Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15/12/19

Park Chanyeol

Wydawało mi się, że temat pseudo randki zorganizowanej przez moją siostrę przeminie niezauważalnie. Myliłem się. Kiedy Baekhyun pojawił się w wynajmowanym mieszkaniu, o szóstej rano, zmęczony ciężką pracą i nachalnymi klientami, nie myślałem o niczym innym jak o byciu najgorszym chłopakiem na świecie. Chciałem mu powiedzieć o tym co zaszło dzień wcześniej, ale nie potrafiłem tego zrobić. Nie chciałem go martwić, kiedy wcisnął się na łóżko tuż obok mnie, po czym przysunął się najbliżej jak tylko potrafił powodując, że moje nagrzane ciało zadrżało na spotkanie z jego chłodną skórą.

- Ta noc była taka ciężka. - Westchnął wtulając się w mój bok. Dosłownie moment później na łóżko wprosiła się również Melody, która ułożyła się w zgięciu nóg Baekhyuna. Jego ciało było wilgotne, ponieważ nie wytarł go odpowiednio po prysznicu, który brał zawsze po powrocie z baru. Nie cierpiał zapachu papierosów i alkoholu, który się na nim osiadał. Sam zawsze pachniał dość słodko, ale nie nużąco. Był to miły, nienachalny zapach.

- Co się działo? - Zapytałem otulając go pościelą.

- Mieliśmy trzy bójki. Trzy. - Mruknął zamykając oczy. Zdawał się naprawdę wykończony, ale nie potrafiłem odwrócić wzroku od jego twarzy. Wyglądał na szczęśliwego, mimo ciężkiej pracy. - Jak spotkanie z siostrą? - Zapytał nawet nie uchylając powiek. Na jego ustach mogłem zobaczyć delikatny, leniwy uśmiech.

Kupując nieco czasu odgarnąłem z jego czoła kilka zbłąkanych, mokrych kosmyków. Naturalne włosy Baekhyuna delikatnie się wiły. Same końcówki tworzyły malutką falę. W moich oczach było to naprawdę urocze. Dodawało mu chłopięcego uroku.

Był zrelaksowany i szczęśliwy, a jednoczenie zmęczony fizycznie i śpiący.

Podsumowując to wszystko zdecydowałem się na odpowiedź. Prawdopodobnie najgorszą z możliwych.

Kłamstwo.

- Było w porządku.

- Wyjaśniliście sobie wszystko?

- Chyba można tak powiedzieć.

- Cieszę się. - Rzucił ponownie zamykając oczy. Wyglądało na to, że jest gotowy, aby zasnąć. Sam nie byłem już tak bardzo zmęczony. Jego pojawienie się w mieszkaniu mnie rozbudziło. Kochałem go i chciałem już zawsze mieć go blisko, ale tym razem jego obecność oznaczała również wyrzuty sumienia.

Oczywiście nic nie zaszło podczas wieczoru z Haseul. Nie spędziliśmy razem wiele czasu i mogłem go podpiąć pod czysto przyjacielskie spotkanie zważywszy na to, że nie zeszliśmy na żaden temat, który przyjacielski nie był. Nie uważałem tego wydarzenia za najgorsze, ponieważ blondynka była naprawdę miła i ciekawa. Znajomość z nią na pewno byłaby interesująca. Ona jednak liczyła na to czego nie potrafiłem jej dać, ponieważ w moim sercu istniało miejsce tylko dla jednej, konkretnej osoby, która teraz cicho mrucząc wtulała się w moje ciało. Nikt nie mógłby go zastąpić.

Obawiałem się, że w umyśle Haseul spotkanie to istnieje pod tagiem randka. Przerażało mnie to. Nie chciałem, żeby uważała mnie za swoją randkę. To nie było odpowiednie.

Czułem się winny, ponieważ miałem chłopaka i nie chciałem robić jej jakiejkolwiek nadziei na związek.

- O czym myślisz? - Zapytał cichy głos obok. Czułem, jak delikatne, różowe usta Baekhyuna ocierają się o moją skórę, kiedy mówił.

- Niczym ważnym. - Zapewniłem równie cichym głosem. Nie chciałem go wybudzić kiedy zdawał się być jedną nogą w krainie morfeusza. - Dawno nie byliśmy na randce.

- Już mnie na żadne nie zapraszasz. - Zachichotał. Wiedziałem, że powiedział to żeby mi dokuczyć, nie z żalem czy niezadowoleniem. Mimo to w pamięci natychmiast zacząłem szukać dnia naszej ostatniej, prawdziwej randki. To było naprawdę dawno temu. Jeszcze przed chorobą taty.

- Umówisz się ze mną na randkę?

- Mam dziś pracę. - Westchnął.

- Możemy pójść na poranną randkę albo zjeść randkowe śniadanie, bo na zewnątrz jest zimno, a ty dopiero wróciłeś. Mogę zrobić naleśniki z czekoladą. - Zapewniłem ponownie sięgając do jego miękkich włosów. Zwykle to ja robiłem posiłki, bo Baekhyun nie przepadał za gotowaniem i zawsze szedł na łatwiznę, przez co kończyliśmy jedząc mrożonki czy dania instant. W związku z tym wspólne śniadanie ani przygotowanie go przeze mnie nie było niczym nadzwyczajnym. Mimo to słowo randka dodawało mu atrakcyjności.

- Okej, zjedźmy randkowe śniadanie.

- Super. - Zaśmiałem się patrząc na jego niezbyt świadomą minę. Zaraz mój wzrok powiódł do telefonu, którego dioda migała w zielonym kolorze. Zastanawiałem się czy to Dahee w końcu odpisała na moje wiadomości. Mieliśmy sobie dużo do wyjaśnienia. Nie byłem pewny czy wczorajszy wieczór nie spowoduje między nami kolejnego konfliktu. Próbowałem sobie to tłumaczyć tym, że oboje byliśmy zagubieni po śmierci ojca, nie myśleliśmy do końca trzeźwo i to powodowało takie sytuacje. Może po prostu Dahee potrzebowała więcej czasu, aby sobie wszystko poukładać. Miała teraz ciężki czas, którego i ja byłem powodem.

Udało mi się zasnąć, a ponownie obudziłem się około dziewiątej. Byun wciąż leżał wtulony w mój bok, dlatego bardzo ostrożnie go odsunąłem, a w jego drobne ramiona wcisnąłem poduszkę, żeby mógł ją objąć, co też natychmiast zrobił, cicho mamrocząc o chłodzie. Słysząc to natychmiast otuliłem go pościelą, którą w dużej mierze zdążył z siebie zrzucić. Melody spała teraz w rogu łóżka, dlatego delikatnie przeniosłem ją wyżej, na przestrzeń, którą stworzyłem podnosząc się.

Odchodząc od łóżka chwyciłem jeszcze telefon, po czym wyszedłem do kuchni. Co prawda nie zapowiadało się na to, że Baekhyun wkrótce wstanie, ale mimo to postanowiłem już przygotować placki, żebyśmy potem mogli razem usiąść nie przejmując się, że coś właśnie się przypala.

Zanim jednak zabrałem się za przygotowywanie ciasta postanowiłem rozwiązać sytuację z moją siostrą. Chciałem jasności, aby spędzić ten poranek bez żadnych zmartwień.

Wybrałem jej numer.

Odebrała za trzecim sygnałem.

- Chanyeol? Dlaczego dzwonisz w środku nocy? - Zapytała ziewając. Wyglądało na to, że wybudziłem ją ze snu.

- Już ranek.

- Nie dla mnie.

- Dla ciebie również. - Odparłem postanawiając, że nie dam się zbyć. Sprawa była zbyt poważna, aby ją odłożyć. - Haseul? Naprawdę?

- Oh, racja. Bardzo miła, prawda? To moja najlepsza przyjaciółka.

- Miła, ale też naiwna. Nie wiem jakim cudem uwierzyła w twoje dobre intencje.

- Hej, moje intencje są i były czyste. - Zapewniła. Mogłem usłyszeć jak podnosi się na łóżku, zaś chwilę później, jak zamyka drzwi jakiegoś pomieszczenia. - Polubiłeś ją, prawda? Jest świetna.

- Jest w porządku.

- Nie to co ten cały Baekhyun.

- Dahee. - Mruknąłem ostrzegawczym głosem. Nie chciałem za bardzo mieszać mojego chłopaka w tą rozmowę. Nie miał najmniejszej świadomości o jej istnieniu, o tym jak bardzo wplątany został w intrygę mojej siostry.

- Chanyeol. Przyznałeś, że dobrze bawiłeś się z Haseul. Ona jest lepszą partią niż jakikolwiek chłopak. Jest piękna i bardzo mądra. Możecie wziąć ślub i mieć dzieci, on ci tego nie da.

- To mój wybór.

- To całe twoje życie. Nie możesz przegrać go przez tak głupią decyzję.

- Baek jest najlepszą decyzją.

- Naprawdę. - Westchnęła zrezygnowana. Przez chwilę milczała, aż w końcu znów zabrała głos. - Co on takiego ma, że jesteś w niego tak zapatrzony? Haseul jest wspaniała.

- Nie wątpię.

- Byłbyś dla niej dobrym partnerem. Niedawno zerwała ze swoim chłopakiem i bardzo to przeżywa. Boi się, że będzie sama. Jest bardzo wierna i mogłaby być bardzo dobrą dziewczyną. Ty też byś jej nie zostawił. Bylibyście razem szczęśliwi. Naprawdę myślę, że jesteście sobie pisani.

- Dahee, to nie to. Ona nie jest osobą, której potrzebuję. Baekhyun nią jest.

- Chcę po prostu, żebyś miał wybór, dobrze? Zmiany czasem są potrzebne. Nawet te najbardziej radykalne. Ta mogłaby być najlepszą w twoim życiu. - Zasugerowała. - Skoro już mnie obudziłeś to idę na siłownię. Do usłyszenia, Chanyeol. Przemyśl to dobrze. Ona ma naprawdę dużo więcej do zaoferowania.

- Mhm, cześć. - Mruknąłem w niezbyt dobrym humorze. Odłożyłem telefon na bok, zanim sięgnąłem po mąkę.

Słowa Dahee utknęły mi w pamięci, ale nawet przez moment nie pojawiła się myśl, że powinienem odejść od mojego chłopaka. Nie umiałbym tego zrobić. W głębi serca wiedziałem, że to wcale nie byłaby dobra zmiana. To byłaby najgorsza zmiana w całym moim życiu.

- Ale nigdy nie zajdzie. - Szepnąłem do siebie, zanim zabrałem się za przygotowywanie ciasta.

___________________
Wybaczcie, że wczoraj z wami nie porozmawiałam w komentarzach, ale nie miałam czasu :( Dziś też nie mam go wiele..
Jak minął wam dzień? Ja byłam na "Last Christmas". Straszne nudy, nie polecam. Widzieliście?
Kocham was!! Buziaki!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro