Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Miniaturka 40. Wyścig o miłość

Miniaturka dla: SlytherinLicaons oraz Chlebek_bananowy

_________

— Jesteś stanowczo zbyt dobra, Hermiono. Przecież mogłaś powiedzieć, że nie weźmiesz dodatkowych godzin. Przepracowujesz się, a to powoduje zmarszczki.

— Wiem, Annie — westchnęła długowłosa szatynka, kiwając głową. — Ale znasz Jerry'ego. Jest uparty i okazuje się, że jest również całkiem niezły w przekonywaniu ludzi, że chcą zostać w pracy jeszcze kolejne trzy godziny.

Idąca obok Hermiony blondynka pokręciła głową z dezaprobatą.

— To ten jego uśmiech, tak? Proszę cię, Herm. Tacy mężczyźni już dawno nie powinni wzbudzać zainteresowania wśród kobiet. On wykorzystuje cały szum wokół swojej osoby!

— Daj spokój, przecież nie jest zły. I przyznaj, tobie też się podoba — żachnęła się Hermiona i puściła oczko koleżance, z rozbawieniem obserwując jej nadymającą się twarz.

— Gdyby przestał co średnio trzy minuty przeglądać się w lusterku, może zaszczyciłabym go swoim zainteresowaniem — skwitowała blondynka z kwaśną miną. — Nie zmieniaj jednak tematu, Hermiona. Czy poza pracą prowadzisz jeszcze jakiekolwiek życie?

— Oczywiście — powiedziała wesoło szatynka i uśmiechnęła się cwanie. — Czasami wychodzę na spacer z moim kotem, Krzywołapem. Jest już stary i trochę ruchu mu się przyda, więc...

— Załamujesz mnie, kobieto. Powinnam stanowczo zająć się twoim życiem towarzyskim i...

Wypowiedź dziewczyny przerwał głośny warkot nadjeżdżającego ulicą samochodu, a po chwili pisk hamulców. Koleżanki zatkały natychmiast uszy, chroniąc się od nieprzyjemnego dźwięku, a po chwili zakaszlały, gdy zza auta wydobyła się chmura ciemnego, duszącego dymu.

— Co za pacan — skwitowała z niezadowoleniem Annie, machając ręką przed twarzą. — Nie wiem, kto takim kretynom daje prawo jazdy. Powinni zamienić w puszki te wszystkie warcząco pierdzące graty! Za pens w nich klasy!

— Mnie zastanawia, dlaczego jeszcze nie odebrali uprawnień tym imbecylom. Jeszcze trochę, a kogoś pozabijają — mruknęła Hermiona, a po chwili zamarła z przerażenia. Za jej plecami odezwał się donośny głos, który od razu poznała. Momentalnie poczuła, że jej dłonie zaczynają wilgotnieć.

— Granger! Ej, Granger!

— Błagam, tylko nie to... — jęknęła cicho kobieta i przymknęła powieki, chcąc uciec stąd jak najszybciej. Nigdy nie pragnęła uniknąć tego spotkania tak bardzo, jak w tym momencie.

— Chyba ktoś cię woła, Hermiono — zauważyła towarzysząca jej blondynka, rozglądając się wokoło. W pewnym momencie jej wzrok zatrzymał się, a usta otwarły z zaskoczenia. — Musisz TO zobaczyć.

Hermiona niechętnie odwróciła się za siebie, ale to, co zobaczyła, przekroczyło jej najśmielsze oczekiwania. Ze złotego, starego samochodu marki Mitsubishi Carisma (*lokowanie produktu chyba by się przydało xd przyp. aut) wysiadał Draco Malfoy. Jego platynowe włosy zabłysnęły w słońcu, gdy zaczął luzackim krokiem zmierzać w stronę zaskoczonych kobiet. Ubrany był w obcisłą, ciemną koszulkę opinającą jego tors, oraz krótkie spodenki. Jego oczy zasłonięte były okularami przeciwsłonecznymi, a usta jak zwykle zdobił kpiący uśmiech. Annie stojąca obok Hermiony złapała za rękę koleżanki, szarpiąc nią delikatnie.

— On tutaj idzie! — pisnęła i poprawiła szybko włosy. Uśmiechnęła się flirciarsko, gdy Draco stanął naprzeciwko nich, mierząc spojrzeniem zza ciemnych szkieł.

— Niezły, co? — zapytał zadowolony z siebie Malfoy, wpatrując się w Hermionę z dumą i wskazując na błyszczący, gdzieniegdzie zarysowany, obity samochód. Z prawych drzwi odchodził złoty lakier, a tylni zderzak prawie szorował po asfalcie. — Jednak nie miałaś racji, Granger. Znam się na mugolskich sprzętach lepiej, niż myślałaś. Mój gust jest niepodważalnie doskonały.

Hermiona nie potrafiła wydusić z siebie choćby słowa. Wpatrywała się w samochód, jakby nie wiedząc, jak powinna zareagować. Przygryzła wargę, gdy jedna z opon oklapła, a antenka na dachu pod wpływem wiatru złamała się w pół. Z jednej strony bawiła ją cała ta sytuacja. Nie wyobrażała sobie Malfoya w mugolskim samochodzie, a tym bardziej w takim. Zazwyczaj rodzina Malfoyów kojarzyła jej się z przepychem, elegancją i bogactwem, a to auto stanowczo nie należało do tego sortu. Jej dziadek miał podobny samochód, tyle że czerwony. Nie posiadała z nim dobrych wspomnień, prócz spóźnienia na lekcję matematyki w podstawówce.

Z drugiej jednak strony, była zaskoczona tym, że chłopak posunął się do tego, by zaznajomić się z mugolskim sprzętem. Byłoby to całkiem słodkie, gdyby nie fakt, że kilka miesięcy temu wykrzyczał jej prosto w twarz, że mugole są żałośni i prości, a nawet on zna się na ich beznadziejnych sztuczkach.

— Zaniemówiłaś, Granger? — Draco prychnął. — Wcale ci się nie dziwię. Nie uwierzysz, jakie ten samochód ma osiągi. Kupiłem go za ogromne pieniądze, a mugol który go sprzedawał, płakał i nawet dołożył mi takie cacko — blondyn wskazał na breloczek przy kluczykach, który okazał się otwieraczem do piwa.

— Założę się, że sprzedał go za co najmniej potrójną cenę jego wartości i płakał z głupoty tego kretyna — mruknęła do siebie Hermiona i uśmiechnęła się sztucznie.

— Mugol? — szepnęła stojąca obok Annie, a Hermiona posłała Malfoyowi zdenerwowane spojrzenie. — Co oznacza to słowo?

— Tak właściwie, to jest obcojęzyczne słowo — podążyła z wytłumaczeniem szatynka. — Draco... z którym chodziliśmy kiedyś do jednej szkoły... pochodzi zza granicy. Tak u nich się mówi na... biednych ludzi.

— Fantastycznie! — zawołała z entuzjazmem blondynka i zatrzepotała rzęsami. — W każdym razie bardzo podoba mi się ten samochód. Pokażesz nam co ciekawego jeszcze posiada? Jestem naprawdę pod wrażeniem.

Hermiona przewróciła oczami, a Draco wyszczerzył się z dumą. Poprawił sobie grzywkę i ponownie spojrzał na Hermionę, uśmiechając się kpiąco.

— Oczywiście, drogie panie. Zapraszam do zapoznania się z moim dzieckiem — poprowadził je za sobą do samochodu, co rusz z zadowoleniem pokazując odpadające części. Hermiona miała dość z każdą kolejną sekundą. Gdy doszli do bagażnika auta, Draco wypiął się dumnie. — A to jedna z lepszych funkcji tego samochodu. Dzięki temu zjesz wygodnie obiad. Doskonała półka dla talerza. Można czytać również książki.

Hermiona prychnęła głośno, starając się opanować śmiech. Na bagażniku samochodu przyczepiony został sportowy spoiler. Malfoy był święcie przekonany, że jego zastosowaniem jest poręczna półeczka.

— Cóż, Granger... — blondyn oparł się nonszalancko o bok swojego Mitsubishi, gdy skończył oprowadzać koleżanki — skoro już widzisz, że potrafię sobie radzić w mugolskim świecie, to... pozwolę ci wsiąść do mojego najnowszego nabytku. Mogę pokazać, jak szybko się rozpędza.

— Dzięki, Malfoy, ale chyba nie skorzystam. Ja... muszę zrobić coś ważnego. Mam dzisiaj... trening karate.

— Przecież ty nie ćwiczysz karate — wtrąciła Annie.

— Dzisiaj zaczynam pierwsze zajęcia — wycedziła szatynka przez zaciśnięte zęby.

Blondynka otworzyła usta, chcąc odpowiedzieć, ale jej słowa zagłuszył po raz kolejny warkot silnika. Cała trójka obejrzała się, gdy obok nich zaparkował czarny, błyszczący, sportowy samochód. Szyba od strony kierowcy zsunęła się, a uśmiechnięty brunet siedzący za kierownicą pokiwał w stronę Hermiony.

— Przepraszam za spóźnienie. Jeszcze jedna szansa? — zielone oczy bruneta zabłysnęły z nadzieją, a Hermiona ze śmiechem pokręciła głową. Zerknęła przepraszająco na koleżankę, a następnie na Malfoya. Blondyn od kilku sekund stał w miejscu z otwartą szeroko buzią, nawet nie pisnąwszy.

— Nie ma sprawy, Tom. Myślałam, że dzisiaj nie dasz rady — mruknęła i złapała za rękę Annie. — Zadzwonię wieczorem, okej?

— Ja... jasne — jęknęła w odpowiedzi kobieta. — Baw się dobrze, Herm.

Draco z gamą przeróżnych emocji obserwował, jak Hermiona wsiada do eleganckiego auta, uśmiechając się do kierowcy. Irytowało go przywitanie z mężczyzną, oraz uśmiech, jakim go obdarzyła. Blondyn niechętnie zerknął na swój samochód, a następnie przeniósł spojrzenie na auto, do którego przed chwilą wsiadła Granger. Musiał przyznać, że coś nieprzyjemnie zakuło go w bok, gdy samochód odjechał z piskiem opon, mknąc z zawrotną prędkością pomiędzy budynkami.

~~*~~

— ...no i odjechała z nim! Wsiadła do tego pieprzonego samochodu, uśmiechnęła się do tego mugola, jak na widok „Historii Hogwartu", i to do tego w najstarszym wydaniu, i po prostu sobie odjechała!

— To niesamowicie przykre, Draco.

— Mogłem mu dokopać, ale...

— ...ale wolałeś stać jak kołek, obserwując z rozpaczą jak miłość twojego życia odjeżdża z innym. Teraz będziesz czekał na ich ślub, na którym schowasz się w ostatniej ławce i osmarkasz wszystkie pięć chusteczek, które zabierzesz ze sobą. Po wszystkim popadniesz w depresję. Będziesz obserwował z roku na rok, jak ich dzieci dorastają, a następnie okaże się, że jesteś psychopatą z ołtarzykiem miłości w szafie, gdzie trzymasz skarpetki.

— Przeginasz, Zabini — warknął Draco. — Po prostu nie chciałem robić wstydu temu lalusiowi.

— Jednak masz dobre serce — mruknął Blaise, poprawiając się na kanapie. Jego ręka powędrowała do miski z chipsami. Ciemne oczy zwęziły się z niedowierzaniem, a z ust wypłynęło prychnięcie. — Już dawno powinni wywalić go z tego programu! Nie rozumiem, dlaczego znowu przeszedł!

Draco z irytacją spojrzał na mugolski telewizor. Blaise od ponad tygodnia nie robił niczego innego, jak oglądanie filmów.

— Myślisz, że nadawałbym się? — mulat podniósł koszulkę obserwując swój brzuch. Zmarszczył brwi, próbując palcem schować oponkę, która pojawiła się nad paskiem spodni.

— Jak by ją namówić... — zignorował przyjaciela Draco.

— Moja forma jest całkiem niezła. Laski lecą na takie widoki. Sam popatrz!

— Przecież on wcale nie był taki fajny... — kontynuował blondyn. Blaise w końcu westchnął i usiadł. Rzucił w Malfoya poduszką, z satysfakcją obserwując, że w końcu się otrząsnął. Draco spojrzał na niego z furią, ale Zabini tylko machnął lekceważąco ręką.

— Ogarnij się i słuchaj, matole — zaczął spokojnie, nie zwracając uwagi na zdenerwowaną minę Malfoya. — Skoro Granger poleciała na tego mugola, to oznacza, że musisz być lepszy od niego.

— Uwaga, teraz poznamy złote myśli Blaise'a Zabiniego — prychnął Draco. — Masz dla mnie jeszcze jakieś cudowne rady, Blaise? Może mam się przefarbować?

— Dobry pomysł, platynowy blond już dawno wyszedł z mody — odgryzł się mulat i uśmiechnął drwiąco. — Proponuję na rudo.

— Ty...

— Nie rozumiesz, prawda? — przerwał mu Blaise z błyskiem w oku. — Musisz jej zaimponować w zupełnie inny sposób! To Granger! Uwielbia książki, naukę, niebezpieczne przygody!

— Czyli mam ją zaprosić do biblioteki? — upewnił się Draco.

— A skąd! — zaprzeczył szybko Zabini. — KWIATY, Draco! Kobiety kochają kwiaty! Zachowaj się jak na mugola przystało! Musisz być romantyczny, zabawny, stanowczy! Nawet ona na to poleci! Jeszcze wspomnisz moje słowa!

~~*~~

Draco poprawił krawat i odchrząknął. Cały czas odtwarzał sobie w głowie rady Blaise'a o romantyczności i stanowczości. Miał na uwadze również jego słowa dotyczące mugolskiego zachowania. Nie wiedział, na ile może ufać przyjacielowi. W końcu Zabini dzisiaj z rana wyszedł z łazienki otulony różowym szlafrokiem oraz w puszystych kapciach, oświadczając, że to wzmacnia jego męską dumę. Mimo wszystko to jednak właśnie na nim opierał swoje nadzieje po długoletniej przyjaźni.

— Hermiono! — usłyszał za drzwiami, przez co wzdrygnął się. — Dostałaś kwiaty! Zobacz jakie piękne!

Draco uśmiechnął się pod nosem i odchylił delikatnie drzwi, obserwując jak szatynka podchodzi do biurka i bierze w dłonie bukiet kwiatów. Obróciła się w kierunku swoich koleżanek z szerokim uśmiechem, czytając karteczkę przyczepioną do listków.

— On tutaj zaraz będzie! Nie mogę w to uwierzyć! To się nie dzieje...

— Zobacz, jak się stara dla ciebie, kobieto! A ty tak wątpiłaś! — zapiszczała jedna z kobiet, stojąca obok Hermiony. — Musisz dać mu szansę! On jest BOSKI.

— Tak, tak. Na pewno dam. Jak tylko przyjdzie, to... — zacięła się szatynka. — ...o Merlinie.

Draco otworzył z rozmachem drzwi, uśmiechając się drwiąco. Spojrzał z zadowoleniem na zaskoczoną Hermionę, ale okazało się, że nawet go nie zauważyła. Blondyn podążył za jej spojrzeniem i skrzywił się. Do biura wszedł mugol, którego widział wcześniej, niosąc w ramionach bukiet czerwonych róż, dwukrotnie większy od tego, jaki przysłał Hermionie Draco.

— Tom, to... — mruknęła szatynka. — Są piękne.

— Zupełnie tak jak ty — uśmiechnął się brunet wesoło, na co Draco wykrzywił się jeszcze bardziej. Ten kretyn działał mu na nerwy coraz bardziej. Naprawdę Granger miała zamiar polecieć na takie tanie teksty, rodem ze skarbnicy wiedzy Zabiniego?

— Naprawdę nie trzeba było... — zaczęła zarumieniona, ale mężczyzna jej przerwał.

— Dla takiej kobiety jak ty, mężczyzna powinien przestawiać góry — złapał ją za dłoń. — Hermiono, właściwie, to przyszedłem tutaj, by zaprosić cię na sobotnie przyjęcie. Podobno motywem przewodnim są kostiumy. Każdy przynosi ze sobą coś do zjedzenia, a ja robię całkiem niezłe sałatki. Co ty na to?

— Bardzo chętnie — odpowiedziała zmieszana, uśmiechając się delikatnie. Jej współpracownice zapiszczały w kącie, na co zarumieniła się jeszcze bardziej i posłała przepraszające spojrzenie brunetowi.

— Za co się przebierzesz, Granger? Za skrzata domowego? — Hermiona odwróciła się gwałtownie, spoglądając z dezorientacją na Malfoya, który mierzył groźnym spojrzeniem bruneta stojącego obok niej.

— Nie twoja sprawa, kretynie! — warknęła i przyjrzała się mu podejrzliwie. — A ty właściwie czego tutaj chcesz, Malfoy? Nie przypominam sobie, żebyś tutaj pracował.

— Przyszedłem, bo — zaciął się i zmieszał. Hermiona wpatrywała się w niego oczekująco — też mam zamiar iść na te przyjęcie, jakbyś chciała wiedzieć.

— Ty?— zdziwiła się kobieta. — To przyjęcie dla mug... pracowników tego biura, oraz ich partnerów.

— Wiem — warknął, a obok niego stanęła Annie.

— Cześć, miło znów cię widzieć — zaszczebiotała wesoło, wachlując długimi rzęsami na widok Draco. — Pamiętasz mnie?

— Jasne — skłamał gładko blondyn, uśmiechając się krzywo. Kątem oka widział poruszenie Hermiony, co natychmiastowo zaowocowało w plan doskonały. — Przyszedłem tutaj właśnie do ciebie.

— Do mnie? — zapytała zaskoczona Annie.

— Tak... Słyszałem... słyszałem, że wasza firma organizuje przyjęcie i tak sobie pomyślałem, że może nie masz partnera?

— To znaczy — jej policzki zaczerwieniły się soczyście. — Chciałbyś mi towarzyszyć?

— Z rozkoszą — Draco posłał kobiecie zniewalający uśmiech, po czym zerknął na Hermionę, a w jego oczach zabłysnął triumf i zadowolenie. Szatynka zagryzła dolną wargę niepewnie. Annie zapiszczała cała zarumieniona, ale Hermiona nie podzielała jej entuzjazmu. Przyjrzała się Malfoyowi z dziwnym wyrazem twarzy.

— Skoro tak, to może chcecie wybrać się z nami dzisiaj wieczorem na podwójną randkę? — Hermiona gwałtownie spojrzała na Toma, który uśmiechał się wesoło w kierunku Annie i Draco. — Właśnie miałem zamiar zaprosić Hermionę do wesołego miasteczka, mam kilka wejściówek. We czworo będzie na pewno zabawniej.

— Draco nie jest typem osoby, która by chciała pójść w takie miejsce — pospieszyła z odpowiedzią Hermiona. — Na pewno nie lubi takich rozgrywek i...

— Chętnie pójdziemy, prawda Ang... Annie? — poprawił się szybko, obejmując blondynkę w pasie.

— Bardzo chętnie! — zgodziła się kobieta. — Więc widzimy się wieczorem. Na pewno będzie super!

— Annie, możemy na słówko? — zapytała ze sztucznym uśmiechem Hermiona, ciągnąc koleżankę na bok. Odprowadziła spojrzeniem Malfoya do drzwi, po czym przeniosła wzrok na rozanieloną blondynkę.

— Słyszałaś? — wychrypiała podekscytowana Annie. — Draco mnie zaprosił! Nie wiem skąd ty go wytrzasnęłaś, Hermiona, ale chyba się zakochałam.

— Nie znasz go — burknęła szatynka z niezadowoleniem. — Widziałaś go dwa razy w życiu.

— To stanowczo wystarczy. Ten mężczyzna to ideał nad ideałami — blondynka machnęła ręką i uśmiechnęła się drwiąco. — I nie obraź się, ale jest dwa razy lepszy od Jerry'ego. Nawet Tom przegrywa z nim na starcie.

Hermionie drgnęła warga, widząc jak jej koleżanka ekscytuje się byłym Ślizgonem. Musiała przyznać, że niezbyt jej się to podobało.

— Zobaczysz, nasza podwójna randka będzie cudowna. Musimy się wystroić, by nasi panowie padli przed nami na kolana!

~~*~~

— Jesteś żałosny — ziewnął Blaise, patrząc na kumpla kpiąco. — Mugol odbił twoją pannę, a ty zapraszasz na randkę jej koleżankę. Nie powiem, niezła alternatywa po dostaniu kosza.

— Nie moja wina, że ten palant wszedł tam szybciej — warknął Draco.

— Gdzie się podziała twoja pewność siebie, stary? Ocknij się, bo jak tak dalej pójdzie, to skończysz z butelką Ognistej pośród morza łez, gdy twoja ukochana będzie wychodziła za mąż za innego!

— To się nie stanie — mruknął blondyn, poprawiając koszulkę i przyjrzał się przyjacielowi w ciszy. — Prawda?

Blaise wzruszył ramionami, a po chwili jego usta rozciągnęły się we wrednym uśmiechu.

— Oczywiście, że to się nie stanie. Przecież jesteś Draco Malfoy! A przecież wszyscy wiemy, że wasza rodzina jest szalenie miła oraz rozrywkowa. Mugolaki to wasze pupilki i Hermiona na pewno poleci w twoje ramiona, olewając mężczyznę, który od samego początku jest dla niej opiekuńczy i...

— Wystarczy, Zabini. Dzięki, na ciebie zawsze można liczyć — Draco wyszedł z pomieszczenia, zatrzaskując za sobą drzwi. Nie usłyszał już cichego śmiechu przyjaciela, oraz jego kręcenia głową z rozbawienia.

— Chyba w końcu zrozumiałeś, Draco — mulat wstał i spojrzał za okno, obserwując blondyna, który nerwowym krokiem zmierzał w kierunku swojego samochodu. — Czas na reaktywację swojego alter ego, stary. Pokaż im, kim jesteś.

*

Draco z powątpieniem spojrzał na oświetlony budynek, wzdychając. Spojrzał na zegarek z niechęcią i rozejrzał się wokoło, oczekując reszty towarzystwa. Nie minęło pięć minut, a za jego plecami rozległy się znajome śmiechy. Odwrócił się w tamtą stronę, niemal natychmiast krzywiąc się ze złością. Hermiona szła pod rękę z Annie, uśmiechając się z rozbawieniem do towarzyszącego im Toma. Ten widok powodował, że różdżka Dracona niebezpiecznie drżała w jego kieszeni.

— Jednak przyszedłeś? — zapytał z uniesioną brwią brunet. — Hermiona niemal założyła się ze mną o dziesięć funtów, że nie przyjdziesz.

— Niespodzianka — prychnął Draco i przeniósł wzrok na Hermionę, uśmiechając się krzywo. — Czyli jednak nawet ty się mylisz, Granger. Cóż za niespodzianka.

— Zdarza się najlepszym — odpowiedziała, nie patrząc na niego.

— Gotowi? — zapiszczała Annie, łapiąc Draco pod rękę. — Zadecydowaliśmy, że najpierw kino! Grają świetną komedię romantyczną! Lubisz takie filmy, Draco?

— T... tak, są całkiem niezłe — odpowiedział zmieszany, marszcząc ze złością brwi, widząc rozbawienie Hermiony. — A ciebie co tak bawi, Granger?

— Nic takiego — odpowiedziała szatynka z szerokim, kpiącym uśmiechem. Kolejne jej słowa wręcz ociekały słodką ironią. — Rzeczywiście jesteś WYJĄTKOWYM mężczyzną, Malfoy. Niewielu osobników płci męskiej szczyci się takimi informacjami. Zaskakujesz mnie.

— Nie nabijaj się, Hermiona — stanęła w obronie blondyna Annie. — To urocze, gdy mężczyzna nie boi się przyznać do takich rzeczy, nie uważasz?

— Oczywiście, że tak — odpowiedziała jej szatynka, posyłając blondynowi znaczący uśmiech, który starał się ze wszystkich sił zignorować.

— W takim razie może pójdziemy już kupić bilety? — przerwał im słowną potyczkę Tom, co przyniosło ulgę Malfoyowi. Brunet wskazał palcem kinowe kasy, a następnie skierował się w ich stronę, ciągnąc za sobą niezadowolonego blondyna. Dziewczyny kroczyły kilka kroków za nimi.

— Dzień dobry. Bardzo proszę o czte... — zaczął Tom, ale przerwał mu Draco, wyciągając przed siebie rękę, by zwrócić uwagę kasjerki na sobie. Nie musiał się zbytnio namęczyć, bo gdy kobieta na niego spojrzała, niemal natychmiastowo się zaczerwieniła, nawet nie próbując odciągnąć wzroku.

— Proszę o cztery bilety na ten film. Ja zapłacę — wskazał palcem na malutki ekranik obok kasy. Posłał kobiecie szarmancki uśmiech, wyciągając z kieszeni gruby portfel.

— Piętnaście funtów proszę — mruknęła cicho kasjerka, wyginając palce, a po chwili podskoczyła na krześle, wytrzeszczając oczy na Toma.

— Nie ma potrzeby — zaprzeczył mugol, na co Draco przewrócił oczami. — Zapłacę za Hermionę i za mnie.

Malfoy był jednak szybszy. Wysypał na ladę garść złotych monet, które zalśniły w blasku wiszących lamp.

— Proszę wybaczyć, ale nie przyjmujemy takiej waluty — pisnęła ekspedientka. Wszyscy obecni spojrzeli na pieniądze, które leżały na ladzie, a Draco zaczerwienił się, co było u niego dość rzadkim zjawiskiem. Hermiona obserwująca całe zajście prychnęła kpiąco.

— Co to za waluta? Nigdy się z taką nie spotkałem — zapytał zaintrygowany Tom, chwytając w palce złotego galeona. Przyglądał mu się krótką chwilę ze zmarszczonymi brwiami. — Wygląda znajomo. Hermiona, nie miałaś podobnych?

— To niemożliwe — odpowiedział Draco. — Byłem... byłem na wyjeździe służbowym w Polsce i zapomniałem wymienić pieniądze.

Malfoy zgarnął szybkim ruchem pieniądze, chowając je z powrotem do portfela. Posłał szybkie spojrzenie Hermionie, ale ona nawet nie drgnęła na jego gładkie kłamstwo. Wydawało mu się tylko, że tylko odetchnęła z ulgą.

— Więc w takim razie ja stawiam! — zawołał z triumfem Tom. Draco chciał zaprzeczyć, ale zdawał sobie sprawę, że zapomniał zaopatrzyć się w mugolski bilon. Mimo, iż od jakiegoś czasu starał się wejść w mugolski świat i zacząć wtapiać się w tłum, nie zawsze mu to wychodziło.

Ze złością wyrwał z ręki Toma dwa bilety, kierując się w stronę sali, gdzie miał odbyć się seans. Chwycił w rękę również popcorn oraz napój, który także zakupił jego mugolski rywal. Całą czwórką weszli do sali, siadając na swoich miejscach, które okazały się podwójnymi kanapami. Ku zadowoleniu Draco, po jego prawej stronie usiadła Hermiona.

Hermiona natomiast dopiero po chwili zorientowała się, że siedzi pomiędzy Tomem, a Malfoyem. Poczuła się niezręcznie, więc odetchnęła cicho, skupiając wzrok na kończących się reklamach. Z ogromną niecierpliwością czekała, aż zgasną światła. Gdy w końcu jej prośby się spełniły, a seans się zaczął, wcale nie poczuła się lepiej. Miała wrażenie, że z obu stron atakują ją przeróżne zapachy męskich perfum. Ciemność panująca wokoło nie pomagała jej w skupieniu się na kolorowym ekranie.

Po dziesięciu minutach filmu, poczuła, że na jej dłoni zaciska się coś ciepłego. Zerknęła w prawo, natrafiając wprost na oszałamiający uśmiech Toma. Odwzajemniła go, również ściskając jego dłoń. Opuściła spojrzenie na ich złączone ręce, czując przyjemne łaskotanie w żołądku.

Jej wzrok mimowolnie powędrował również z zaciekawieniem do pary siedzącej po jej lewej stronie. Właśnie w tym momencie Annie zbliżyła swoją dłoń do dłoni Malfoya, złączając ich palce. Była Gryfonka zacisnęła usta w wąską linię na ten widok i odwróciła się gwałtownie z powrotem w kierunku ekranu. Starała się za wszelką cenę ponownie skupić na fabule filmu, ignorując dręczące myśli. Niestety, ku swojemu niezadowoleniu, co jakiś czas ponownie bezmyślnie zerkała w lewo.

Jak się okazało w połowie seansu, film okazał się niezwykłym strzałem w dziesiątkę. Hermiona nie miała pojęcia dlaczego, ale utożsamiała się z główną bohaterką, która niesamowicie ją przypominała. Główny bohater natomiast przypominał jej kogoś, kto siedział kanapę obok. Nie była zbytnio zadowolona z ich podobieństwa. Obaj blondyni, aroganccy, bogaci, przepełnieni ignorancją oraz drwiną. Dostawali wszystko, na co mieli ochotę. Bohater filmu — Jordan — również w wielu scenach okazywał się dupkiem.

Cassie natomiast — główna bohaterka — okazała się szarą myszką. Uwielbiała zaszywać się wieczorem na kanapie z książką niż obijać się po klubach. Była zupełnie inna od Jordana, a mimo wszystko ich drogi się spotkały, pomimo różnego spojrzenia na świat.

Film zakończył się oczywiście ich miłością, lecz z początku nic na to nie wskazywało. Ku wielu przestrogom, niepowodzeniom i przeciwnościom losu, parze w końcu udało się dojść do porozumienia. Hermionie spodobało się, jak oboje zmieniali się pod wpływem wzajemnej obecności. Doskonale się dopełniali, a ona odczuwała to całą sobą. Przeżywała każdą kłótnię oraz wyzwisko bardzo emocjonalnie. W jej oczach w kilku scenach pojawiały się łzy wzruszenia oraz smutku. Mimo wszystko bohaterowie wciąż jej kogoś przypominali, co nie dawało jej spokoju.

Gdy jej oczy ponownie napełniły łzy, zerknęła niepostrzeżenie na siedzącego obok Malfoya. Chciała wiedzieć, co chłopak w tej chwili czuje. Cicho sapnęła z zaskoczeniem, widząc, że szare oczy Malfoya również napełnione są łzami. Po sekundzie kilka z nich opuściło dolną powiekę, płynąc powoli po policzkach blondyna. Draco orientując się, że Hermiona na niego patrzy, szybko je otarł nerwowym ruchem.

— Malfoy, ty płaczesz?! — szepnęła zaskoczona.

— Zwariowałaś, Granger?! — syknął cicho. — Po prostu bolą mnie oczy od tego cholernego światła!

Hermiona odetchnęła cicho, czując, że traci oddech i odwróciła się na powrót w stronę filmu. Miała wrażenie, że jej gardło nieprzyjemnie wyschło, więc sięgnęła po swój kubek z napojem. Gdy tylko go chwyciła, poczuła chłodne palce na wierzchu swojej dłoni. Niemal podskoczyła na kanapie, orientując się, że należą do Draco.

— Wybacz, myślałem, że to mój — mruknął, nie patrząc na nią.

Hermiona, nie wiedząc dlaczego, czuła, że jej policzki płoną żywym ogniem. Przybliżyła się automatycznie bliżej Toma, próbując uniknąć kolejnej, przypadkowej bliskości z Malfoyem. Nigdy wcześniej nie czuła się tak niekomfortowo jak w tej chwili.

Po skończonym seansie wyszli z kina i dopiero w tym momencie szatynka poczuła niesamowitą ulgę. Miała wrażenie, że gdyby została tam kilka minut dłużej, zwariowałaby od natłoku przedziwnych emocji.

— Stary, płakałeś? — roześmiał się Tom, widząc zaczerwienione oczy Malfoya.

— Nie. Bolały mnie oczy — warknął rozeźlony, a Annie przyczepiła się do jego ramienia, opierając o nie głowę. Malfoy był od niej wyższy o co najmniej trzydzieści centymetrów.

— Draco jest niesamowicie wrażliwym mężczyzną. To właśnie jest w nim wyjątkowo pociągające — zaszczebiotała kobieta, a Hermiona przewróciła oczami, kręcąc z niedowierzaniem głową. Zestaw słów: „wrażliwy" i „Draco" nie pasował do siebie.

— To co? Jedziemy do Wesołego Miasteczka? — zapytała z piskiem Annie, a pozostali przytaknęli.

— Zawiozę nas — zaproponował od razu brunet. — Moim samochodem będzie szybciej, a na dodatek mam w nim sporo miejsca. Zaparkowałem niedaleko.

Wszyscy podążyli do zaparkowanego o kilka kroków od kina samochodu Toma, wsiadając do środka. Draco uczynił to wyjątkowo opornie. Czuł, że mugolowi bardzo zależy, aby pochwalić się swoim świecącym nabytkiem. Blondyn rozejrzał się niechętnie po luksusie panującym w aucie, porównując do swojego ukochanego samochodu, stojącego nieopodal. Niechętnie musiał przyznać, że wygląd auta zrobił na nim wrażenie. Obity był w jasne skóry, wszystko lśniło nowością oraz nowoczesnym wyglądem. Malfoy nigdzie nie zauważył chociażby małej ryski na panelu z przodu, co niezwykle go zirytowało.

— Rozpędza się do setki w cztery sekundy — poinformował Tom, patrząc na Draco we wstecznym lusterku. — Jest całkiem niezły, ale nie lubię się przywiązywać. Za kilka miesięcy zamierzam go wymienić na coś nowszego i szybszego.

Malfoy zignorował go, skupiając się na krajobrazie za szybą. Siedząca obok Annie natomiast wdała się w dyskusję z Hermioną na tematy samochodów. Draco drażnił fakt, że auto pędzi z taką szybkością, a silnik nawet nie zaryczy. Ani przez chwilę nie poczuł charakterystycznych pociągnięć, gdy zmieniało bieg. Samochód był cichy, sprawny, a na dodatek diabelsko szybki. Jego ukochane Mitsubishi było zupełnie inne.

Po kilku minutach podróży, Draco oderwał wzrok od szyby, zerkając na roześmianą Hermionę i wykrzywił wargi w grymasie niechęci. Szatynka uśmiechała się uroczo w kierunku prowadzącego auto mugola, szczebiotając wesoło. W pewnym momencie wzrok Hermiony skrzyżował się w lusterku ze wzrokiem Draco. Blondyn posłał jej swój ulubiony uśmiech, na co ona szybko odwróciła spojrzenie.

Po dotarciu na miejsce, wszyscy podążyli do kas parku rozrywki. Draco rozejrzał się z niepokojem po piętrzących się karuzelach i przełknął ślinę. Jako gracz Quidditcha nie obawiał się wysokości, jednak nie podobała mu się myśl, że ma znaleźć się tak wysoko w powietrzu bez miotły, na dodatek w wątpliwie wyglądających, mugolskich zabezpieczeniach. Zafascynowany Blaise wiele mu opowiadał o mugolskich wynalazkach i nie nabrał dzięki tym historiom zaufania. Wręcz przeciwnie. Wciąż pamiętał liczbę wypadków, którą uraczył go przyjaciel.

— To od czego zaczynamy? — zapytała Hermiona z przejęciem, rozglądając się wokoło.

— Może najpierw pójdziemy tam? — zaproponowała Annie, wskazując na niewielką, wodną zjeżdżalnię. Pociągnęła za sobą wszystkich, stając na końcu niewielkiego ogonka ludzi. — Tutaj jest najmniejsza kolejka!

Ku przerażeniu Malfoya, takich i wiele innych karuzel okazało się pełno. Wchodzili na praktycznie każdą po kolei, a po piątej miał już dosyć. Gdy znajdował już się w wagoniku, nawet nie pamiętał momentu, gdy zaczynał krzyczeć na najwyższych wysokościach i łapać się kurczowo zabezpieczeń. Pocieszał go fakt, że Annie oraz Hermiona, która siedziała zazwyczaj przed nim, również reagowała podobnie.

Szatynka robiła wiele zdjęć. Draco widział kilka razy swoją twarz w ekranie jej telefonu. Śmiała się przy tym do Toma i trzymała za jego rękę. W pewnym momencie miał nawet wrażenie, że brunet ją pocałował. Nie podobało mu się to, ale nie zamierzał być dłużny. Wiedział, że nie powinien robić nadziei koleżance Hermiony, ale ona sama wkładała rękę w jego dłoń.

— Uśmiech! — zawołała Hermiona robiąc całej czwórce wspólne zdjęcie. Draco spojrzał na nią, a następnie uśmiechnął się do telefonu.

— Świetne to zdjęcie! Musisz mi je przesłać! — powiedziała zadowolona Annie, oglądając fotografię w telefonie.

— Wyglądasz jak rasowy model z najnowszej okładki „Czarownicy", Malfoy — stwierdziła szatynka, również przyglądając się zdjęciu.

— Okładki czego? — zapytał Tom, marszcząc brwi. Hermiona natychmiastowo spłonęła rumieńcem.

— To... to takie... pisemko... modne w... w wiosce, gdzie się wychowywałam — poprawiła się szybko, na co Draco uśmiechnął się drwiąco.

— Przypał, Granger — szepnął jej do ucha, gdy zmierzali w kierunku kolejnej kolejki. Na szyi Hermiony pojawiły się dreszcze. — Może od razu powiedz, że lubisz zabawę różdżkami.

— Chodźmy, teraz nasza kolej — pisnęła Hermiona, starając się nie zwracać na niego uwagi. Stanęła w kolejce do największej karuzeli w całym parku rozrywki.

— Tutaj? — Draco uniósł brew nieprzekonany. — Jesteś pewna?

— A co? Boisz się? — zadrwiła szatynka, patrząc prosto w jego oczy. Draco wyczuł wyzwanie i nie zamierzał się poddać.

— Nigdy — warknął.

— Szybciej, wsiadać! Inni ludzie również czekają! — krzyknął mężczyzna, który sadzał ludzi do wagoników. Pociągnął Hermionę za ramię, wpuszczając ją do pierwszego wagonika, a zaraz za nią złapał Malfoya, sadzając go obok niej.

Hermiona spojrzała na niego z przerażeniem, a on uśmiechnął się pod nosem z satysfakcją. Siedzieli we dwoje, a na dodatek w pierwszym wagoniku, co nie przyniosło im ulgi.

— Hermiona, zdjęcie! — zawołała Annie. — Jeszcze nie ruszyliśmy!

Była Gryfonka wyciągnęła drżącą ręką telefon, odpalając aparat. Przysunęła się niepewnie bliżej Malfoya, uśmiechając się do swojego odbicia. Draco objął ją, co nie uszło uwadze niezadowolonego Toma.

— Wszyscy uśmiech! — zawołała, robiąc kilka zdjęć.

— Nie chowaj go — mruknął Malfoy i uważając, by nikt nie zauważył, wyczarował łańcuszek łączący nadgarstek Hermiony z telefonem. — U góry może być niesamowity widok.

— Masz rację — odpowiedziała zarumieniona, patrząc w jego oczy. Odsunęła się od niego delikatnie i nerwowo jęknęła, gdy karuzela ruszyła.

Kolejka okazała się być tak wysoka i szybka, że Hermiona, która nie była zbyt wielką fanką takich wysokości, zaczęła drętwieć ze strachu. Miała wrażenie, że po jej policzkach zaraz popłyną łzy przerażenia, gdy poczuła na swojej dłoni silny uścisk Malfoya.

— Nic się nie dzieje. Daj mi telefon — krzyknął.

Hermiona bez żadnego sprzeciwu oddała mu komórkę, a łańcuszek magicznie zmienił swoje położenie. W tym momencie wagonikiem zakołatało, a brunetka nie panując nad sobą, przylgnęła do ciała blondyna. Zjechali w kilkumetrową przepaść z niesamowitą prędkością. Usłyszała krzyk Malfoya w swoim uchu, a następnie śmiech, gdy wtuliła się w niego. Zawtórowała mu i otworzyła oczy.

Stali na samej górze kolejki, powoli się tocząc. Na niebie królowało zachodzące słońce, oświetlające wszystko w dole. Hermiona jęknęła z zachwytem i spojrzała na blondyna z iskierkami w oczach. Chłopak uśmiechał się cwanie, a jego oczy błyszczały. Zauważyła w jego dłoni różdżkę.

— Malfoy, czy ty... — rozejrzała się niespokojnie.

— Wyluzuj, nikt nie zauważy.

Po chwil wszystko wróciło do normy, a Hermiona spojrzała do tyłu na Toma i Annie. Draco miał rację, nic nie zauważyli.

W ciągu kilku sekund dojechali do końca, a Draco wysiadł z wagonika, pomagając wyjść również Hermionie. Oboje spojrzeli na siebie i wybuchli głośnym śmiechem.

— To może teraz...

— Mam już dość — przerwała Hermiona. — To był po prostu szczyt wszystkiego.

— W takim razie zanim wyjdziemy, zróbmy sobie ostatnie zdjęcie — zaproponował z cwanym uśmiechem Malfoy i podał telefon Hermiony przechodzącemu obok mugolowi. — Czy mógłby pan zrobić nam zdjęcie?

Draco stanął między Hermioną a Annie, obejmując obie. Hermiona poczuła, jak jego dłoń zaciska się na jej talii, przez co miała wrażenie, że jej oddech przyspiesza, a na ciele pojawiają się dreszcze.

Gdy wyszli z parku, a słońce na niebie schowało się już prawie całkowicie, Draco wsiadł do sportowego samochodu z o wiele lepszym humorem niż poprzednio. Pozwolił się odwieść pod kino, gdzie czekało na niego jego auto i pożegnał się z wszystkimi, ruszając z piskiem opon do swojego apartamentu.

~~*~~

Hermiona wyszła z wanny, wysuszyła się i weszła pod kołdrę w swoim łóżku. Położyła się na plecach i spojrzała na sufit, wracając z uśmiechem do wydarzeń z dzisiejszego dnia. Po chwili chwyciła telefon leżący obok łóżka i włączyła galerię zdjęć, przeglądając wszystkie po kolei. Śmiała się cicho z ich przerażonych, albo głupich min. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, gdy dotarła do zdjęć z ostatniej karuzeli. Tych okazało się najwięcej. Malfoy widocznie przez cały zjazd je robił. Niemal popłakała się ze śmiechu, gdy na jednym ze zdjęć pojawili się oni, cali czerwoni, z wykrzywionymi od krzyku twarzami. Spodobało jej się również zdjęcie, gdy ją obejmował przed ruszeniem karuzeli, a także na samej górze, gdy spowolnił wózek czarami.

Dotknęła palcem ekranu, przejeżdżając opuszkiem po ich uśmiechniętych twarzach. Jej myśli powędrowały do szarych oczu mężczyzny oraz głośnego, dźwięcznego śmiechu. Przez krótką chwilę patrzyła na blondyna z zamyśleniem. Zawahała się, a następnie postanowiła podesłać mu najładniejsze zdjęcie. Dopisała do niego również krótką wiadomość.

Nie wiedziałam, że fretki krzyczą tak głośno.

Na odpowiedź nie musiała długo czekać.

Za to ty darłaś się tak głośno, Granger, że nie słyszałem własnych myśli.

Hermiona uśmiechnęła się wrednie, i ponownie odpisała.

Bo ty nie myślisz.

— Żebyś się nie zdziwiła, o czym myślę właśnie teraz. — Szatynka zaśmiała się pod nosem i przewróciła na brzuch, wpatrując się w ekran telefonu, gdzie na końcu ostatniego sms'a pojawiła się emotka diabełka.

Dzisiaj było całkiem miło — napisała, a jej serce zabiło mocniej.

— To prawda. Ale najlepsza była ostatnia karuzela.

Hermiona czuła, jakby jej żołądek przewracał się po całej jamie brzusznej, robił fikołki i skakał. Przygryzła dolną wargę i gdy napisała kolejną wiadomość, wcisnęła przycisk „wyślij".

— Mi również podobała się najbardziej.

Draco nie odpisał już na jej sms'a, ale Hermiona i tak co kilka minut zerkała na telefon, czy przypadkiem nie przegapiła sygnału wiadomości. Po piętnastu minutach ponownie otworzyła folder z wiadomościami, zagryzając wargę i zastanawiając się, czy nie napisać czegoś jeszcze.

Kilka razy podchodziła do pisania, po czym następnie zmazywała wszystko, co powstało. Chciała odłożyć telefon, ale w tej samej chwili komórka zawibrowała, na co podskoczyła. W ciągu sekundy otworzyła sms'a od Malfoya.

— Słodkich snów, Granger. Do zobaczenia niedługo.

— Dobranoc — odpisała i położyła się na boku.

Z uśmiechem na ustach i głową pełną wspomnień, zasnęła.

~~*~~

Hermiona weszła do biura z szerokim uśmiechem na ustach. Pomachała Annie, która natychmiast do niej podbiegła.

— Wczoraj było fantastycznie — rozmarzyła się blondynka. — Musimy to powtórzyć.

— Tak, było fajnie — przytaknęła Hermiona, a po chwili poczuła wibrowanie telefonu w kieszeni.

— I jak? Coś z tego będzie, co? Widać, że na ciebie leci.

— Co? — zapytała zdezorientowana Granger, odczytując z rozbawieniem sms'a od Malfoya. Wysłał jej zdjęcie okładki „Czarownicy", gdzie znajdował się z rodziną.

— Ty i Tom... a o kim innym mówię? — zapytała Annie z westchnięciem. — Słuchasz mnie, Hermiona?

— Wybacz... — mruknęła w odpowiedzi szatynka. — Tak, chyba coś w tym jest. Masz rację.

Annie pokręciła z niedowierzaniem głową. Widziała, że Hermiona jest zafascynowana swoim telefonem i nic nie dochodzi do jej świadomości, więc nawet nie próbowała brnąć w rozmowę z nią.

— Zakochani — prychnęła i odeszła od biurka przyjaciółki, zostawiając ją samą, śmiejącą się do komórki.

Szatynka powróciła do wiadomości, gdzie Malfoy napisał, że faktycznie na okładce wygląda całkiem nieźle. Po chwili dostała kolejną wiadomość.

Nudzę się. Nigdy w pracy nie dłużyło mi się tak jak dzisiaj. Do tego każą mi czytać takie głupoty.

Zaraz po wiadomości dostała zdjęcie książki, którą wprost uwielbiała.

— Niemożliwe! Masz najstarsze wydanie! Kocham tę książkę — odpisała prędko.

— Jutro będzie twoja.

Hermiona nie zdawała sobie sprawy, ale wymienianie sms'ów z Malfoyem trwało prawie cały dzień. Przez cały ten czas chodziła rozmarzona, z głową w chmurach, nie potrafiąc się na niczym skupić.

Kolejne dni wyglądały podobnie. Mimo, że wychodziła z Tomem na kolacje do różnych restauracji, czy jeździli na wspólne wycieczki, ona odstawała myślami gdzieś w kierunku Malfoya, oraz wiadomości z nim. Nie zdawała sobie sprawy, ale jej towarzysz obserwował to wszystko z niezadowoloną miną.

*

W końcu nadeszła sobota. Dzień, kiedy miała odbyć się impreza. Wraz z Tomem, który odebrał ją punktualnie o siedemnastej, pojechali pod adres, który podało jej kierownictwo. Weszli do eleganckiego budynku, wjeżdżając przestronną windą na samą górę i zadzwonili do dzwonka. Zza drzwi mieszkania dudniła głośna muzyka oraz donośne śmiechy. Drzwi otworzyła im Annie.

— Jesteście w końcu! Wchodźcie! — zawołała wesoło, otwierając szerzej drzwi.

— Kogo to mieszkanie? — zapytała z podziwem Hermiona, rozglądając się po eleganckich, nowoczesnych meblach. Musiała przyznać, że właściciel apartamentu miał wspaniałe mieszkanie. Pokoje były ogromne i gustownie umeblowane.

— Nie wiesz? — zapytała zaskoczona blondynka. — To mieszkanie Draco.

Hermiona spojrzała na nią zaskoczona.

— Malfoya?

— No tak. Znasz innego Draco? — zażartowała.

W salonie siedziało już z dziesięcioro ludzi, pijąc kolorowe drinki, a kilka osób tańczyło wesoło na środku pomieszczenia. Wszyscy przywitali się z Hermioną i Tomem radośnie. Każdy z nich ubrany był inaczej. Hermiona wyłapała księżniczki, wróżki, króla, ptaka, pirata i wiele innych kolorowych przebrań. Tom był przebrany za księcia i wiedziała, że ma jej za złe, że również nie przebrała się za księżniczkę. Postanowiła jednak postawić na coś oryginalnego, więc zarzuciła na siebie swoją starą szatę Gryffindoru, oraz mundurek szkolny. W ręku trzymała swoją ukochaną różdżkę z winorośli.

— Jesteście już — usłyszeli za sobą znany głos. Hermiona odwróciła się w stronę pana domu i zaniemówiła. On również miał na sobie hogwarcką szatę, tyle, że z godłem Slytherinu. Gdy jego wzrok padł na emblemat lwa, uśmiechnął się drwiąco.

— Wyglądacie prawie identycznie — zauważył Tom niechętnie, marszcząc brwi. Annie również obserwowała ich z zaskoczeniem.

— Rzeczywiście! Skąd ten pomysł? To jakaś nowa moda? — zapytała, a Draco z Hermioną spojrzeli po sobie szybko.

— Całkiem możliwe — odpowiedział Malfoy z uśmiechem. Odebrał od Hermiony blachę z ciastem, a od Toma półmisek sałatki. — Rozgośćcie się.

— Niezła chata — mruknął Tom, lustrując pomieszczenie wzrokiem.

— Dzięki, mam jeszcze kilka takich — odpowiedział lekceważąco Draco, nie spuszczając wzroku z Hermiony, która powoli zaczęła się różowić pod wpływem intensywności jego spojrzenia.

— Hermiona! Kopę lat cię nie widziałem! — podszedł do nich uśmiechnięty mulat, przytulając Hermionę do siebie.

— Blaise! — Hermiona również przytuliła chłopaka. — Dobrze cię widzieć!

— Ciebie również, mała! — przyjrzał się jej. — Po tylu latach wciąż wyglądasz seksownie w tych szatach.

— Na tobie również strój do Quidditcha wyglądał zawsze świetnie — zaśmiała się w odpowiedzi. — Wyprzystojniałeś, Blaise.

— Strój do czego? — zapytał zdezorientowany Tom. — I o co chodzi z tymi szatami?

— Ja i Blaise znamy się od lat — mruknęła Hermiona. — Jako dzieci wymyśliliśmy pewną grę i...

— Stare czasy — dopowiedział Zabini, a Draco przytaknął. — Hermiona nie nadawała się do tej gry, ale gdybyście widzieli Malfoya... mistrz.

Była Gryfonka szturchnęła mulata z całej siły łokciem, aż jęknął, a Draco posłał mu mordercze spojrzenie.

— Malfoy? — warknął Tom. — A więc znacie się już długo, tak?

— Tak jakby — syknęła Hermiona, patrząc na Blaise'a z chęcią mordu. — Kiedyś chyba wspominałam, że chodziliśmy razem do szkoły.

— Nie mówiłaś im o wszystkim? — zapytał Zabini z miną niewiniątka.

— Jakoś wypadło mi z głowy, Blaise...

— To może... — przygryzł wargę mulat. — Coś do picia?

— Przyda się — odpowiedział nerwowo Tom, zabierając szklankę napoju z tacy. — Nie mogę dużo pić, prowadzę.

— Mugole — prychnął Zabini. — W każdym razie, Hermiono. Pomimo upływu lat, zrobiłaś się jeszcze seksowniejsza. Co nie, Draco?

— I pyskata — odpowiedział mu blondyn i puścił oczko w kierunku byłej Gryfonki, na co się zaczerwieniła.

Hermiona miała ochotę ich udusić gołymi rękoma. To było nieodpowiedzialne, by wspominali o magicznym świecie wśród tylu mugoli. Byli Ślizgoni jednak najwidoczniej bardzo dobrze się bawili. Ona sama w końcu nie wytrzymała i wybuchła śmiechem, gdy Zabini przypomniał jej najzabawniejszy moment w całej hogwarckiej karierze.

— Draco leżał tydzień w Skrzydle Szpitalnym. Płakał, że zemści się za swój nos. No cóż, nie doczekałaś się... — opowiadał Blaise, krztusząc się ze śmiechu. — A jak wyglądałaś na balu! Myślałem, że oczy wyjdą mu z orbit! Pewnie gdyby nie to, że wasze nazwiska zobowiązywały, poprosiłby cię do tańca, śliniąc całą posadzkę.

Hermiona z niedowierzaniem pokręciła głową, ale jej policzki nie przestawały płonąć.

Zabawa u Malfoya trwała w najlepsze już ponad dwie godziny. Niektórzy z gości mieli już wesoło i Hermiona akurat starała wyrwać się z ramion pijanego szefa, gdy zauważyła, że w jej stronę zmierza Draco. Ona również zaczęła iść w jego stronę, gdy przed nią pojawił się Tom.

— Zatańczymy? — wyciągnął w jej kierunku dłoń, na co skinęła głową.

Pozwoliła poprowadzić się chłopakowi w rytm spokojnej melodii, czując, że kładzie dłonie na jej talii i przyciąga bliżej siebie. Chciała się odrobinę wyswobodzić z jego uścisku, ale trzymał ją zbyt mocno.

Mężczyzna opowiadał jej o swojej rodzinie, oraz pracy i planach. Szatynka rozmawiała z nim i uśmiechała się do niego, lecz mimo wszystko błądziła wzrokiem po gościach, jakby kogoś szukając. W pewnym momencie zauważyła Malfoya tańczącego z Annie. Podszedł do nich Blaise i mężczyźni zaczęli się o coś kłócić. Hermiona z zaciekawieniem skupiła się na nich.

Nie minęło kilka sekund a Draco poklepał Blaise'a po ramieniu i zaczął zmierzać w stronę Hermiony. Gdy stanął przed nią, wyciągnął w jej stronę dłoń.

— Zatańczysz, Granger?

Hermiona uśmiechnęła się do niego delikatnie i skinęła głową. Chciała odsunąć się od bruneta i go przeprosić, ale nie pozwolił jej na to.

— Teraz tańczy ze mną — warknął.

— Wyluzuj, stary. To tylko taniec — prychnął blondyn.

— Za dużo kombinujesz, Malfoy — splunął, a Hermiona wciągnęła powietrze. — Trzymaj swoje łapska daleko od niej, rozumiesz?

Draco uniósł wysoko brew.

— Masz jakiś problem?

— Tak, nie zatańczysz z nią.

— To chyba nie jest coś, o czym ty decydujesz — zirytował się Draco. — Nie widzę, żeby miała gdzieś napisane, że jest twoją własnością.

— To się jeszcze okaże.

Hermiona odsunęła się od nich na kilka kroków, słuchając ich wymiany zdań z przerażeniem. Obydwoje wydawali się płonąć z wściekłości.

— Uspokójcie się — pisnęła.

— Myślisz, że możesz do niej startować? Ty? — zaśmiał się Tom. — Nie masz jej nic do zaoferowania. Nie zaprosisz jej na kolację, nie przewieziesz porządnym samochodem. Jesteś żałosny.

Draco roześmiał się.

— A ty co masz jej do zaoferowania? Ten zmanierowany samochód? Moje auto wzięłoby twoje na pierwszej prostej.

— Tak? W każdej chwili możemy się przekonać. Co ty na to? — zapytał z chamskim uśmieszkiem Tom.

— Skoro nalegasz, żeby cię ośmieszyć — prychnął Malfoy.

— Przestańcie! — Hermiona ponownie krzyknęła. — Oboje piliście, widziałam!

— Nie teraz, Granger. Wrócimy do tej rozmowy później — mruknął Draco i uśmiechnął się do niej uspokajająco. — Muszę uciszyć twojego kochasia.

Hermiona z przerażeniem obserwowała jak mężczyźni wychodzą z pomieszczenia nerwowym krokiem. Wszyscy obecni słysząc ich wymianę zdań również wybiegli za nimi, ciekawi jak rozwinie się akcja. Chcąc nie chcąc, popędziła za tłumem, przebijając się na sam przód. Ze ściśniętym sercem obserwowała jak blondyn wraz z brunetem wsiadają do swoich aut i podjeżdżają do linii świateł, uzgadniając coś ze sobą.

— Pozabijają się — pisnęła Annie. — Zróbmy coś!

Silniki samochodów ryknęły i z piskiem opon ruszyły przed siebie. Hermiona krzyknęła głośno, nie wiedząc co robić. Zacisnęła dłonie w pięści, w jednej z nich trzymając różdżkę.

Samochód Toma z początku wyszedł na prowadzenie. Nie było to żadnym zaskoczeniem. Był nowszej generacji, a pod maską posiadał całe pokłady koni mechanicznych, w porównaniu do Mitsubishi Draco. Po kilku sekundach sytuacja jednak zaczęła się zmieniać. Tom nie potrafił dobrze wejść w zakręt, zapewne spowodował to alkohol, który powoli rozchodził się w jego żyłach. Hermiona zdawała sobie sprawę, że Malfoy ma jeszcze inną broń niż szybkie auto.

Wiedziała, że podrasował swój samochód kilkoma zaklęciami. To było niemożliwe, by rozwijał taką prędkość bez pomocy magii. Uśmiechnęła się z zachwytem, widząc, jak blondyn dobrze operuje swoim samochodem. Pomimo co chwilę odpadających części, szło mu naprawdę dobrze.

Czary nie do końca jednak były w stanie sprawić, że samochód będzie szybszy. Po kolejnej prostej Tom wyprzedził swoim sportowym autem samochód Dracona, który zaczął tracić na mocy.

Ostatnia prosta miała być decydująca. Mknęli, co rusz się wyprzedzając, ale ostatecznie to Tom górował. Obecni współpracownicy krzyczeli i buczeli, a Hermiona zacisnęła nerwowo wargi. Do linii mety zostało im niecałe sto metrów, a była Gryfonka machnęła niezauważalnie różdżką. Samochód Toma nagle gwałtownie zwolnił, pozwalając Draconowi pierwszemu przekroczyć linię mety. Spod maski sportowego auta bruneta buchnął ciemny dym.

Wszyscy obecni ryknęli z zaskoczenia i zaczęli bić brawo. Tom jednak nie popierał entuzjazmu kolegów. Wysiadł wściekle z auta, klnąc i rzucając wszystkim, co popadnie.

— To niemożliwe! NIEMOŻLIWE! — wrzeszczał, tupiąc nogą. — Nie z takim gratem!

— Ooo, dzidzia będzie płakać! Przykro mi, chusteczki się skończyły — zaskomlał Blaise i przybił piątkę swojemu przyjacielowi. — Jestem dumny, stary!

Tom spojrzał z furią po wszystkich i podszedł do Hermiony.

— Wracamy do domu — warknął w jej stronę.

— Ona nigdzie z tobą nie pójdzie — warknął Draco i złapał rękę szatynki. Odwrócił ją w swoją stronę i spojrzał prosto w oczy. — Nie rób tego, on nie jest ciebie wart. Ja... co mam jeszcze zrobić, żebyś mi wybaczyła? Wiem, że kiedyś zawaliłem... Ale naprawdę się staram!

— Naleśniki już zeszły, Draco — wtrącił się Blaise. — Może...

— Zamknij się, Zabini — powiedzieli jednocześnie Hermiona z Draco.

— Myślisz, że tyle wystarczy? — zapytała cicho szatynka, patrząc na Malfoya. — Prześladujesz mnie od kilku miesięcy, tak nagle stajesz się miły, męczysz mnie, wypisujesz do mnie i próbujesz wejść w moje życie! Po tylu latach bólu...

— Nie mów, że też nie czujesz tego co ja! Widziałem twój uśmiech... był szczery, przeznaczony tylko dla mnie. Ludzie się zmieniają, jeżeli na czymś im bardzo zależy. Pamiętasz film, na którym byliśmy? Widziałem w nim całą naszą historię...

Hermiona przyjrzała mu się niepewnie, a już po chwili całowała jego usta z namiętnością. Zarzuciła mu ręce na szyję i obdarowała jeszcze kilkoma pocałunkami. Draco z zaskoczeniem i zaangażowaniem odwzajemnił każdy gest.

— To mi się podoba — mruknął z zadowolonym uśmiechem. — Chyba wygrałem ten wyścig.

— Ty dziwko! — krzyknął wściekły Tom, który z początku obserwował tą scenę z niedowierzaniem. — Stawiałem ci kolacje, woziłem dokąd tylko chcesz, a ty odpłacasz się w taki sposób?! Miałaś co tylko chcesz!

Draco nie czekał na większą zachętę. Jego pięść uderzyła prosto w twarz mugola, powalając go na chodnik.

— Jeszcze czegoś o niej chyba nie wiesz — syknął i chwycił Hermionę w pasie. — Ta kobieta woli spędzić wieczór z książką w domu, niż w klubie z całą garstką osób wokoło. Nie potrzebuje nic z tego, co oferowałeś. Dlatego ja zaoferuję jej znacznie więcej.

Hermiona z czułością spojrzała na Draco i chwyciła jego rękę.

— Wracajmy — szepnęła. — Ale nie myśl sobie, że ominie cię poważna rozmowa. Nawet po tym, co powiedziałeś.

— Wiem, wiem — westchnął, prowadząc ją do apartamentu. — Poza tym, wiem o tym, że go skonfundowałaś.

— Nieprawda! — zarumieniła się.

— Prawda — uśmiechnął się cwanie. — I wiem również jeszcze jedno.

— Co takiego? — zapytała zaskoczona, a Draco przyciągnął ją do siebie.

— Wiem, że na karuzeli przytulałaś się specjalnie. Mogłaś powiedzieć od razu. Nie byłoby tego całego szumu.

Hermiona westchnęła, a Draco ponownie ją pocałował. W tej chwili wydawało się to mało ważne, chociaż wiedziała, że Malfoy jej nie odpuści. Uwielbiał mieć rację we wszystkim. Ale zapomniał o najważniejszym. Hermiona była najbardziej upartą czarownicą jaką znał.

~~*~~

— Co to jest? — zapytał Dylan, spoglądając na kluczyki leżące w pudełeczku. Właśnie otworzył prezent świąteczny od ojca.

Draco rozsiadł się z kubkiem kawy obok swojej żony, całując ją w policzek. Ich młodsza córka właśnie sięgała pod choinkę, wyjmując ogromną paczkę, której zawartość Hermiona i tak pomniejszyła czarami.

Cała czwórka skończyła niedawno świąteczne śniadanie.

— Stwierdziłem, że te święta muszą być wyjątkowe. To moje dziedzictwo. Dbaj o niego jak o skarb — pouczył starszy Malfoy swojego syna. — Tym autem wygrałem najważniejszy wyścig w swoim życiu.

— Naprawdę dostałem samochód? — zapytał podekscytowany Dylan, ściskając rodziców. — Jesteście najlepsi!

— Ciekawe jak zareaguje, jak mu powiem, że właśnie w nim powstał — szepnął Draco do ucha Hermiony, na co zachichotała. — Pamiętasz? To była mroźna zima, święta, a my w naszym starym, niezawodnym Mitsubishi... Może pójdzie w moje ślady?

Hermiona pokręciła głową, rozpakowując swój prezent i spojrzała z czułością na męża. Sufit pokryty był kolorowymi światełkami odbijającymi się od choinki.

— I tak wiem, że dlatego na mnie poleciałaś — cmoknął jej usta, a ona zaśmiała się.

— Tylko i wyłącznie — odgryzła się, a Draco musnął jej szyję. — To wszystko dzięki temu odpadającemu złotemu lakierowi i spoilerowi do jedzenia wspólnych śniadań.

— Naprawdę wiele mu zawdzięczam — Draco popatrzył na kolorowe bombki. — To był ciężki wyścig, ale było warto. Wyścig o twoją miłość.

W brązowych oczach Hermiony zabłysnęły łzy. Przytuliła się do swojego męża z miłością.

— Wesołych świąt, kochanie — mruknęła, zatapiając się w jego rozgrzanych ustach.  

------------------------------------------

Tak, Wesołych Świąt, Kochani! 

Spełnienia najskrytszych marzeń! Rodzinnie spędzonego czasu w miłej atmosferze! Wiele miłości i prawdziwej przyjaźni! Wymarzonych prezentów! Smacznej wigilijnej kolacji! Tylko się nie przejedzcie za bardzo, miśki! Życzę Wam również wszystkiego dobrego w Nowym Roku! Oby był lepszy niż ten obecny!

Wiem, że pojawiam się po dłuuugim czasie, ale nie daję rady z pisaniem. Dzisiaj miałam wolny dzień w końcu, więc poświęciłam go na skończenie tej, mam nadzieję, lekkiej miniaturki. 

Jeżeli ktoś się jeszcze tutaj pojawia, to całuję! :*

Aya.♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro