IX
Tego samego dnia Minho po zajęciach musiał wrócić do pracy, co też uczynił, choć z wielką niechęcią.
Gdy przyszedł wieczór, przez drzwi lokalu ktoś wszedł w czasie gdy Minho ze znużeniem rozkadał się na blacie. Nie podnosząc ciała, wybełkotał niewyraźnie przez koszulę, która zdobiła jego ramiona:
- Już zamknięte...
- Spokojnie, to ja.
Lee usłyszał znajomy sobie głos, na co się od razu podniósł.
- Boże, to ty... - westchnął. - Zapomniałem zamknąć...
- Tak, ja... - zaśmiał się Han i zapytał niepewnie - Jak się czujesz?
- Nie widać? - przybrał sarkastyczny ton - Tryskam energią... - podszedł leniwie do drzwi, aby zamknąć, lecz jeszcze spojrzał na młodszego - Powinieneś wyjść...
- Chciałbym ci pomóc, dlatego przyszedłem...
- Jestem dużym chłopcem, poradzę sobie.
- Daj spokój... - westchnął - To ja tracę czas, nie ty.
Minho chwilę myślał, po czym westchnął głęboko, przewracając oczami:
- Nie powinienem ci pozwalać tu przebywać po zamknięciu...
- Ale? - uśmiechnął się.
- A rób co chcesz - machnął ręką.
Wtedy podekscytowany Jisung nawet nie pytał o zgodę, a sam pozwolił sobie wejść za ladę, a potem na zaplecze. Znając już miejsce wszystkiego mógł spokojnie samemu wybrać sobie zajęcie, bo dla Minho raczej było obojętne, co będzie musiał robić, w końcu codziennie było tak samo...
W czasie gdy Han już dobierał pod siebie szczotkę do zamiatania, Minho w ciszy stał podparty o ścianę, a wręcz krzyżował ręce na torsie z przymkniętymi oczami. Z czasem jednak zaczął mamrotać coś pod nosem, a przy tym lekko marszczył nos wraz z brwiami, co wyraźnie zainteresowało szatyna aż zerknął w stronę starszego, a wtedy ujrzał zwyczajnie przemęczonego młodego mężczyznę, który teraz prawdopodobnie powinien siedzieć na jakiejś imprezie, a nie sprzątać po kolejnej ciężkiej zmianie, podczas której użerał się z tyloma ludźmi... Jisung lustrował go tak przez chwilę, gdy nagle poczuł coś dziwnego w środku, jakby współczucie i żal..? Było mu szkoda bruneta, bo w gruncie rzeczy Minho był bardzo w porządku, a poza tym... Całkiem urodziwy. Licealista aż przełknął ślinę, gdy w jego głowie zaczęła się ta codzienna dawka myśli na temat Lee Minho, a zazwyczaj jednak skupiały się na jego zaletach, nad którymi Han nieświadomie zaczął wzdychać aż robiło mu się od tego ciepło, tak jak teraz... Nagle skrzywił się i przygryzł wargę na dziwną ciężkość gdzieś w środku, zmieszaną z mrowieniem i delikatnymi falami gorąca, gdy jego oczy mimowolnie sunęły po całej sylwetce bruneta. Dostrzegał jego smukłą budowę, którą doskonale podkreślała biała koszula wciągnięta w czarne spodnie, dodatkowo rękawy górnej odzieży Lee musiał podwinąć dla większego komfortu. Lecz to tylko ujawniało jeszcze więcej jego atrakcynnej aury, o której może nawet sam nie wiedział. Zresztą skąd mógł wiedzieć, gdy większość jego dotychczasowego życia polegała na krążeniu między szkołą a pracą, a w obydwu miejscach ciężko pracował... Do domu wracał na chwilę, aby zjeść, umyć się i pospać. Na jego wdzięcznej twarzy malowało się ewidentne zmęczenie, co w zaskakujący sposób powodowało w Hanie coś zupełnie innego niż niechęć, go to wręcz pociągało...
Nagle Minho otworzył srogie oczy i tak odwzajemnił namiętny wzrok młodszego, a wtedy Jisung drgnął otwierając szerzej oczy, po czym rzucił szczotkę trzymaną właśnie w ręku... Nie wiadomo jak, lecz nagle stanął tuż przed zaskoczonym chłopakiem i zdążył mu tylko na chwilę spojrzeć w ciemne oczy, gdy chwycił go gdzieś pod żuchwą z obydwu stron, a następnie wpił się mocno w jego usta. Lee uległ jak zwykle nie potrafiąc walczyć z gorącym temperamentem młodszego i jedynie chwycił delikatnie jego ramię nawet je trochę ściskając. Mimo wszystko odwzajemniał pocałunek bez problemu oddając mu wszystko co sam mógł podarować aż napędzał tym apetyt Jisunga zamiast go studzić...
W tym czasie młodszy sukcesywnie zsuwał dłonie spod żuchwy chłopaka przesuwając je przez jego ciepłą szyję, później klatkę piersiową i brzuch zasłonięte białym materiałem, a ciało Minho reagowało mimowolnymi drgawkami, do tego ten napinał lekko mięśnie, a serce zabiło szybciej pod wpływem wzrostu adrenaliny. Zwłaszcza gdy Han zdecydowanym ruchem i z lekkim oporem wysunął z jego spodni koszulę, po czym zaczął wędrować w dobrze znanym sobie kierunku, a konkretnie do paska starszego. Już wtedy temu coś nie pasowało, ale był zbyt zajęty, aby zareagować, co jednak zrobił za moment, gdy szatyn już dobierał mu się do rozporka. Wtedy niespodziewanie Minho przerwał namiętny pocałunek i zaczął od razu mrużyć oczy jeszcze zauroczony pewną praktyką Jisunga, a przy tym dyszał przez nieznacznie rozchylone wargi. Oddychając prosto w mokre usta szatyna, rzekł:
- Przestań, Jisung... Nie możesz...
- Pomogę ci się rozluźnić... - wyszeptał z wymownym uśmiechem kontynuując swój cel.
Lee nieznacznie uniósł podbródek z na wpół uniesionymi powiekami wypuszczając z siebie głęboki i krótki, za to intensywny oddech, gdy szatyn wsunął swoją dłoń w jego spodnie i zaczął nią poruszać. Robił to z niesamowitą gracją, a jednoczesną dokładnością, z czym starszy nie mógł walczyć, a z czasem zaczął nawet wysuwać biodra lekko do przodu zgodnie ze zmysłowym ruchem nadgarstka Hana. Przy tym nawet przechylił głowę czując na swojej ciepłej szyi równie intensywne pocałunki młodszego, a gdy ten wzmocnił ruch w jego spodniach, Minho aż przygryzł wargę byle nie wydać z siebie wymownego odgłosu. Tymczasem Jisung zgrabnie przesuwał dłoń gdzieś przy pasie starszego, lecz w końcu dotarł na jego biodro, a wtedy po drugiej stronie znalazła się dłoń wysunięta ze spodni.
Chłopak zwinnym ruchem ściągnął dolną odzież z bruneta, a przy tym sprytnie wciągnął go w gorący pocałunek aż Minho złapał szatyna gdzieś w potylicy, ale to tylko napędzało Jisunga do dalszej części planu... Kiedy zdobywał Lee swoim językiem, jego ręce pracowały równie aktywnie, gdy przez chwilę bawiły się ciemną bielizną studenta. Jednak niespodziewanie po prostu złapał ją mocno i zdecydowanie pociągnął w dół, a wraz z tym z równą przebiegłością opuścił jeszcze rozmarzone wargi starszego mając na ustach wymowny uśmiech. Równie szybko skierował głowę w dół, a za chwilę Minho spiął wszystkie mięśnie łapiąc młodszego mocno za włosy aż mu wyszły żyły na dłoni, a sam przygryzł ponownie wargę oraz zmarszczył brwi, choć tym razem nie udało mu się zatrzymać mimowolnego jęku za zębami...
- Jesteś niepoważny... - warknął na wydechu podniecony Minho pomimo swojego stanu - Przez ciebie mnie wyleją, gówniarzu...
Han na chwilę przerwał swoją czynność, aby wyszeptać z satyskfacją i jakimś zadziornym uśmiechem:
- Już się tak nie bój... Tutaj nie ma kamer, nikt nic nie zobaczy...
- Nie ma... Ah..! - skrzywił się w irytacji wydając z siebie niechciany odgłos.
- Tak, nie ma. A teraz zamknij się i po prostu daj sobie ulżyć...
Minho już nie dyskutował, zresztą Han mu wcale na to nie pozwolił, gdy jego język i usta bezwstydnie dotykały go tam, gdzie dostęp miał tylko sam zainteresowany, a teraz też szatyn... Starszy w końcu poddał się próbując po prostu nie reagować zbyt zachłannie, aby nie wzbudzać ewentualnych podejrzeń, gdyby coś... Zresztą co tu kryć, jego młode ciało ulegało pewnej przyjemności, jakiej było poddawane, a brak rozrywki teraz tylko pogłębiał ciekawość chłopaka na tego typu doznania...
Jisung sukcesywnie dawał starszemu coraz więcej wrażeń, za co dostawał nieśmiałe odgłosy rozkoszy, bo brunet za nic nie chciał się oddać w pełni, ale w gruncie rzeczy był nad wyraz wytrzymały, jedynie wciąż zaciskał dłoń na włosach młodszego oraz przygryzał wargę.
Ale wszystko ma swoje granice, tak samo sam Lee. W końcu, gdy rozgrzane i nabuzowane ciało dawało mu wyraźne znaki, odchylił głowę i przyciągnął szatyna maksymalnie do swoich bioder, a chwilę później westchnął twardo rozluźniając mięśnie... Han wydał z siebie dźwięk sugerujący, jakby miał się zacząć dławić, lecz ten szybciej odsunął się od starszego, a wraz z tym z jego ust wypłynęła mętna ciecz prosto na podłogę, gdy Jisung jeszcze kaszlał dochodząc do siebie...
Tymczasem Minho oddychał głośno i głęboko unosząc wyżej powieki, ale tylko na ile pozwalał mu stan zmęczenia po intensywnej aktywności. Narazie był w stanie tylko opierać się o zimną ścianę i próbować wyjaśnić sobie te sytuację w najbardziej logiczny sposób. Zaraz jednak przeżył wyraźną dezorientację, gdy po chwili zauważył zadowolenie na twarzy Hana, jakby ten przed chwilą prawie się nie udławił czyimś nasieniem...
- Ty jesteś jakiś chory... - wydyszał Minho przymykając oczy i odchylając lekko głowę.
- Wiesz jak smakuje twoja sperma? - zapytał rozbawiony szatyn.
- Nie chcę wiedzieć.
- Jest słodka...
- Trzeba było ją wypić jak ci tak smakowała... - westchnął, a chwili odpoczynku siągnął po chusteczki i zaczął się doprowadzać do porządku.
- Nie przewidziałem, że masz tyle siły i będziesz próbował skończyć w moim gardle, a nie ustach... - burknął. - Chociaż w namiocie...
- Nie wracaj do tego - otworzył oczy, jakby przypominał sobie traumę.
- Fajnie było... - oburzył się wzdychając.
- Nie możesz ciągle tak na mnie napadać i robić z moim ciałem co tylko ci się podoba.
- W namiocie...
- Nie pamiętasz jaka to była pozycja?
- Ale jednak chciałeś tego... - przyznał z pewnym uśmiechem.
- Byłem pijany.
- Nie aż tak...
Minho machnął na niego ręką, po czym zajął się sprzątaniem, gdy zdążył już założyć na siebie spodnie. Han myślał jeszcze przez chwilę, po czym poszedł w ślady starszego. Tym razem nie próbował się wygłupiać ani nic z tych rzeczy, dlatego poszło mu o wiele szybciej, a proces ogarniania lokalu został skrócony o połowę aż Minho rozejrzał się zaskoczony takim przebiegiem...
- Dobra... - zaczął brunet - Skoro już wszystko zrobione, możesz iść.
- Co? - zawołał zaskoczony - Wyrzucasz mnie?
- A masz tu jeszcze jakiś interes?
- Jesteś okrutny, Minho...
- I zmęczony.
- Myślałem, że pójdziemy gdzieś razem...
- To nie jest dobry pomysł...
- Co ci szkodzi?
- Mówiłem ci, że jestem zmęczony...
- Czy nie zasługuję na nagrodę za to jak ci pomogłem? - posłał mu zachęcający uśmiech.
Minho przewrócił oczami, wzdychając ciężko...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro