...45...
...🗨️❤️💬...
Dobra muzyka zaczynała się mieszać z alkoholem oraz śmiechem przystojnego bruneta przed nim. Jin bawił się naprawdę dobrze. Co prawda aktualnie też nie miał zielonego pojęcia, gdzie znajduje się jego przyjaciel i chwilę temu miał zamiar iść go szukać. Miał. Idealne określenie na taką sytuację. Oczywiście szukałby Bhuwakula, gdyby nie to, że w pewnym momencie wpadł na Soojin, która tanecznym krokiem zaciągnęła go do kuchni, żeby się z nim napić.
Śliczna i utalentowana Soojin. Naprawdę ją lubił. Pomimo tego, że nie mieli w sumie zbytnio dużo wspólnego. Chyba tylko "Jin" na końcu imienia i fakt, że często podobały im się te same osoby. Znaczy w sumie to ci sami faceci, bo dziewczyna, w porównaniu do Seokjina strzelała tylko do tej jednej bramki.
Kim Namjoon, w którego śmiech się wsłuchiwał od dobrej chwili, był jednym z tych właśnie facetów, którzy podobali się im obu. Inteligentny, oczytany i błyskotliwy o niebanalnym poczuciu humoru. Kto by takiego nie chciał? No na pewno nie Jin. Tylko, jak to w zauroczeniach bywa, żeby czerpać z uczuć większą przyjemność, muszą być one obustronnie. Uczucia Namjoona takie były, tylko że nie w stosunku do tego imienia z "Jin" na końcu, na jakie Seokjin liczył. Ale co mógł zrobić? Zniszczyć związek swojej długoletniej znajomej, nie mając nawet pewności, czy nastolatek gustuje w tym samym co jego siostra? Nigdy w życiu. Przecież nie każdy z rodzeństwa Kim musiał być bi.
-O. Już jesteś...cie. - Trzecioklasista odkłada trzymany w ręku alkohol, gdy zauważa, jak do pomieszczenia wchodzą Taehyung z trzymający się blisko niego Jeonggukiem. - Co masz taką minę? - Kiedy ma pewności, że reszta ich nie słucha zajęta nowo przybyłym Jeonem.
-Widziałeś Bambiego? - Kim wręcz na niego warknął.
-Co się z nim dzieje? - Nastolatek od razu wyrzucił uśmiech Namjoona ze swojej głowy, szybko zastąpiwszy go obrazem o rok młodszego przyjaciela.
-Zgadnij, ile alkoholu zdążył już wypić. - Taehyung nie zmienił barwy swojego głosu.
To, co usłyszał, ocuciło go, niczym wiadro zimnej wody, a następnie okryło zasłoną z poczucia winy. Przecież był odpowiedzialny za młodszego.
-Taehyung, przepraszam. Zagadałem się z...
-Wiesz, jak się zachowuje, gdy jest nietrzeźwy, a ty go tak po prostu zostawiasz samemu sobie i wzdychasz do faceta, z którym nigdy nie będziesz. - Chłopak nie pozwala dokończyć Kimowi.
-Soojin chciała...- Trzecioklasista spróbował znowu, ale i tym razem przyjaciel mu przerwał.
-Wow. Super. Soojin. Masz coś jeszcze do powiedzenia? - Tym razem słychać było wyraźną kpinę, która raniła Jina.
-Co ci jest? Zachowujesz się ostatnio okropnie.
-Nic mi nie jest. To z tobą jest jakiś problem.
Wiedział, że zrobił źle, ale czy Tae musiał go jeszcze dobijać. Nie rozumiał tego. Zwykle byłby po prostu lekko zły i, zamiast wyrzucać swoje negatywne emocje na Kima, starałby się jakoś naprawić całą sytuację. Teraz tylko warczał i się na nim wyżywał. Czy Bambi naprawdę był aż tak pijany, czy może tu chodziło o coś więcej? A może o... kogoś? Przed Jeonem Taehyung się tak nie zachowywał.
-To cię strasznie zmienia. - Jin wyjawia swoje przypuszczenia, wygrywając trzecioklasistę z pantałyku. - Powinieneś odpuścić sobie tę relację. Szkodzi ci bardziej niż mi to cholernie friendzone. - Zbiera w sobie całą swoją odwagę, by wypowiedzieć ostatnie kilka słów.
-Niby dlaczego? - Tae na szczęście udaje się ukryć napływający stres wraz ze słowami też Kima.
Dlaczego? Dlaczego? Właśnie Jin, dlaczego tak myślisz?
Dlaczego? To jedno pytanie jakby otwiera nowe połączenie w umyśle chłopaka, dzięki czemu ten wie, co ma zamiar powiedzieć, by udowodnić swoją tezę.
-Bo ja przynajmniej wiem, na czym stoję. Ty i ten dzieciak...
Byli dziwną niewiadomą. I Tae to wiedział, ale nie mógł tego pokazać.
-Nic nie wiesz. - Podobno chłopak Jeongguka rzucił, jakby to miało zmyć z niego wszystkie podejrzenia oraz winy.
Niestety był to tylko najzwyklejszy strzał w stopę, który zadziałał na Seokjina niczym przysłowiowa płachta na byka.
-No właśnie.- Mówił dobitnie. - Jestem twoim przyjacielem, a nie zasługuję nawet na to, żebyś po prostu przyszedł do mnie i pogadał o osobie, która ci się podoba, jak było kiedyś. Tak naprawdę nic nie wiem o waszej relacji, jeśli nie liczyć tych wszystkich informacji, które udało się z ciebie wyciągnąć siłą. To dziwne. Inne. Jesteś pewien, że bezpieczne? I, co najważniejsze, jesteś pewien, czy gdy to wszystko się skończy, to w lustrze będziesz widział tego Taehyunga, który teatr kochał bardziej niż większość istnienia?
-Aż tak bardzo ci przeszkadza, że ja, w porównaniu do ciebie, zasługuję na normalny związek?
Po tym pytaniu pomimo tego, że dwójka przyjaciół znajdowała się na najlepszej imprezie tego roku, pełnej śmiechu i dobrej muzyki, nastąpił ból i cisza. Dalej do nich nie docierało to, co przed chwilą padło z ust jednego z nich.
-Ja... - Tae nawet nie próbował skończyć. Jego głos po prostu się urwał i wisiał wśród tych wszystkich basów.
-Stajesz się potworem Kim Taehyung. - Głos Jina stracił barwę. Stał się martwy.
Dlaczego nie krzyczał?! Taehyung zdecydowanie wolałby, żeby chłopak krzyczał. Żeby był, bo teraz miał wrażenie, że patrzył na starą wazę, a nie na swojego przyjaciela.
-Jin...- Tae starał się go dotknąć, lecz ten szybko się wyrwał, zostawiając go z jednym zdaniem.
Nie dotykaj mnie.
Tak bardzo podobne do tego, co słyszał u Jeongguka przez tyle czasu, a jednak bolało bardziej. Zdecydowanie bardziej.
...🗨️❤️💬...
-O, Jeonggukie. Miło cię znowu widzieć.
Drugoklasistę od razu po tym, jak został rozdzielony z Taehyungiem, przywitał specyficznie się uśmiechający Jinyoung, co jakiś czas zerkający na swój telefon. Jeon dobrze wiedział, że specjalnie użył usłyszanego od Kima zdrobnienia, by jeszcze bardziej przyciągnąć uwagę reszty ludzi, która znajdowała się w kuchni. Na szczęście większość z nich znał, chociaż z widzenia.
-Znowu? To wy się znacie? - Do rozmowy włączyła się zaciekawiona Jenny.
Ją Jeon znał dzięki Lisie, bo obie należały do drużyny cheerleaderskiej. Z tego, co wiedział, były dobrymi przyjaciółkami.
Co zaskakujące, przy dziewczynie nie było jej chłopaka, Jongina. Na imprezach lubili trzymać się razem.
-Poznaliśmy się kilka dni temu. - Jinyoung szybko jej wytłumaczył, pisząc coś na wyżej wspomnianym urządzeniu. Jeongguk czuł się, jak bierny obserwator tej rozmowy, kiedy Park prowadził teraz ich co najmniej dwie. - Wpadłem na niego i Taehyunga w męskiej łazience przy stołówce.
-O.- Dziewczyna uniosła sugestywnie jedną ze swoich ciemnych brwi. - A co tam robiliście ciekawego?
-A co można robić we dwójkę w łazience?
Prawie całe pomieszczenie zaśmiało się na uwagę Marka, a policzki Jeona zapiekły go niemiłosiernie.
Nie podobało mu się to wszystko. Ta cała rozmowa. Szybko spojrzał w kierunku jedynej dwójki ludzi, jaką tutaj znał na tyle, by liczyć na ich pomoc. Zabawne, bo właśnie z powodu tej samej pary, jedna przyjaźni powoli zaczynała się kruszyć.
-Ohhh... Już, już, dość śmiania się.- Soojin szybko przerwała całą zabawę, uciszając towarzystwo, nawet nie wspominając, o czerwonej twarzy chłopaka.
Był jej za to naprawdę wdzięczny.
-No ciekawie młody... - Namjoon wziął go pod swoje wyimaginowane skrzydła i podał mu kubek z alkoholem, nalanym przez jego dziewczynę. - Masz już ich dość, czy mogę cię o coś zapytać? - Starszy brat, jego najlepszej przyjaciółki zapytał na tyle cicho, na ile pozwalało mu miejsce, w jakim się aktualnie znajdowali, by zapewnić młodszemu, chociaż odrobinę komfortu.
Jeongguk kiwnął głową na znak zgody.
-Ty i ten gość to tak na poważnie? - Kim spokojnie zapytał, obserwując wejście do kuchni, co jakiś czas spoglądając w kierunku swojej dziewczyny, która rozmawiała o czymś z Jenny.
Nie patrzył się nachalnie, nie posyłał tych głupkowatych uśmiechów, tylko zachowywał się, jakby nic wielkiego się nie działo. Za to właśnie Jeongguk go uwielbiał. Nie dawał mu tego wszechobecnego poczucia niezręczności, jakie miewał coraz częściej przy uczniach ich szkoły.
-Na poważnie?
Ich relacja wydawała się czystym żartem od życia, który da Jeonggukowi w twarz i skopie w ślepym zaułku, kiedy przyjdzie czas na okrutną puentę w postaci Taehyunga, który pewnie zerwie z nim wszelkie kontakty, gdy Jeon przestanie mu być potrzebny. Fotograf powinien go dalej mieć zablokowanego i ignorować jego wszelkie starania, ale nieee... Musiał sobie robić pod górkę, dzięki czemu teraz dostawał tego typu pytania.
-No wiesz. - Namjoon wzruszył ramionami. - Jesteś tu.
Drugoklasista spojrzał na swojego hyunga znad uniesionych brwi. Nie był aż tak leniwy. Raz na jakiś czas też zdarzało mu się mieć chęć wzięcia udziału w tego typu wydarzeniach.
-Jisoo też czasem potrafi mnie wyciągnąć na imprezę tego typu, Hyung. - Jeongguk zauważył, zaczepnie przypominając o rok starszemu uczniu o tym, jakie Kim miał do niego podejście na początku ich znajomości.
O tuż nasz kochany Namjoon, jak to na przykładnego starszego brata przystało, był naprawdę opiekuńczy w stosunku do Jisoo i zawieranych przez nią znajomości. Rok temu jeszcze nie był świadomy tego, że jego siostrze podobają się nie tylko chłopcy, a Jeongguk wyglądał wtedy według niego, na łamacza damskich serc. Uroczy z dobrze zbudowaną dzięki tańcu sylwetką pomimo młodego wieku. Na początku trochę zamknięty w sobie, ale to przecież nigdy nie uchodziło za minusy, a tylko dodaje odrobiny chcianej tajemniczości. Gdyby Kim wiedział, że przyjaciel jego kochanej młodszej siostrzyczki, był w już kilkumiesięcznym wtedy związku z innymi chłopakiem i nie miał zamiaru nigdy szukać sobie kogoś przeciwnej płci, uniknęliby wielu niepotrzebnych zgrzytów. Na szczęście Jeon, widząc tę całą niechęć skierowaną w jego kierunku, szybko postanowił jakoś temu zaradzić i cóż... Postawił kawę na ławę i wyjątkowo sprawnie wyjaśnił Kimowi, że Jisoo nie była, nie jest i nie będzie w jego typie.
-Hah... - Namjoon chciał coś powiedzieć, ale do kuchni wrócił Taehyung. Co zaskakujące, bez Jina, ale za to z jakąś dziwną aurą wokół siebie.
-Wybacz, że musiałem cię na chwilę zostawić. Musiałem pilnie porozmawiać. - Bez skrępowania podchodzi i kładzie dłoń na tej Jeongguka, którą młodszy postanawia wyjątkowo zignorować. Jeszcze tego by mu brakowało, żeby, Namjoon zaczął coś podejrzewać, a jego nie miał pewności czy byłby w stanie w pełni okłamać.
-Jest ok, Namjoon hyung dotrzymał mi towarzystwa. - Jeon uśmiechnął się w kierunku brata Jisoo, na co Tae prawie się skrzywił.
Nie miał dzisiaj ochoty o nim słyszeć. Poza tym... Namjoon hYuNg? Czuł się z lekka dotknięty faktem, z jaką łatwością fotograf się do niego tak zwracał. Przecież Taehyung też był jego hyungiem.
-Gdzie poszedł Jin? - Zdziwiona Soojin podeszła do trójki nastolatków.
-Jakaś dziewczyna zaprosiła go do tańca. - Taehyung na szybko wymyślił dość sensowną wymówkę i zaczął się zastanawiać, jak najszybciej odejść od pary, którą niechcący zaczął obwiniać, o kłótnie z przyjacielem.
-Ahhhh... Kim Seokjin, człowiek piękny równie w środku, co przystojny na zewnątrz. Dziewczyny za takimi szaleją. - Dziewczyna pokiwała głową ze zrozumieniem, na co jej chłopak uniósł brew rozbawiony.
-Ty też? - Zapytał ją z uśmiechem, gdy ta oparła się o jego ramię.
-Chwilowo ktoś inny zaprząta moje myśli.
Dwójka chwilowo wyglądała, jakby zaczynała się zamykać na otaczający ich świat, przez cały czas posyłając sobie piękne uśmiechy i nie przerywając kontaktu wzrokowego. To był idealny moment, żeby odejść.
-O! Uwielbiam tę piosenkę. Jeonggukie zatańczysz?- Starszy, dalej trzymając dłoń Jeona, pociągnął go za sobą.
Po kilku sekundach drugoklasiście udało się zatrzymać Kima i zadać mu aktualnie nurtujące go pytania.
-Co się stało? Pokłóciliście się o Bhuwakula?
Przez chwilę Taehyung miał wrażenie, że widział przebłysk zmartwienia w tyś szczenięcych oczach, lecz szybko się go pozbył. Przecież ten bezczelny dzieciak go nie znosił. Nawet jeśli pozwolił mu się wtedy "pocałować".
-Nic wielkiego. - Kim uśmiechnął się do niego i zaczął bujać w rytm muzyki. - Nie musisz się tym przejmować Jeonggukie.
-Wcale się nie przejmuję. - Młodszy szybko zaprzeczył, po czym złapał za dłonie starszego i położył je na swoich ramionach. Nie podobało mu się, że to Taehyung prowadził w tańcu, więc sam zaczął kierować ich ruchami, co spotkało się z lekkim zdziwieniem Kima.
-No to dlaczego zadałeś pytanie, skoro się nie przejmujesz Jeonggukie? - Trzecioklasista przybliżył się, by wyszeptać do ucha fotografa.
Tłum tańczących wokół był dziwnym tłem, jak na tego typu rozmowy, ale jakoś żadnemu z nich nie chciało się z tego powodu narzekać. W pewnym sensie to dzięki tym ludziom zyskali tu swój kawałek prywatności, gdzie następnego dnia będą mogli wmówić każdemu, że po prostu byli pijani, bo przecież tylko oni wiedzieli, ile tak naprawdę wypili. W przypadku Taehyunga nic.
-Byłem ciekawy. - Jeon zignorował bliskość chłopaka. Ta wszechobecna atmosfera naprawdę musiała mu się udzielać. - Nie wyglądaliście na przyjaciół, którzy często się kłócą.
Uwaga młodszego była niczym drzazga wbita pod paznokieć. Bo oni naprawdę prawie nigdy się nie kłócili. No czasem Seokjin na niego nakrzyczał, gdy zachował się bardziej nieodpowiedzialnie niż zwykle, ale to by było na tyle. Poza tym to później od razu pomagał mu posprzątać jego bałagan i bronił go przed resztą ludzi, która miała z nim problem.
Teraz... Teraz było inaczej. I ta zmiana naprawdę mu się nie podobała.
-Nie kłócimy się często. - Taehyung powiedział "szczerze". - Poza tym, to powinieneś wiedzieć z własnego doświadczenia, że to, co wydaje się, wcale takie być nie musi.
-Racja, ale zdążyłem się już trochę odróżniać złudzenia od prawdy. W większości przypadków widzę, czy powinienem wierzyć w to, co ludzie mi sobą pokazują. - Jeon posłał pewny siebie uśmiech chłopakowi, co wyjątkowo się mu spodobało. Nastolatek uśmiechnął się naprawdę ślicznie.
-Aha. To w co wierzysz u mnie, Jeonggukie?- Kim potarł czubkiem nosa jego szyję.
-Wierzę, że jesteś świetnym aktorem. - Jeongguk odbił piłeczkę i zamruczał odpowiedź do Taehyunga, ignorując dreszcz, który przed chwilą przepłynął mu po plecach.
-Jak to możliwe, że powiedziałeś mi komplement, a ja czuję się, jakbym oberwał w twarz najgorszą obelgą?
-Każdy przyjmuje tego typu rzeczy na swój sposób. - Fotograf wzruszył ramionami, dalej nie odsuwając się od Kima. Można by powiedzieć, że byli do siebie wręcz przyklejeni.
-A to? - Trzecioklasista, dalej bujając się w ramionach młodszego, mówił na kilka centymetrów przed jego twarzą. Jeon cały czas czuł na sobie jego gorący oddech. - Czy w to wierzysz?
-Wierzę, że jest to świetny pokaz twojego kunsztu aktorskiego. Wyjątkowo dobre kłamstwo.
Jeongguk pozwolił sobie na włożenie dłoni w ciemne włosy nastolatka, na co ten mruczy cicho. Taehyung miał wrażenie, jakby każdy najmniejszy ruch Jeona przybliżał ich twarze coraz bardziej. Dziwny przypływ odwagi, ale starszemu on w żaden sposób nie przeszkadzał.
-Widzisz kłamstwo, a jednak pozwalasz mi na nie Jeonggukie.
Jeongguk śmiał się na te słowa prosto w usta Taehyunga. Na trzeźwo by tego nie przyznał, ale był zbyt zdesperowany, by na nie nie pozwalać. Niestety był też na tyle trzeźwy, by tego nie mówić.
-Czy widz będzie przeszkadzał aktorowi, gdy ten stoi na scenie i gra swoją rolę, przez to, że wie, że to wszystko jest nieprawdą, a on patrzy tylko na przedstawienie? Oczywiście, że nie. Widz będzie brał z tej gry ile może, by sprawić sobie przyjemność, a gdy kurtyna opadnie, po prostu wyjdzie z teatru.
Słysząc to, Kim do końca pozbył się dzielącej ich odległości i po prostu pocałował licealistę, który pod wpływem dzisiejszej nocy oraz słów wypowiedziach chwilę temu, bez większego sprzeciwu oddał pocałunek. Bo przecież to wszystko było tylko chwilowe i, kiedy nadejdzie ten moment, oni się rozejdą i zapomną o wszystkim, co zrobili. Teraz było teraz i musieli korzystać z tego, ile się tylko da. Bo drugi raz biletów na taką sztukę im nie sprzedadzą.
...🗨️❤️💬...
Jestem! Wybaczcie, że tyle trzeba było czekać
Co tu się stało? Nie dość że wyskoczyło mi 6tys wyświetleń, to jeszcze takie rzeczy się teraz dzieją
🙈🙉🙊
Co o tym myślicie?
💜💜💜Miłego dnia nocy czegokolwiek chcecie 💜💜💜
...🗨️❤️💬...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro