Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23/12/19

Park Chanyeol

   Miałem wrażenie, że nie wszystko między nami jest okej. Początkowo to ignorowałem. Nie powiedziałem nic, kiedy po wejściu do kuchni zobaczyłem niemal trupio bladą twarz mojego chłopaka. Nie zwróciłem też uwagi na to, że nic nie zjadł. Nie skomentowałem jego małomówności czy niepewnego chodu. Nie powiedziałem nic na temat jego spojrzenia, które zdawało się mgliste i nieobecne za każdym razem, kiedy czułem je na sobie. 

Bałem się. Nie miewaliśmy problemów w naszym związku. Raz czy dwa zdarzyły się jakieś nieporozumienia, ale szybko je rozwiązywaliśmy. Baekhyun był delikatną osobą. Bał się krzyku, więc sam też nie podnosił głosu. Rozmowy z nim, nawet te najcięższe, przeważnie były wyjątkowo proste. Dlaczego więc tym razem nie potrafiłem zmusić się do zapytania go o jego stan? 

Kiedy wszystko toczyło się dobrze, zawsze musiał pojawić się trudniejszy moment. To oczywiste. Życie nie jest bajką, a każdy związek, mimo że zupełnie inny, jest równie trudny. Przerażało mnie, że być może nasza dwuletnia sielanka właśnie dobiega końca.

Baekhyun był wszystkim czego pragnąłem. Bałem się go stracić. Bałem się, że moje jakiekolwiek słowo może popchnąć nas głębiej w tą dziwną, niecodzienną atmosferę. Grałem, próbując zdobyć nam nieco więcej czasu. Chciałem sam domyślić się o co może chodzić. Początkowo sądziłem, że problemem może być Haseul, ale Baekhyun nie zdawał się przez nią zły. Jeszcze wczoraj powiedział, że to w porządku. Oczywiście, mój błąd w tej sytuacji był bezsprzeczny, ale mężczyzna zdawał się mi to wybaczyć. Dlaczego więc dziś zdawał mi się zupełnie nieobecny?

- Baek? - Rzuciłem, kiedy strach i niepewność sięgnęły zenitu. Telefon bruneta co jakiś czas wibrował, leżąc na stole przed nim. Dostawał wiele wiadomości, ale nie uznałem tego za dziwne. W końcu lada dzień zaczynają się święta. - Baek? - Powtórzyłem, kiedy nie otrzymałem żadnej, nawet najmniejszej reakcji. Mój chłopak drgnął i podniósł na mnie swoje spojrzenie.

- Tak?

- Może się spakujemy? Za kilka godzin idziemy do Minseoka, a jutro nie będzie na to czasu. - Powiedziałem cicho, po czym wyciągnąłem do niego dłoń. Jutro mieliśmy jechać do cioci Yubin. Wraz z rodziną tam postanowiliśmy spotkać się w te święta. Co prawda nasz grafik był dość ciężki, ponieważ Baekhyun nie mógł przerwać audycji, ale liczyłem na to, że uda nam się to wszystko uporządkować. Po prostu będziemy przez te kilka dni jeździć w kółko z domu do siedziby radia. Na szczęście nie znajdowała się daleko. To pół godziny w jedną stronę. Przemęczymy się. 

- Okej. - Odparł mniejszy, zanim chwycił moją rękę i podniósł się od stołu.

- Nie jesteś głodny? - Zapytałem, kiedy idąc do pokoju obok zostawiliśmy za sobą jego nietknięte śniadanie.

- Jakoś niespecjalnie.

- Pamiętaj, żeby coś zjeść jak skończymy. 

- Okej. - Mruknął cicho. Puściłem jego dłoń, po czym wyjąłem walizkę spod łóżka i ułożyłem ją na środku materaca. Pakowanie nie zajęło nam dużo czasu, w końcu mieliśmy tam spędzić tylko dwa dni. Trzy, licząc jutrzejszy wieczór. Nie potrzebowaliśmy wielu przedmiotów.

Baekhyun spędzał u mnie podobną ilość czasu co we własnym mieszkaniu. W związku z tym miał tu pełno własnych rzeczy. Od ubrań po kosmetyki. Nie było więc potrzeby, abyśmy po cokolwiek jechali do drugiego mieszkania. Skończyliśmy się pakować w dwadzieścia minut. 

Po wyjściu z sypialni Byun zjadł jogurt i usiadł na kanapie z telefonem w dłoni. Włączyliśmy serial, który okazał się na tyle interesujący, że obejrzeliśmy kilka odcinków. Tak zleciał nam czas do wieczora. O osiemnastej wszyscy mieliśmy spotkać się u najstarszego, który zamierzał spędzić święta sam. Niestety wszyscy prócz Sojin wyjeżdżali, więc zdecydowaliśmy się zrobić mały, przedgwiazdkowy wieczorek z jedzeniem na wynos, bo nikt z nas nie przepadał za gotowaniem. Co prawda Sehun oraz Minseok byli w tym całkiem nieźli, ale nie lubili tego robić. Święta z tteokbokki, sushi, pizzą i kurczakiem też zdawały się dobrym pomysłem. Kogo obchodziło jedzenie, skoro chcieliśmy po prostu spędzić razem czas.

Przed wyjściem Baekhyun zdawał się bardziej żywy. Zapakował nawet prezent dla małej Misun, który miał być niespodzianką. W końcu Sojin nie miała kontaktu z rodziną i sama musiała je utrzymywać. Nie sądziliśmy, że dziewczynka otrzyma wiele, a to wciąż tylko malutkie dziecko. W związku z tym Baek uparł się, że koniecznie musimy coś dla niej kupić. Wraz z Minseokiem i Sehunem wybrali się na spore zakupy, gdzie każdy znalazł coś dla Sun. To jej pierwsze święta. Powinny być dobre nawet, jeśli nie będzie ich pamiętać. 

 Na zewnątrz było zimno i padał gęsty śnieg. Staraliśmy się dotrzeć do Minseoka jak najszybciej, ale koniec końców i tak dojechaliśmy ostatni. 

- W końcu jesteście. - Rzucił mężczyzna z ogromnym uśmiechem, którego nie widziałem od wyjazdu Jongdae. Poczułem się lepiej widząc, że spontaniczne spotkanie tak bardzo go ucieszyło. Nie zasługiwał na bycie smutnym. 

- Mieliśmy być szybciej, ale drogi są śliskie. - Odparłem patrząc jak mój chłopak mocno go obejmuje. Dużo mocniej niż zwykle. Zupełnie, jakby Minseok miał być pewnym ratunkiem, ale przed czym?

- Dobrze, że dotarliście bezpiecznie. - Powiedział gospodarz, kiedy brunet szybko zdjął ubranie wierzchnie i pobiegł w głąb salonu. Zaraz usłyszeliśmy, że radośnie wita się z osobami w środku. - Wszystko w porządku? - Zapytał Kim, na co przytaknąłem. 

- Oczywiście. - Mruknąłem zdejmując buty. Nie chciałem mieszać go w nasze problemy, ponieważ sam miał ich wystarczająco. Zresztą nawet ja nie wiedziałem jeszcze w czym tkwi dany problem. 

Mężczyzna przytknął, ale nie wyglądał na przekonanego moimi słowami. Sam pewnie bym nie był. 

Po wejściu do salonu poczułem na sobie spojrzenia wszystkich przyjaciół. Wyglądało na to, że nie tylko ja dostrzegłem dziwne, nienaturalne zachowanie mojego chłopaka. On zawsze był radosny, uśmiechnięty i pozytywny, ale dziś nie zdawał się w tym szczery. Nie było wątpliwości, że coś jest nie tak, a ja powinienem porozmawiać z nim o tym, zanim ten mały problem zmieni się w katastrofę. Póki co pozostawało udawać, że nie dostrzegaliśmy jego słabej gry aktorskiej i skupić się na wieczorze, który miał nas wszystkich jeszcze bardziej do siebie zbliżyć.

Wszystko przecież się ułoży.

Musiało być dobrze. 

___________
Jak tam kochani? Przygotowania do świąt? Gotowaliście coś? Ja zrobiłam barszcz, krokiety, pierniczki, tofu a'la śledź i przygotowałam tofu do tofu a'la ryba po grecku 🤔To był ciężki dzień! 😶
Jutro usłyszymy się dopiero wieczorem, dlatego już teraz życzę wam wesołych, spokojnych świąt. Mam nadzieję że spędzicie jutrzejszy dzień dobrze 💕
Kocham was, buziaki i do jutra!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro