...68...
...🗨️♥️💬...
-Jesteś nieznośny - Jinyoung starał się udawać, że Taehyung wcale do niego nie mówił.
A mówił. Naprawdę dużo mówił, przez co Park był coraz bliżej od dostania białej gorączki.
-Przestanę być, jak opowiesz mi do końca, jak macie zamiar rozplanować czwartą scenę - nastolatek, po raz kolejny w ciągu dzisiejszego dnia, poruszył ten sam temat.
I tak się działo na każdej ich wspólnej lekcji od półtora tygodnia. Dokładnie od chwili, gdy Min zabronił Kimowi grać i, jak Jinyoung naprawdę przez większość czasu miał gdzieś to, co robił dyrektor czy inny człowiek chodzący po ich umierającej Ziemi, to tym razem zaczynał czuć do tego mężczyzny coraz większą niechęć. Wpakował go w takie bagno...
-Już ci to tłumaczyłem - rzucił zirytowany, myśląc o tym, jak opisać całą sytuację na Twitterze.
-Nie powiedziałeś w końcu czy goście użyją masek, czy jednak będą mieli pomalowane twarze. Moim zdaniem, pomalowane twarze byłyby dobre pod względem nagłośnienia, bo maski będą jednak trochę zagłuszać, jednakże masek nie trzeba zmywać. Chyba, że pani Im ma zamiar częściowo zostawić farbę. To by podkreśliło wielotwarzowość konceptu i przekonanie, że gdy zaczyna się kłamać, udawać, zakładać maski, to kłamstwo z czasem zaczyna wsiąkać w człowieka, aż w pewnym momencie staje się naszą prawdziwą twarzą...
-Dlaczego to ja muszę być twoją ofiarą? - Jinyoung przerwał kolejny wywód nastolatka. - Nie mogłeś spytać Jina o tego typu rzeczy? Podobno jest między wami już lepiej.
Kim spojrzał na niego urażony. Czasem naprawdę nie rozumiał podejścia do życia Parka. Jak mógł mu się tak szybko przejeść tak interesujący temat?
Potem przypomniał sobie, że wypadało odpowiedzieć na pytanie, przez co skrzywił się nieznacznie.
-Uważa, że rozmowy o spektaklu, w którym nie będę mógł wziąć udziału, tylko mnie dobiją... - ostentacyjnie zmarszczył nos przy ostatnim wyrazie.
Jego przyjaciele czasami mogliby sobie odpuścić tę przesadną troskę albo zrobić z niej jakiś pożytek. W końcu Taehyung dalej nie miał pieniędzy, a ostatnio widział w internecie cudowną koszulę, która byłaby idealnym dopełnieniem jego szafy.
-Byłoby cudownie, gdyby tak było.
Na samym początku Kim zgodził się z chłopakiem, dalej będąc w magicznym świecie ubrań, które by chciał, ale mieć nie będzie, automatycznie myśląc, że rówieśnik też uważał, że koszula na pocieszenie to super pomysł. Gdy uświadomił sobie swój błąd, podskoczył na krześle i wręcz warknął zirytowany.
-Ej! Jak możesz...
-Co tam się dzieje? Piąta ławka przy oknie! Park, Kim, nie rozmawiać! Chcecie trafić do dyrektora? - po klasie rozniósł się potężny głos ich nauczycielki od historii.
Dwójka nastolatków szybko się od siebie odsunęła, przepraszając cicho, bo co jak co, ale ta kobieta była wyjątkowo przerażająca. Poza tym, Taehyung nie mógł po raz kolejny wylądować u Mina z kilku istotnych powodów.
Po pierwsze; nie miał zamiaru go oglądać i miał pełną świadomość, że i dyrektor nie byłby najszczęśliwszy.
Po drugie; musiał się pilnować, ponieważ dobrze pamiętał groźbę mężczyzny. Jeszcze jeden mały wybryk, a będzie mógł się pożegnać z dobrymi studiami. Z jakimikolwiek studiami.
Po trzecie; przyjaciele by go zabili, jakby znów się w coś wpakował. Nie mówiąc o Jeongguku, bo ten najpewniej by go związał i od razu zakneblował, żeby i jego cięty język nie sprawiał problemów.
Po czwarte; à propos Jeongguka i w sumie to najważniejsze, Taehyung był dzisiaj umówiony z Jeonem, a dokładniej rzecz ujmując, to zaraz po tej lekcji, w pokoju należącym do koła fotograficznego. Jeśli trafiłby teraz do dyrekcji, to w życiu nie udałoby mu się zdążyć na spotkanie. Od poniedziałku mogli się tylko oglądać jak rozmawiają na korytarzach ze swoimi przyjaciółmi, posyłając sobie ukradkowe spojrzenia, które i tak były dość rzadkie, by nie wzbudzać dodatkowych sensacji. Dziś był już czwartek i Taehyung naprawdę miał ogromną ochotę, żeby tak po prostu przytulić albo i pocałować Jeongguka.
Nie dziwne więc było, że gdy po szkole rozniósł się magiczny dźwięk informujący o nadejściu przerwy, Kim był pierwszym, który wyszedł z klasy. W sumie to określenie “wybiegł” pasowało dużo bardziej. Jinyoung zareagował na to z lekko uniesionymi brwiami, ale nie miał zamiaru narzekać. Chwilowy brak Taehyunga w jego życiu był niczym antidotum na jego wszystkie dolegliwości. W lepszym humorze wyciągnął swój dotykowy telefon, od razu wchodząc na ulubiony portal.
…🗨️♥️💬...
Gdy większość szła na dół na stołówkę, Taehyung kierował się w przeciwnym kierunku, do pokoju koła fotograficznego. Już nie biegł, starając się, by nawet nie iść przypadkiem za szybko, bo w połowie korytarza dotarło niego, jak wielką sensację wzbudzał jego pośpiech. Ale cóż się dziwić. Zachowywał się, jakby od tego, co robił, zależało jego życie.
A przecież nie zależało. Nie mogło. To było tylko niewinne spotkanie z osobą, na której nie powinno mu tak mocno zależeć.
Więc dlaczego przed chwilą biegł? Dlaczego czuł tak silną ekscytację?
-Taehyung?
-Tak?
Z własnej głowy wyrwał go ten sam nastolatek, z którego powodu w niej siedział.
Zabawne.
Tak bardzo chciał tu być, a nawet nie zauważył, kiedy znalazł się w umówionym miejscu.
-Mówię do ciebie - młodszy spojrzał nie niego, przewracając swoimi ciemnymi oczami.
Jeongguk, ubrany w charakterystyczny dla ich szkoły mundurek, z krzywo zawiązanym krawatem, wyglądał dzisiaj tak samo, jak zwykle. Pomimo tego, Taehyung nie mógł się na niego napatrzeć. Na jego przydługie włosy opadające na czoło, delikatnie zakrywające sarnie spojrzenie. Na ten mały uśmiech, który rozjaśniał jego za często, jak na gust trzecioklasisty, akurat przy nim, chmurne oblicze. Chłopak wydawał się tak nieoczekiwanie idealny.
-Przepraszam Jeonggukie - Kim podszedł do fotografa i wysunął rękę, by kciukiem przesunąć po małej skazie na policzku. Szczęśliwy grymas Jeona jakby na chwilę się powiększył, ale równie dobrze Taehyungowi mogło się to tylko wydawać. - Zamyśliłem się.
-O czym myślałeś? - Jeongguk zapytał, wzrokiem sunąc po jego twarzy.
Nie przyznałby się do tego, ale też tęsknił za chłopakiem. Swoim chłopakiem.
Hah.
Jego umysł dalej miał problem, by się do tego przyzwyczaić. Nie tak wyglądały jego poprzednie związki. O Taehyungu nie mógł opowiadać Minhyukowi czy Jisoo, gdy ci obsypywaliby go masą pytań na ich temat. Nie mogli w czasie obiadu siedzieć razem przy stoliku i, trzymając się za ręce, po prostu rozmawiać z przyjaciółmi, którzy mówiliby, jak dobrze ze sobą wyglądają. Nie mogli spędzać razem przerw na korytarzu, gdzie w czasie, gdy Jeongguk powtarzałby tematy na kartkówkę, o której zapomniał, starszy po prostu wtuliłby się w jego plecy, pocałował w szyję i cicho szeptał do ucha, że wszystko będzie w porządku. Jeon naprawdę chciałby, żeby było w porządku. Żeby w porządku było to, że spotykał się z Kimem.
Niestety za dobrze znał życie w tej szkole i przez fakt, że Taehyung wiedział o jego pracy dla Minimini, nie mogli, ot tak, wyjść z ukrycia. Osoba kryjąca się za tym dziecinnym pseudonimem znała podejście Kima do swojej działalności. Zanim fotograf zdążył jakkolwiek przekonać się do podejścia nastolatka, mówił Minimini o wszystkim, o czym udało mu się dowiedzieć. Poniekąd to właśnie z jego powodu nie mógł być oficjalnie razem ze starszym. Minimini by teraz nie uwierzyło, że Taehyung tak po prostu przestał węszyć. Gdyby Jeongguk siedział cicho tak, jak zakładał zrobić to na samym początku, ale przecież nie mógł tego zrobić. Nie, gdy to właśnie stojący przed nim licealista był tym, który go przyłapał.
-Myślałem o tobie.
-O mnie? - młodszy zaskoczony zmarszczył nos, wyrażając to, jak bardzo nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Taehyung go nie zauważył, pomimo, że to o nim myślał. Jego chłopak był zaskakującym przypadkiem. -To były dobre myśli?
Nie wiedział, dlaczego o to zapytał.
-Chyba - starszy odpowiedział bez zająknięcia, przez co drugoklasista poczuł się lekko zmieszany.
Czego mógłby się spodziewać więcej?
Dwójka nastolatków usiadła na, już lekko zdezelowanej, żółtej kanapie, pokrytej różowym kocem wyszywanym w małe kwiaty wiśni. Taehyung widział go po raz pierwszy. Założył, że ten koc był tu od niedawna oraz, że to nie Jeongguk go tu przyniósł.
A właśnie. Przecież Taehyung też coś przyniósł.
-Jesteś głodny? - starszy zapytał, grzebiąc w swoim plecaku.
-Huh? - Jeongguk uniósł brew na widok dwóch dużych pojemników, które po krótkiej chwili zostały wyciągnięte przez Kima. Po pokoju rozniósł się przyjemny zapach jedzenia.
-Jest teraz długa przerwa, a my, zamiast siedzieć na stołówce, jesteśmy tutaj. Stwierdziłem, że coś ugotuję - Taehyung nie był pewien, czy tym, co właśnie robił, nie przekraczał jakiejś niewidzialnej bariery. Pomimo tego, że przez jego wcześniejsze myśli bał się, że posunął się za daleko, z jego ust dalej wydobywały się kolejne hordy obciążających go słów. - W sumie to, jeśli byś chciał, to mógłbym ci czasem coś ugotować. Oczywiście przez większość czasu nie mógłbym ci tego dawać samodzielnie. Ktoś może zacząć coś podejrzewać, jeśli będziemy cały czas znikać razem na długiej przerwie - na sam koniec wypowiedzi niepewnie podał chłopakowi pałeczki.
-Dam ci kod do mojej szafki - Jeon starał się ukryć uśmiech, jak i rumieniec, który zaczął wydzierać się na jego policzki.
-Ufasz mi na tyle?
Młodszy podniósł jeden z pojemników i, bez zbędnych ceregieli, zaczął wkładać do ust kolejne porcje jedzeniem.
-Hah - Taehyung zrozumiał przekaz. To nie był jeszcze ten moment, w którym mogli sobie pozwalać na takie pytania. - I jak?
-Gotujesz dużo lepiej, niż na stołówce - Jeongguk przyznał szczerze.
-Cieszę się - charakterystyczny uśmiech o geometrycznym kształcie ubarwił oblicze starszego z nastolatków. Przez jakiś czas po prostu jedli w milczeniu, posyłając sobie ukradkowe spojrzenia, gdy Kim przypomniał sobie o jednej, dalej go interesującej, sprawie. - Jak tam malinki?
Pierwszym, co usłyszał, był wyraźny, lekko spazmatyczny kaszel, na wskroś przesiąknięty paniką. Drugim było jego imię.
-Taehyung! - fotograf spojrzał na swojego chłopaka z mordem w oczach. - Nie przy jedzeniu.
-Dalej ich nie widziałem - nastolatek przypomniał niezadowolony.
-I nie zobaczysz - młodszy rzucił dobitnie. - Na szczęście mało kto patrzy na te rejony, gdy się przebieram na wfie, bo inaczej byłoby naprawdę słabo. Musisz się nauczyć powstrzymywać przed robieniem tego typu rzeczy, bo inaczej następnym razem cię zaknebluję.
-Jeśli cię to kręci, to możesz mnie też związać - Kim mruknął niewinnie, a pałeczki z ryżem Jeongguka zatrzymały się w miejscu, jakby w jego głowie pojawiła się zasugerowana mu wizja.
-Żartujesz, prawda? - Jeon otrząsnął się z pierwszego wrażenia, po czym przyjrzał się trzecioklasiście, który nawet nie przerwał swojego jedzenia. - O cholera... Ty nie żartujesz.
-Chyba już jesteśmy na tym etapie, że wypadałoby w końcu porozmawiać o tym, co lubimy w czasie seksu - Taehyung powiedział rzeczowo.
-Zwykle się to robi, zanim w ogóle się zacznie go uprawiać - fotograf posłał mu kwaśny uśmiech.
-Nie podobało ci się wtedy? - starszy zabrzmiał wyjątkowo poważnie, jakby naprawdę rozważał taką możliwość.
-Oczywiście, że podobało - Jeongguk przewrócił oczami, kończąc swoją porcję jedzenia. Było na tyle dobre, że gdyby mógł, zjadłby dużo więcej. - Nie zadawaj głupich pytań.
-Na pewno? - oceniające spojrzenie skanowało dokładne całą sylwetkę młodszego, jakby szukając najmniejszych oznak kłamstwa.
Jak na zawołanie, umysł fotografa postanowił dla pewności jeszcze raz odtworzyć w głowie przebieg całego zdarzenia, dzięki czemu Jeongguk poczuł, jak nieoczekiwany dreszcz przebiegł wzdłuż jego kręgosłupa. To było naprawdę dobre wspomnienie.
-Jezu... Taehyung... -młodszy spojrzał w ciemne oczy swojego chłopaka. - Było mi bardzo dobrze.
Z jego postawy biła wyjątkowa szczerość, która sprawiła, że na ustach Kima znów pojawił się lekki uśmiech. Trzecioklasista, nie mogąc się powstrzymać, pochylił się w kierunku Jeona i złożył na jego ustach delikatny pocałunek. Nie trwał on długo, ani nie był jakoś wyjątkowo namiętny, jednak gdy już się skończył, to obydwaj mieli wrażenie, jakby był jednym z ważniejszych.
-Lubisz, jak cię wiążą? - Jeongguk wiedział, że mógł właśnie zepsuć całą atmosferę, ale po tym, co starszy przed chwilą powiedział, to naprawdę zastanawiał się nad odpowiedzią.
-Nawet lubię. To nigdy nie był mój ulubiony fetysz, ale jest okej. A ty? - Kim nie wydawał się ani odrobinę skrępowany. Wyglądał, jakby właśnie mówił o tym, jak spędzał ostatni wyjazd z dziadkami. Na samym końcu tylko na chwilę posłał chłopakowi dzikie, z lekka lubieżne spojrzenie. - Lubisz, jak cię wiążą? Albo... Lubisz wiązać?
Jeongguk zamyślił się na chwilę.
-Mogę cię kiedyś związać, jeśli miałbyś wielką ochotę. Na to drugie bym nie liczył. Nie lubię, gdy nie mogę się ruszać, jak jakieś upolowane zwierzę. Jedyne, co wtedy czuję, to niepokój - młodszy skrzywił się nieznacznie na nieprzyjemne wspomnienie.
Kiedyś próbował czegoś takiego z jednym ze swoich byłych. Chłopaka bardzo podniecały tego typu rzeczy, więc Jeongguk uznał, że mogą się tak bawić. Spróbowali to zrobić kilka razy, używając linek, kajdanek czy innych pierdół. Za każdym razem Jeon nie czuł się, w przeciwieństwie do jego byłego, ani trochę dobrze. Nie mógł się skupić na przyjemności. To był jeden z powodów, dlaczego nie byli już parą. Bo jak nawet rozumieli się w sferze duchowej, tak nigdy nie byli w stanie zgrać się na płaszczyźnie fizycznej.
-Okej - Kim pokiwał głową, a potem zakrył policzki młodszego swoimi dłońmi i zostawił mały pocałunek na jego nosie. - Nigdy nawet nie pomyślę, żeby cię związać.
Jeongguk poczuł, jak jego twarz zaczęła piec, a żołądek zacisnął się w supeł. Nie oczekiwał od starszego obietnic tego typu, jednak nie mógł powstrzymać rosnącego uśmiechu i przyjemnego ciepła rozlewającego się w środku.
-Musimy się zbierać. Zaraz dzwonek - Taehyung spojrzał na zegar wiszący przy jednej z półek, a później na wyjście z klubowego pokoju. - Drzwi są zamknięte? Otwórz, wyjdę pierwszy.
Jeongguk wstał niechętnie, bo pomimo, że wiedział o tym, jak mało czasu mieli, to dalej nie chciał się z tym pogodzić.
-Co teraz masz? - spytał, wyciągając z kieszeni w spodniach średniej wielkości pęk kluczy.
-Matematykę.
Jeongguk uśmiechnął się do siebie. Matematyka nie była jednym z przedmiotów, które Taehyung rozszerzał, więc była nadzieja, że uda mu się przekonać chłopaka do nieopuszczania ich kryjówki tak szybko. W ostatniej chwili zawrócił jakby natchniony i spojrzał na Kima swoimi dużymi, sarnimi oczami.
-Zostańmy.
Starszy mruknął rozczulony, lecz szybko się opamiętał, przypomniawszy sobie, że jak jemu jedna opuszczona lekcja nic nie zrobi, tak dla drugoklasisty to będzie kolejna z wielu godzin w plecy. Nie chciał się do tego przyczyniać.
-Nie możemy opuszczać lekcji Jeonggukie - to mówiąc, pochylił się i zaczął pakować do plecaka puste pojemniki po jedzeniu. Jeongguk nie miał zamiaru mu pomagać, bo to tylko przyspieszyłoby wyjście chłopaka.
Gdy zabrzmiał dzwonek, Kim był już w pełni gotowy do wyjścia.
-Otwórz - machnął głową w kierunku drewnianej powierzchni z błyszczącą klamką.
To była ostatnia szansa Jeona. Musiał przejść do cięższej artylerii, jeśli miał zamiar wygrać tę potyczkę.
Nastolatek szybko pokonał dzielące ich metry i, bez zbędnych ceregieli, wpił się w usta swojego chłopaka. Zaskoczony Kim odruchowo oddał pocałunek, przerywając go dopiero, gdy młodszy zaczął kierować ich w kierunku błękitnego fotela.
-Jeonggukie... - trzecioklasista zamruczał przy wargach Jeona. - Tak bardzo chcesz nie zdać?
-Zdam - fotograf rzucił pusto, próbując wrócić do przerwanej czynności. - Chcę, żebyś został - fuknął zirytowany, gdy starszy się odsunął. - Zostań. Proszę, Taehyung.
Taehyung uśmiechnął się tylko miękko i pocałował młodszego w jego zmarszczone czoło. Jego chłopak naprawdę rzadko wymawiał jego imię, pomimo tego, jak dobrze ono brzmiało w jego ustach. Szkoda, że robił to w głównej mierze tylko, gdy czegoś chciał.
-Nie możemy mój śliczny - ostatni raz przesunął kciukiem po małej bliźnie na policzku. - Zobaczymy się w niedzielę, a jutro w swojej szafce znajdziesz najlepszy obiad, jaki w życiu jadłeś.
Jeongguk tego nie powiedział na głos, ale dużo bardziej wolał jeść jedzenie ze stołówki z Kimem siedzącym obok, niż najlepsze potrawy bez niego w pobliżu.
...🗨️♥️💬...
OMG Idle jest czymś czego potrzebowałam równie mocno co powietrza...
Rozdział miał być z parę dni wcześniej aleeeee swierdziłam że dawno nie czytałam ff z NCT i jakoś tak się odcięłam od świata
Po maratonie Markhyucków dotarło do mnie że kocham Jeno...
Wracając do Minimini
Taekooki nam się zaczynają ładnie rozwijać...
Tae i JK się zmieniają
Czy to już pora na jakieś wyznanie?
Opowieści o przeszłości?
A może większą dramę?
Hmmm... No nwm nwm
Jak wam się to podoba?
A właśnie właśnie
Jeszcze jedno
Ranking z soboty:
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaskbvfccv!!!
💜💜💜Miłego dnia nocy czegokolwiek zechcecie💜💜💜
...🗨️♥️💬...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro