27/12/18
Park Chanyeol
Już wchodząc do budynku czułem, że coś jest nie tak jak być powinno. Było późno, skończyłem już pracę w salonie, z którym miałem podpisaną umowę do końca miesiąca, Baekhyun wrócił już do domu po audycji. Teoretycznie powinienem zabrać go spod bloku tak jak mieliśmy to umówione. Mimo to minuty mijały, kiedy czekałem w samochodzie na jakikolwiek znak od niego. Byłem zmęczony, chciałem już odpocząć, a on się spóźniał. Przez myśl przeszło mi, że może zapomniał o naszym spotkaniu lub po prostu zasnął przytłoczony natłokiem obowiązków, które codziennie wypełniał. W końcu po dziesięciu minutach zdecydowałem się wejść na górę i sprawdzić czy wszystko w porządku.
Znałem kod do klatki schodowej więc nie dzwoniłem, aby poprosić, żeby mi otworzył. Po prostu wszedłem do środka i zacząłem wspinać się na odpowiednie piętro. Schody były śliskie i mokre. To prawdopodobnie wina deszczu, który od kilku godzin nieustannie padał. Mieszkańcy musieli pozostawić plamy swoimi ciężkimi, zimowymi butami.
Drzwi do mieszkania Baekhyun'a były uchylone. Spowodowało to we mnie gwałtownie wzrastający niepokój. Czy coś się stało? Może ktoś się włamał?
Ostrożnie złapałem za klatkę i mocniej rozchyliłem drzwi, aby nikt nie usłyszał, że jestem w środku. W razie ewentualnego włamania mogłem w ten sposób przyłapać przestępce.
Tak jednak się nie stało, ponieważ od razu u wejścia powitało mnie ciche pochlipywanie. Z pewnością nie należało do Sehun'a, który planował powrót do miasta dopiero na sobotę. Nie należało również do mojego chłopaka, ponieważ było zbyt paniczne, a Byun zawsze płakał niemal całkowicie bezgłośnie. Poza tym miałem wrażenie, że nie jest to dźwięk wydawany przez mężczyznę. Zdawał się kobiecy.
Zajrzałem do salonu, ale nie było tam nikogo. Wiedziony intuicją poszedłem do pokoju bruneta, ale i tam zastała mnie pustka. Pomyślałem, że płacz musi dobiegać z pomieszczenia należącego do Oh'a, ale przechodząc obok kuchni zauważyłem sylwetkę skuloną na zimnych kafelkach, z dłońmi zasłaniającymi jej twarz. Mimo to nie miałem wątpliwości kim jest dana osoba.
- Sojin? - Rzuciłem podchodząc bliżej. Dwudziestolatka odsłoniła wypełnione łzami oczy i spojrzała prosto na mnie.
- Nie sądziłam, że tu będziesz. - Szepnęła wycierając twarz. Nie przepadałem za nią, co było nie słuszne zważywszy na to, że nie robiła niczego z rzeczy o jakie wcześniej ją podejrzewałem. Mimo to podszedłem bliżej i usiadłem obok. Po drodze mój wzrok padł na kubek wypełniony parującą herbatą. Chwyciłem go i podałem drżącej dziewczynie. Nie ważne czy ją lubiłem, czy też bezpodstawnie nie, potrzebowała pomocy.
- Co się stało?
- Nie jestem pewna czy cię to zainteresuje. - Zaśmiała się gorzko. Zaraz jednak z jej oczu popłynęły kolejne łzy. - Przepraszam, Chanyeol oppa.
- Za co?
- Baekhyun pozwolił mi się tu zatrzymać na jakiś czas. - Wyjaśniła podnosząc na mnie wzrok. Zdawała się niepewna, może nawet odrobinę przestraszona. Było mi głupio, że wywołałem w niej takie emocje. Wiedziałem, że wyglądam na chłodnego, ale nie robiłem tego specjalnie. Taki po prostu byłem.
- W porządku.
- Naprawdę?
- Oczywiście, to jego dom, nie mój.
- Ale to twój chłopak. - Powiedziała powodując ciepło na moim sercu. Dziwnym było usłyszeć takie słowa od całkowicie obcej dziewczyny. Było w tym jednak coś zaskakująco miłego.
- Ufam mu. - Zapewniłem gładząc jej włosy, aby odrobinę się uspokoiła. Nigdy nie miałem rodzeństwa, ale zdawało mi się, że takie odczucie wywoływała w Baekhyun'ie. Jakby była jego młodszą siostrą, którą musiał się zająć. - Więc? Dlaczego musisz tu zostać? Może jakoś ci pomogę.
- Nie sądzę, żebyś mógł. - Zaśmiała się. - Mój ojciec wyrzucił mnie z domu. - Wyjawiła zaskakując mnie tym. Była śliczną, ułożoną, młodą dziewczyną. Nie rozumiałem jak ktokolwiek z rodziny mógł jej coś takiego zrobić.
- Dlaczego?
- Mam! - Zanim Sojin zdążyła odpowiedzieć do środka wpadła kolejna, drobna postać. Baekhyun zdawał się zszokowany sceną, którą zastał. Oboje z dziewczyną siedzieliśmy na chłodnej podłodze rozmawiając w sposób całkiem przyjazny. W końcu jeszcze kilka dni temu miałem w stosunku do niej same przykre odczucia.
Byun nie powiedział nic w moim kierunku. Kiedy Sojin odłożyła kubek, upiwszy zaledwie odrobinę, podał jej małą, mlecznobiałą siatkę, przez którą ledwo widocznie prześwitywały cztery różnorodne kartoniki.
- Czy ty- Zacząłem, ale dziewczyna mi przerwała.
- Zobaczymy. - Powiedziała nieco łamiącym się głosem. Mój chłopak pomógł jej wstać, po czym zajął jej miejsce, kiedy tylko wyszła z pomieszczenia. Nie chciałem żeby siedział na ziemi. Mógł zmarznąć.
- Od dwóch tygodni spóźnia jej się okres, więc raczej to pewne. - Powiedział wychylając się odrobinę w moją stronę. Nie wiem czy własnie to miał na myśli, ale objąłem do ramionami i złożyłem pocałunek na czubku jego głowy. Nie wiem dlaczego zwróciłem na to uwagę, ale jego włosy pachniały pomarańczami. Był to naprawdę ładny, świeży zapach.
- Dlatego ją wyrzucił?
- Nie.
- Więc czemu?
- Nie wiem czy powinienem ci o tym mówić. To prywatne. - Rzucił cicho. Zaraz jednak odetchnął i wtulił twarz w mój tors. - Od kilku miesięcy spotyka się ze swoim kuzynem.
- Kuzynem?!
- Cicho! - Krzyknął Baek, nie chcąc, aby Sojin nas usłyszała.
- Nie jestem zła. - Odparła dziewczyna. Jej głos był ledwo słyszalny, ale dotarł do nas. Było mi trochę źle przez to, że nas usłyszała, ale brunet nie zdawał się zły. Ona również nie. Przez chwilę w mieszkaniu panowała niezaprzeczalna cisza. Słyszałem jak Sojin przemieszcza się po łazience czekając na wynik testów. Było mi odrobinę smutno z jej powodu. Miała dwadzieścia lat. Nikt w tym wieku nie chce dziecka.
- Musicie być bardzo blisko, skoro do ciebie przyszła. - Rzuciłem cicho. Baekhyun wzruszył ramionami.
- W pracy mężczyźni jej nie lubią. Jest dziewczyną i jest młodsza, a muszą się jej słuchać. Mnie też nie lubią, bo się z nią przyjaźnie. Musimy trzymać się razem. - Wytłumaczył. Odrobinę mnie zakuło na myśl, że Baek może mieć jakiekolwiek problemy w biurze. Nigdy mi o tym nie mówił.
Do pomieszczenia wróciła dziewczyna. Usiadła obok nas w oczekiwaniu. Zastanawiałem się dlaczego zdaje się to tak naturalne i czy na stałe weszła do naszych żyć.
- Oppa mówił, że chcesz otworzyć swój salon.
- Tak, z przyjaciółmi. - Odparłem uśmiechając się do niej. Kiwnęła delikatnie głową i skuliła nogi. Przez myśl przeszło mi, że jeśli faktycznie jest w ciąży, to nie powinna siedzieć na zimnej podłodze.
- Pomogę wam, obiecałam Baekhyun'owi. Niezbyt interesuję się fryzjerstwem, ale mogę pomóc z formalnościami. Uczyłam się, żeby pomóc bratu prowadzić firmę ojca.
- Nie wiem jak mógłbym ci się odwdzięczyć. - Powiedziałem szczerze. Tak naprawdę z biznesem nie miałem nic wspólnego. Żaden z nas ani trochę się tym nie interesował, a mieliśmy poprowadzić coś własnego. Odrobinę się tego bałem.
- Wystarczy, że będziecie dobrymi wujkami. - Zaśmiała się dziwnie swobodnie. Tak, jakby wiedziała już, że faktycznie nosi w sobie dziecko, jakby była całkowicie pewna wyniku testów.
Kiedy kilka dłuższych chwil później wróciła do łazienki, okazało się, że miała rację.
Sojin była w ciąży. Początkowo płakała, ale widząc radość, może odrobinę sztuczną, Baekhyun'a uśmiechnęła się. Byłem pewny, że sobie poradzi, ponieważ i on to powtarzał. Nie mogłem powstrzymać tego, że z tego dziwnego powodu i ja się ucieszyłem.
_________________________
Pomyślałam, że to czas przybliżyć wam postać Sojin i pokazać dlaczego Baek tak bardzo ją lubi! Chyba najwyższy czas. W końcu zostały jeszcze tylko 4 dni.
Czy jest coś co bardzo chcielibyście, abym poruszyła przed końcem MiD2? Został mi jeden rozdział do zagospodarowania, więc mówicie, jeśli brakuje wam czegoś konkretnego!
Jak wasz dzień? Macie jakieś plany na sylwester?
Kocham was! Buziaki!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro