Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

05/12/18

Park Chanyeol


- Co powiedział lekarz? - Zapytała moja mama w chwili, kiedy przekroczyłem próg domu. Posłałem jej krótkie spojrzenie, po czym odpiąłem smycz i pogłaskałem Jack'a po głowie. Chwilę później obok pojawił się Cynamon, który radośnie machając ogonem próbował zachęcić drugiego psa do zabawy. Na nic to się jednak zdało, ponieważ ten nieco smętnie ruszył do salonu.

- Badanie nie wykazało niczego podejrzanego. Jeśli nie zacznie jeść w ciągu dwóch dni, będzie trzeba zabrać go na prześwietlenie. 

- Wie co to może być? 

- Starość. Po prostu. To duży pies, ma dwanaście lat. Musicie przygotować się na najgorsze. - Wyjaśniłem czując jak niemal łamie mi się serce na widok miny rodzicielki. Jack nie był tu długo, dopiero rok, ale wyjątkowo się do niego przywiązała. W końcu był naprawdę uroczym zwierzęciem. Wieczorami zawsze starał się zyskać jej uwagę, prosząc o pieszczoty. Wiedziałem, że to uwielbia. 

- Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. 

- Ja też. - Westchnąłem poprawiając płaszcz. - Baekhyun będzie załamany, jeśli coś mu się stanie.

- Właśnie, dlaczego Baekkie nie przyszedł?

- Jest w pracy. - Odparłem uśmiechając się. Moja mama natychmiast zrobiła to samo, ale nie wiedziałem ile szczerości w tym jest. Jej wzrok cały czas błądził w kierunku schorowanego zwierzęcia.

- Udało mu się coś znaleźć?

- Tak. Ma stanowisko w firmie niedaleko od domu. Dopiero co zaczął.

- Podoba mu się? - Zapytała na co wzruszyłem ramionami. Wciąż nie wiedziałem wiele na temat jego pracy. Nie byłem nawet do końca pewny na czym dokładnie polegała. Byun raczej milczał, kiedy schodziliśmy na jej tor. Unikał rozmów, co mnie martwiło. Miałem jednak nadzieję, że potrzebuje po prostu się przyzwyczaić. Na pewno ciężko było mu ponownie przestawić się na tryb pracujący. 

- Chyba tak. Nie narzeka. 

- Chanyeol, jesteś jego chłopakiem. Powinieneś trochę dopytać. Może coś się dzieje? - Zasugerowała nieco krytykującym tonem. 

- Spróbuję.

- Koniecznie powiedz mu, żeby mnie odwiedził mając wolną chwilę. - Poprosiła, na co przytaknąłem. Baekhyun dość często tu przychodził. Mama zawsze narzekała na to jak samotnie się czuje, ale wiedziałem, że nieco go oszukuje. Po prostu lubiła jego towarzystwo. Był jak jej kolejne dziecko, z tym, że bardziej urocze i nieśmiałe. Czasami zastanawiałem się czy nie za bardzo go męczy, ale Byun zapewniał, że nie przeszkadzają mu spotkania. 

-Przekażę mu. - Zaśmiałem się, po czym pożegnałem się z kobietą i psami. Mojego ojca nie było w domu, więc nie przejmowałem się tym, aby iść do jego pokoju. Zwykle tam przesiadywał. Nie byłem pewny co robi. Ostatnio zainteresował się malarstwem, więc podejrzewałem, że coś związanego z tym. Może czytał lub sam próbował swoich sił w sztuce.

       W salonie fryzjerskim było nieco więcej osób niż wczoraj. Wiedziałem to mimo, że musiałem zwolnić się na pewien czas, aby zabrać Jack'a do weterynarza. Tak naprawdę zostawiłem współpracowników w najgorszym możliwym momencie, ale wiedziałem, że mamie wyjście zajęło by cały dzień. Wolałem samemu to zrobić i oszczędzić jej czasu oraz smutku, ponieważ diagnoza nie była najpozytywniejsza. 

Napisałem do Baekhyun'a wiadomość zawierającą informacje o stanie jego ukochanego psa, po czym wróciłem do pracy. Zająłem się strzyżeniem męskim, za którym ostatnio nie przepadałem. Nie lubiłem powtarzalności. Chciałem się jakoś wykazać, ale większość klientów decydowała się na popularne fryzury. Baek zawsze mówił, że mogę poeksperymentować na nim, ale za dobrze wyglądał w jasno brązowych włosach, abym zdecydował się to zniszczyć.

W końcu nadszedł wieczór. Zawsze go wyczekiwałem. Sygnalizował, że pozostało już mało czasu do zakończenia pracy. Uwielbiałem ją, ale chciałem nieco odpocząć. 

Niestety tym razem mieliśmy dwóch klientów w trakcie trwania audycji, więc nie mogłem za bardzo skupić się na Baek'u. Mimo to starałem się wyłapać każde wypowiedziane przez niego słowo. 

- Na co dzień nie doceniamy osób, które kochamy. - Przyznał dość poważnie, nieco cichszym niż zazwyczaj głosem. Mówił już od kilku minut, ale dopiero teraz zdawał się zasmucony tym co przekazywał. - Krzyczymy na nich, kłócimy się, lekceważymy ich słowa czy czyny. Jako dzieci uważamy obecność innych za oczywistą. Cały czas ktoś jest przy nas. Rodzice, nauczyciele czy przyjaciele. Potem dorastamy, wchodzimy w zupełnie nowy etap życia. Już niemal czujemy tą wolność, która zbliża się wielkimi krokami. Jesteśmy zniecierpliwieni, mamy przecież tyle planów. - Zaśmiał się delikatnie, ale szybko ucichł. - Myślimy o samodzielności, wyprowadzce, o pracy i wszystkim tym co wiąże się z dorosłością. Ta cała dorosłość wydaje się w końcu spełnieniem marzeń. Kiedy już osiągniemy pełnoletność spotyka nas rozczarowanie. To nie to o czym myśleliśmy, nie to czego pragnęliśmy. Wokół zaczyna braknąć ważnych dla nas ludzi, a my dopiero wtedy uświadamiamy sobie jak ważna była dla nas ich obecność. Wszystko cichnie, brakuje nam motywacji, czasu, chęci. - Wymieniał. - Stajemy się samotni. - Dodał na koniec. - Powiem wam w sekrecie, że i ja nauczyłem się tego za późno. Tak naprawdę dopiero kiedy nieodwracalnie je straciłem, uświadomiłem sobie jak ważne dla mnie były. Problem w tym, że było już za późno. Dziś mam dla was małą radę. Życie jest naprawdę krótkie i kruche. Myślicie sobie, że wam nie przydarzy się nic złego, że to nie możliwe, ale los lubi zaskakiwać. Doceniajcie innych. Kiedyś ich stracicie. Dziś, jutro, może za dziesięć lat. Nie da się tego przewidzieć, więc róbcie wszystko, aby później nie żałować, że nie byliście lepszymi.

- O kim mówi? - Zapytał Sehun, kiedy klientka wybierała odcień farby. - O swoim byłym chłopaku? - Wiedziałem, że próbuje mnie rozdrażnić swoimi słowami. Pewnie widział w tym żart. Pokręciłem jednak głową, choć nie byłem tego tak pewny. 

- O rodzicach. - Rzuciłem, ponieważ to było jedynym co przychodziło mi na myśl. W końcu stracił ich młodo. Nie miał wielu ludzi wokół siebie, a ich brak na pewno mocno odczuwał. Sam na pewno przeżyłbym stratę własnych. 

Zdałem sobie sprawę z tego, że nie wiedziałem wiele o jego przeszłości. Nie miałem pojęcia jak wyglądały ich relacje. Nie wiedziałem jak poradził sobie z ich stratą. Czy miał przy sobie kogoś, kto mu w tym pomógł? 

Baekhyun przyszedł godzinę później, kiedy przygotowywaliśmy się do zamknięcia. Sehun już wychodził, Minseok dopisywał kogoś do kalendarza. Było spokojnie. Zawsze lubiłem czas, kiedy w salonie robiło się ciemno, cicho i pusto. Było w tym coś odprężającego.

 - Baek. - Rzucił najmłodszy na jego widok. Mijali się w drzwiach, przez co nieprzyjemnie zimne powietrze zaczęło przedostawać się do środka salonu. Zadrżałem czując to.
Wraz z Minseok'iem spojrzeliśmy w ich kierunku. Baekhyun znowu wyglądał na zmęczonego. To było odrobinę niepokojące.

- Sehun! Wracasz już do mieszkania? 

- Tak, wychodzę dziś pierwszy. 

- Zimno. - Powiedział głośno Kim, powodując śmiech Oh'a, który delikatnie pogładził głowę Baekhyun'a i wyszedł po zapewnieniu, że spotkają się w domu. - Nie wiedziałem, że dziś przyjdziesz. 

- Nie byłem tego pewny. - Odparł brunet, rozdając nam szybkie całusy w policzki. Zdjął z siebie płaszcz, po czym ruszył na kanapę i okrył się nim niczym kocem. 

- Jak w pracy? - Zapytałem podchodząc od tyłu mebla. Baekhyun mruknął coś cicho i mocniej wtulił się w kanapę. Chciałem go objąć, ale wiedziałem, że nieco go tym zdenerwuję, nawet, jeśli nie da tego po sobie poznać. Obawiałby się, że ktoś nas zobaczy. 

Byun nic już nie powiedział. Przytaknął lekko, kiedy Minseok pożegnał się z nim i również wyszedł, zmieniając zawieszkę na szybie, aby informowała o zamknięciu lokalu. 

- Śpisz? - Zapytałem, kiedy skończyłem myć podłogę. Bakehyun zaprzeczył, po czym otworzył oczy i spojrzał prosto na mnie. Wydawał się wyczerpany. Nie fizycznie, a psychicznie. Zmartwiło mnie to. Wyglądał niczym lalka. Piękna, ale bez życia.  - W porządku?

- Tak. 

_______________________________________

Chciałam bardziej rozwinąć ostatni wątek, ale naprawdę nie miałam dziś czasu. Jestem taaaaak wyczerpana.... Okropne. Mam nadzieję, że jutro troszkę odpocznę. 

Kupiłam dziś album ASTRO. Lubicie? Zapłaciłam 40zł za autografowane Spring Up. Co o tym sądzicie? Dobra cena czy przeciętna?

Jak minął wasz dzień? 

Buziaki, kocham was! <3





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro