Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25/12/18

Park Chanyeol

   Obudziłem się wyjątkowo późno. Na zewnątrz od dawna świeciło słońce, ulice były pełne życia. Na moim telefonie znalazła się wiadomość od sąsiadki, która napisała, że Melody dostała już śniadanie i póki co ma się dobrze, mimo tego, że musiałem ją zostawić. Kotka znała kobietę, więc wiedziałem, że nie powinna mieć problemu, aby z nią zostać. W końcu to nie był pierwszy raz, kiedy ta się nią opiekowała. Robiła to przeważnie, kiedy zabierałem Baek'a do rodziców lub zostawałem u niego w mieszkaniu. Miałem to szczęście, że była typową, starszą kociarą z czwórką zwierząt, które zastąpiły jej dzieci. Zawsze powtarzała, że nie ma problemu z tym aby zajrzeć do Melody. Uwielbiała ją tym bardziej, że wciąż pamiętała czas, kiedy ta pojawiła się w moim mieszkaniu, a dana sąsiadka wspaniałomyślnie pomogła mi zrozumieć jak funkcjonują te zwierzęta. 

Po spojrzeniu na zegar stwierdziłem, że wkrótce będę musiał obudzić Baekhyun'a i zabrać go do rodziców. Na szczęście dzień wcześniej zrozumieli sytuację Minseok'a i zaproponowali, żebyśmy przyjechali dziś. W końcu jeszcze wiele lat spędzimy razem, a nikt w taki dzień nie powinien być całkiem sam. Tym bardziej nie ktoś tak wspaniały jak mój przyjaciel. 

Ponieważ wszyscy wciąż spali uznałem, że przygotuję śniadanie. Nie było to najłatwiejsze w wykonaniu ze względu na to, że dzień wcześniej Byun postanowił stworzyć ze mnie poduszkę. Jego ręce były wokół mojego torsu, głowa w okolicy mojej szyi, a jedna z nóg przerzucona przez moje uda. Wyplątanie się z tego zajęło mi kilka dłuższych chwil. W końcu jednak pozostawiłem go za sobą, pozwalając, aby leżący obok Minseok stał się jego kolejną ofiarą. W sumie nie zdawało mi się, aby miał cokolwiek przeciwko, ponieważ natychmiast jego ramiona objęły nieco mniejszą postać w podobnym splocie. Często razem spali. W końcu ich wieczorki z filmami i maseczkami przeważnie odbywały się we dwójkę i kończyły się snem, kiedy któryś z danych filmów okazywał się zbyt nudny. 

Spojrzałem na Sehun'a i Jongin'a. Cała nasza trójka spała pośród pustych butelek na ziemi. W końcu nie mieliśmy żadnego jedzenia, a alkohol był wyjątkowo prosty do zakupienia. Najmłodsza para zajęła kanapę. Spali na obu jej końcach. Prawdopodobnie Kim bał się naruszyć przestrzeń najmłodszego. To było w porządku. Najważniejsze, że między nimi wszystko było jak dawniej. Spór został w pewien sposób zażegnany. Reszta naszej paczki nie wiedziała nawet czego dotyczył, ale ważnym było to, że Sehun był świadom uczuć Jongin'a. 

Nie wiedziałem jak głębokie są. Nie byłem pewny czy mowa była o miłości czy raczej tym, że Kim odnajdował Sehun'a atrakcyjnym. Miałem jednak nadzieję, że któregoś dnia naprawdę wykroczą poza strefę przyjaźni i spróbują czegoś innego. Wiedziałem, że Jongin zająłby się Sehun'em. Był dobrym facetem.

Byłem w trakcie wyjmowania składników z lodówki, kiedy usłyszałem jak drzwi wejściowe ostrożnie się uchylają. W środku najpierw pojawiła się brązowa czupryna Jongdae, która oprószona była białymi płatkami śniegu. Później nasze spojrzenia się spotkały. Oboje byliśmy zaskoczeni swoją wzajemną obecnością. 

- Jongdae? Nie miałeś wrócić jutro?

- Udało mi się szybciej. - Rzucił wchodząc do środka wraz z walizką. - Co tu robisz?

- Baek. - Powiedziałem krótko. Ten przytaknął, po czym westchnął spoglądając w głąb salonu.
- Teraz pewnie nienawidzi mnie jeszcze bardziej, co? Myśli, że jestem straszny, bo zostawiłem Minseok'a samego.

- Nie mogę powiedzieć, że pała do ciebie jakimikolwiek pozytywnymi uczuciami. - Odparłem szczerze. Kim przytaknął. Zdawał się zagubiony. Chyba nie wiedział co powinien teraz zrobić. Wiedziałem, że mój przyjaciel bardzo ucieszy się z jego obecności, dlatego byłem zadowolony z tego, że się pojawił. - Zabiorę wszystkich. Porozmawiaj z Seok'iem. Bardzo za tobą tęsknił. - Rzuciłem otrzymując wdzięczny uśmiech. Najpierw obudziłem najmłodszych. Byli naprawdę zaspani. Przywitali się z nowo przybyłym, złapali w dłonie po jabłku, po czym chwilę porozmawiali z Jongdae i  znikli z mieszkania, ledwo ciągnąc za sobą nogi. 

W tym czasie obudziłem Baekhyun'a, który zachowywał się zupełnie inaczej. Może i początkowo zdawał się nieco nieobecny, ale to odczucie przeszło w chwili, kiedy zobaczył Jongdae.

- Ty du- Przerwałem jego słowa zasłaniając dłonią drobne wargi. Był głośny, zdenerwowany, a Minseok wciąż spał. Zasnął wczoraj ostatni. Wydawało mi się, że oczekiwał Kim'a, że do ostatniej chwili miał nadzieję, że ten się pojawi. Byun spojrzał na niego, po czym pocałował czoło przyjaciela, wstał i minął Jongdae bez słowa, z podniesioną wysoko głową i miną pełną niechęci. Wyglądał zabawnie w moim odczuciu. Mały, drobny, obrażony Baekkie. 

- Minie mu. - Zapewniłem widząc niepewne spojrzenie pisarza. Ten przytaknął, ale zdawało mi się, że nie wierzy w moje słowa. 

Porozmawiałem z nim przez chwilę o wczoraj, o Japonii i kolejnych planach na wyjazd, po czym poprosiłem, żeby dał Minseok'owi jeszcze trochę czasu na sen. Uznał, że to dobry pomysł, a jemu przyda się chwila na rozpakowanie się. 

Później wyszedłem do samochodu, gdzie Baekhyun siedział z papierowym kubkiem. 

- A ty skąd to masz? - Zapytałem zaskoczony. Mniejszy podniósł wzrok znad swojego telefonu.

- Jongin i Sehun znaleźli otwarty monopol. Mieli ciepłe napoje. - Wyjaśnił, kiedy usiadłem na miejscu kierowcy i uruchomiłem silnik. - Dla ciebie jest ta. - Dodał wskazując na drugi papierowy kubek, którego wcześniej nie zauważyłem. 

- To miłe. Pojechali już? 

- Tak, Sehun nie mógł odpalić samochodu. - Zaśmiał się, prawdopodobnie przywołując w głowie te wspomnienie. - Ale im się udało. Jongin obiecał rodzicom, że będzie przed obiadem, więc powiedziałem, żeby na ciebie nie czekali. Może zdążą coś zjeść przed wyjazdem. To w porządku?

- Oczywiście, słońce. - Zapewniłem szczerze, po czym ruszyłem na główną ulicę. - Weź sobie koc z tylnego siedzenia. Jest bardzo zimno, a ty wciąż jesteś odrobinę chory. - Poprosiłem wiedząc, że czeka nas dość długa droga do moich rodziców. Dzień wcześniej byliśmy już w jej trakcie, kiedy Sehun napisał do Baekhyun'a, że martwi się Minseok'iem. Oczywiście Baek jak to Baek uznał, że koniecznie musimy to sprawdzić. O dziwo przed domem zastaliśmy pozostałych przyjaciół i brak głównego powodu naszego przyjazdu. 

- Mówiłem ci, że już w porządku. - Powiedział Baekhyun, po czym napił się odrobiny herbaty. Korzystając z tego, że musiałem poczekać na odpowiedni kolor światła drogowego, sięgnąłem do tyłu i pociągnąłem czerwony koc prosto na kolana mojego chłopaka. Byłem pewny, że będzie kontynuował zapewnianie mnie, że wszystko w porządku, ale w zamian cicho podziękował. - Minseok na pewno bardzo się zdziwi. 

- Z pewnością. - Zaśmiałem się, próbując wyobrazić sobie minę przyjaciela na widok jego chłopaka. - Myślisz, że będzie płakał?

- Pewnie tak. - Przytaknął, spoglądając za okno. Na ulicy było całkiem sporo śniegu. Na pewno bardzo go to cieszyło. - Jongdae jest okropny. Nie powinien zostawiać Minseok'a.

- Wiesz, że ma pracę.

- Daj spokój, Chan. - Mruknął ponownie na mnie spoglądając. - Nie usprawiedliwiaj go. Menager na pewno pozwoliłby mu wrócić, jeśli bardzo by tego chciał. 

- Wiesz, że mu zależy. - Powiedziałem, ale Byun nie zdawał się przekonany. Po prostu się martwił, umiałem to zrozumieć. - Może bał się, że pogorszy kontakt z wydawcą.

- Może. - Westchnął Baekhyun. Przez chwilę zdawał się dość pochmurny, ale w końcu oparł głowę o siedzenie i wbił wzrok w moją twarz. - Cieszę się, że chcecie założyć coś własnego.

- Sehun oszalał, nie znamy się na tym. 

- Wiesz. - Rzucił mniejszy. - Sojin wie dużo na temat biznesu. Ta firma, w której pracuję, należy do jej rodziny.

- Naprawdę? - Zapytałem zaskoczony. Byłem równa, że młoda dziewczyna jest zwyczajną pracownicą.

- Mhm. - Przytaknął powodując mój szeroki uśmiech. Wcześniej patrzyłem na ten pomysł naprawdę sceptycznie, ale nowa informacja sprawiła, że zdawał się odrobinę bardziej realny. - Na pewno wam pomoże.

- Serio?

- Tak. - Zapewnił ostrożnie dotykając mojej dłoni, która chwilowo spoczywała w okolicy skrzyni biegów. Może i powinienem prowadzić z obiema rękami na kierownicy, ale takie chwile jak ta wciąż były dla mnie naprawdę ważne i nowe. Nie chciałem jej przerywać.
Odetchnąłem nieco spokojniej.
Może to faktycznie dobry czas na zmiany?

___________________________________
Ah, wczoraj wam nie odpisałam, wybaczcie. Robiłam na drutach ten szalik eh 🧣 Wciąż nieco przede mną.
Jak wasz dzisiejszy dzień?
Kiedy wracacie do szkoły /pracy?
Ja 7 stycznia 😢
Kocham was 💕 😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro