Miniaturka 12. Sugar, sugar, sugar... (for MissKatherine00 <3)
UWAGA! Miniaturka jest przesiąknięta tak bardzo cukrem, lukrem, miodem i mordoklejkami, że osoby, które mogą nie wytrzymać takiej presji, to polecam coś gorzkiego do jedzenia, albo ominięcie tej miniaturki. :D
Jest napisana przy pomocy Tyski. –dziękuję Ci za pomoc. ♥ Musiałaś trochę mnie dosłodzić, a gdyby nie to, że mi pomogłaś i napisałaś część, to by nie była taka przesłodzona jak teraz. :3 (najlepsza scena, czyli ta w bibliotece jest dziełem Tysi, więc musicie mi przyznać rację, że ma talent! *o*)
MissKatherine00 –dedykuję Ci tą miniaturkę, bo się o Ciebie troszczę i wiem, że potrzebujesz w życiu trochę słodyczy. Wiem, że mnie kochasz, ja Ciebie również, więc czego się dla Was czytelników nie robi! :3 ♥
_____________________________________________________
Pija ktoś z Was kawę lub herbatę z cukrem? Czasami bez tego nie możemy żyć, prawda? Nasze życie nie ma sensu, gdy nie wsypiemy do porannego „pobudzacza" choć małej łyżeczki...
W życiu naszej MissKatherine tego cukru było widocznie za mało, więc ja, w trosce o nią, śmigam palcami po klawiaturze, aby osłodzić trochę jej żywot...
Draco Malfoy nie miał pojęcia, kiedy zaczęło się z nim dziać coś niepokojącego. Jego szare oczy cały czas podążały za widokiem pięknej Gryfonki, gdy tylko pojawiała się w zasięgu jego wzroku. Jej uśmiech go elektryzował, coraz częściej zastanawiał się jak smakują jej malinowe, pełne usta. Czy są tak miękkie jak wyglądają, czy oddają pocałunki z taką namiętnością jaką to robiły w jego snach. Uwielbiał je. Chciał je pieścić, dawać niebywałą rozkosz.
A jej oczy... Jej oczy natomiast były jak magnes. Czekoladowe, wręcz zatracał czasami się w ich głębi. Błyszczały wesołym blaskiem, pełne bystrości i mądrości. Nienawidził widoku zbierających się w nich łez. Miał ochotę wtedy podejść, otrzeć je opuszkiem kciuka lub scałować z policzków, na które opadały.
Była... ideałem. Nie wiedział kiedy się w niej zakochał, wpadł po uszy. Zaimponował mu jej charakter, wygląd, mądrość, zadziorność. Jak to się stało, że spojrzał na nią jak na bóstwo?
Otóż, na lekcjach eliksirów został zmuszony, by z nią siedzieć. Niewiele osób uczęszczało na te lekcje na siódmym roku, a ona jedyna była bez pary. Slughorn zaproponował im, aby razem siedzieli, wręcz do tego zmusi, więc tak naprawdę wcale nie mieli wyboru.
Pierwsze lekcje były dla nich katorgą. Nie szczędzili sobie wyzwisk, znienawidzonych spojrzeń. Z każdą godziną lekcji jednak coś zaczęło się zmieniać. Przypadkowe dotknięcia, nieśmiałe spojrzenia czy uśmiechy. Wspólne rozmowy i żarty. Zaczynał widzieć w niej kogoś innego niż szlamę Granger. Teraz była Hermioną. Hermioną, którą pragnął niebywale mocno, lecz ona tego nie odwzajemniała. Pierwszy raz czuł przed dziewczyną wstyd, nie potrafił porządnie zagadać. Opuszczała go pewność siebie, gdy znajdywała się tak blisko. Przecież była ledwo na wyciągnięcie ręki. Czasem stykali się ciałami i wtedy czuł jak przez jego ciało przechodzą rozkoszne prądy. A gdy się pochylała przed nim, aby wziąć jakiś składnik... Merlinie, pachniała pięknie. Miał ochotę zaciągać się jej zapachem, wspominać go nocą i marzyć o tym, jakby to było, gdyby jej drobne ciało leżało wtulone w niego.
Wtedy by obcałowywał z czułością każdy jego skrawek. Wodził po nim opuszkami palców, aby nacieszyć się jej bliskością, lecz to by chyba nie wystarczyło. Pragnął z niej uczynić swoją księżniczkę, swoją królową życia.
Salazarze, sam nie wiedział kiedy się tak stoczył, ale nie miał już innego wyboru. Teraz mógł tylko walczyć o jej względy...
Cierpiał, gdy przechodziła obok posyłając mu swój najpiękniejszy uśmiech. Pragnął ją wtedy wziąć w ramiona i na środku korytarza pocałować tak, by zabrakło jej tchu.
Najbardziej drażnił go jednak Rudzielec Weasley. Łasic widocznie był nią tak zafascynowany, że blondynowi aż ręce zaciskały się ze złości na sam jego widok. Był jednak Draconem Malfoyem i zamierzał mu pokazać, że jest od niego lepszy w każdym calu...
~~*~~
Draco wiedział, że walka o jej względy może nie być łatwa, ale zamierzał się jej podjąć. Przez długi czas obmyślał plan idealny. Chciał go wszcząć na piątkowych eliksirach, ale okazja do niego nadeszła szybciej.
Wszedł do biblioteki i wprost nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Na końcu siedziała ONA. Sama. Bez Rudzielca i Grzmoterra. Widocznie byli na treningu, więc ona została sama. Siedziała do niego odwrócona tyłem, widocznie zaczytana w opasłym tomisku. Do głowy wpadł mu pewien pomysł...
Podszedł do niej powoli, aby go nie usłyszała. Pochylił się w jej stronę czując, jak do jego nozdrzy dociera przyjemny zapach jej perfum. Mógłby upajać się nim wiecznie. Była tak skupiona, że nawet nie wyczuła jego obecności. Skorzystał z tego i szepnął jej do ucha, muskając je lekko ustami. Miał ochotę je delikatnie przygryźć, ale musiał się powstrzymać.
-Co tam, Hermiono?
Poczuł jak dziewczyna się wzdryga, a na jej szyi pojawiają się dreszcze spowodowane jego oddechem. Spodobało mu się jak na niego zareagowała. Wykorzystał jeszcze moment, gdy mógł przejechać nosem po delikatnej skórze odsłoniętej szyi.
-Matko, Draco! Wystraszyłeś mnie! –wykrzyknęła z wyrzutem i spojrzała na niego lekko zamglonymi oczami.
-Wybacz. Co tam znowu czytasz?
Usiadł obok niej. Bardzo blisko. On już o to zadbał, aby dotykać niby przypadkiem swoim kolanem jej kolana. Był tak bardzo nachylony w jej stronę, że słyszał każdy nawet najmniejszy oddech. Podobała mu się atmosfera jaka się między nimi utworzyła. Czuł buzujące emocje, przez chwilę nawet miał wrażenie, że nie wytrzyma i się na nią rzuci.
Nie wiedział jak szybko mija czas na wspólnej rozmowie z Gryfonką, ale po chwili ona wstała oznajmiając, że musi już iść.
-Odprowadzę cię. –zaproponował z uśmiechem.
-Nie trzeba, naprawdę. Masz nie po drodze.
-Nie szkodzi. Nie chcę, żeby jeszcze ktoś cię porwał. –mrugnął do niej i uśmiechnął się szelmowsko, na co ta się roześmiała. Kochał jej śmiech. Dźwięczny, wpadający przyjemnie w ucho. Mógłby słuchać go wiecznie.
Szli przez szkolne korytarze rozmawiając i śmiejąc się ze sobą. Specjalnie ocierał się ramieniem o jej ramię. Najchętniej objąłby ją w pasie lub złapał za rękę, ale wiedział, że mogłaby się wyrwać i na niego nakrzyczeć, a nie chciał jej zachodzić za skórę. Zdumiał się jednak, gdy jej drobne palce musnęły jego dłoń, powodując przyjemne prądy. Następnym razem, gdy znowu ją poczuł, szybko złapał jej rączkę, splatając palce ze swoimi. Chwilowy impuls, okrutne sekundy czekania. Kątem oka dostrzegł, że dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem i zarumieniła uroczo. On sam nie mógł się powstrzymać przed triumfalnym uśmiechem.
-Dziękuję za odprowadzenie. –Hermiona stanęła naprzeciwko niego i spojrzała mu w oczy z zaczerwienionymi policzkami. Miał ochotę ją w nie ucałować, a potem pociągnąć pocałunki wzdłuż jej delikatnej szyi...
-Nie ma sprawy. To do jutra.
-Tak, do zobaczenia.
Odwrócił się i chciał już odejść, gdy do głowy przyszedł mus szalony pomysł. Wiedział, że dużo ryzykuje, ale nie mógł się powstrzymać.
-Hermiona, zaczekaj!
Gryfonka odwróciła się z zaciekaniem, ale ostatnim co zauważyła, to jego stalowe oczy, bo już po chwili była przyciśnięta do ściany, a on wpił się namiętnie w jej usta. Odebrało jej dech w piersiach. Draconowi zresztą podobnie. Jego emocje oszalały, gdy poczuł w końcu tak długo oczekiwany smak. Jej usta były tak miękkie jak myślał. Pożądanie w nim wybuchło, gdy poczuł, jak szatynka oddaje pocałunek i przyciąga go za włosy, aby go pogłębić. Ich języki zaczęły tańczyć ze sobą rozkoszny taniec. Ręce błądziły niebezpiecznie, z pragnieniem po ciałach. Merlinie, to co się z nimi działo było nie do opisania. Uniósł ją za pośladki lekko nad ziemię i przyparł mocniej do ściany. Ich ciała doskonale się ze sobą dopełniały. Miał ochotę na więcej, ale odsunął się od niej delikatnie z błyskiem w oku.
-Dobranoc. –wyszeptał jej prosto w usta i musnął je ostatni raz zanim odszedł.
Wiedział, że dziewczyna cały czas stoi w tym samym miejscu, nie wiedząc co ze sobą począć. Był zadowolony, o taaak, i to nawet bardzo.
~~*~~
Z samego rana miał zamiar kontynuować to, co zaczął. Oparł się nonszalancko o ścianę przed Wielką Salą, czekając na upragnioną Gryfonkę. Na jego usta wpłynął wytęskniony uśmiech, gdy w końcu ją zobaczył. Ona na jego widok zarumieniła się gwałtownie. Draco jednak jak gdyby nigdy nic, podszedł do niej i pogłaskał po policzku.
-Dzień dobry, księżniczko. Jak się spało?
Jego głos był taki subtelny, przepełniony ciepłem i uczuciem. Hermiona musiała przyznać, że jego uwodzicielski ton przyprawiał ją o przyjemne dreszcze. Draco zauważył jak się wzdrygnęła, gdy on musnął ponownie jej usta. Ten pocałunek był delikatny, przepełniony czułością. Jego ucho podrażnił dźwięk mruknięcia aprobaty, przez co miał ochotę się uśmiechnąć szeroko.
-Zobaczymy się po śniadaniu. –wyszeptał jej na ucho, po czym skradł ostatniego buziaka, zanim wszedł do Wielkiej Sali z zadowoloną miną.
Przez całą ucztę z zadowoleniem odkrył, że jej piękne brązowe oczy co chwilę na niego zerkają z lekkim zawstydzeniem. Była taka słodka i urocza, że aż miał ochotę głośno się roześmiać z jej niewinności. Nigdy by nie przypuszczał, że ta jej delikatność tak go do siebie przyciągnie.
Po chwili zorientował się, że zaczęła robić się niespokojna i nerwowa. No tak, Weasley znowu coś jej powiedział denerwującego. Nic nowego. Jego ręce zadrgały ze złości, gdy zobaczył, że wychodzą we dwoje z Wielkiej Sali, kłócąc się. Niewiele myśląc, podążył za nimi.
Gdy stanął przed drzwiami i wypatrzył w tłumie kręcone włosy Hermiony, ruszył w tamtą stronę. Przyspieszył kroku, gdy tylko zobaczył jak dłonie Weasleya łapią jej ramiona i potrząsają nimi ze złością. Krzyczał na nią, a w jej oczach pojawiały się łzy. Nie, tego nie mógł mu podarować.
Podszedł do nich, odsunął od siebie skutecznie Łasica, patrząc na niego morderczo i bez ostrzeżenia chwycił lekko za włosy Hermiony, aby ją do siebie przyciągnąć i wpić się w jej wargi. Wiedział, że wywołał szok na całą szkołę, ale nie przejmował się tym. Całował ponownie jej słodkie wargi, a ona po chwili wahania również oddała pocałunek, przysuwając się do niego. Otworzył lekko oko i z satysfakcją patrzył na Rona, który stał i patrzył na rozgrywającą się scenę z niedowierzaniem. Draco nie odrywając się od jej warg, podniósł ją do góry, omijając sprawnie wszystkich uczniów i posyłając triumfujące spojrzenie Łasicowi, po prostu ulotnił się z przedsionka.
-Co to było? –wyszeptała Hermiona, gdy w końcu stojąc w korytarzu prowadzącym do lochów się od niej oderwał.
-Pokazuję tylko wszystkim, że jesteś moja. –powiedział obojętnie.
-A jestem?
-Już tak.
~~*~~
Ich związek przemienił się w piękną bajkę. Nikt by na pewno nie podejrzewał Dracona Malfoya o takie zachowanie, ale właśnie tak się stało. Okazał się cudownym, romantycznym i wspaniałym mężczyzną. Hermiona czasami miała wrażenie, że się przy nim roztapia jak lód na słońcu. Ich związek stał się oczywiście główną sensacją Hogwartu, jakżeby inaczej! Chyba nie było ani jednej osoby, czy nawet ducha w całym zamku, który by o tym nie plotkował. Ślizgon obnoszący się dumnie ze swoją miłością do Gryfonki? Spacerujący sobie po prostu przez korytarze, trzymając się za ręce? W większej części uczniowie sądzili, że to tylko głupi zakład albo ktoś dolał im dla żartu Amortencji, jednak Draco i Hermiona śmiali się z ich podejrzeń. Nie przejmowali się zarzucanymi w ich stronę oskarżeniami, bo wiedzieli, że tylko nieliczni znają prawdę o ich uczuciu.
Od minionej sytuacji na korytarzu, Draco nie miał zamiaru się z tym kryć. W każdej chwili, gdy tylko mógł, miał zamiar pokazywać Hermionie jak mu na niej zależy. Spędzał z nią większość swojego czasu, starał się wymyślać przeróżne wyjścia i niespodzianki. Oczywiście, jak to Malfoy, nie zawsze potrafił trzymać ręce przy sobie...
-Kochanie... -mruknął jej do ucha zmysłowym głosem. Właśnie siedzieli wspólnie w bibliotece, bo gdzie indziej. Gryfonka starała się powtarzać materiał z ostatnich zajęć i szukała informacji do referatu z OPCM, on zaś całą swoją uwagę koncentrował na niej. Siedzieli obok siebie, stykali się ciałami, nawijał sobie na palce jej niesforne, kasztanowe loki, czym dobrze wiedział, że ją dekoncentruje, ale nie mógł się oderwać. Czasami drażniło go to, jak bardzo był w nią wpatrzony, ale wiedział, że inaczej nie potrafi.
-Draco, przeszkadzasz mi. -westchnęła i odłożyła książkę na bok stronami do blatu, aby nie zgubić informacji. Obróciła głowę w jego stronę i wpatrzyła się w jego stalowe tęczówki, które po chwili zmieszały się z jej, o kolorze płynnej czekolady. Ślizgon bez namysłu chwycił jej podbródek i musnął wargami jej malinowe usta. Do jego uszu dotarł cichy pomruk zadowolenia, co tylko podsyciło jego pragnienie. Wpił się mocniej w jej pełne wargi, jego dłonie zjechały po bokach jej ciała. Chwycił ją pewnym ruchem pod pośladkami i przeniósł na swoje kolana z zadowoloną miną. Usiadła na nim okrakiem i przysunęła się bliżej mężczyzny, którego kochała. Wplotła palce w jego platynowe włosy, które tak uwielbiała i po cichu zazdrościła mu ich całym sercem.
-Draco... -sapnęła cicho, ale żadne z nich nie było w stanie oderwać się od drugiego. Pocałunek był namiętny, ale delikatny i zmysłowy. -Jesteśmy w bibliotece -odepchnęła go lekkim ruchem od siebie z wielkim trudem i wstała z jego kolan niechętnie.
-Merlinie, daj mi siłę do tej kobiety... - westchnął niezadowolony i szybkim ruchem godnym szukającego, pochwycił książkę, która leżała trochę dalej i zamknął ją z kpiącym uśmieszkiem.
-Czytałam to! -oburzyła się ambitna Gryfonka. –Jakbyś chciał wiedzieć, to niektórzy się uczą i...
-Cicho, kochanie. -wyszeptał i odłożył opasłą księgę na którąś z półek. -Na dziś koniec. –zarządził i splótł swoje palce z jej, wyciągając ją prawie że siłą z biblioteki.
Takich sytuacji mieli co nie miara. Praktycznie było to dla nich niczym chleb powszedni. No, przynajmniej dla Dracona, który cieszył się tym wszystkim najbardziej.
-Otwórz szeroko buzię, skarbie. –Draco wycelował w nią właśnie łyżeczką bitej śmietany, która „przypadkowo" znalazła się na jej nosie. –Och, jak zwykle niezdarna.
Pochylił się nad nią, aby pocałunkiem scałować z niej słodkości. Hermiona zarumieniła się gwałtownie na jego czułość. Wciąż jej się to zdarzało, choć powinno być to dla niej normalne.
-Dra... Draco, zawstydzasz mnie. –wyszeptała zarumieniona.
-Ja? Ciebie? Oj mój misiaczku, koteczku najwspanialszy, jakbym mógł? –powiedział głośniej i zaśmiał się serdecznie, gdy tylko opuściła zażenowana głowę w dół. Udaremnił jej to, wpijając się z rozkoszą w jej wargi. Nie minęło parę sekund, a ona już pogłębiła z uczuciem pocałunek. Nie potrafiła mu się oprzeć, a Draco cieszył się tym w duchu. A jeszcze bardziej radowało go to, że pół szkoły na nich patrzy. Uwielbiał ją zawstydzać, a przede wszystkim pokazywać wszystkim, że jest jego.
Najbardziej chciał to pokazać swojemu odwiecznemu rywalowi, Ronaldowi Weasleyowi, który jak dobrze zdawał sobie sprawę, właśnie patrzył na nich morderczym wzrokiem i irytował się na każdy nawet najdrobniejszy czuły gest.
-Możecie się migdalić gdzie indziej? –warknął w ich stronę, niebezpiecznie wbijając nóż w kawałek mięsa.
Draco spojrzał na niego z lekką kpiną i nikłym zainteresowaniem.
-Oczywiście, Weasley. Już się robi. Chodź kochanie, będziemy się ze sobą całować gdzie indziej, bo Weasley jest tak zazdrosny, że on nie może, że zaraz zacznie pluć śliną, a nie chcę się czymś zarazić. –uśmiechnął się złośliwie i całując Hermionę szybko w usta, wyciągnął ją za sobą z Wielkiej Sali.
Hermiona roześmiała się perliście, gdy tylko została przyciśnięta do ściany w najbliższym korytarzu. Humor jej chłopaka zaczął jej się niebezpiecznie udzielać. Nawet ona miała dość awantur Rona, a robienie mu na złość dawało jej dziwną satysfakcję.
-I co teraz? –zapytała uwodzicielsko. –To gdzie będziemy się całować?
-Och, o to się nie martw, maleńka. Ja już wiem gdzie. –uśmiechnął się łobuzersko, wziął na ręce i chichoczącą zaniósł do jego prywatnego dormitorium. Nie potrafiła się nawet uspokoić, gdy rzucił już ją na swoje ogromne łóżko. Opanowanie przyszło dopiero wtedy, gdy po raz kolejny zasmakował jej warg, a w jego oczach błyszczało pożądanie. Nigdy nie pragnął nikogo bardziej. Tylko ją. Liczyła się tylko ona. Jej oczy, usta, ciało. Jak to było możliwe, że ubóstwiał jej każdy skrawek? Wielbił każdy odruch? Z każdym dniem to uczucie się tylko pogłębiało.
SCENA +18 (Tyska, Twoja ukochana scena, haha ♥)
Chwycił delikatnie w palce jej włosy, aby przyciągnąć jej twarz do siebie. Wydał z siebie wręcz błagalny dźwięk. Nie potrafił już wytrzymać. Jego ciało rwało się w jej kierunku. Gdy tylko objęła go nogami w pasie już wiedział. Ona go pragnęła tak samo mocno jak on.
Nie. To nie był ich pierwszy raz. Tamten był delikatny i zmysłowy, starał się, aby wszystko było subtelne, żeby jej nie skrzywdził. Teraz chciał się z nią pieprzyć. Namiętnie, gwałtownie, ale wciąż z miłością. Chciał się z nią złączyć jak najszybciej, poczuć, że jest w niej, aby ich ciała tworzyły jedność.
Hermiona jęknęła, gdy chwycił jedną ręką jej pośladek, a drugą lekko przygryzł jej szyję.
-Pragnę cię. –wyjęczał, a ona kurczowo chwyciła palcami jego koszulę przyciągając go mocniej do siebie. Ona też tego pragnęła.
To wystarczyło. Blondyn wycisnął na jej wargach namiętny, pełen emocji pocałunek. Odchylił dłonią jej głowę w tył, aby zasmakować jej bardziej. W chwili oddechu, płynnym ruchem zdarł z niej koszulkę, a po chwili ponownie powrócił do jej warg.
Pierwszy pocałunek jakim została obdarzona jej szyja, sprawił, że jej ciałem wstrząsnęły potężne dreszcze. Całe jej ciało przeszła fala ogromnego gorąca, powodując coraz większe podniecenie. Uwielbiała, gdy ją całował po szyi, przygryzał, ssał lekko z miłością. Jej odruchy wtedy były bezwarunkowe. Wplatała palce w jego włosy, wręcz jęczała pod jego dotykiem. On pobudzony tymi dźwiękami robił to coraz zachłanniej. Czuł jak jej oddech przyspiesza, gdy tylko zabrała się za rozpinanie jego koszuli. Gdy tylko ją z niego ściągnęła, powrócił do jej warg, całując je dziko i namiętnie. Czuł jak pod wpływem pocałunków otwiera szerzej usta, gotowa na głębsze pieszczoty. Miał zamiar dać jej ich posmakować. Jego ręce jednak zaczęły błądzić przy zapięciu od stanika. Bardzo szybko się go pozbył, a już po chwili zjeżdżał do jej piersi językiem, całując po drodze obojczyki. Uwielbiał słuchać jej pomruków zadowolenia, mógłby upajać się nimi wiecznie. Całował jej piersi z uwielbieniem, ale celowo omijał najbardziej strategiczne miejsca. Wiedział, że ją to irytuje, ale chciał zrobić jej jak największą przyjemność. Dać z siebie wszystko, a znał jej ciało i wiedział czego potrzebuje. Ledwo się powstrzymywał przed tym, chciał się kontrolować, ale same jej jęki wzbudzały w nim już ogromne pragnienie, aby to wszystko przyspieszyć.
-Jesteś moja... -wymruczał i wziął w wargi jej zaróżowiony sutek. Wolną dłonią zaczął pieścić jej drugą pierś i wtedy już czuł, że nie wytrzymuje. Jej słodkie jęki sprawiły, że coś wybuchło. Pieszczoty stawały się namiętniejsze i ostrzejsze. Drugą ręką przesunął po jej udach, wjeżdżając pod spódnicę. Dotknął delikatnie opuszkami palców jej kobiecości przez materiał majtek. Nabrała głośniej powietrza, gdy tylko dotknął najczulszego punktu. Była wilgotna i gorąca.
Poczuł, jak jej palce zaczynają drapać jego plecy, wiedział, że ona również powoli nie wytrzymuje. Chce go bardziej. Miał wrażenie, że jakiś ogień trawi go od środka. Przycisnął ją mocno do siebie, a jego ręce zaczęły gładzić całe jej ciało. Już nie mógł się powstrzymać. Chciał ją mieć teraz, zaraz. Chciał słyszeć jak dla niego dochodzi, wije się pod nim. Nie miał już czasu ani ochoty na grę wstępną, odchylił materiał jej majteczek i włożył w jej kobiecość dwa palce i z satysfakcją zobaczył jak jej ciało się wygina w rozkoszy. Była taka gorąca, wszystko dla niego. Uniosła się delikatnie na rękach i wręcz desperacko zaczęła rozpinać jego spodnie, szarpiąc się z ich paskiem.
Coraz bardziej przyspieszał ruchy palców, gdy nagle gwałtownie sapnął czując, jak jej palce zaciskają się na jego pulsującej erekcji. Nie czekając dłużej ściągnął z niej koronkowe majtki i pochylił się nad nią.
-Draco, pragnę cię. Nie wytrzymam już.
To dla niego wystarczyło. Nie miał zamiaru jej odmawiać. Nie potrafił już. Żądała tego, a on również czuł potrzebę znajdowania się w niej w tej chwili. Wszedł w nią szybkim pchnięciem, ledwo powstrzymując się przed wykrzyknięciem na całe gardło swojej rozkoszy. Stworzyli jedność. Poczuł jak ściska go udami, co wskazywało na to, że chce więcej, mocniej. A on chciał jej to dać, więc przyspieszył swoje ruchy. Miał wrażenie, że już niedługo oboje dojdą do słodkiego końca. Dotykał palcami jej twarzy, obcałowywał ją co chwilę, dając jej każdym ruchem więcej rozkoszy.
Dźwięki ich miłości, uderzania ciało o ciało pewnie byłoby słychać w pokoju Wspólnym Ślizgonów, ale w tym momencie ich to nie interesowało. Byli zamroczeni.
Odwrócił ją tyłem do siebie, powodując, że leżała teraz na brzuchu i wszedł w nią najgłębiej jak dał radę w tej pozycji. Słyszał, że jej się podoba. Jej ciało zaczęły opanowywać większe drgania, więc wiedział, że oboje są blisko tego, do czego dążyli. Przyciągnął ją bliżej siebie, aby opierała się na kolanach, a on mógł sięgnąć palcami jej kobiecości, masując najdelikatniejszy punkt. Zadziałało. Czuł, jak zaczyna się na nim zaciskać, a już po chwili obojga owionął słodki, satysfakcjonujący wybuch.
KONIEC +18
~~*~~
-Hermiona, gdzie moja koszula?
-W łazience! Zostawiłeś ją tam wczoraj, gdy...
-A krawat?
-Mam na sobie. –usłyszał zawstydzony głos swojej ukochanej. Uśmiechnął się do siebie delikatnie i wyjrzał zza drzwi łazienki. Musiał przyznać, że w jego krawacie wyglądała niezwykle podniecająco. Czuł się trochę jakby już byli małżeństwem. Hermiona praktycznie co noc sypiała w jego dormitorium, co mu bardzo odpowiadało.
Podszedł do niej luźnym krokiem i powalił na materac łóżka, aby móc się nad nią pochylić. Uwielbiał to robić. Zatracać się w czekoladowych oczach, a po chwili z czułością smakować jej wargi. Zjechał ustami na jej obojczyki, wtulając się twarzą w zagłębienie jej szyi i wdychając najwspanialszy zapach na świecie.
Związek kiedyś najbardziej znienawidzonych uczniów, teraz był najbardziej czuły i namiętny. Chcieli wspierać się w każdej chwili, pomagać sobie na każdym kroku. Być swoją opoką, bezpieczną przystanią. Nic nie miało być ponad nich.
-Nie mogę iść dalej, Draco! Boli mnie kostka i brzuch. Najadłam się i nigdzie nie idę. –usiadła obrażona na murku, gdy wracali z Hogsmeade. Ślizgon pokręcił niedowierzająco głową, ale uklęknął przed nią tyłem.
-Wsiadaj, maleńka.
Hermiona spojrzała na niego skrępowana. Nie zdążyła jednak zareagować, bo blondyn podszedł do niej bliżej i wręcz zmusił, aby weszła mu na barana. Gdy niósł ją tak na plecach i poczuł, że wtula się w niego, to zrobiło mu się ciepło w okolicach serca. Kochał tą osóbkę. Naprawdę kochał. Była taka niewinna i delikatna. Chciał się nią opiekować, spędzić z nią swoje życie. Była całym jego światem, więc wiedział, że trzeba zacząć wcielać swój plan w życie.
W przeddzień wyjazdu do domów, wylegiwali się na kocu. Każdemu z nich w głowach kłębiły się niespokojne myśli, każde było czymś przejęte. Czy to wszystko miało zakłócić ich szczęśliwy dotąd związek? Przecież oboje mieli coś sobie do powiedzenia, tylko nie wiedzieli jak ubrać to w słowa.
Draco wziął w swoją rękę jej dłoń i zaczął całować jej palce, pieszcząc ustami delikatnie jej opuszki, ewidentnie nad czymś myśląc. Odetchnął głęboko nie wiedząc, że ona w tej samej chwili również odważyła się coś wyznać.
-Chciałbym, żebyśmy razem zamieszkali.
-Będziemy mieli dziecko.
Oboje zamrugali i spojrzeli na siebie zaskoczeni. Draco mimo wszystko wydawał się w większym szoku.
-Mogłabyś powtórzyć? Dziecko?
-Tak, ja... jestem w ciąży. Nie wiem jak to się stało! Chyba... to właśnie w ten wieczór, gdy wyszliśmy z Wielkiej Sali i...
-Naprawdę? Będę ojcem?
Niepewnie skinęła głową, ale Draco pocałował ją gwałtownie i odsunął się z świecącymi ze szczęścia oczami.
-BĘDĘ OJCEM! BĘDĘ MIAŁ DZIECKO! –wykrzyknął, a paru uczniów spojrzało na nich z niedowierzaniem, wzbudzając falę plotek. Ani Hermiona, ani Draco jednak się tym nie przejęli. Teraz dopiero miał zbudować się ich własny świat. –I będę miał ciebie. Już zawsze. –dodał cicho i po raz kolejny wpił się z miłością w jej usta.
___________________________________________
Taaak, uprzedzałam... Nigdy nie pisało mi się tak ciężko, za duuuużo słodkości jak dla mnie. A, tego lukru macie już chyba na całe życie, więc proszę się mnie nie czepiać o smutne zakończenia, haha!
Jeżeli ktoś by chciał jakąś miniaturkę, to dajcie znać, może coś wyskrobię. :3 Powtórzę: Czego się dla Was nie robi! :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro