Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

...59...

...🗨️♥️💬...

     Zniknięcie Baekhyuna na dzień po nowym poście Minimini obiło się po szkole niezłym echem, dodając każdej z kolejnych plotek na jego temat coraz to więcej dzikiej pikanterii. Teraz mógł dla tej ludzkiej masy równie dobrze na kolanach prosić swoją dziewczynę o wybaczenie, co uciekać z kochankiem na drugi koniec państwa. Czy było już wspomniane, że ludzie uwielbiali tu dramatyzować i wyolbrzymiać wszystkie sytuacje? Nie? Tak? No cóż... Teraz już było. Liceum Geojismal, do którego miał zaszczyt chodzić Taehyung, uwielbiało się pławić w tych fałszywych toksynach, a Kim nie mógł z tym nic zrobić, więc tylko w spokoju obserwował osoby będące w centrum aktualnych wydarzeń, Jimina i Chittaphona, przyjaciół Byuna, którym tego wtorku również nie było zbytnio łatwo.

     Jimin starał się przez większość zachowywać swój naturalny, pełny życzliwości uśmiech na twarzy i ignorować te wszystkie nachalne spojrzenia, jakie słali mu licealiści. Miał niebywałe szczęście z powodu tego, kim był w tej szkole, bo dzięki szacunkowi, jakim go darzono, przez większość czasu obywało się bez wrednych i nie do końca przyjemnych docinek, ze strony ciekawskich uczniów.

     Kim nie mógł powiedzieć tego samego o Tajlandczyku. Jemu obrywało się wręcz rykoszetem zamiast Parka i to tylko dlatego, że Leechaiyapornkul nigdy nie krył się z faktem, że był naprawdę wyjątkowo tolerancyjny i wspierał jak mógł wszystkich uczniów, którzy otwarcie należeli do mniejszości seksualnych. Zawsze obklejał ściany plakatami informującymi o wszelakich kwestach i paradach. Nawet udało mu się przekonać Soyeon oraz Changkyuna, by w szkolnym radiowęźle wspominali o każdym z wydarzeń i przekonywali nastolatków, że nie muszą się wstydzić, kim naprawdę są. Taehyung już wiele razy tego przedpołudnia widział zaciśnięte pięści i szczękę drugoklasisty, gdy słyszał pytania, sugerujące, że to może właśnie on tak skrzywił swojego przyjaciela, że ten zdradzał Taeyeon z kimś tej samej płci. To było dla niego pewne, że dzisiejszego dnia dojdzie do jakiejś małej tragedii z udziałem chłopaka.

     W pewnym momencie, gdy szedł w kierunku sali do koreańskiego, jego spojrzenie spotkało się z sarnim spojrzeniem Jeongguka. W kompletnej ciszy minęli się na korytarzu, nie odrywając od siebie oczu przez te kilka magicznych sekund.

     Co tak właściwie o nim sądził? Co oni sądzili o sobie nawzajem? To były pytania, na które odpowiedzieć im było jeszcze trudniej niż można by zakładać. W ich relacji istniało za mało szczerości, a za dużo kłamstwa. W takich warunkach ciężko było o znalezienie nawet tak stosunkowo oczywiste prawdy, jak świadomość uczuć, jakimi darzyła się dwójka, bo na pewno coś do siebie czuli. Tylko, czy ich uczucia wyglądały tak samo? Czy w ogóle były one dobre? Jeongguk tworzył w jego życiu zbyt wiele niewiadomych, a największa z nich wszystkich powstała wczoraj.

     I to tylko dlatego, że zgodził się na dwie prośby Jeona. Zgodził się go podwieźć tam, gdzie chciał oraz zgodził się zostać i nie pójść za nim. Zgodził się mu zaufać, co było jedną z najbardziej surrealistycznych sytuacji w jego życiu, bo Taehyung chyba faktycznie zaczynał mu ufać. Nie wiedział czemu. Nie rozumiał czemu. Nie chciał wiedzieć ani rozumieć, bo świadomość powodów mogłaby go tylko jeszcze bardziej pogrążyć.

     Kim Taehyung zaczynał żałować, że wpadł na fotografa tego felernego popołudnia i z tym przekonaniem trwał do przerwy obiadowej, gdy stanął w kolejce obok Bhuwakula.

     -Jak się trzymasz? - Zadał młodszemu krótkie pytanie.

     W końcu był dość blisko z Byunem.

     -To nie mnie powinieneś o to pytać. - Drugoklasista spojrzał na Kima, kręcąc głową. - Rozmawiałeś z Jinem?

     W jego głosie było słychać niewielką cząstkę nadziei, jaką pokładał w nich Tajlandczyk. Naprawdę chciał, żeby jego przyjaciele znów żyli ze sobą w zgodzie.

     -Jeszcze nie.- Tae odwrócił wzrok, nie chcąc widzieć zawodu w oczach Kunpimooka. - Nie było okazji.

     -Odpowiadasz jak on. - Nastolatek rzucił rozdrażniony. - Na pewno były okazje, tylko żaden z was nie chce wyciągnąć ręki, jako ten pierwszy, bo oczywiście obaj sądzicie... Co się tam dzieje?

     Przerywa swój karcący wywód już na samym początku z powodu dwójki nastolatków stojących przy wejściu do stołówki. Gdy zaskoczony widzi, jak wyraźnie wzburzony Chittaphon wypycha na korytarz jakiegoś wyższego i prawdopodobnie starszego ucznia. Taehyung podąża wzrokiem za Bhuwakulem i w ostatniej chwili udaje mu się rozpoznać w starszym uczniu Seunghyuna.

     Gdy chce rzucić na jego temat jakąś nieprzyjemną uwagę, zauważa, że Tajlandczyka już przy nim nie ma.

     -Bambi! Co ty robisz? Nie chcesz się w to mieszać. - Kim dogania młodszego.

     Miał zdecydowanie za dużo rzeczy na głowie, żeby teraz jeszcze ten dzieciak pakował się w jakieś tarapaty. Przecież jeśli coś mu się stanie, to Jin go zabije, kompletnie ignorując ich chwilową zimną wojnę, co więcej możliwe, że wyżyłby się na nim jeszcze mocniej.

     -...po prostu przyznaj mi rację, że twój kolega jest takim samym pedałkiem, jak ty, tylko on w porównaniu do ciebie starał się to ukryć. No cóż... Chyba mu nie wyszło. Jakby nie mógł z godnością przyjmować tego, kim jest, tylko okłamywał swoją dziewczynę. Paskudny człowiek...- Lee nic sobie nie robił z faktu, że Chittaphon właśnie przyciskał go do ściany i dalej strzępił swój język, powodując jeszcze szybszy wzrost ciśnienia w licealiście.

     -Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy Seunghyun.

     Taehyung siedział cicho, gotowy w każdej chwili zareagować na jakikolwiek nagły ruch nastolatków.

     -Oooooooooo...- Lee zrobił na widok Bhuwakula minę, jakby zobaczył najsłodszą rzecz na tej ziemi. - Też będziesz bronił swojego kumpla? A dzieciak nie miał dzisiaj nawet odwagi, żeby przyjść do szkoły... Nieodpowiedzialny gówniarz i tyl...

     Chłopak nie kończy zdania, bo zaciśnięta pięść ląduje mu na środku twarzy. Gdy otrząsnął się z pierwszego szoku, odpycha od siebie drugoklasistę, bo po mniej niż jednym oddechu oddać cios ze zdwojoną siłą. Chittaphon wraz z Seunghyunem upadają na ziemię w szamoczącym się uścisku, a kiedy Kim widzi, jak jego przyjaciel chce podejść do dwójki, by ich powstrzymać, sam postanawia zająć się tą niechcianą sytuacją, bez słowa zagradzając drogę młodszemu, który później tylko patrzy na to wszystko wyraźnie wystraszony.

     -Ej, ej, ej, ej, ej. Ogarnąć się. Zaraz zejdą się nauczyciele i tyle będziecie mieli z tego wasz...

     Taehyungowi nie udaje się nawet dotknąć licealistów, bo sam dostaje łokciem od walczących, przez co chwieje się porządnie.

     O nie. Tak się nie bawić nie będziemy.

     -Taehyung! - Zaskoczony Kunpimook doskakuje do twarzy Kima. - Nic ci nie jest?

     -Spokojnie Bambi. To tej dwójce zaraz coś się stanie...

     Zirytowany ma już kompletnie gdzieś jakąkolwiek subtelność, przez co po krótkiej chwili, w której oberwał jeszcze dobre kilka razy, a do jego słownika napłynęła seria nowych przekleństw, o których wcześniej nie miał zielonego pojęcia, udaje mu rozdzielić te dwa natrętne osobniki płci męskiej.

     -Nie możecie załatwić tego inaczej tylko lać się na korytarzu, tak? - Chłopak czuł, jak krew cieknącą mu z nosa zaczęła skapywać z brody i najprawdopodobniej plamić jego jeszcze chwilę temu czysty i schludnie zapięty mundurek. - Cieszcie się, że jeszcze nie zebrał się tu tłum ludzi i nikt nie naskarżył na wa...

     -Co tu się stało? Wszyscy, do dyrektora!

     Cała czwórka, jak jeden mąż spojrzała w kierunku nadchodzącej nauczycielki.

...🗨️♥️💬...

Jak bardzo im się oberwie?
Hmmm...
Dobre pytanie

Zobaczymy co z tego wszystkiego wyjdzie

Rozdział trochę wcześniej
Świat kpopu dał mi w tym tygodniu tyle dobrego że pisanie szło jakoś tak  łatwiej niż zwykle (kochajcie Black Swan oraz Kick it moi drodzy powtarzam Black Swan oraz Kick it)
Mam nadzieję że się cieszycie

💜💜💜Miłego dnia nocy czegokolwiek zechcecie💜💜💜

PS.

Jak myślicie, ile mam lat?

...🗨️♥️💬...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro