Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Mamo, tato.

Zbliżamy się ku końcowi Mirabelli. Zostało jeszcze tak około 2- 3 rozdziały, które muszę napisać i ewentualnie epilog, ale nie wiem czy ten się pojawi. W książce z one shotami może pojawi się kilka bonusów (rozwinięć wcześniej napisanych historii). Gorzej z nowymi pomysłami, bo na razie ich u mnie brak. Mam jednak pomysł na dwie nowe książki nie związane z uniwersum Baśnioboru. Jedna z nich będzie miała co najwyżej 10 rozdziałów ( i pojawi się ona prawdopodobnie jeszcze przed wakacjami), druga będzie dłuższa i jak wszystko się uda pojawi się po wakacjach. Dziękuję wam bardzo za wszystkie komentarze i gwiazdki. Szczególnie dziękuję -Nemezis ( dedykacja, bo wattpad jest zepsuty). Gdyby nie ona nie męczyłabym was rozdziałami❤. Zapraszam do niej serdecznie, wleciała u niej niedawno nowa książka.

Wiadomość z ostatniej chwili (XD no chyba nie) -Nemezis właśnie ma 100 obserwujących! Cudowna osoba z cudownymi książkami! Jeszcze raz serdecznie was do niej zapraszam ♥

Mimo, że zapowiadam nowe książki brzmi to trochę smętnie (jak pożegnanie), więc chcecie Skittlesa?

                                                                    ❤🧡💛💚💙💜🤎🖤

Na zmianę wychlałam się przez okno, sprawdzałam zegarek i próbowałam dodzwonić się do Warrena. Znajdowaliśmy się już blisko Baśnioboru, ale bardzo niepokoiło mnie to, że nie odbierał. Co jeśli rezerwat upadł? Jeśli już nie żyje? Na wszystkie siły natury mój biedny braciszek. Nathan, który siedział obok mnie również był zaniepokojony, ale także bardziej spokojny. 

- Martwisz się? - Zapytał z troską w oczach. Cały czas byłam do niego negatywnie nastawiona, ale przecież nic złego nie zrobił.

- Oczywiście. Ciało mojego brata może być właśnie poniewierane przez jakieś stwory. Jeżeli ktoś uwolnił Muriel lub Bahumata rezerwatu już zapewne nie ma. Są zaledwie dwa miejsca, które są wstanie się bronić. Grunhold i okolice ukrytego stawu, ale to i tak z trudem. Pomoc centaurów byłaby nieoceniona, ale zbyt droga. Mają za duże wymagania i nie obchodzi ich nawet fakt, że jestem córką królowej i króla wróżek. Nie mam już siły. - Westchnęłam i spuściłam głowę. W tej chwili Nathan zrobił coś czego nie nie spodziewałam. Wbił mi nóż w brzuch. 

Żartuję, biorąc pod uwagę ostatnie sytuacje spodziewałabym się tego, a on mnie po prostu przytulił. Niby mały gest, ale pomógł. Byłam mu wdzięczna.

Zatrzymaliśmy się przed bramą. Postanowiliśmy wejść do rezerwatu po cichu. Był dzień. Moja mama zawsze powtarzała mi, że najbardziej mam na siebie uważać w nocy. Jest wtedy ciemno, a zło podobno lubi kryć się w ciemności.*Liczyłam, że gdyby ktoś niepożądany przejął władzę nad Baśnioborem uda nam się bezpiecznie dotrzeć do kapliczki. 

Szliśmy plisko podjazdu, ale w cieniu drzew. Liczyłam, że jeżeli ktoś przejął dom uda nam się to zobaczyć. Nie myliłam się.  Wokół domu chodziły jakieś dziwne stworzenia. Przez moje niedoinformowanie nie wiedziałam co to było, ale na pewno nic przyjaznego. Złapałam Nathana za rękę i zaczęłam prowadzić w kierunku stawu. Nagle usłyszałam jakiś krzyk i zobaczyłam, że te dziwne stworzenia idą w naszą stronę. Zaczęłam biec razem z chłopakiem, który mi towarzyszył. Nie sądziłam, że mam tak słabą kondycję. Szybko zaczęłam się męczyć, a niepożądane istoty były coraz bliżej.  Nath wziął mnie na ręce i kazał wskazać drogę. Zrobiłam to. Nie protestowałam, bo nawet zemną na rękach był szybszy niż ja sama. Udało nam się przekroczyć żywopłot i zobaczyliśmy pełno istot światła. W tym centaury. Może jednak Grunhold nie dał rady?

Nathan postawił mnie na ziemi i już po chwili byłam otoczona przez różne nimfy. Dotarł do nas także pewien centaur.  Od dłuższego czasu opiekunowie nie mają dobrych relacji z tym gatunkiem. Mój ojciec zabrał im róg i raczej już mnie nie lubią.

- Opiekunko.-Powiedział centaur i delikatnie skinął głową.

- Witaj, - Zacięłam się na chwilę próbując przypomnieć sobie jego imię. Nic nie przyszło mi do głowy, więc utwierdziłam się w fakcie, że go nie znam. - centaurze. - również delikatnie skinęłam głową. Nie mam ochoty ani możliwości na walkę z centaurem, bo ten poczuł się urażony. - Co się tu stało?

- Jesteś opiekunką, powinnaś to wiedzieć. - Odparł centaur. Wspominałam, że nie lubię centaurów?

- Powinnam wiedzieć wiele rzeczy. Czy ktoś mi odpowie?

- Gabrielle jest zdrajcą. - Pisnęła Terra, jedna z wróżek. - Zamknęła Warrena w lochach i przejęła władzę nad domem.

Wzięłam głęboki wdech i przetarłam oczy. Skoro to ona jest zdrajcą to zapewne już wszystkie czarownice latają na wolności. Cóż Gabi była zawsze niesamowicie skuteczną kobietą.

- Ile niepożądanych istot wypuściła? 

- Na razie żadnych. Najpierw chce znaleźć artefakt, jednak wpuściła tu jakiś swoich kolegów. 

- Cudownie. - Powiedziałam i ruszyłam się z miejsca.

- Gdzie idziesz? - Zawołał Nathan.

- Na spotkanie rodzinne.

***

Stanęłam na małej wyspie i powiedziałam:

- Wpuścicie mnie czy będziemy rozmawiać na odległość?

Wiem, że mogłam to po prostu pomyśleć, ale nie lubiłam tego za bardzo.

"No nie wiem. Wpuścić Cię?"

Usłyszałam głos mojego ojca. Żartowniś.

- Dobra, zostaję tutaj. Chyba wiecie co się stało?  

"Niestety tak. Syn poszedł w ślady ojca i skończył w lochach."

Stwierdził tata. Próbował żartować dalej, ale mocno odczuwałam jego uczucia. Żal, smutek, złość i tak dalej.

-Muszę wiedzieć gdzie jest artefakt. 

"To proste."

Odezwała się moja mama i nagle poczułam większą złość niż wcześniej. Czułam się jakbym jednym ruchem była wstanie zrównać cały rezerwat z ziemią. Jednocześnie miałam wrażenie, że moje serce zaraz rozpadnie się na małe kawałeczki. Mama zdecydowanie źle znosiła całą tą sytuację.

- Możesz doprecyzować?

"Właściwie to nie. Nie możemy powiedzieć gdzie jest artefakt, ale możemy Cię naprowadzić na niego. Całe dzieciństwo razem z braćmi prawie stamtąd nie wychodziliście. A teraz wracaj do innych."


* "-Zło lubi ciemność.

-Dlaczego?-spytał Seth. (...)

-Bo zło lubi się kryć." 

Nie wiem dokładnie z którego momentu i części jest ten cytat, bo miałam go po prostu zapisanego, ale pasował, więc nawiązałam do niego.

Zawaliłam tą rozmowę, ale czy to ważne? Tak. Czy jestem wstanie to naprawić? Nie. Czy mam na to czas? Zależy, czy chcę zdać do następnej klasy. Chyba chcę.

Miłego dnia/wieczoru/nocy misie♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro