Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

26/01/19

Park Chanyeol

- Chanyeol, ja nie wiem czy to jest dobry pomysł.

- Spokojnie, wszystko będzie dobrze.

- Mam złe przeczucia.

- Po prostu je zignoruj. 

- A jeśli zginiemy? - Zapytał mój rozmówca, na co westchnąłem i spojrzałem w jego stronę. Baekhyun siedział tuż obok mnie, z dłonią szczelnie oplecioną wokół mojego ramienia. Uśmiechnąłem się lekko, po czym poprawiłem jego brązową grzywkę i ostrożnie pogłaskałem odrobinę zaróżowiony policzek. Miałem nadzieję, że nieco go to uspokoi, ale szeroko otwarte w przerażeniu oczy wciąż wpatrywały się prosto we mnie, wyczekując odpowiedzi.

- Nie bój się, Baekkie. Obiecuję ci, że wylądujemy bezpiecznie w Tajlandii. - Zapewniłem pozwalając mu, aby wtulił się odrobinę w moje ciało. Nie przeszkadzało mi to, w końcu uwielbiałem czuć go obok.

- Chan, ale przecież nie znasz przyszłości. Nie możesz mi tego obiecać. - Powiedział kilka sekund przed tym jak samolot zaczął wbijać się w powietrze. Widząc łzy w oczach mojego chłopaka, nic nie mówiąc ułożyłem dłoń na tyle jego głowy i delikatnie ją pogładziłem. Jego twarz zniknęła w materiale mojej bluzy. - Nie dam rady, wracajmy do domu. - Rzucił po chwili. 

- Nie możemy kazać im lądować. - Odparłem. 

Przez dłuższy moment panowała między nami cisza. Słyszałem, że siedzący za nami Sehun zaczyna rozmawiać z Jonginem. Przed nami pojawiły się oczy Minseoka, który próbował zajrzeć do tyłu przez szparę między fotelami. Zaraz jednak Jongdae zapytał go o coś powodując, że chcąc czy nie musiał wrócić do odpowiedniej pozycji. 

- W porządku? - Zapytałem nieco zmartwiony. Samolot ustabilizował już lot, ale Baekhyun wciąż nie uniósł twarzy. Jedyną oznaką tego, że usłyszał moje pytanie była jego odpowiedź w formie pokręcenia głową. - Wiesz, samoloty to najbezpieczniejsza forma podróżowania. Wynika to z rzetelnie prowadzonych danych. Prędzej doświadczysz wypadu na jednej z ulic naszego miasta niż w samolocie. 

- To nie brzmi pocieszająco. - Skomentował Jongin, na co westchnąłem. Chciałem tylko pomóc. - Baek, naprawdę nie masz się czego bać. Nie zginiesz ani tu, ani u nas. Obiecałem ci przecież, że oprowadzę cię po Bangkoku. 

- Poza tym wciąż nie wybraliśmy koloru wiodącego w salonie. - Wtrącił Sehun. - Jesteś nam do tego zbyt potrzebny, aby umrzeć. 

- Jesteście beznadziejni. - Zaśmiał się Minseok, spoglądając w naszym kierunku. Kilkoro innych pasażerów również kierowało na nas swoje spojrzenia. Było to nieco krępujące. - Baekkie, skarbie. - Rzucił obracając się bardziej w kierunku mojego chłopaka. - Wziąłeś tę różową piżamę? - Zapytał na co zmarszczyłem brwi. Nie rozumiałem co wspólnego miał jego pytanie z aktualnym stanem mojego partnera. Byun delikatnie przytaknął, na co starszy uśmiechnął się lekko i westchnął niemal teatralnie. - To źle, ja swojej zapomniałem. - Przez chwilę nie otrzymał żadnej reakcji. Kiedy pomyślałem, że zostanie zignorowany, Baekhyun zacisnął dłoń na skrawku mojej bluzy i odciągnął od niej twarz.

- Co zrobiłeś?

- To z pośpiechu.

 - Mieliśmy mieć takie same. - Oświadczył wyraźnie rozczarowany. Minseok wzruszył ramionami, wpatrując się w mojego chłopaka, który nieco bardziej się odsunął. - Przecież po to je kupiliśmy. 

- Wiem, ale nie wydaje mi się, że ją spakowałem.

- O czym mówicie? - Wtrącił Sehun marszcząc brwi. Wyglądał nieco groźnie zważywszy na to jak wyraźnie zarysowane były. Wszyscy jednak wiedzieliśmy, że jego wygląd nijak ma się do osobowości. 

- Kupiliśmy piżamy z BT21. - Wyjawił Baekhyun, rozczarowany słowami najlepszego przyjaciela. Puścił moją bluzę i westchnął. 

- Co to?

Obaj mężczyźni pogrążyli się w tłumaczeniu nam co oznacza dane hasło. Jedynie Jongdae orientował się o co chodzi, dlatego nieco rozjaśniał nasze wątpliwości za każdym razem, kiey Baekhyun i Minseok zaczynali używać nie zrozumiałego dla nas, fanowskiego języka. Kiedy mój chłopak zaczął opisywać nam każdą z postaci BT21 zauważyłem, że jego dłonie nie drżą już w strachu, a na twarzy pojawił się nieśmiały uśmiech. Kim widząc mój wzrok puścił w moim kierunku oczko, jakby mówiąc, że nie muszę dziękować mu za zmianę humoru mojego chłopaka. Byłem mu naprawdę wdzięczny.

     Lecieliśmy sześć godzin. Był to najkrótszy lot, jaki znaleźliśmy, ale mimo to byliśmy zmęczeni, kiedy dotarliśmy na miejsce. Hotel, w którym mieliśmy, nocować znaleźliśmy bez problemu. Jongin dobrze znał to miasto. Spędził tu wiele czasu na wymianie uczniowskiej. Była dziewiętansta, ale wszyscy chcieliśmy nieco odpocząć, dlatego kupiliśmy jedzenie po drodze i odebraliśmy klucze do pokoi. Wszystkie znajdowały się dość blisko siebie, na drugim piętrze. 124, 129 i 132. 

- Wychodzimy gdzieś dzisiaj? - Zapytałem ciągnąc za sobą walizkę. Drugą ręką obejmowałem pas Baekhyuna, który raz po raz ziewał, przysłaniając usta. 

- Proponuję dwie godziny odpoczynku, a potem możemy podjechać do China Town. To dwadzieścia minut stąd, a autobus mamy niemal pod budynkiem, co wy na to? - Zapytał Jongin, który bezapelacyjnie stał się naszym dowódcą podczas tej podróży.

- Jestem za.

- Ja też.

- Baek? - Zapytałem spoglądając na zmęczonego bruneta. Widząc, że zainteresowanie grupy jest na nim skupione, nieco się speszył i przytaknął. Być może w jego przypadku lepszym pomysłem byłby sen, ale nie zamierzałem go ograniczać. Wiedziałem, że do China Town pojedziemy jeszcze kilkakrotnie, ale nie chciałem, żeby przegapił nasz pierwszy wspólny wieczór w Tajlandii. 

Krótko się pożegnaliśmy, podzieliliśmy prowiantem, po czym każdy z nas uciekł do swojego pokoju. Mój i Baekhyuna miał najwyższy numer z tych, które były przeznaczone w ręce naszej paczki. Numer 132. 

Otworzyłem drzwi i wpuściłem mniejszego do środka. Zanim je zamknąłem Baekhyun już leżał na łóżku znajdującym się w centralnej części pomieszczenia. Nic nie mówiąc odstawiłem walizkę na bok i podszedłem bliżej. Usiadłem obok na materacu i pozwoliłem, aby drobne ramiona luźno objęły mnie w pasie. Spojrzałem z uśmiechem na jego twarz. Na drobne usta, bladą skórę i lśniące radością oczy. Wyglądał równie pięknie jak zawsze, mimo zmęczenia. 

- Soku? - Zapytałem cicho, przenosząc wzrok na siatę leżącą obok. Baek zaprzeczył ruchem głowy. Rozejrzałem się po niewielkim pomieszczeniu. Znajdowało się blisko centrum, więc nie należało do najtańszych. Mimo to zdawało mi się, że nie zapłaciliśmy wiele, gdyby porównać ceny do okolicznych hoteli.

Przy wejściu znajdował się mały korytarz, a w nim  drzwi do łazienki. Pokój był niewielki, z jednym, dwuosobowym łóżkiem, biurkiem, szafą oraz stolikiem przy oknie. Widoki nie zdawały się zbyt zachwycające, ponieważ wokół było wiele innych, szarych budynków. 

- Chanyeol?

- Hm?

- Idziemy spać? - Zapytał, na co westchnąłem i zdjąłem siatkę z materaca, aby umieścić ją na ziemi. Położyłem się obok Baekhyuna, który natychmiast przysunął się bliżej. Leżałem na plecach, on zaś na brzuchu, mocno wtulając się w mój bok. 

- Uspokoiłeś się już po locie?

- Nie chcę robić tego nigdy więcej. - Zaśmiał się, pozwalając, abym objął go ręką. Moja dłoń spoczęła nieco nad jego pośladkami, a ja niewiele myśląc zsunąłem ją niżej. Zorientowałem się co zrobiłem dopiero kiedy wyraz twarzy mojego chłopaka zmienił się w bardziej zaskoczony.

- Musimy jakoś wrócić do domu. 

- Możesz mnie zanieść.

- Cała przyjemność po mojej stronie. - Zapewniłem, patrząc jak mniejszy mężczyzna odrobinę się unosi i przysuwa jeszcze bliżej. Nasze usta niechlujnie się o siebie otarły, zanim Baek zdecydował się połączyć je w leniwym pocałunku. Uniosłem drugą rękę i wciągnąłem jego drobniejsze ciało na swoje, aby bez problemu powędrować lewą dłonią prosto pod luźny sweter, który miał na sobie. Jego skóra zawsze była gładka i delikatna. Teraz dodatkowo wyjątkowo ciepła przez temperaturę panującą w pokoju.

- Mmm.

- Hm? - Rzuciłem słysząc pomruk. Przyłożyłem usta do jego szyi czekając na jakiekolwiek słowo. 

- M-mój telefon. - Westchnął, pozwalając mi na złożenie kilku ciemnych plam na jego jasnej skórze. Lubiłem to robić, ponieważ zawsze były dobrze widoczne i sprawiały, że czułem się nieco bezpieczniej w naszej relacji. - Dzwoni.

- Poczeka.

- To Sojin. - Uprzedził podnosząc się, aby sięgnąć do kieszeni spodni. - Coś mogło się stać. - Oświadczył poważniejąc. Wstał ze mnie i usiadł obok, po czym odebrał połączenie.

Nie słuchałem o czym rozmawiają. Ich rozmowy najczęściej dotyczyły samopoczucia dziewczyny, dlatego nie skupiałem się na tym za bardzo. Byłem pewny, że poradzi sobie bez nas. Głos mojego partner zawsze był dość spokojny i stonowany. Prawdopodobnie powodowała to jego profesja. Zwykle powodował we mnie senność i tak samo było tym razem. W którymś momencie zamknąłem oczy na dłużej, niż planowałem. Kiedy się obudziłem Baekhyun stał nieco dalej i zakładał na siebie cieńsze ubranie. 

- Która godzina?

- Za dwadzieścia dziesiąta. - Powiedział, na co podniosłem się do siadu. Potrzebowałem chwili, żeby nieco ocucić zamglony snem umysł. Na dobrą sprawę hotelowe łóżko okazało się zadziwiająco wygodne. Jeśli kiedykolwiek zdecydujemy się z Baekhyunem na wspólne mieszkanie namówię go na podobne. - Chcesz zjeść coś przed wyjściem? Mamy zimne frytki, soki i jakieś tutejsze słodycze. - Przypomniał mi, poprawiając grzywkę. Wydawało mi się, że jest z niej zadowolony, ponieważ nieco urosła i odsłaniała jego gładkie czoło, odejmując mu przy tym uroczej aury, ale w zamian dodając odrobinę drapieżności. Osobiście lubiłem każde jego wydanie. Musiałem przyznać, że aktualne miało w sobie coś pociągającego.
- Zjem coś w China Town. - Zadecydowałem podnosząc się z materaca. Przeciągnąłem się i zabrałem za odświeżanie swojego wygląda. Zajęło mi to dłuższą chwilę. Kiedy wyszedłem z łazienki Byuna nie było już w pokoju, dlatego ubrałem buty, zabrałem najpotrzebniejsze przedmioty i również wyszedłem. Na zewnątrz była już cała nasza paczka. Najwyraźniej oczekiwali już tylko mnie.
- Nareszcie. - Rzucił Jongdae.
Gdybym miał jakoś podzielić naszą, i tak niewielką, poczkę prawdopodobnie uznałbym, że trzymam się najbliżej Jongdae i Jongina, zaś Baekhyun Minseoka. Ciężko powiedzieć jak z Sehunem, ponieważ na dobrą sprawę pasował do obu tych grup. Czasami robił sobie maseczki z chłopakami, a innym razem oglądał z nami mecz i grał w Fifę.
Teraz wszyscy prócz Jongdae rozmawiali o ulubionym zespole Baekhyuna, co wcale mnie nie zdziwiło. Często o nich napominał, a młodszy Kim nie interesował się BtoB. Pewnie dlatego oczekiwał mojej obecności.
- Chodźmy. - Powiedziałem wychodząc przed szereg. Ruszyłem na schody i zbiegiem na dół. Cała reszta zrobiła dokładnie to samo, z tym, że Sehun niemal połamał nogi na jednym z ostatnich stopni. Na szczęście idący za nim Jongin złapał za kaptur jego bluzy, przywracając mu równowagę.
   China Town robiło wrażenie. Było już ciemno, ale ulica lśniła od podświetlanych bilbordów. Roiło się tam od różnych pojazdów, było okropnie głośno, a w powietrzu unosiły się zapachy dochodzące ze sklepów i mniejszych straganów. Wokół było pełno turystów i pobliskich mieszkańców. Wcale się temu nie dziwiliśmy. W końcu to sobotni wieczór w Bagkoku.
- Trzymajmy się wszyscy razem. - Poprosił Jongin, rozglądając się wokół. W okolicy było wiele ciekawych miejsc, do których chętnie zaglądaliśmy, mimo późnej godziny. Prawdopodobnie sprzedawcy od dawna przestawili się na wieczorno nocny biznes. Wiadomym było, że ta okolica największe wrażenie robi po zmroku.
- Chanyeol?
- Tak? - Zapytałem odwracając się nieco w kierunku Baekhyuna, który szedł za mną. Przez promujący zgiełk ledwo słyszałem jego słowa.
- Mogę złapać cię za rękę? - Zapytał niewinnie. Natychmiast się uśmiechnąłem i chwyciłem jego drobniejszą dłoń w swoją. Tajlandia uchodziła za dużo bardziej tolerancyjne miejsce niż Korea. Nie musieliśmy obawiać się spojrzeń innych ludzi nawet, jeśli wokół było ich tak wiele. Wiedzieliśmy, że tutaj jesteśmy normalni i akceptowani.
- Nie musisz pytać o coś takiego.
- Nie zgub mnie. - Poprosił mniejszy, zanim wyrównaliśmy krok z towarzyszami.
- Nie zgubię. Nie martw się tym. - Zapewniłem ostrożnie całując knykcie jego palców. Jego dłonie były idealne w każdym calu.
- Ufam Ci.
- Nigdy cię nie puszczę. - Zapewniłem z uśmiechem.
Zaraz w mojej głowie pojawiła się myśl, że naprawdę nie puściłbym go, nie wypuścił ze swoich rąk. Kochałem go i na ten moment nie byłem pewny czy kiedykolwiek byłbym w stanie pozwolić mu odejść.
Na szczęście wyglądało na to, że Baekhyun nie zamierzał tego robić.

_______________________
Hej Elfiki!
Pierwszy dodatek! Cieszcie się? Ah zaraz ferie ♥ Może już zaczęliście? Macie na nie jakieś plany? Ja jadę z koleżankami do Poznania, ale szczerze mówiąc bez celu. Niestety nie mogę już zrezygnować. Może macie jakiś pomysł na to co mogłabym tam robić? Jakieś miejsce, które warto odwiedzić?
Ah! Korzystając z okazji zapraszam was na Missing! To ChanBaek i podobnie do MiD będzie publikowany codziennie przez cały miesiąc! Rusza w lutym!
Ej i przepraszam za błędy tutaj :( Pół rozdziału napisałam na telefonie... 😢

Do usłyszenia kochani! 😘
Trzymajcie się ciepło ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro