Skrzypce (Sherlock)
Double drabble
Sherlock był utalentowanym skrzypkiem. John wiedział to doskonale. Godzinami potrafił siedzieć z filiżanką herbaty i słuchać. Ale nie w tej chwili.
- Sherlocku, mógłbyś przestać?
- Przecież lubisz, gdy gram Mozarta.
- Owszem, ale NIE W ŚRODKU NOCY! - krzyknął John, spoglądając spode łba na ukochanego, który stał z instrumentem na środku sypialni.
- Och, nie przesadzaj, John - detektyw machnął ręką. - Muzyka dobrze wpływa umysł. Ewentualnie mogę zagrać coś bardziej... stonowanego. Co ty na to?
- Sherlocku, jestem lekarzem, mamy pandemię na świecie, covid przybiera coraz to gorsze formy, odmiana brytyjska zabija coraz więcej osób. Jak myślisz, co robię w szpitalu? Zapewniam cię, że nie odsypiam twoich nocnych koncertów. Godzinę temu wróciłem z "dobowego" dyżuru, który trwał prawie czterdzieści godzin, bo nie miał mnie kto zastąpić. Rano znów muszę iść do pracy, ponieważ część oddziału siedzi w domach z pozytywnymi wynikami albo leżą w salach pod respiratorami. Wykaż się cholernym zrozumieniem i daj mi się przespać chociaż te kilka godzin w spokoju i ciszy!!! - Pod koniec wypowiedzi, John już praktycznie krzyczał, ale był tak zmęczony, że wyszedł z tego krzyk pomieszany z ziewnięciem.
- Jesteś pewien, że nie chcesz nawet Sonaty Księżycowej?
Gdyby wzrok mógł zabijać, Holmes leżałby teraz martwy na podłodze.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro