...67...
...🗨️♥️💬...
-Hyung - do jego uszu dotarł przyjemny, ostatnio częściej niż zwykle słyszany głos. - Znów cię widzę. Kto tym razem?
-Hej Jimin. Biblioteka -Taehyung odpowiedział z lekka oszczędnie, lecz zreflektował się szybko, widząc zaciekawione spojrzenie w oczach młodszego chłopaka. - Musiałem przejrzeć cały dział lektur i upewnić się, czy wszystkie książki są po kolei. Od dzisiaj zawsze będę je odkładał na miejsce i prawdopodobnie pobiję kogoś jak zobaczę, że tego nie robi...
To mówiąc, oparł się o ścianę, jakby przez chwilę musiał zajmować miejsce Atlasa, dzięki czemu zyskał rozbawiony śmiech Parka.
Przez ostatni tydzień jego pracy na rzecz szkoły widzieli się prawie codziennie, gdy opuszczali placówkę, ponieważ Jimin dość często zostawał na chociaż krótką chwilę, żeby sprawdzić przebieg przygotowań do różnych wydarzeń okolicznościowych, konkursów, zawodów lub po prostu upewniał się, czy koła zainteresowań są odpowiednio zaopatrzone. Wolał takie wyjście dużo bardziej niż gdyby co chwilę miał opuszczać kolejne godziny lekcyjne, czego i tak nie dało się czasem zapobiec, a niektórzy nauczyciele naprawdę mieli do tego wielki problem. Poza tym, jego dziewczyna, z powodu treningów cheerleaderskich i tak kończyła dość późno, więc dzięki temu nie musiał na nią czekać nie wiadomo ile.
-No widzisz. Czyli jednak to wszystko ma jakieś plusy - nastolatek przysiadł się na ławce, która znajdowała się obok stojącego Taehyunga. - Oprócz tego pobicia. Właśnie odbywasz karę za jedno. Chyba nie chcesz od razu dostać kolejnej, prawda hyung?
Starszy mruknął niewyraźnie i zajął miejsce przy Parku. Równie dobrze mógłby pójść właśnie na znajdującą się po drugiej stronie korytarza małą halę i poczekać te kilka minut, aż zakończy się trening, ale nie nie za bardzo mieli na to ochotę. Tam zawsze było głośno. Raz mogli pobyć tutaj.
-Bycie przewodniczącym ci szkodzi. Zaczynasz mówić jak nauczyciel.
Kim przyjrzał mu się uważnie i zauważył, że jeden z jego guzików w koszuli był tylko połowicznie zapięty. Pomimo, że Jimin na pierwszy rzut oka sprawiał wrażenie eleganckiego, zbyt dojrzałego, jak na swój wiek, ale dalej w pewnym sensie idealnego chłopaka, to czasem zdarzały mu się te odstępy, dzięki którym ludzie dalej mogli wierzyć, że był on człowiekiem, a nie zwykłym zaprogramowanym na życiowy sukces robotem. Świetne oceny, bogata rodzina, szacunek uczniów i nauczycieli w szkole, kochająca dziewczyna i wspierający przyjaciele.
Ach właśnie. Przecież ostatnio w życiu Parka pojawiła się mała skaza w postaci plotki na temat jego przyjaciela. Skaza, która dzisiaj postanowiła się jeszcze mocniej powiększyć, ponieważ po tygodniu nieobecności Byun Baekhyuna, on tak po prostu przyszedł do szkoły, informując, że najbliższe kilka dni są jego ostatnimi w tej placówce.
To nie był pierwszy przypadek tego typu. Wielu przed nim, którzy stali się ofiarami Minimini, w pewnym momencie po prostu się poddało i odeszło. Czasem przepisywali się do innej szkoły, czasem od razu też wyjeżdżali z miasta. Dla pewności, że Minimini już nie namiesza w ich życiu tą słynną "prawdą".
Taehyungowi było żal Byuna i jego bliskich, bo tym razem nawet nie była to prawda i, pomimo że Baekhyun wyjedzie, to plotka dalej pozostanie w głowach uczniów i minie naprawdę dużo, zanim o niej zapomną.
-Nie powiedziałbym, że to źle - Jimin odwrócił głowę w bok, lekko zmieszany spojrzeniem starszego. Wzrok Taehyunga był dla niego czasem lekko przerażający, gdy ten patrzył na niego w pełni poważny, co zawsze było tak dziwnie zaskakujące, bo miało się wtedy wrażenie, że Kim po prostu zaczynał czytać z człowieka jak z otwartej księgi i analizować wszystko, czego się dowiedział. - Poza tym, to byłbym dobrym nauczycielem.
-Tak, panie Park - na twarz Taehyunga powrócił jego charakterystyczny uśmiech.
Jimin już miał zamiar jakoś zareagować na słowa starszego, ale zauważył, jak z hali zaczyna wychodzić drużyna cheerleaderska ubrana w sportowe stroje wraz z towarzyszącymi im uczniami, którzy przyszli popatrzeć na ich trening.
Kim zwrócił się w tym samym kierunku, wypatrując jednej twarzy, przez którą prawdopodobnie spóźni się do domu, przez co spotka się z niezadowolonym spojrzeniem mamy. W końcu miał wracać od razu po karze.
-Chcesz się dzisiaj z nim pogodzić? - Jimin zapytał, zauważając, że towarzysz cały czas wpatruje się w jedną, znaną mu osobę.
Taehyunga nie zdziwiło, że Park wiedział o napięciu między nim a Jinem. W pewnym sensie post Minimini był mu na rękę, bo gdyby nie ta cała sprawa, to pół szkoły gadałoby teraz, że wielka przyjaźń Kim Taehyunga i Kim Seokjina skończyłam się z powodu dziewczyny. Teraz tylko o tym szeptali od czasu do czasu.
Kima oczywiście nie dziwiły tego typu domysły. W końcu zawsze byli blisko z Jieun. A cała ta historia z boku wyglądała dość jednoznacznie. Jieun zaczyna lubić Jina bardziej. W tym czasie Taehyung zaczyna podrywać jakiegoś chłopaka. Kłótnia na imprezie ich przyjaciela, po której Jin całuje się z Jieun. Lee zaczyna chodzić z Seokjinem, a Taehyung nagle przestaje się kręcić wokół chłopaka, do którego wcześniej podbijał. Nic, tylko typowa sytuacja z życia nastolatków.
-To powodzenia hyung. Mam nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży.
Kim kiwnął mu szybko na pożegnanie, widząc, jak ten chce szybko przywitać się ze swoją dziewczyną. Ostatnie co zobaczył, to gdy młodszy przytulał się do pleców Yuqi i nie zważając na to, jak spocona była nastolatka, pocałował ją w czubek głowy, czym zyskał jej szczery śmiech pełen szczęścia.
Czy on z Jeonggukiem też będą kiedyś tak wyglądać? Czy ich relacja zdąży się tak rozwinąć?
Nie.
Nie mógł teraz o tym myśleć.
Łudząco pewnym siebie krokiem ruszył w kierunku rozemocjonowanego Bhuwakula, który opowiadał coś zawzięcie Lisie i Jinowi. Kunpimook, widząc zbliżającego się Taehyunga, uśmiechnął się jeszcze szerzej, przez co jego rozmówcy od razu spojrzeli w kierunku Kima. Tajlandczyka ogromnie cieszył fakt, że przyjaciel postanowił spróbować się pogodzić.
Szkoda, że Seokjin nie miał takiej miny.
-Jin - Taehyung zignorował ludzi wokół i spojrzał pytająco na, miał nadzieję, że dalej przyjaciela. - Masz teraz czas?
W tym czasie dwójka młodszych licealistów zaczęła się oddalać w kierunku szatni, wiedząc, że starsi będą teraz potrzebować chwili dla siebie. Bhuwakul naprawdę liczył, że wszystko się ułoży.
-To nie jest przypadkiem tak, że z powodu bójki musisz wracać od razu do domu? - Trzecioklasista spojrzał na niego bez wyrazu. - Czego chcesz?
Czego chciał Taehyung? Wyjątkowo właściwe pytanie, na które chłopak nie był w stanie od jakiegoś czasu odpowiedzieć. Bo dobrze wiedział, czego chciał w tej chwili. Chciał znów móc rozmawiać z Jinem tak, jak kiedyś, chodzić z nim na za dobre i za drogie jedzenie, słuchać, jak mu matkuje, gdy Taehyung zrobi coś głupiego i słuchać jak ten jęczy na Marka, za to, że ten znów za ostro traktował Bhuwakula, bo młodszy znowu się spóźnił na trening. Chciał móc skreślić jeden z wielu problemów, jakie pojawiły się w ciągu tego miesiąca na jego liście. Chciał, żeby jego przyjaciel dalej nim był i żeby pomógł mu uspokoić jego życie. Tego chciał teraz. Jeśli to się uda, to spróbuje zrozumieć swoje inne pragnienia.
-Ja... Przeprosić - brzmiał o wiele mniej pewnie, niż liczył, że będzie.
-Przeprosić? - Kim zmarszczył brwi i spojrzał na niego z lekka zdziwiony, gdy rówieśnik kiwnął głową na potwierdzenie. Nie spodziewał się, że Taehyung tak szybko będzie chciał się pogodzić. Nie był do końca pewien, co miał o tym sądzić. - Uhum. To mów.
-Tutaj?
Korytarz na środku szkoły nie brzmiał na miejsce dobre do jakichkolwiek poważniejszych rozmów.
-Czemu nie? - Jin wzruszył ramionami. - Szkoła i tak już świeci pustkami. Nikt nie usłyszy.
Nastolatek nie miał najmniejszego zamiaru mu ułatwiać przeprosin. Dalej bolało go każde ze słów, jakie wtedy usłyszał, ale nie miał też zamiaru ich odrzucać, bo równie mocno bolał go chwilowy brak Kima w jego życiu. Liczył, że chłopak naprawdę żałuje, bo jeśli tak, to i Jin mógł go później przeprosić, gdyż miał on świadomość, że nie tylko Taehyung postąpił źle.
W tym samym czasie ów Taehyung zbierał swoje myśli, by móc jak najlepiej umieścić wszystko, co chciał powiedzieć i nie zdążyć się przy tym zaciąć, czy zacząć po prostu jąkać. Miał wrażenie, że wtedy by uciekł i po prostu się poddał. Ehhhhhhhh... Dobra. Czas wziąć się w garść i naprawić to, co zostało uszkodzone.
Przez moment w świadomości przeleciał mu krótki przebłysk myśli, czy aby Bogum go za to nie znienawidzi, ale szybko wyparł to ze swojego umysłu. Wiedział jak nikt inny, że Park miał zbyt dobre serce na tego typu rzeczy. Był typem człowieka, co nie oceniał, wszystko rozumiał, wszystko wybaczał i na wszystko pozwalał, jeśli to miało dać szczęście jego bliskim. To Taehyung powinien siebie samego za to wszystko znienawidzić. Siebie i pewnie popołudnie, gdy w galerii handlowej, śpiesząc się na spotkanie, wpadł na ślicznego chłopca z blizną na policzku i aparatem w dłoni. Gdyby nie to spotkanie, wszystko byłoby w jego życiu dużo łatwiejsze. Z tą myślą zaczął po prostu mówić.
-Ja przesadziłem - podniósł głowę i pewnie spojrzał w oczy trochę wyższego nastolatka, lecz od razu opuścił ją szybko, nie widząc tam większych uczuć. Zapomniał, że Jin był od niego lepszym aktorem. Może nikt nie zauważyłby tego na pierwszy rzut oka, ale taka była prawda. - Naprawdę przesadziłem. Nigdy nie uważałem, że nie zasługujesz na normalny związek. Jesteś dla mnie naprawdę ważny. Wyjątkowy. Znasz mnie jak nikt inny. To wszystko przez ten nawał wydarzeń i ja... ja... ja...
Przy końcu miał wrażenie, jakby na chwilę zabrakło mu powietrza, przez co jego mózg się nagle tak po prostu zawiesił i nie pozwolił mu mówić dalej.
A on chciał mówić. Chciał wykrzyczeć Kimowi wszystko, z czym się ostatnio borykał, bo coraz trudniej było mu z tym wszystkim samemu. Oczywiście, ktoś mógłby powiedzieć, że był przecież Jeongguk, ale trzecioklasista dobrze wiedział, albo starał się sobie wmówić, że nie była to do końca prawda. Może i ich ciała od jakiegoś czasu należały do siebie wzajemnie, lecz umysły dalej były niczym te wszystkie wielkie nowobogackie posiadłości. Nawet jeśli zostało się wpuszczonym do środka, to i tak wszystkie najważniejsze pomieszczenia nie zostaną pokazane. Salon, hol czy jadalnia, co najwyżej kuchnia i któraś ze sypialni, jeśli gospodarz przepadał za gościem trochę bardziej. Jeśli chciało się więcej wiedzieć, to musiało się tam zamieszkać, a przecież mało kto pozwoli ot tak zamieszkać komuś w jego domu, nie bojąc się, że zostanie okradziony. Dlaczego więc Taehyung z Jeonggukiem mieliby pozwolić zamieszkać sobie nawzajem w ich umysłach? Ta znajomość była zbyt krótka, a jej podstawami były zbyt szkodliwe intencje, by to robić.
-Taehyung - imię trzecioklasisty, wypowiedziane przez rówieśnika, rozbrzmiało w jego głowie, wybudzając go z tego dziwnego zastoju. Na jak długo się wyłączył?
-Huh? - licealista starał się na ten moment zapomnieć o wszystkim, co przed chwilą rozbrzmiewało w jego umyśle.
-Jeden warunek - chłopak wziął głębszy oddech, wiedząc, że tu zaczną się schody. - Jeśli wszystko ma być jak dawniej, to nie okłamuj mnie więcej.
-Czyli powiesz prawdę Jieun?
Tak jak dawniej to tak, jak dawniej, czy przed urodzinami Bambiego, więc powiedzenie prawdy dziewczynie było pierwszym, co przyszło Taehyungowi na myśl. Swoją drogą, bardzo liczył, że uda się jak najszybciej załatwić tę sprawę i sam miał zamiar poruszyć ten temat trochę później, ale skoro już nadarzyła się okazja, to trzeba było ją wykorzystać.
-Jeszcze nie - Jin szybko ostudził zapał dalej przyjaciela. Właśnie tego się po nim spodziewał, dobrze wiedząc, jak bardzo chłopak uwielbiał załatwiać wszystko za jednym zamachem.
-Co? Jin... - Kim nie do końca rozumiał podejście rówieśnika. - Nie możesz jej okłamywać.
Z ust nastolatka wyszedł niewyraźny pomruk.
-To nie tak, że ją cały czas okłamuję - to zdanie sprawiło, że źrenice Taehyunga rozszerzyły się nieznacznie, a na twarzy pojawił się wyraz zaskoczenia.
-Ona ci się podoba? - trzecioklasista zapytał niepewnie. - Przecież nie mogłeś się, ot tak, odkochać w Nam...
Uczucia tak nie działały. Nie było się w stanie nagle ich stracić w stosunku do jakiejś osoby. Oczywiście, z powodu różnych czynników mogły się one w szybkim tempie wzmocnić lub osłabić, jednakże na pewno nie na tyle, że po prostu ich nie było. Szczególnie, gdy Jinowi Namjoon podobał się już od dłuższego czasu. Okresu od początku drugiej klasy nie można było ot tak wymazać w ciągu tygodnia.
-Nie mogłem, ale naprawdę nie chcę jej skrzywdzić - Kim cicho i z wyraźną niechęcią przyznał mu rację. - Jieun to cudowna przyjaciółka, z którą mogę porozmawiać na wiele tematów. Nie chcę jej stracić przez jeden pijacki wybryk. Mam zamiar zrobić to trochę inaczej. Sprawię, że sama ze mną zerwie, bo zrozumie, że tak naprawdę nie jestem dla niej. I znów wszystko będzie jak dawniej - na koniec uśmiechnął się jakby niezręcznie. - Przynajmniej prawie.
W pewnym sensie naprawdę chciałby, żeby ta dziewczyna mu się po prostu podobała. To wszystko byłoby naprawdę łatwiejsze, bo miła i kochana Jieun była dla niego dużo lepszym wyborem, niż chłopak, który chodził z jego przyjaciółką. Ale najwyraźniej serce Seokjina nie trawiło łatwych wyborów i uznało, że ten inteligentny, z lekka niezdarny mężczyzna był kimś dla Kima idealnym.
Najgorsze w tym wszystkim było to, że jego matka przypadkiem zdążyła się już o wszystkim dowiedzieć i powiedziała o tym jego ojcu, który od paru dni znów patrzył na niego nieprzychylnym wzrokiem. Nigdy się nie dogadywali, a fakt, że Jin potrafił kochać nie tylko kobiety, pogarszał ich relację. Małżeństwo nie nienawidziło go za to. Po prostu nie było w stanie zrozumieć, dlaczego ich dziecko było inne. Gdy dowiedzieli się, że uprzejma Lee z koła teatralnego została jego dziewczyną, z ich serc spadły wielkie kamienie, a umysły zapełniły się nadzieją na to, że wszystko się ułoży. Liczyli, że Jieun naprawi ich syna.
Gdy trzecioklasiści się rozeszli, po ich minach można by pomyśleć, że wcale się nie pogodzili. Wyjątkowo złudne wrażenie. Niestety, ale każdy z nich miał po prostu świadomość, że pomimo jednego problemu mniej, posiadali jeszcze cały wachlarz innych, z czego rozwiązanie niektórych z nich nie było nawet częściowo zależne od nastolatków.
...🗨️♥️💬...
Od tego rozdziału będę współpracować z cudowną Ggukie_bunny97 która oficjalnie została MOJĄ betą
Tu można wysyłać jej miłość =>💜
🥁Niech zabrzmią bębny!!!!🥁
🥁 Hej nanana! 🥁 Tratatata! 🥁
Wybaczcie ale mam naprawdę dobry humor...
Nawet zaczęłam się z tego powodu uczyć jednego układu BTS
Możecie zgadywać jakiego😘
Ale pewnie nie pokaże wam, jak tańczę, bo jak zwykle zacznę wszystko zmienić i w końcu i tak pójdę w freestyle
Ehhhhhhhhhh
Ale cóż
Pamiętajcie o myciu rąk
💜💜💜 Miłego dnia nocy czegokolwiek zechcecie 💜💜💜
...🗨️♥️💬...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro