Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

08/12/18

Oh Sehun

-Sehun, wstawaj.
-Hm?
- Jesteśmy na miejscu. - Oświadczył męski głos dochodzący z wyjątkowo bliskiej odległości. Uchyliłem delikatnie oczy i spojrzałem na fotel kierowcy. Jongin nachylał się w moim kierunku z szerokim uśmiechem na twarzy. Wydawał się pełen energii w przeciwieństwie do mnie. Był zadowolony i podekscytowany nadchodzącym wyzwaniem.
Nieco nieobecnym wzrokiem spojrzałem za szybę. Wciąż było ciemno, był wyjątkowo brzydki poranek. O samochód nieustannie uderzały ciężkie krople deszczu. Byłem pewny, że jest już w okolicy dwunastej, ale słońce nadal było schowane za chmurami.
Znajdowaliśmy się na obrzeżach miasta. Otaczała nas przyroda i było wyjątkowo cicho, odświeżająco.
Nigdy nie byłem w tym miejscu. Jongin rzadko wspominał o osobach, które go wychowały. Wiedziałem, że są dla niego wyjątkowo ważni, ale nie odczuwał potrzeby mówienia mi o nich. To było w porządku, nigdy nie dociekałem. W tym momencie odrobinę tego żałowałem, ponieważ nie miałem pojęcia czego powinienem się spodziewać. Nie wiedziałem jakie powitanie mnie zastanie.
- Nie bój się. - Rzucił brunet po wyjęciu kartonu z bagażnika. Podał mi go, kiedy tylko poszedłem bliżej, po czym chwycił kolejny i zatrzasnął drzwiczki.
- Łatwo ci mówić. - Mruknąłem spoglądając w stronę domu. Był naprawdę piękny. Przypominał mi nieco domek, w którym spędziliśmy kilka dni wraz z Jongin'em i naszą grupą. Był drewniany, niewysoki. Miał dwa piętra i taras, na którym stała dwuosobowa huśtawka. Wokół było kilka młodych drzew. Prawdopodobnie zostały niedawno posadzone, a w przyszłości wyrosną na większe.
Mężczyzna podszedł do drzwi i ostrożnie je otworzył. Wszedł do środka, a ja zaraz za nim. Rozchodził się tam przyjemny, waniliowy zapach.
Zanim zdążyłem porządnie przekroczyć próg domu usłyszałem głośny tupot drobnych stóp. Z piętra zbiegły trzy dziewczynki. Wszystkie wyglądały niemal tak samo, a jedyne co je różniło to inne odcienie kokard wpiętych we włosy. Uśmiechnąłem się myśląc, że biegną przywitać Jongin'a. Mężczyzna wspominał mi kiedyś, że ma młodsze rodzeństwo. Nie sądziłem jednak, że trzy dziecięce ciała rzucą się ja mnie niczym torpedy, powodując, że ledwo ustałem w miejscu. Kilka sekund później usłyszałem głośne szczekanie, a tuż obok dziewczynek pojawił się malutki york, który w swój pysk złapał nogawkę moich spodni.
- Kim jesteś?
- Jesteś kolegą Jongin'a?
- Jestem Jiah, a ty?
- Przyniósłeś nam prezenty?
- Zobacz, to Mini, prawda, że jest śliczna?
- Mama zrobiła ciastka!
- Nie pozwoliła nam zjeść!
- Zostawcie go. - Westchnął Jongin kładąc karton na ziemię. Trojaczki od razu zaczęły zaglądać do środka, po czym przeniosły wzrok na ten trzymany przeze mnie. - To mój przyjaciel, Sehun. Bądźcie dla niego miłe, dobrze? - Rzucił szybko gładząc każdą z nich po głowie. Wszystkie miały starannie zaplecione warkocze i proste grzywki. Były całkiem urocze, chociaż ciężko było mi doszukać w nich podobieństwa do Jongin'a. - Jiah, Jiwoo, Jiyoo. - Wymienił, wskazując na każdą z nich. Podobieństwo imion w żaden sposób mi nie pomogło i nie dawało zbyt dużych szans na odróżnienie ich.
-Jongin. - Usłyszałem z wnętrza domu. Zaraz ze środka wyszła kobieta, z szeroko otwartymi ramionami, w których zamknęła syna. - I Sehun. - Dodała kiedy odsunęła się od starszego. Przytaknąłem cicho się witając. Kobieta była już w okolicy sześćdziesiątki, miała krótkie, czarne włosy i szczupłą sylwetkę. Była niska i miała miękkie rysy twarzy, na której gościł szeroki uśmiech.
Niedługo później pojawił się również mężczyzna w podobnym wieku do niej. Zastanawiałem się jakim cudem mogą mieć córki, które nie miały więcej niż siedem lat, ale nie umiałem o to zapytać. W zamian wypiłem herbatę słuchając o tym jak Jongin radzi sobie w szkole oraz opowiadając nieco o swojej pracy, kiedy zostałem o to zapytany. Trochę brakowało mi tego rodzinnego klimatu. Tęskniłem za swoją rodziną, ale dziewczynki były tak pełne życia, że odciągały nieco tą myśl, zajmując moją głowę swoimi opowieściami.
Później zabraliśmy się za ozdabianie domu. Nie był duży, ale i tak dekorowanie trwało dość długo, ze względu na to, że rodzice Kim'a wyszli, wykorzystując naszą obecność i opiekę nad dziewczynkami. Kim wspomniał mi, że prowadzą sklep niedaleko i prawdopodobnie pojechali na małą kontrolę, na którą przeważnie nie mieli czasu. Słysząc to żwawo zabrałem się za pracę, aby skończyć przed ich powrotem.
Jongin zajmował się drzwiami wejściowymi, kiedy najmłodsze pomagały mi ubrać choinkę.
- Oppa ja też będę miała takie włosy jak będę starsza.
- Takie jasne? - Zapytałem kierując wzrok na najbardziej gadatliwą, Jiah.
- Mhm! - Potwierdziła chwytając szklaną bombkę w swoje malutkie paluszki. - Jongin mówił, że jeśli będę dla ciebie miła to mi takie zrobisz. - Zdradziła powodując mój cichy śmiech.
- Oczywiście.
- Naprawdę?!
- Tak. - Zaśmiałem się, po czym schyliłem się po Jiwoo, aby pomóc jej nałożyć gwiazdę. Była najcichsza, zdawało mi się, że odrobinę się mnie boi, ale miałem nadzieję, że wkrótce się do mnie przekona.
Poczułem się nieco jak w domu. Nie miałem małych sióstr i nie przebywałem z osobami tak dużo młodszymi, ale zaczynałem to powoli uwielbiać.
Pracę skończyliśmy po dwóch godzinach. Dziewczynki znudziły się już po jednej, więc w salonie zostałem tylko ja i Jongin.
- Powinni wkrótce być, więc będziemy mogli wracać. - Uprzedził brunet padając na kanapę. Zrobiłem to samo, z tym, że odrobinę spokojniej. Zaraz ręka starszego znalazła się za moimi ramionami, a on przyciągnął mnie bliżej. - Dziękuję, że mi pomogłeś. Tato ostatnio choruje. Nie chciałem, żeby się tym martwił, a samemu zajęłoby mi to wieki.
- Zawsze do usług.
- Dziękuję. - Odparł. Przez chwilę planowała między nami cisza. Skupiłem wzrok na rozpalonym kominku. Zawsze chciałem podobny. Był naprawdę ładny i klimatyczny. Całe to miejsce miało w sobie pewnego rodzaju magię i odrobinę zazdrościłem Kim'owi, że mógł się tu wychować. - Pewnie domyśliłeś się, że to nie do końca nasi rodzice. - Zaśmiał się. Zmarszczyłem brwi, po czym spojrzałem w jego kierunku. - Zostaliśmy przez nich adoptowani. Cała nasza czwórka.
- Naprawdę? - Zapytałem cicho, zupełnie zaskoczony. Poczułem ukłucie w sercu i pewnego rodzaju rozczarowanie. Jongin dobrze wiedział, że zostałem przygarnięty przez moją rodzinę. Nie miałem pojęcia dlaczego nigdy nie poinformował mnie, że przeżył coś podobnego. To nie było nic wielkiego, ale było mi odrobinę przykro.
- Mhm. - Potwierdził, a ja zadrżałem, kiedy w mojej głowie pojawiło się kolejne pytanie.
- Skąd?
- Domu w Danyang.
- To tak jak ja. - Mruknąłem zaskoczony przyglądając mu się uważnie. - Ile miałeś lat?
- Dziesięć.
- Nie pamiętam cię. - Rzuciłem cicho, przyglądając mu się. - Zupełnie cię nie pamiętam.
- To nic. - Zaśmiał się, gładząc moje ramię. - To było dawno temu. Nie sądziłem, że będziesz mnie kojarzyć. - Odparł, spoglądając w moim kierunku. Nigdy nie pomyślałbym, że Kim mógł mieć jakiekolwiek ciężkie sytuacje w życiu. Zawsze był bardzo radosny i swobodny. Uśmiech niemal nie schodził mu z twarzy. Niczym się nie przejmował. Był inny niż ja, ale jednocześnie wiele rzeczy nas łączyło. Czułem, jakby był brakującym elementem w moim życiu. Stał się dla mnie naprawdę ważny podczas ostatniego roku. Nie ważne czy milczeliśmy czy się śmialiśmy, lubiłem spędzać z nim dni.
-Sehun? - Odezwał się, po kilku dłuższych chwilach. Spojrzałem na niego pytająco, a on nieco się speszył. Zabrał swoją rękę i odsunął się, po czym rozejrzał dookoła szukając wzroku innych osób. Po upewnieniu się, że na pewno jesteśmy sami nieco się rozluźnił i ponownie skupił na mnie swoje spojrzenie.
- Co jest?
- Tak sobie ostatnio pomyślałem. - Zaczął niepewnie. - Zawsze mówisz, że uwielbiasz Baekhyun'a i cieszysz się, że jest z Chanyeol'em, że jesteś dumny, że Jongdae został z Minseok'iem i wiesz. - Westchnął zaczynając bawić się swoimi palcami. Nieco mnie to zaniepokoiło, ale postanowiłem zachować kamienną postawę póki nie dojdzie do sedna sprawy. - Wiem, że nie jesteś gejem, ale... Może tak przypadkiem... Chciałbyś spróbować nim być? - Zasugerował niemal doprowadzając mnie do zawału.
- Co masz na myśli?
- Mam na myśli, że może odrobinkę za bardzo cię lubię. - Oświadczył ponownie podnosząc na mnie swój niepewny wzrok. W tym momencie tak bardzo przypominał mi Luhan'a, że niemal natychmiast w moich oczach pojawiły się łzy. On też prosił, ale nie potrafiłem mu dać tego czego naprawdę pragnął. Nie potrafiłem dać mu siebie.
Nie wiem co czułem. Lubiłem Jongin'a, uwielbiałem z nim przebywać. Dobrze się dogadywaliśmy, dopełnialiśmy się, ale nigdy nie pomyślałem o nim inaczej niż o dobrym przyjacielu. Byłem przerażony tą sytuacją. Nie chciałem znowu się w niej znaleźć, znowu utknąć w tym samym co było między mną a Luhan'em. Nie chciałem ponownie stracić kogoś ważnego dla mnie. Nie chciałem, aby odszedł.
-Jongin?
- Tak? - Zapytał głosem przepełnionym nadzieją. Widziałem przez okno, jak na podjazd wjeżdża samochód jego rodziców.
Nie potrafiłem.
- Odwieź mnie do domu.

_______________________
Mamy już za sobą narrację Chan'a, Minseok'a i Sehun'a. Która postać jest waszą ulubioną? I który z trzech głównych wątków póki co najbardziej lubicie?
Buziaki, kocham was, Elfiki! ☺️😘♥️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro