Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

...43...

...💬❤️🗨️...

     -Ile jeszcze? - Chwilową ciszę przerwał starszy z dwójki nastolatków, doprowadzając tym towarzysza na skraj jego, jak lubił twierdzić anielskiej cierpliwości.

     -Kurwa mać... Zadajesz mi to samo pytanie już szósty raz, a idziemy z około dziesięciu minut… - Rzucił w jego kierunku zirytowany Jeon.

     Nie dość, że musiał iść teraz sprzątać rodzinne studio z powodu tego idioty, to jeszcze jedyną osobą, która mogła mu pomóc, był właśnie on. Cholerny, uparty Kim Taehyung, tak bardzo kochający stawiać na swoim.

     Dlaczego on w ogóle zgodził się na to, żeby starszy mu pomógł? Dlaczego tak po prostu zaprowadzał go teraz, do jego ulubionego miejsca na ziemi, pomimo tego, że w sumie to chyba nawet nie lubił go zbytnio? Bo przecież go nie lubił. Nie lubi się osób, które cię irytują. W innym przypadku to by było czysto nielogiczne.

     Taehyung tylko uśmiechnął się niewinnie i dopytał, po raz kolejny.

     -To ile jeszcze?

     Udawał, że nie wiedział, gdzie znajduje się szkoła tańca i to wcale nie było tak, że gdyby ktoś obudził go w środku nocy, z pytaniem, jak się tam dostać, to Kim byłby w stanie podać co najmniej trzy sposoby na dojazd z prawie każdego miejsca w Seulu. Cóż... Na poważnie podchodził do swojej roboty. Roboty... Hah. Czy w ogóle można było tak nazwać próbę uwiedzenia tego nastolatka?

     -Już prawie jesteśmy. - Oczy Jeongguka na kilka krótkich sekund spotkały się z tym przenikliwym spojrzeniem Taehyunga, by po chwili znowu pilnować drogi, jaką przebywały stopy młodszego.

     Nie podobało mu się to wszystko. To, jak powoli zaczynał się przyzwyczajać, do tego, że gdzieś tam na korytarzu prawie zawsze kręcił się Kim, obserwując Jeona. Zaczynał się przyzwyczajać do tych wszystkich kłótni, drobnych słownych utarczek, na które pozwalali sobie tak często. Zaczął się przyzwyczajać... Jasna cholera, on... On przyzwyczaił się do Taehyunga w swoim życiu, który pomimo swojej naturalnej specyficzności i odmiennego zdania na tak wielu płaszczyznach zaczął po prostu być.

     To było okropne uczucie, bo pomimo że Kim stawał się dla niego czymś, co musiało istnieć, to samo zachowanie trzecioklasisty, te wszystkie uśmiechy, komplementy, czułe słówka, każdy raz, gdy marudził, poprawiając mu krawat lub te delikatnie przesunięcia kciukiem po bliźnie na policzku, do tego Jeongguk nie był się w stanie przyzwyczaić. To było za dużo. Zdecydowanie za dużo dla jego nastoletniego serca.

     Oczywiście próbował to powstrzymać. I gdy znajdowali się w miejscu publicznym, pośród innych ludzi, to fotografowi jakoś udawało się to zrobić. Umiał w pewnym sensie zdominować Kima, powiedzieć dość. Niestety, kiedy zostawał ze starszym sam na sam, jego silna wola zaczynała parować, niczym ciekły azot wylany na podłogę. Co z tego, że był silniejszy, bardziej umięśniony od Taehyunga? Siła się nie liczyła, gdy ten pochylał się nad nim z bezwstydnym błyskiem w oku.

     Błyskiem w oku, którego prawdziwości Jeongguk nigdy nie był pewny. Bo przecież starszy był świetnym aktorem. Nastolatek widział go już kilka razy na scenie i nie był w stanie powiedzieć, że to nie było miejsce dla Taehyunga. Naprawdę się do tego nadawał. Umiał oszukać publikę. Dlaczego miałby nie oszukiwać jego? Zwykłego Jeon Jeongguka, który kochał tańczyć i robić zdjęcia, starał się słuchać rodziców, w większości przypadków chodził na imprezy, na które zaciągali go jego przyjaciele, by w końcu sobie kogoś znalazł. Kto szuka miłości na imprezach? To, że udało się to Jisoo i teraz chodziła z Lisą, nie oznaczało, że każdy ma tyle szczęścia.

     -To tu? - Młodszy słyszy kolejne, zbędne w jego mniemaniu pytanie.

     Stali przed prostym trzypoziomowym budynkiem, z kolorowym szyldem w ludzko podobnym kształcie.

     -A jak myślisz? - Przewrócił oczami i załamany wyciągnął średniej wielkości pęk kluczy. Gdy już weszli do środka, znów zwrócił się do chłopaka. -Rozbierz się, ściągnij buty, poczekaj tu chwilę i później nie zadawaj tych cholernych pytań przez, chociaż pięć minut, ok?

     -OK, ok…- Taehyung udał urażonego, a gdy ten zniknął na schodach, spełnił rozkaz nastolatka, zostawiając swoje obuwie tuż przy trampkach tancerza i paru innych parach.

     Zważając na ten fakt, Tae od razu założył, że było to nie tylko miejsce pracy rodziców młodszego, ale i ogólne mieszkanie rodziny Jeon. Jak się później dowiedział od chłopaka, jego domysły były słuszne. Parter i pierwsze piętro należały prawie wyłącznie do studia, a drugie było przestrzenią mieszkaniową.

     Jeśli chodziło o samo sprzątanie, to nie było ono niczym nadzwyczajnym. Sprzątanie jak to sprzątanie. Dużo ścierania kurzu, zamiatania, mycia podłóg i oczywiście mycia każdej z lustrzanych ścian, które znajdowały się po jednej na każdą z pięciu sal tanecznych. Taehyung znienawidził je od pierwszego wejrzenia. Albo nie. Znienawidził je od pierwszego marudzenia Jeongguka, na temat tego, jak starszy źle to robił. Jakby nie umiał poprawnie umyć lustra.

     -Co ty robisz? - Fotograf spojrzał skonfundowany na starszego, gdy ten nagle przerwał swoją pracę i zaczął grzebać w stojącym w kącie odtwarzaczu.

     -No nie wiem. - Kim ot, tak wzruszył ramionami. - Nudzę się. Zróbmy sobie przerwę.

     Gdy skończył mówić, odsunął się od urządzenia, a ze znajdujących się w pomieszczeniu głośników popłynęła jedna z nowych piosenek Khalida, w której zakochany był trzecioklasista.

     -O nie nie nie nie. - Jeongguk pokręcił głową niezadowolony, patrząc na kręcącego biodrami w rytm muzyki Taehyunga. - Chcę to jak najszybciej skończyć. Nie będzie przerw.

     Ten człowiek robił się zdecydowanie zbyt rozpraszający, a zostało im przecież tak niewiele, by skończyć sprzątać. Nie mogli przerwać w tej chwili.

     -No ale weź. Jeonggukieee… - Kim wręcz przypłyną ku młodszemu, owijając swoje ręce wokół jego ramion. - Możesz nauczyć mnie tańczyć. Co ty na to, śliczny?

     -Zabierz ręce. - Jeon warknął na niego, łapiąc za nadgarstki trzecioklasisty.

     -Zmuś mnie. - Tae uśmiechnął się do niego przebiegle, po czym w takt muzyki, nucąc zadowolony, zaczął od tak lekko popychać nastolatka, aż ten nie oparł się plecami o ścianę naprzeciwko tej lustrzanej.

     -Przyciskanie mnie do ściany jest już twoim hobby?

     Tae uniósł brew rozbawiony, a Jeon miał ochotę sobie przyłożyć. Tak, Jeon Jeongguku, rzuć jeszcze raz takim tekstem, a twój brat oleje swoją ciężarną narzeczoną i przejedzie te kilka godzin samochodem tylko po to, żeby cię wyśmiać.

     Na szczęście albo i nie, to zależało od pytanego, te myśli byli tylko chwilowe, gdyż sekundę później Jeongguk już nie pamiętał, że ma brata. Czuł za to, jak dłonie, które nie wiadomo kiedy wyplątały się z jego uścisku, znów przesuwały się po jego karku, zahaczając o przydługie włosy fotografa.

     Znów był blisko. Za blisko? Tak, tak, tak. Zdecydowanie za blisko. Za blisko Jeon. Za blisko. Za blisko. Za blisko.

     -Kim… Kim… Tae-Taehyung.- Fotograf próbował jakoś przerwać to wszystko.

     -Słucham Jeonggukie.

     Gdy prawa ręka dalej bawiła się włosami, ta lewa zaczęła schodzić coraz niżej, w dół pleców młodszego. Jeon miał zacząć w myślach odmawiać modlitwy, kiedy dłoń, ku szczęściu jego niczym krab czerwonej twarzy zatrzymała się już na dole talii. Trochę niżej i drodzy państwo, Jeonggukie miałby zawał.

     -Przestań zwracać się do mnie jak do dziecka. - Resztki jego osoby wygrzebały się z papki, którą była aktualnie jego silna wola, by rzucić tekstem znów na tę chwilę absurdalnym.

     Ale cóż... Tylko absurd mu pozostał, bo aktualny stan rzeczy był idealnym przykładem czystego absurdu. Jeongguk z coraz mniejszymi chęciami, na wyrwanie się z sideł Taehyunga i Taehyung, który nagle z wyraźną fascynacją zaczął przyglądać się zarumienionej twarzy nastolatka. Bo niby taki silny, taki pewny siebie i pyskaty, a wystarczyła odpowiednio dobrana dawka ciekawszych wrażeń, by zmienił się w słodkie ciasteczko, a sam Kim był przy nim, jak dzieciak, który jedyne, o czym marzył to zjeść je na deser. Co się z nimi działo do diabła? Tak nie powinno być. A jednak. Było.

      -Uwierz mi... - Tae przesunął swoją dłoń z włosów na policzek młodszego, na samym początku nie wiedzą, czego tyczyła się prośba. Czy mówił do Jeona, by zyskać kolejną część jego zaufania, czy może do siebie, by wmówić sobie, że to wszystko tylko po to, by poznać tożsamość Minimini. - Gdybym chciał dziecku zrobić to, na co mam teraz ochotę zrobić tobie, to już dawno siedziałbym w więzieniu. - Później nachylił się delikatnie i powoli przesunął ustami po tych Jeongguka.

     Źrenice młodszego poszerzyły się i sam licealista nie zdążył zareagować w żaden większy sposób. To było zbyt krótkie. Zbyt nierealne. Niczym przesunięcie piórkiem po skórze.

     Jedyne, o czym był w stanie myśleć, było to, jak dobrze Taehyung odgrywał swoją rolę. Chyba za dobrze nawet jak na niego.

...💬❤️🗨️...

Hm hum hym zaczynamy się rozkręcać... Co o tym myślicie? Chętnie posłucham

Od ostaniego rozdziału wybiło mi 5 tysięcy wyświetleń!!!$#!
💜Kocham was ludzie💜
Dziękuję że to czytacie i w ogóle

Mam nadzieję, że uda mi się kolejny rozdział wstawić jeszcze przed weekendem
Tak w nagrodę
Co wy na to?

💜💜💜Miłego dnia nocy czegokolwiek chcecie 💜💜💜

...💬❤️🗨️...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro