XI
Późnym wieczorem para zaczęła powoli spacerować w stronę domu tego starszego, a przy tym jego dłoń wciąż mocno trzymała dłoń młodszego. Han czuł się bardzo bezpiecznie obok swojego ukochanego, a wręcz jakby zapomniał, że sam jest wystarczająco zadziorny i silny, aby w razie co się obronić, choć raczej nie było takiej potrzeby. Mimo wszystko Lee rozczulał jego serce i duszę powodując w nim pewną słabość, do której średnio chciał się przyznawać, choć nie ukrywał miłości, jaką darzył chłopaka. Minho z kolei czuł jak przez jego wnętrze wciąż przepływa ciepły, przyjemny strumień ciepła potwierdzający, że uczucia do Jisunga są z każdym dniem tylko mocniejsze. Uśmiechał się delikatnie pod nosem, a w tym czasie z równą subtelnością gładził kciukiem dłoń bruneta, którą trzymał zdecydowanie i jednocześnie z czułością.
- Na pewno mogę u ciebie nocować, Minho? - upewniał się Han, choć w środku już wypełniała go ekscytacja.
- Tak, skarbie - odpowiedział od razu ciepłym tonem.
- Nie będziemy przeszkadzać nikomu?
- Będziemy tylko ja i ty, więc raczej nie - zaśmiał się. - A twoi rodzice pozwolili ci?
- O ile idę tylko do kolegi to tak - sam wydał z siebie lekki chichot.
- Więc jestem tylko kolegą, tak?
- A co myślałeś? - kontynuował rozbawionym tonem.
- Myślałem, że z kolegą nie robi się takich rzeczy, Jisunggie...
- Takich, to znaczy jakich, Minho?
- Doskonale wiesz jakich, skarbie.
- Nie pamiętam...
- Czy ja ci nie mówiłem o tym, że nie lubię się droczyć? - westchnął.
- A ja lubię - uśmiechnął się zuchwale, uwielbiał prowokować starszego.
- Poczekaj do domu, to zobaczysz.
- Co mi zrobisz? - zaśmiał się.
- Zobaczysz - odpowiedział ze spokojnym uśmiechem.
Niewiele dalej już widać było lokalizację, gdzie mieszkał starszy i tam szybko dotarli. Niczego nie podejrzewający Han już czekał aż jego chłopak otworzy drzwi, po czym wszedł od razu, zostawiwszy Lee w tyle. Ten tylko pokręcił głową pobłażliwie, bo młodszy nie miał pojęcia co go za moment czeka...
Chwilę później, gdy Minho w końcu zamknął za sobą coś mu podpowiedziało, aby szukać ukochanego w kuchni i wcale się nie dziwił, bo wchodząc tam już dostrzegł bruneta stojącego przodem do blatu, pijącego wodę ze szklanki. Wtedy Lee prawie niezauważalnie podszedł, a następnie objął niższego od tyłu w taki sposób, że ten aż drgnął zaskoczony, czując na swojej talii ciężkie dłonie chłopaka, a na ramieniu ciężar jego głowy. Nawet przeszedł go dreszcz pod wpływem ciepłego oddechu wypadającego z równie czułych warg starszego, które ten trzymał blisko wrażliwej szyi Hana. Ten nie ukrywał, że dotyk ukochanego sprawia mu przyjemność i nie widział w tym nic podejrzanego do momentu, gdy dłonie Minho nie zeszły nieco niżej, na jego biodra, które ścisnął nieco mocniej.
- Nadal jesteś ciekawy - zaczął Minho półszeptem prosto w skórę chłopaka - co ci zrobię, Jisung?
- Czyżby to o czym myślę? - zaśmiał się.
- A chcesz? - prawie musnął szyję młodszego, na co ten zadrżał znowu, a przy tym przygryzł wargę i nieco skrzywił już ciepłą twarz.
- Czy ty zaczynasz się droczyć?
- Być może...
- Myślałem, że nie lubisz...
- Mam zamiar dręczyć cię tak jak ty mnie, ale o wiele, wiele okrutniej, skarbie.
- I jak chcesz to zrobić?
- Będę cię rozbudzał, ale nie przejdę do konkretu...
- I to ma być okrutne? - wyśmiał go zuchwale.
- Pogadamy za moment, gdy zaczniesz prosić, żebym zrobił coś więcej.
Hana bawiła ta zabawa, a przy tym czuł pewne iskry podniecenia na myśl o tym, że Lee będzie teraz próbował wzbudzić w nim potrzebę dotyku właśnie przez starszego, a już teraz poczuł jak ten delikatnie obcałowuje jego kark, przy czym dobiera się do jego koszuli palcami. Przy tym wszystkim napiera na jego plecy swoją klatką piersiową, która do najlżejszych nie należy... Już teraz Jisung miał ochotę się otrzeć o starszego, ale postanowił to w sobie stłumić poprzez opanowanie i głęboki oddech przy opuszczonych powiekach. W gruncie rzeczy w tym momencie relaksował się poprzez dotyk starszego...
Lecz nagle przeszła go pewna ciepła iskra, gdy pod jego rozpiętą koszulą wędrowała dłoń Minho i z pewną złośliwością próbowała drażnić sutki młodszego, ale w taki sposób, aby prawie ich nie dotykać. To sprawiało, że Han chciał więcej i mocniej, ale nie mógł dać satysfakcji starszemu, więc jedynie spiął nieznacznie mięśnie oraz zaczął oddychać nieco szybciej i głośniej. Było gorzej, gdy do tego tańca doszła jeszcze druga ręka starszego sunąca gdzieś w pobliżu męskości bruneta, ale nie w samym centrum, a to wszystko jeszcze przez materiał bielizny, tuż pod jego spodniami.
- I jak tam, Jisunggie? - wyszeptał Lee w oczywisty, bezczelny sposób, starając się, aby nawet jego oddech działał na ukochanego.
- A co? - uśmiechnął się zadziornie, próbując utrzymać twardą postawę.
- Widzę, że powoli mi ulegasz...
- A ciebie zapewne to podnieca... - postanowił sprytnie odwrócić od siebie uwagę.
- Prawdopodobnie masz rację... - zachichotał lekko prosto w jego ucho, gdy tam już dotarł wargami, a przy tym naparł na młodszego bardziej. - Ale to ty ewidentnie mnie potrzebujesz...
- Czyżby? - przygryzł wargę przy mimowolnym uśmiechu, powoli wchodząc w pewien odruchowy rytm pod wpływem rozwijającego się podniecenia przez całe jego rozpalone ciało.
- Czuję to, skarbie... - sam również przygryzł wargę oraz zmarszczył brwi, a przy tym przesunął rękę z powrotem na biodro Hana czując, że ten skutecznie na niego działa w tych wrażliwszych strefach.
- Ja też czuję... Czuję, że robisz się twa...
- Och, zamknij się... - przerwał mu starszy wycedzając przez zęby. Faktycznie jego ciało powoli wstawało ze stanu spoczynku.
- Wstydzisz się, Minho? Nie lubisz, gdy to mówię?
- Sam zaraz będziesz twardy, jeśli się zaraz nie zamkniesz...
- Po prostu jesteś łatwy i słaby... Mam rację?
Rozjuszony Minho nie odpowiedział, a zamiast tego w pędzie odsunął się nagle od młodszego, odwrócił go przodem do siebie, ale wtedy równie sprawnie podniósł i posadził na blacie, a wtedy wsunął biodra między jego nogi i chwycił go w żuchwie, aby wpić się w jego onieśmielone wargi. Natychmiast pogłębił pocałunek i uczynił z niego ten francuski aż Han westchnął mu w usta i zdążył jedynie wsunąć dłoń we włosy szatyna, a drugą ułożył gdzieś na jego łopatce. Jednocześnie Minho przysunął się bardzo blisko do młodszego i zaczął się ocierać intensywnie, a do tego jego ręce zaczęły obsesyjnie błądzić po całym Jisungu, jakby ciągle było mu mało. W międzyczasie odpuścił jedną dłoń, aby w pośpiechu rozpiąć sobie spodnie, tym samym dał sobie nieco luzu... Wtedy w samego Hana zdążyły już uderzyć tak silne dreszcze, że nagle odepchnął starszego od siebie, ale tylko po to, aby zachłannie ściągnąć z niego koszulkę, a następnie jego ręce i usta zaczęły pieścić górną część ciała Lee ze szczególnym uwielbieniem, przez co ten aż przygryzał wargę i odchylał nieco głowę, a jednocześnie sam znajdywał bardziej umięśnione części ukochanego jak na przykład jego uda, na których zaciskał dłonie, przez co rozbudzał Hana, a siebie przy okazji. W międzyczasie próbował ściągnąć z niego spodnie w jakiś sposób, przynajmniej przez jedną nogę, bo potem te zaczęły zwisać z kostki młodszego, ale aktualnie ten miał to gdzieś, gdy jego nogi otulały biodra starszego, którymi ten z kolei próbował poruszać jeszcze intensywniej, aby rozbudzić ich obydwu jeszcze mocniej.
Ich gorące oddechy wypadające z rozchylonych, pulsujących warg, mieszały się ze sobą, gdy wymieniali spojrzenia pełne pragnienia, ledwie widocznie przez mgłę spod lekko przymkniętych powiek, gdy jeszcze błądzili drżącymi rękoma po swoich rozpalonych, napiętych ciałach gotowych już, aby znowu się połączyć i spróbować wejść w rytm ciągnący do wspólnej chwili zapomnienia o całym świecie...
Jisung przesunął dłonie przez rozgrzaną, lekko wilgotną skórę Minho zatrzymując się na jego policzkach, a wtedy przyciągnął go do siebie i znów ich wargi spotkały się w gorącym, mokrym pocałunku, gdy ręce Lee już znalazły drogę do bielizny młodszego, którą zachłannie ściągnął podobnie jak spodnie i tak samo ta teraz gdzieś tam zwisała z nogi Hana. Sam z kolei zsunął z siebie odzież i bokserki na tyle ile potrzebował, a gdy poczuł jedną z dłoni ukochanego w swoim centrum, niespodziewanie oderwał się od jego ust i zastękał na wydechu:
- Jisung...
Ten jedynie ułożył usta w uśmiech i kontynuował, rozkoszując się kolejnymi reakcjami starszego, ale przestał słysząc jasny sygnał z jego strony. Szybko przesunął dłonie na bark i łopatkę Lee, a chwilę później ponownie napiął mięśnie i skrzywił się nieco, ale wytrzymał ten moment, w czasie gdy Minho westchnął głęboko i zbliżył się wyjątkowo blisko Jisunga, łapiąc go w biodrach.
Teraz ich ciała znowu czuły się nawzajem i powoli się odnajdywały w tym chaosie coraz mocniejszych doznań, a kiedy w końcu to się stało, weszły w wspólny rytm i zaczęły odkrywać kolejne wymiary rozkoszy coraz zachłanniej, coraz szybciej, mocniej...
Han na skraju wytrzymałości trzymał się mocno mokrych pleców Lee rękoma i nogami, kiedy ten zaciskał ręce na jego udzie i biodrze, jakby już tracił kontrolę nad swoimi biodrami, a tak właśnie było... Obydwaj wydawali z siebie jak najdziksze odgłosy, których się nie wstydzili w tym momencie, a zresztą wypełniające ich coraz bliższe uczucie spełnienia za bardzo pochłaniało ich uwagę...
Minho czuł, że to już koniec, gdy Jisung zaczął powtarzać jego imię coraz słabiej, a ostatni raz wykrzyczał je, gdy jego ciało przegrało walkę z podnieceniem, a pod wpływem tego dopadło to także starszego chłopaka, który wręcz uśmiechnął się triumfalnie....
***
Oliah szła naburmuszona jak zwykle, a wszystko przez to, że starszy brunet kazał jej ze sobą gdzieś iść i to jeszcze za rękę... Ona wciąż była onieśmielona tym, gdy Chan odważył się skraść jej pierwszy pocałunek, aż czuła lekkie zawstydzenie na myśl o tym... Tymczasem miała obok siebie ramię uśmiechniętego Banga, jakby między nimi nie doszło do czegoś takiego, a przynajmniej nie robiło to na nim wrażenia... Nie zdawała sobie nawet sprawy z tego, że w środku brunet jeszcze nie zdołał uspokoić swojego serca po tym, gdy mógł być tak blisko swojej wybranki...
Akurat zachodziło słońce, a Chris zabrał Victorię gdzieś nad wodę, a konkretniej na skaliste bulwary. Przez chwilę szukał odpowiedniego miejsca, ale gdy takie znalazł, spytał jeszcze czy może być i dopiero gdy Oliah niechętnie wyraziła zgodę, wtedy obydwoje usiedli tam.
Chan nie czekał długo, ale było to dosyć niespodziewane, gdy przyciągnął dziewczynę i wtulił w siebie, a potem powoli odchylał tak, aby ostatecznie być w pozycji pół leżącej. Brunetka nawet nie zauważyła, gdy zaczęła leżeć gdzieś na klatce piersiowej starszego, ponieważ za bardzo skupiła się na cieple jego ramion, a przy tym rytmie serca. Dlatego też nie protestowała czując, że ten ją do siebie przyciąga...
Brunet czuł, że jego serce bije jeszcze szybciej w radości na widok dziewczyny tak bezbronnie leżącej w jego ramionach aż nie potrafił się nie uśmiechnąć...
- Wiesz co, Chris..? - nagle rzekła niepewnie, nie miała nawet śmiałości spojrzeć mu w twarz.
- Tak? - przyjrzał jej się uważniej.
- Mam wrażenie, że to nie przypadek...
- Tak sądzisz? - zaśmiał się. - Dlaczego?
- Wszystko się składa w całość... Zawsze czułam obok Minho coś, co mnie przyciągało... Ale to nie pasowało do niego... To byłeś ty...
- Wiedziałem - przyznał z dumnym uśmiechem.
- Co?
- Wiedziałem, że to nie tylko ja tak... Ciągnęło nas do siebie od początku, ale nie wiedzieliśmy o tym...
Złapał dłoń dziewczyny i przyciągnął do swoich ust, złożył na niej delikatny pocałunek i wyszeptał:
- To przeznaczenie...
***
- ,,...jego dłoń przesuwała się powoli i była coraz wyżej..."
Han im więcej czytał, tym większy szok go ogarniał, ale gdy Oliah dostrzegła co przyjaciel czyta, speszona od razu wyszarpała mu pamiętnik i wtuliła w siebie, patrząc w bok.
- Co tam się wydarzyło? - spytał zdumiony z mimowolnym uśmiechem.
- Nic... - burknęła.
- Przecież czytałem...
- Ile... - zarumieniła się - Ile przeczytałeś..?
- Myślę, że nie zdążyłem najciekawszego... - spojrzał na nią z wyrzutem.
- I dobrze...
- Więc coś było... - uśmiechnął się wymownie - Powiedz... Jaki Chan jest?
- Co? - spojrzała na niego marszcząc brwi.
- No wiesz...
- Nie poszliśmy do łóżka, jeśli o to ci chodzi!
- A jednak jedno z was poczuło się lepiej...
- Jisung, przestań...
- Gadaj!
- No... - spojrzała w dół z zawstydzonym uśmiechem - Powiedział, że chce być mężczyzną, z którym poczuję się najlepiej kiedykolwiek, nawet jeśli mielibyśmy kiedyś zerwać...
- Oliah... Wy... Jesteście razem?!
Ona tylko nieśmiało pokiwała głową, ale Han już wpadł w tak głęboką radość, że zaczął skakać z radości i już wymyślił najbliższe parę podwójnych randek. A najgorsze co mógł zrobić to wyciągnąć telefon i zadzwonić do byłego krasza swojej przyjaciółki oraz swojego chłopaka i oznajmić mu dokładnie to:
- Minho! Nie uwierzysz...
- Wiem - odpowiedział bez zastanowienia.
- Co... Skąd...
- Ten idiota przyszedł mi to wszystko powiedzieć zaraz po tym jak odprowadził ją do domu... Ty wtedy spałeś, ale aż jestem zdziwiony, bo on tu wpadł jak jakiś naćpany i wcale nie był cicho...
- I co myślisz?
- Teraz to nie wiem, on chyba zwariował...
- Po prostu jest zakochany... - zaśmiał się.
- A jak Oliah?
- Jak zawsze...
- A mówiła ci o tym jak Chan powiedział jej, że...
- Tak...
- Nawet ja nie jestem taki dziki...
- My wtedy też nie marnowaliśmy czasu...
- Racja. To było cudowne, Jisung... A wiesz dlaczego? Bo robiłem to z tobą, skarbie.
Han chyba pierwszy raz w życiu zawstydził się przez telefon, a przyjaciółka widząc to zaczęła go wyśmiewać, ale ten szybko rzucił w nią poduszką, po czym wyrwał jej notatnik i zaczął czytać na głos do telefonu, a konkretnie szczegóły randki z Chanem, na co Minho tylko się śmiał, bo w zasadzie od przyjaciela słyszał już tyle, że nic nie mogło go zdziwić...
Koniec xD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro