Miniaturka dodatkowa 2. Diabelskie urodziny
Tak, jak w tytule. Jest to miniaturka DODATKOWO URODZINOWA dla mojej Tyska09 ♥Dramione jest obecne, ale nie jest głównym parringiem :3
Co do kolejnej zamówionej miniaturki, proszę o cierpliwość, jestem w trakcie!
Chętnych zapraszam do czytania!
__________________________________
- Zabini! - na korytarzu rozległ się wściekły głos Dracona Malfoya. Blaise Zabini rozejrzał się zaciekawieniem i uśmiechnął do przyjaciela, który z kwaśną miną zmierzał w jego stronę. No cóż... jego zdaniem wyglądał dość... nerwowo? Nie, chyba tylko mu się wydaje, przecież Draco to taka urocza kruszynka, pełna opanowania.
- Siemasz, stary! Gdzieś ty się znowu podziewał? Przyznaj się, że znowu próbowałeś zamoczyć te swoje smocze kły w jakiejś butelce z whisky beze mnie! Niczym Król Weasley w kurczaku na obiedzie.
Draconowi drgnął kącik ust, ale nie zamierzał odpuścić, nie tym razem. Wybaczał Blaise'owi wiele, ale tym razem po prostu przegiął. Postawił ich wieloletnią przyjaźń pod znakiem zapytania, zawiódł go!
- Widziałem was! – wykrzyknął w końcu, aż Blaise otworzył szeroko oczy i podskoczył. - Nie udawaj, Zabini! Mówiłeś, że jej nie tkniesz!
- O czym ty mówisz? Spadłeś dzisiaj z miotły czy co? – wymamrotał.
- Widziałem was, Zab! Ciebie i Granger! Tylko ją tknij, a ukręcę ci tą twoją murzyńską mordę przy samej dupie!
- Wyluzuj, stary. Nie dobieram się do twojej panny. Po prostu, Hermiona... miałem coś do załatwienia, a ona musiała mi pomóc. To wszystko. Nie wiedziałem, że jesteś taki zazdrosny, Merlinie... Następnym razem podam jej rękę w rękawiczce.
- Hermiona? - prychnął Draco, ignorując jego zaczepkę. - Nowy etap znajomości? A może już Mionka? Hermi? Cukiereczek?!
- Pogadamy, jak ci się w końcu naprawi to, co nazywasz mózgiem – przewrócił oczami mulat, powoli tracąc wiarę w ludzkość. - Skoro tak ci się podoba, to rusz dupsko, bo nie jest typem kobiety, która sama wpadnie ci w ramiona! A gdybyś chciał wiedzieć, to mam już kogoś na oku...
Blondyn spojrzał na niego z nieufnością, mrużąc powieki. Nie widział, aby przy Zabinim ktoś ostatnio się kręcił. Prócz rudej Weasley, ale to dziewczyna Pottera, więc Blaise raczej nie bawił się w odbijanie kobiet, mimo, że był czasami totalnym kretynem... Chociaż zaraz, przecież Granger też miał nie ruszać!
- Niby kogo? – fuknął.
- Przekonasz się, przyjacielu. W swoim czasie. A wtedy zrozumiesz, że to ona. Nasze serca zabiją w jednym rytmie, spojrzenia się spotkają. Tak, to będzie właśnie to. Kobieta mojego życia.
Draco zrobił głupią minę, zastanawiając się, co ten skończony idiota znowu wymyślił... I wcale nie był pewny, czy to będzie coś inteligentnego...
~~*~~
- Drodzy Państwo, chciałbym coś ogłosić - dyrektor wstał, a wszyscy obecni spojrzeli na niego z zainteresowaniem. - Dzisiaj do naszej szkoły przybyła nowa uczennica. Za chwilę odbędzie się dla niej ceremonia przydziału. Powitajcie zatem proszę należycie waszą nową koleżankę!
W Wielkiej Sali rozbrzmiała gwara oklasków, gdy dziewczyna o długich, brązowych włosach weszła do pomieszczenia i usiadła zarumieniona na stołku, czekając aż profesor McGonagall nałoży na jej głowę starą Tiarę Przydziału. Na pierwszy rzut oka było widać, że się stresuje, ale nic w tym dziwnego. Biedaczka, musiała to robić jako jedyna, a wszyscy wokoło wlepiali w nią zainteresowane spojrzenia.
Siedziała tak bez ruchu przez kilka sekund, gdy kapelusz krzyknął w końcu:
- SLYTHERIN!
Przy stole zielono srebrnych wybuchła wrzawa głośnych krzyków i pisków. Blaise zdążył nawet wydać dziwny gardłowy wrzask, co kilka osób siedzących w pobliżu skomentowało śmiechem.
- Zamawiam - szepnął szybko do Draco, co ten skwitował zaskoczeniem. Nie odpowiedział nic jednak na to, gdyż ładna szatynka podeszła do nich nieśmiało, szukając miejsca, które Diabeł natychmiastowo stworzył obok siebie, spychając przy tym niezadowolonego Dracona. Dziewczyna uśmiechnęła sie do mulata i zajęła miejsce obok.
- Blaise, Blaise Zabini - wyszczerzył się i ucałował kurtuazyjnie jej dłoń, powodując na policzkach urocze rumieńce. - A ten obok, to mój przyjaciel, ten nudniejszy i brzydszy, Draco Malfoy.
Nowa Ślizgonka roześmiała się wesoło i podała uprzejmie dłoń drugiemu z chłopaków. Draco zrobił w jej kierunku minę załamania, wskazując na mulata, na co tylko cicho zachichotała.
- Jestem Martyna, ale znajomi mówią do mnie Tyśka. Miło mi was poznać.
- Nie, nie, to nam miło poznać CIEBIE – zagaił natychmiastowo Blaise. - Cieszę się, że trafiłaś do tak szlachetnego domu. Widzieliśmy się już kiedyś?
- Nie, nie sądzę. Nie mieszkałam w Anglii.
- Zaskakujące – zrobił niedowierzającą minę. - Jestem pewien, że to właśnie ty mi się śniłaś po nocach. Tak mi się wydawało, że to był anioł.
Draco złapał się za twarz i uderzył pod stołem w bok przyjaciela, ale ten najwyraźniej nie miał zamiaru się ogarnąć. Jednak z takimi tekstami, to wątpił, aby coś zdziałał.
- Daj jej zjeść, Zabini – mruknął. – Pewnie jest głodna.
Blaise podskoczył jak oparzony i natychmiast nazbierał ze stołu po trochu najsmaczniejszych potraw, wręczając je nowej koleżance. Nie omieszkał przy tym posłać jej jednego ze swoich firmowych uśmieszków.
- Masz takie śliczne brązowe oczy. Jak czekolada. Aż chciałoby się je zjeść – zamruczał. - A może... chciałabyś się umówić ze mną, co? Oprowadzę cię, pokażę najbardziej romantyczne miejsca w całym Hogwarcie. Siedzisz obok najlepszego i najseksowniejszego przewodnika na całym świecie. Słowo!
- Ja... - zaczęła niepewnie z czerwonymi policzkami, ale ktoś za nimi stanął, zwracając na siebie uwagę. Draco niemal zachłysnął sie pitym sokiem i spojrzał na przybyłą załzawionymi oczami.
- Gratuluję, Tyś! Miałam cichą nadzieję, że trafisz do Gryffindoru, ale mimo wszystko cieszę się, że będziemy widywać się codziennie! – Hermiona Granger objęła dziewczynę.
- Ja też się cieszę, Herm!
- Znacie się? - wychrypiał Draco, próbując dojść do siebie.
- Oczywiście, od dziecka. Tylko, że Martyna chodziła do szkoły za granicą - wyjaśniła szybko Hermiona. – Wybaczcie, ale porywam ją na chwilę. Chodź, pokażę ci szkołę, zjemy coś po drodze!
Dziewczyny odbiegły, wesoło trajkocząc, a Ślizgoni popatrzyli za nimi tęsknie. Z ich ust wydobyły się ciche westchnięcia. Po chwili jednak spojrzeli na siebie.
- A więc właśnie to załatwiałeś z Granger, tak? – zapytał cicho Draco, nie potrafiąc spojrzeć mu w oczy. – Wiedziałeś, że przyjdzie ta nowa?
- Właśnie tak. Jest piękna, co nie? Hermiona miała mi po prostu powiedzieć, czy jest wolna i czy będę mógł bez problemu podbijać.
- Z takimi tekstami, to ty nawet budyniu byś nie poderwał. Co to miało być, Zab? Wstyd mi za ciebie!
- No co ty, chcesz się przekonać, że wyrwę? Jeszcze będziesz mnie błagał o porady, Draco - odpowiedział wesoło. - Ej, Milicenta! Twoje oczy świecą jak dekle od słoika! Jesteś najpiękniejszym ogórkiem w całym moim życiu!
Dziewczyna zachichotała i zawstydziła się, posyłając Zabiniemu zalotne spojrzenia, a Draco z niedowierzaniem patrzył na to wszystko. Wręcz miał ochotę odwrócić się za siebie i zwymiotować. Salazarze, Blaise był dziwniejszym człowiekiem, niż mu się dotychczas zdawało...
~~*~~
- No, to już chyba wszystko. Na początku ciężko się połapać, ale przywykniesz. - zakończyła Hermiona. – Jak ci się podoba szkoła?
- Dzięki, Herm. Jest super – odpowiedziała Tyśka, rozglądając się wokoło.
- A coś ty taka rozanielona, co? – Hermiona uniosła brew, patrząc na koleżankę znacząco. – Czyżby jakiś fragment szkoły zapadł ci szczególnie w pamięć?
- O tak, zapadł. I to całkiem fajny – wyszczerzyła się. - Znasz może tego chłopaka, który siedział przy moim stole?
Hermiona zamyśliła się przez chwilę, po czym zagryzła nerwowo wargę.
- Chodzi ci pewnie o Malfoya? Podoba ci się, tak? - zapytała markotnie. - Niestety, ale chyba się z kimś spotyka, bo ... tak mi się wydaje. Takie chodzą słuchy po szkole, poza tym to straszny kobieciarz i...
- Nie, chodzi mi o Blaise'a – przerwała jej. - Jest strasznie uroczy. Widziałaś jaki ma ładny uśmiech? Do tego jest taki zabawny! Hermiono, chyba się zakocham! Cudowny jest!
- Zabini? Zabawny? – Hermiona spojrzała na nią jak na wariatkę, ale odetchnęła z ulgą. A więc to nie Draco. – Z tego co wiem, Blaise jest wolny. I chyba również tobą zainteresowany. Widziałam, jak na ciebie patrzył. Zazwyczaj nie zachowuje się AŻ TAK.
- Naprawdę? - jej brązowe oczy zabłysnęły z nadzieją.
- Oczywiście. Zobaczysz, Tyś. Blaise Zabini jeszcze zwariuje na twoim punkcie. Już ja o to zadbam.
~~*~~
- Masz urodziny?! Szykuje się imprezka! - Blaise wyskoczył w powietrze. Martyna podążyła za nim przestraszonym wzrokiem. Dzisiejszego dnia mulat zaprosił ją na spacer, z czego była niezmiernie ucieszona, ale jego reakcja na wieść, że w piątek ma urodziny, trochę ją wystraszyła.
- Co? Dlaczego? Nie, ja... - zaczęła panikować. – Nie trzeba, naprawdę!
- Rybciu złota, my, Ślizgoni, mamy tradycję. Gdy któreś z nas ma urodziny, świętujemy. Cały dom robi huczną imprezę. Tego nie można przegapić! Chciałabyś zaprosić kogoś jeszcze?
Blaise spojrzał na nią ślicznymi, ciemnymi oczami, na których widok kolana jej zmiękły. Nerwowo zaczęła wyginać palce, starając się zachować spokój.
- Czy... czy mogłabym zaprosić Hermionę? – zapytała niepewnie.
- Się robi, ulubiona Gryfonka dopisana do listy! To będą najbardziej niezapomniane urodziny jakie przeżyłaś! A to już szesnaste! Nasza prawie pełnoletnia ślicznotka!
~~*~~
Czas do wspomnianego piątku mknął jak szalony. Martyna spędzała wiele czasu z Hermioną, wylewając jej swoje obawy. Jakoś nie potrafiła wyobrazić sobie tego, co wymyśli Blaise. Jeszcze nie wiedziała na co stać chłopaka, do czego był zdolny, a Hermiona nie zamierzała jej tego oznajmiać. Ona również miała pewne obawy, gdyż za to była pewna, że Diabeł wymyśli coś, co będzie godne zapamiętania.
*
Musiała przyznać, że Blaise się postarał. Pokój wspólny Slytherinu wyglądał cudownie. Nie był mroczny jak zwykle, a ozdobiony w przeróżne światełka i ozdoby z różnymi emblematami. Od razu rozpoznała w tym rękę Zabiniego. Kto inny co rusz w pokoju ustawiałby sztuczne diabły i tym podobne? Mimo wszystko, robiło wrażenie.
Rozejrzała się w poszukiwaniu Martyny, ale zamiast tego zauważyła przystojnego blondyna, stojącego nieopodal. Wypuściła z siebie powietrze i zmusiła się do podejścia. Stanęła obok, czując, że się rumieni samą jego obecnością.
- Cześć – wydusiła z siebie. Chłopak spojrzał na nią zaskoczony, nie wiedząc co powiedzieć. Przez kilka chwil wpatrywał się w nią oniemiały, pochłaniając jej widok. Była piękna. Jak zawsze, ale dzisiejszego wieczora przeszła samą siebie. – Gdzie Zabini? Muszę mu pogratulować, postarał się.
- Nie wiem gdzie jest i to mnie niepokoi – westchnął jednak Draco, nie odrywając od niej zachwyconego spojrzenia. - Ładnie wyglądasz, Granger.
- Dzięki, Malfoy. Ty również niczego sobie – zarumieniła się mocniej. – Wiesz, coś czuję, że to będą prawdziwie diabelskie urodziny.
- Jak na Diabła przystało.
Uśmiechnęli się do siebie wesoło, a Draco miał wrażenie, że robi mu się duszno, więc niepostrzeżenie poluzował kołnierzyk koszuli.
Gdy chciał coś powiedzieć, do pomieszczenia wjechał ogromny tort, a wszyscy obecni zgromadzili się na środku, okrążając go i wypychając solenizantkę do przodu. W pokoju wybuchło głośne "sto lat", a po chwili jeszcze głośniejsze aplauzy i wiwaty.
Martyna rozejrzała się z wypiekami za Blaise'em, ale niestety, chłopaka nigdzie nie było. W pewnym momencie jednak z głośników wypłynęła melodia, a każdy z zaintrygowaniem rozglądał się w poszukiwaniu jej źródła.
Jak na zawołanie, górna część tortu otworzyła się, a ze środka wyskoczył... Blaise w samych czerwonych stringach z których wystawał ogon diabła, na głowie miał rogi, a w ręku trzymał coś na kształt trójzębu. Hermiona, Draco i Martyna patrzyli na niego w oszołomieniu. Mulat jednak niczym się nie przejmując, spojrzał wprost na Ślizgonkę.
- Wszystkiego najlepszego, kocico! Abyś była tak piękna zawsze! Spełnienia najskrytszych marzeń! A także tych związanych ze mną, życzy ci najprzystojniejszy uczeń Hogwartu! Sam Diabeł Wcielony! Przyjmij proszę w prezencie urodzinowym ten oto taniec!
Zeskoczył na podłogę i zaczął wykonywać przedziwne ruchy w rytm jakiejś mrocznej, szalonej piosenki. Wszyscy obecni zaczęli mu dopingować, a sam Blaise po kilku minutach znalazł się przed Martyną.
- Zatańczysz? – wyciągnął w jej kierunku dłoń.
Dziewczyna ze śmiechem chwyciła ją i poddając się rytmowi, zaczęli wykonywać przedziwny układ. Nigdy nie cieszyła się tak bardzo jak dzisiaj, że kiedyś uczyła się tańca.
Hermiona natomiast spoglądała na tę scenę z szeroko otwartymi oczami. Spodziewała się naprawdę wiele, ale nie tego. Po chwili z oszołomienia wyrwał ją cichy, przyjemny szept tuż przy uchu.
- Nie mogę na to patrzeć.
- Ja też nie - przyznała i ponownie zarumieniła się. - Może spacer?
Ślizgon skinął głową i chwycił ją za rękę, wyciągając z pomieszczenia. Nikt nie zwrócił oczywiście na nich uwagi, co jeszcze bardziej im ułatwiło sprawę. Szli przez chwilę ciemnymi korytarzami, wciąż trzymając swoje dłonie. Gdy zobaczyli w pobliżu ławkę, postanowili na niej usiąść. Między nimi panowała chwilowa cisza, którą postanowił zakończyć Malfoy.
- Granger... wiesz... podobasz mi się – wyznał niepewnie. - Wiem, że to głupie, ale tak jest. Nie wiem nawet od kiedy!
Gryfonka rozpromieniła się i spojrzała na niego radośnie. Oczy jej zaświeciły, a jej ręka mocniej ścisnęła jego.
- Myślałam, że nigdy tego nie powiesz – szepnęła.
Draco nie mógł w to uwierzyć. Więc ona też coś do niego czuła? Czekała na niego? Nie zastanawiał się dłużej. Pocałował ją, a ona to odwzajemniła. Nie zdawali sobie sprawy jak długo na to czekali. Brak odwagi ich przewyższył, ale teraz miało się wszystko ułożyć. Na nowo.
*
Zadowoleni wkroczyli z powrotem do salonu Ślizgonów, gdzie już ubrany Blaise przytulał do siebie Martynę. Postanowili im nie przeszkadzać. Na pierwszy rzut oka było widać, że się doskonale dogadują i że ciągnie ich do siebie.
- Jak się podobały urodziny? - zapytał mulat, przyciągając do siebie szatynkę.
- Prawdziwie diabelskie - westchnęła, zarzucając mu ręce na szyje. Blaise jednak spojrzał jej w oczy i nachylił się w jej stronę.
- Mam jeszcze jeden, specjalny prezent, ale masz prawo go nie przyjąć.
- Jaki to prezent? - zapytała zaciekawiona.
- Randka. Ze mną. Jutro. A w gratisie dorzucam pocałunek.
- A czy gratis można odebrać szybciej?
Blaise nie odpowiedział, bo już całował jej usta. Chwycił drobną twarz w dłonie, wyciskając na ponętnych wargach raz za razem nowe, namiętnie pocałunki.
I tak właśnie w ciągu jednego wieczora dwóch najpopularniejszych Ślizgonów zostało zajętych przez dwie urocze szatynki. Z samego rana wkroczyli za ręce na śniadanie, podbijać Hogwart.
Biedni, nie byli jeszcze gotowi na to, że ich kobiety potrafią pokazać pazurki. Nigdy nie wiążcie się z najlepszymi przyjaciółkami, bo... już po was.
_____________________________
No, to już mogę złożyć Ci życzenia, kochana!
Wszystkiego co najlepsze!
Abyś spotkała dla siebie takiego Blaise'a, więc duuuuużo miłości! ♥♥♥
Kasy! :D
Zdanej matmy! xD
Zostania dziennikarką :3
Szczęścia oraz spełnienia najskrytszych marzeń!
Byśmy miały okazję się spotkać w realu, bo wattpad czy facebook to nie to samo ;c
STO LAT, STO LAT! :* :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro