodziły mnie specyficzne myśli. Miałem wrażenie, że może i dobrze by się stało, jeśli Chanyeol znalazłby kogoś lepszego.
Czy nasz związek naprawdę miał jakąkolwiek pozytywną przyszłość? W oczach innych, nie. Czy tylko my nie dostrzegaliśmy jak bezsensowna była nasza relacja? Jeśli widzieli to wszyscy wokół, to czy tak właśnie nie było? Może to tylko my się myliliśmy podczas, gdy inni mieli rację.
Chciałem być z Chanyeolem. Bardzo chciałem, ale pragnąłem też, aby był spełniony i szczęśliwy. Bardzo się bałem, że Park w pewnej chwili i tak zamierza ode mnie odejść, ponieważ były osoby, które mogłyby dać mu o wiele więcej. Musiał to widzieć.
Miałem wrażenie, że Chanyeol musi być mną zdenerwowany i znudzony. W ostatnich dniach obserwowałem go cały czas i byłem pewny, że istniały momenty, w których żałował związku z taką osobą jak ja.
Kiedy zgodził się znieść mnie z salonu do pokoju, u Minseoka, musiał pomyśleć, że jestem dziecinny i niesamodzielny.
Zauważył też jak wyglądały moje dłonie, kiedy gotowałem dla jego rodzeństwa. Pewnie sądzi, że nic nie umiem zrobić porządnie.
Nigdy też nie miałem dla niego wystarczająco dużo czasu przez schronisko, czy naukę gry na pianinie, przez moje dziwne godziny pracy.
Poza tym praca w barze musiała go irytować. Mógł wstydzić się, że spotyka się z kimś, kto pracuje w takim miejscu.
Było wiele rzeczy, które musiały mu się nie podobać. Nie chciałem, żeby się ze mną męczył. Nie zasługiwał na zły związek. Powinien być szczęśliwy nawet, jeśli to oznaczało zerwanie. Mogłem wciąż być jego przyjacielem. Może tego się obawiał? Że nasz kontakt zupełnie się urwie, a on straci bliską osobę? Może dlatego wciąż się ze mną męczył?
Dahee
Spójrz, Haseul jest w nim zakochana. To dobry czas, aby zerwać.
Kiedy woda zaczęła robić się zbyt zimna, uświadomiłem sobie, że od wyjazdu Chanyeola minęło już sporo czasu. Zignorowałem to jednak i skuliłem się w wannie, aby ogrzać nieco swoje ciało. Nie chciałem jeszcze wychodzić.
Chanyeol był dobrą osobą. Bardzo dobrą. Może przez to nie potrafił ze mną zerwać.
A może...
Oczekiwał aż ja to zrobię? Może liczył, że zbiorę w sobie resztkę sumienia i uwolnię go od tego wszystkiego?
W naszym związku Chanyeol bez wątpienia był tą silniejszą osobą. Sam nawet w tym momencie miałem łzy w oczach. On taki nie był. Pilnował nas obu, dbał również o mnie.
Naprawdę liczył, że to ja podejmę tą decyzję? Może powinienem to zrobić. Zdecydować się na nią nie tylko za siebie, ale za nas obu. Dla dobra Chanyeola.
Kochałem go, ale nie mogłem dać mu już nic więcej. Czasami jeśli się kogoś kocha, trzeba myśleć o dobru tej osoby, nie swoim własnym.
Jeśli miałem odejść, powinienem zrobić to teraz, bo wciąż pamiętałem dni, kiedy byłem całkiem sam. Bez Chanyeola, jego wspaniałej rodziny, przyjaciół. Samotny i zdany na siebie. Może właśnie to było mi pisane. Z każdym dniem kochałem go coraz bardziej i bardziej. Nie powinienem zwlekać do momentu, w którym nie będę potrafił bez niego żyć.
Westchnąłem cicho, drżąc z zimna. Minęło już tyle czasu, a Chanyeol wciąż nie wrócił. Może faktycznie był na randce z Haseul? Może zwyczajnie o mnie zapomniał.
- Czyli potrafiłbyś o mnie zapomnieć. - Szepnąłem wpatrując się we łzy, wpadające do spokojnej wody, burzące jej gładką tafle.
Dahee
Jeśli naprawdę go kochasz to podejmiesz dobrą decyzję, Baekhyun.
Jeśli ci na nim zależy pozwól mu odejść.
_____________
Przepraszam, kki? 😂
Ale ja wiem co robię!
Jak spędziliście dzisiejszy dzień? Co zjedliście? Mikołaj was odwiedził?
Kocham was!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro