04/12/19
Park Chanyeol
Od chwili, kiedy dowiedziałem się o przyjeździe rodzeństwa nie zamierzałem ukrywać przed nimi istnienia Baekhyuna. Chciałem powiedzieć im o tym, że jestem zakochany i przyjąć na siebie całą krytykę, której się spodziewałem. Rozmawiając o tym z Byunem zapewniłem go, że nie musi się urywać, ponieważ zamierzam pozwolić, aby prawda wyszła na jaw. Mimo to, nawet w najśmielszych marzeniach, nie umiałem wyobrazić sobie chwili, kiedy zastanę Baekhyuna śmiejącego się w towarzystwie Dahee i Youngbina.
To właśnie przydarzyło się tego dnia. Stojąc zmieszany w futrynie drzwi salonu przyglądałem się swojemu chłopakowi, który z niezwykłą delikatnością pomagał mojej siostrze prostować jej długie, czarne włosy.
- Oh, fryzjer się obudził. - Rzuciła kobieta, spoglądając w moją stronę z subtelnym uśmiechem. Brunet dopiero w tej chwili zauważył moją obecność. Jego twarz natychmiastowo rozjaśniła się w radości, jednak ten nie zrobił ani jednego kroku w moim kierunku, pozwalając mi zrozumieć, że w tej chwili jesteśmy tylko przyjaciółmi.
- Cześć, co tu robisz, Baek? - Zapytałem próbując nieco ukryć moje zadowolenie z jego obecności. Cieszyłem się zupełnie jakbym nie widział go od kilku dni, podczas gdy prawda była zupełnie inna.
- Twoja mama prosiła, żebym sprawdził czy wszystko w porządku. Nie odbierałeś telefonu. Poza tym powiedziałem jej, że odbierzemy kwiaty. Dziś bardzo zimno, więc lepiej, żeby nie jechała taki kawał, prawda? Możemy to zrobić za nią. - Powiedział wracając do swojego zajęcia.
- Jest dopiero ósma. - Rzuciłem spoglądając na zegar.
- Pogrzeb jest o dwunastej. - Odparł krótko. Chciałem zapytać go o wiele rzeczy, jak to czy z mamą wszystko w porządku oraz dlaczego rozmawiał z nią z samego rana. Wiedziałem, że uzyskałbym odpowiedzi bez problemu, jednak nie chciałem, żeby Dahee uznała, że brunet jest dziwnie blisko mojej rodziny. W zamian wróciłem do swojego pokoju i przygotowałem się do wyjazdu po kwiaty. Musiałem policzyć na to godzinę. Cieszyłem się jednak, że to ja wykonam ten przykry obowiązek. Było zimno, a z nieba padał śnieg, który co chwilę wabił wzrok Baekhyuna. Obawiałem się, że mama mogłaby się przeziębić. Rzadko wychodziła z domu.
Pochówek oraz późniejsze ceremonie zajęły nam trochę czasu. Odbyły się w dobrej atmosferze, mimo tego, że moje rodzeństwo nie pałało sympatią do tej części rodziny. Skupili się więc na obserwowaniu naszych interakcji, co jakiś czas mrucząc po nosem o tym, że Byun jest naprawdę blisko moich krewnych. Prawda była taka, że podczas choroby taty wiele osób odwiedzało nas oraz szpital. Baekhyun poznał ogromną część mojej rodziny. Przyjaźnił się z moją kuzynką, siostra mojego taty go uwielbiała, podobnie do jego osiemdziesięcioletniego wujka. Baekhyun po prostu w bardzo łatwy sposób jednał sobie ludzi. Wszyscy go lubili, dlatego i dziś z wieloma osobami wymienił przynajmniej po kilka zdań.
Widząc wzrok Dahee wiedziałem, że podejrzewa go za więcej niż przyjaciela rodziny, jak to sam się przedstawił. Oficjalnie nasz związek zaczął się dwa lata temu i każdy, kto dotychczas poznał Baekhyuna, wiedział, że jest on moim chłopakiem. Inaczej był z rodzeństwem. Bałem się, że wiadomość mogłaby zepsuć uroczystość.
- Skarbie? - Usłyszałem za sobą głos mamy. Zawsze był spokojny i wyważony. Odwróciłem się w jej kierunku, przerywając obawy rosnące w mojej głowie. - Pojadę do domu z Yubin, dobrze? - Zapytała uśmiechając się do mnie delikatnie. Jej oczy były zaczerwienione i podpuchnięte. Bałem się tego jak wiele godzin musiała przepłakać przed pojawieniem się na pożegnaniu.
- Oczywiście. - Odparłem ostrożnie ją obejmując. Yubin była siostrą bliźniaczką taty, jednocześnie będąc jej najlepszą przyjaciółką. Zresztą to dzięki niej moi rodzice się poznali. W takiej chwili jak ta najlepszym było, aby spędziły ze sobą więcej czasu. Obie potrzebowały wsparcia. Swoje wzajemne nie zwiodło ich od trzydziestu lat przyjaźni. - Dzwoń w razie czego.
- Będę. - Zapewniła, zanim nie odsunęła się nieco z moich ramion. Ostatni raz uśmiechnęła się w moim kierunku, zanim wróciła do budynku, mijając się w drzwiach z Baekhyunem.
- Co tu robisz? - Zapytał powoli podchodząc do mnie. Podobnie do mnie miał na sobie rozpiętą kurtkę. Jego włosy były schludnie ułożone, a on prezentował się nienagannie w eleganckim stroju. - Jest zimno. - Dodał, kiedy objąłem go ramieniem, przyciągając jeszcze bliżej.
- Chciałem odetchnąć. Wiesz, że nie lubię tłumów. - Powiedziałem opierając brodę o czubek jego głowy. Był dużo niższy ode mnie, ale wyjątkowo to lubiłem. Nie był niski, ale nie należał do osób wysokich. Zdawało mi się, że i on całkiem to lubi. Mały, słodki Baek. - Myślę, że będziemy się zbierać, hm? Odwiozę cię do domu, żebyś mógł przebrać się przed radiem.
- Dziękuję.
- Idziesz dziś do baru? - Zagadnąłem, dla pewności. Nie lubiłem jego pracy. Wiedziałem, że nie jest na tyle bezpieczna jakbym tego chciał. Przeważnie stał za barem, ale nieraz pomagał sprzątać. Na samą myśl o tym w moim umyśle pojawiał się obraz spragnionych, kobiecych oraz nieraz męskich dłoni, czatujących tylko, aby go dotknąć.
- Jutro. W piątki zawsze jest duży ruch.
- W porządku. - Westchnąłem, po czym spojrzałem na moment za siebie, aby upewnić się, że nikt nas nie obserwuje, zanim złożyłem krótki pocałunek na jego gładkim czole. - Zbierajmy się.
Powrót do domu nie trwał długo. Odwiozłem Baekhyuna, po czym wraz z rodzeństwem obrałem kierunek na własne mieszkanie. Wkrótce zamierzali przenieść się do swojej rodzicielki, co całkiem mnie cieszyło. Lubiłem ich towarzystwo, ale musiałem być uważny w tym co mówię. Wiedziałem jednak, że poległem udając przyjaciela bruneta. Czułem to w atmosferze panującej w samochodzie po jego zniknięciu. Dahee wyglądała na naprawdę rozczarowaną.
- Chanyeol? - Rzuciła, kiedy wszyscy wtłoczyliśmy się do mojego mieszkania.
- Tak?
- Porozmawiamy? - Zapytała, na co cicho westchnąłem, ale przytaknąłem.
- Najpierw się przebierzmy, co? Potem usiądziemy i porozmawiamy.
- Brzmi jak dobry plan. - Odparła brzmiąc przy tym dość chłodno. Uprzedziła, że zamierza pierwsza zająć łazienkę, co też po kilku minutach zrobiła. Youngbin nie przejmując się ubiorem od razu znalazł Melody, która nie wyglądała na zadowoloną jego obecnością. Mimo to pozwoliła, aby mocno ją objął, po czym rzucił się na kanapę.
- Ty też chcesz o tym porozmawiać? - Zapytałem uznając, że nie ma sensu owijać w bawełnę. Oboje dobrze wiedzieliśmy co jest powodem niezadowolenia Dahee. Mężczyzna początkowo tylko wzruszył ramionami, zamykając oczy. Melody skuliła się na jego brzuchu, prawdopodobnie odbierając mu powietrze swoim ciężarem.
- Mówiłeś rano, że Baekhyun to ktoś bardzo ci bliski. Domyśliłem się wcześniej. Mogłeś to od razu powiedzieć. Przecież wiemy, że masz inną orientację. - Powiedział cicho, jakby w obawie, że siostra może to usłyszeć.
- Nie chciałem psuć jej humoru. - Westchnąłem opierając się o ścianę. - Cieszyła się, że znów jesteście w Korei.
- I tak musiała się o tym dowiedzieć. - Mruknął, zanim przeciągnął się lekko i otworzył oczy, aby na mnie spojrzeć. - Wiesz, że to bez przyszłości, prawda?- Zapytał nawiązując ze mną kontakt wzrokowy.
Nic nie odpowiedziałem. Nie wiedziałem co powinienem. Oczywiście, że nachodziły mnie podobne myśli. Bałem się, że któregoś dnia Baekhyun postanowi, że pragnie rodziny, żony i spokojnego życia, którego nie umiałem mu zagwarantować. Nie, kiedy wszyscy wokół nas oceniali. Obawiałem się, że po prostu postanowi odejść. To był najgorszy z możliwych scenariuszy. Życie bez niego wydawało się okropną opcją po tym, jak doświadczyłem życia u jego boku.
Chciałem jednak wierzyć, że spędzimy razem całe życie, że do starości będę mógł podziwiać jego promienny uśmiech oraz słuchać anielskiego śpiewu.
- Lubię Baekhyuna. - Rzucił w końcu, ponownie zamykając oczy. - Jest w porządku.
- Tak sądzisz? - Zapytałem nie mogąc powstrzymać uśmiechu cisnącego się na usta.
- Pewnie. Wygląda, jakby mu na tobie zależało. - Dodał.
- Więc nie przeszkadza ci to, że jesteśmy razem?
- To nie moja sprawa. - Odparł prosto. Zawsze był otwarty i swobodny, ale mimo to do dziś obawiałem się jego reakcji. Wyglądało na to, że niepotrzebnie. - Po prostu mam nadzieję, że cię nie zrani.
- Zmieniłam zdanie. - Oświadczyła nagle Dahee wychodząc z łazienki. Wyglądała na nieco spokojniejszą, kiedy ręcznikiem osuszała mokre włosy. - Porozmawiamy jutro.
______________________
Dziś jest tak zimno! Czy w waszym mieście spadł już śnieg? W Gdańsku miał być pod koniec listopada, ale nie było ani trochę. Jestem tym mega rozczarowana :C Naprawdę czekam na śnieg.
Kocham was!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro