...40...
...🗨️❤️💬...
-Nadal nie mogę uwierzyć, że się na to zgadzam.- Jeongguk stał, patrząc się zniesmaczony na Seulską Galerię Sztuki. - Chwila… no racja. Przecież się nie zgadzam. - Chciał szybko odwrócić w kierunku przystanku autobusowego, skąd udało im się tu zawędrować, ale zatrzymała go ręka Taehyunga, lądująca na jego talii. - Kim!
Starszy przysunął do siebie ciało wierzącego nastolatka, tak by plecy Jeona ściśle przylegały do jego klatki piersiowej. Znów się z nim bawił.
-Jeonggukieee… - Taehyung zamruczał mu rozbawiony do ucha. - Czemu uciekasz?
Czasem lubił tę pozorną upartość nastolatka. Dzięki niej nie nudził się zbytnio i musiał się trochę wykazać, zanim na cokolwiek będzie sobie mógł z nim pozwolić.
-No zgadnij.- Fotograf rzucił z przekąsem.
-Nie będzie tak źle Jeonggukie. Obiecuję. - Kim dalej przytulał się do pleców młodszego i nie wyglądało na to, by miał zamiar przestać. - W nagrodę ci później coś postawię.
To zdanie zyskało ironiczne prychnięcie Jeona.
-Już i tak to zrobiłeś. - Drugoklasista zauważa niezadowolony, gdy dalej nie udaje mu się wydostać z objęć Taehyunga. Uczepił się go niczym rzep psiego ogona i za cholerę nie chciał go zostawić w spokoju.
-Oczekiwałeś, że gdy zaproszę cię na randkę, to pozwolę ci za coś płacić? - Po chwili w końcu wypuszcza młodszego, w zamian za to łapiąc go za nadgarstek i rusza w kierunku wejścia do budynku. - Nawet na to nie licz Jeonggukie.
-Po prostu miejmy to już za sobą. - Jeongguk mówi i pozwala się prowadzić Taehyungowi, co chwilę przewracając oczami na widok zadowolonego z siebie chłopaka.
...🗨️❤️💬...
Ponad trzy godziny później, gdy skończyli oglądać ekspozycje, Kim zabrał chłopaka na coś do jedzenia, ponieważ ostatnie pół godziny w galerii przerywane było głośnym burczeniem młodszego. Jeongguk oczywiście zaprzeczał, co chwilę powtarzając, że nie jest głodny. Cóż… Jego brzuch nie współgrał ze złożonymi zeznaniami, przez co dwójka wylądowała w jednym z pobliskich sushi barów, a na sam koniec, kiedy szli już w kierunku odpowiedniego przystanku, Taehyung kupił sobie i młodszemu po bananowym mleku w mijanym supermarkecie.
Oczywiście wszystko na rachunek Taehyunga.
-Nigdy nie spodziewałbym się, że spodoba mi się tego typu wystawa. - Jeongguk zaczął rozmowę, gdy przyjechał środek transportu, na który czekali. Tae miał szczęście, że ten, którym musiał wracać młodszy, pasował tej i jemu.
-Co masz do wizji Lyuchen? - Spojrzał na niego naprawdę zainteresowany.
Nie spodziewał się, że cisza będzie na tyle przeszkadzała Jeonowi, by tak po prostu odezwać się jako pierwszy. Nie miał zamiaru zaprzepaszczać szansy na zwykłą rozmowę, więc od razu zadał pytanie, ciągnąc wybrany przez fotografa temat.
-Lyuchen jest świetną artystką… - Przyznaje brunet, gdy wsiadają do autobusu. -...ale sam motyw przewodni nadal mnie nie przekonuje.
-Ludzie nigdy nie będą równi. - Taehyung przytoczył tytuł wystawy.
-Właśnie.
Nie był to strzał w dziesiątkę, jeśli chodzi o idealną pierwszą randkę, ale zawsze można było ugrać coś na oryginalności tego pomysłu. I pamiętać o tym, by nastenego razu sprawdzić chociaż, z czego znany jest dany artysta. To było najlepsze wyjście.
-Ja uważam, że to stwierdzenie jest wyjątkowo słuszne. - Kim przełamał się i pozwolił sobie wyrazić swoją własną opinię.
-Słucham? Jak możesz tak twierdzić? - Jeon uniósł brwi pełny konsternacji.
-Dlaczego miałbym tak nie twierdzić? - Starszy odpowiedział lekko zmienionym pytaniem. - Ludzkość jest zbyt różnorodna na każdej z płaszczyzn, by w jakikolwiek sposób miała być równa. - Pokrótce wyjaśnił tym swoją postawę.
-Ale właśnie w tej różnorodności możemy znaleźć równą przyszłość. - Fotograf szybko zauważył. - Bez obawy, że brak odniesienia porażki jest możliwy tylko, gdy będziemy spełniać wygórowane wymagania społeczeństwa. - Ostatnie zadanie wymawia wyjątkowo spokojnie i wyraźnie, jakby mówił do małego dziecka.
Gdy Tae widzi, z jakim przejęciem mówi młodszy, nie może powstrzymać uśmiechu. Podobał mu się, gdy przestawał przeklinać. Wydawał się wtedy innym człowiekiem. Jakby, ściągnął na chwilę jedną z wielu masek, by w końcu pokazać, że nie jest wcale taki głupi, za jakiego Kim mógł go uważać.
-Równość w różnorodności? - Trzecioklasista dopytał.
-Dokładnie tak.- Jeongguk kiwnął głową na potwierdzenie.
-Zajechało oksymoronem.
-Wcale, że nie.- Powietrze przecięło szybkie zaprzeczenie. - Tylko uwzględniając widoczne w nas nie spójności, możemy sprawić, by każdy miał takie same szanse w życiu.
Kim miał się ochotę zaśmiać, na ten jakże uroczy przejaw dziecinnej naiwności Jeona. Aż dziwne, że ktoś taki jak on jeszcze wierzy w rzeczy tego typu. Nie tak wyobrażał sobie kogoś, z kim mógł pracować Minimini. Chociaż… takim prościej wychodzi wiara kłamstwo i półprawdy.
Przynajmniej taki plus, że tą naiwności łatwo wykorzystać mógł i Kim. Już i tak było dużo lepiej. Jeongguk zaczynał się do niego przekonywać. Mozolnie, ale jednak to jakoś szło.
-Takie same szanse byłyby możliwe tylko wtedy, gdybyśmy byli swoimi klonami. - Taehyung wyraża swoje zdanie. - Każdy z takim samym początkiem. A tak nigdy się nie stanie. Ludzie są na to zbyt ludźmi. Jak mogliby pozwolić sobie na zaprzepaszczenie szansy na to, że ich dzieci będą miały więcej możliwości od innych. Muszą mieć lepiej. Osiągnąć więcej. Równość to ukryty koszmar zwycięzców.
-Wielu z nich nigdy by nie wygrało, gdyby nie zasady równości. - Młodszy dalej szedł w zaparte.
-To zasługa ciężkiej pracy, umiejętności i przysłowiowej odrobiny szczęścia. - Zbył go chłopak.
-Ale co sprawiło, że można było nabyć te umiejętności? Możliwości, które zaoferowały nam równe szanse. - Na końcu fotograf gestykulował tak mocno, że Kim musiał złapać go za ręce, by nie uderzył jakiejś kobiety z zakupami, stojącej niedaleko.
-No dobrze Jeonggukie. - Starszy splótł ich palce, ignorując krzywe spojrzenie Jeongguka i jakiego emeryta, siedzącego kawałek dalej i udającego, że patrzy w szybę autobusu. - Zróbmy tak. Przyznam Ci rację pod jednym warunkiem.
-No słucham.
Tae mógł po raz kolejny dzisiejszego dnia widzieć, jak chłopak przewrócił swoimi ładnymi oczami.
-Skoro wierzysz w to, że wszyscy są równi, to daj mi szansę na równi z resztą ludzi.
Jeon prycha prześmiewczo.
-Za późno. Jesteś zbyt wielkim kutasem, by być na równi z innymi.
-Nie jestem wcale aż taki zły. - To mówiąc, Kim ścisnął mocniej ich palce.
Jeongguk szybko wyrwał swoje ręce i skrzyżował je na środku klatki piersiowej. Zupełnie zapomniał, o tym, że starszy dalej go wtedy trzymał.
-Tak myślisz?
-Tak myślę. - Taehyung pochylił się i zaczął bawić włosami chłopaka. Lubił je. Były przydługie i naprawdę miękkie w dotyku. - Po prostu na początku naszej znajomości, zamiast pokazać się z najlepszej strony, trafiliśmy na drugą stronę swoich medali. Ty, jako dwulicowy kłamca, z którego litrami wylewa się hipokryzja, przemieszana z wulgaryzmami i brakiem szacunku. Ja, jako…
-Olbrzymi skurwysyn. - Młodszy złapał go za dłoń i ścisnął boleśnie. - Cynik, niemający za grosz wstydu, będący w stanie zrobić wszystko, by osiągnąć zamierzony cel.
Kim uśmiechnął się lekko, patrząc w oczy Jeonowi, próbując nie okazywać po sobie bólu, jaki mu sprawiał. Drugoklasista był naprawdę silny. Dlaczego nie pokazał swojej siły wcześniej? Nie odepchnął go w łazience, czy jakimkolwiek innym miejscu, gdzie cóż… starszy sobie jednak na trochę pozwalał.
-Słów użyłbym ładniejszych.- Tae stwierdził, marszcząc nos.
-Ale to prawda.
-Prawda, ale…
-Nie kręć.
-Tak, to prawda. - Starszy przyznał po dłuższej chwili i poczuł, jak dłoń Jeona przestała ściskać jego własną. - To ma swego rodzaju plusy. - Dodaje.
-Na przykład? - Jeongguk spojrzał na niego z powątpiewaniem.
-Teraz poznajemy się tylko na lepsze. -Kim uśmiechnął się zalotnie. - Już nie może być gorzej.
Drugoklasista zbywa go prychnięciem.
-Zawsze może być gorzej.
-I ty wierzysz, że równość ludzi kiedyś nadejdzie?
I to niby Taehyung zachowywał się niezrozumiale.
-Oczywiście, że tak. - Fotograf mówił z przekonaniem.
-Hah.- Tae tylko zaśmiał się rozbawiony. -Zastanawiam się, kiedy będę w stanie cię zrozumieć.
Wtedy byłoby mu dużo łatwiej do niego dotrzeć, a ta cała relacja z Jeonem nie byłaby ciągłym badaniem gruntu. To zaczynało lekko irytować starszego.
-Liczmy, że nigdy.
-Dlaczego?
-Jeśli mnie zrozumiesz, to już nie będę w stanie cię zaskoczyć.
-Mnie już się nie da zaskoczyć.
Kim naprawdę liczył na to, że mówił teraz prawdę. Nie potrzebował większej ilości niespodzianek. Ten śliczny chłopiec z aparatem, na którego wpadł w galerii i to, co z tego wynikło, było wystarczającym zaskoczeniem.
-To się jeszcze okaże. - Jeongguk w końcu przerwał ich zbyt długi i nazbyt intensywny kontakt wzrokowy, a jego policzki zaróżowiły się lekko.
Pomimo tego, że Taehyung lubił patrzeć, jak się rumienił, wolałby teraz jeszcze trochę popatrzeć w oczy fotografa. Miał naprawdę ładne oczy, a trzecioklasista naprawdę lubił podziwiać wszystko, co ładne. Szkoda, że nie umiał robić tak dobrych zdjęć, jakie robił młodszy. Chciałby mieć na własność sfotografowane oczy Jeona.
Na krótkiej odpowiedzi Jeongguka, ich rozmowa się urwała i kilka kolejnych przystanków jechali w ciszy. Gdy Tae zauważył, że jeszcze kilka minut i będzie musiał wysiąść, postanowił wznowić konwersację.
-Spotkajmy się tak za tydzień. - Zaproponował.
-Tak, to znaczy, jak? - Mimo faktu, że oboje wiedzieli, o chodziło starszemu, to Jeon i tak pozwolił sobie dopytać.
-Jeszcze nie wiem. - Kim wzruszył ramionami. - Znajdę nam kolejny temat do debat. - Mrugnął do chłopaka zaczepnie.
-I znów specjalnie przyznasz mi rację w połowie rozmowy? - Jeongguk po raz pierwszy dzisiejszego dnia prawdziwie się do niego uśmiechnął. Tae mógł z łatwością stwierdzić, że miał ładny uśmiech.
-Co? - Udał, przesadnie zaskoczonego. - Nie wiem, o czym mówisz.
-Tak, tak, oczywiście. - Jeon prychnął rozbawiony.- Dobrze wiem, że dałeś mi fory. Jesteś na tyle inteligentny, byśmy ciągnęli tę rozmowę jeszcze godzinami. Dałeś mi wygrać.
To był chyba pierwszy raz, gdy usłyszał od młodszego komplement. Tae pogratulował sobie w myślach zadowolony. Szli w dobrym kierunku.
-No i co z tego? Za bardzo podoba mi się ten błysk w twoich oczach, by nie pozwalać ci na zwycięstwo. - Kim poprawił mu grzywkę, która zaczęła opadać, Jeonggukowi na czoło.
Młodszy znów złapał go za rękę. Starszy spodziewał się, że znów zostanie mocno ściśnięta, ale jego domysły nie stały się prawdą.
-To dlaczego nie pozwolisz mi wygrać, tylko dalej chcesz wiedzieć, kim jest Minimini? - Jeongguk nie spuszczał z niego oczu, dalej trzymając jego dłoń.
-Bo to zbyt wielkie zwycięstwo, bym przestał walczyć po jednej bitwie. Szczególnie, że jeśli którykolwiek z nas wygra, to będziemy pewnie wtedy rozmawiać po raz ostatni. - Kim zauważył, że podjeżdżają do jego przystanku. - To mój przystanek. - Poinformował chłopaka, po czym pochylił się nad nim i pocałował go w czoło. - Do widzenia Jeonggukie.
Wychodząc z pojazdu, uśmiechnął się do siebie, a potem spoważniał szybko. Chyba naprawdę chciał go poznać i nie był już tak bardzo pewny, z jakiego powodu.
...🗨️❤️💬...
Czy ludzie będą kiedyś równi?
Podziękujcie "Teorji wszystkiego" za temat rozmowy.
Miłego dnia nocy czegokolwiek chcecie 💜💜💜
...🗨️❤️💬...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro