Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Szybki ruch, Weasley cz.2

Fred

- Co ci, do cholery, odbiło?! - George wymachiwał bezsensowne rękoma w każdą stronę.

Kiedy powiedziałem mu, że chciałem pocałować Lucy, nawrzeszczał na mnie i prawie udusił.

- Nie wiem! - w końcu się odezwałem. - Miałem ją zapytać czy nie przyjechałaby z Alexis, tak jak wymyśliliśmy, ale coś mnie skusiło.

- Skusiło? Skusiło?! - mój brat przetarł twarz dłonią. - Idiotyzm i brak myślenia ci się odpalił!

Niestety, miał rację. Moja głupota właśnie zniszczyła wspaniałą przyjaźń. Nigdy nie okazywaliśmy sobie takich uczuć, więc skąd mogła wiedzieć, że podoba mi się od roku. Zachowałem się jak skończony debil. Poproszę ten order idiotyzmu...

- Powinieneś z nią pogadać - znowu odezwał się mój bliźniak.

- Ona napewno nie ma ochoty na przeprowadzenie ze mną rozmowy - westchnąłem, nalewając sobie do szklanki soku dyniowego.

Nagle nasze drzwi do dormitorium otworzyły się z hukiem, a w progu stanęła drobna Alexis. Nie miała tej typowej miny dla siebie, żadnego wrażenia "błogiego stanu". Była zła, wściekła, a ja wiedziałem dlaczego.

- Ty - wskazała na mnie. - Jak mogłeś coś takiego odwalić?!

- Spokojnie Al... - George chciał sprowadzić ją do stanu przed "wkurwienia na Freda".

- Spokojnie?! - Puchonka właśnie zabijała go wzrokiem. - To jest poważna sprawa, bo ten o to dupek, nie zdaje sobie sprawy, ile takie coś mogło narobić kłopotów Lucy!

- Zwykły pocałunek? - dopytał bliźniak.

Dziewczyna westchnęła.

- Nie dla niej - nadal nie rozumiałem, co ona mówi. - Każdy wie, że jest córką premiera. Do lat jedenastu była pilnowana, jak jej ojciec do tej pory. Nie mogła się bawić z byle kim. Tutaj jej tak nie pilnują, ale jej rodzice dostają każdą informację o zdarzeniach w tym zamku.

- Możesz przejść do rzeczy? - poprosiłem.

- Na Merlina, nigdy się nie całowała!

Nie tylko mnie to wcisnęło w siedzenie. Wszystko zrobiło się jasne. Nigdy też dlatego nie miała chłopaka, a na bal przyszła sama. Jest tak bardzo wierna swojemu tacie i nie chce go zawieźć.

- Teraz na pewno rozumie.

Odwrociliśmy się wszyscy do wejścia, gdzie stała ona. Posłała nam delikatny uśmiech.

- Mogę z nim sama porozmawiać? - spytała, na co George i Alexis skinęli głowami, po czym szybko opuścili pomieszczenie.

Zapadła cisza. Co było dziwne, patrzyliśmy sobie prosto w oczy.

- Nie myśl sobie, że cię nie lubie - w końcu się odezwała. - Nawet bardzo, ale to dla mnie duży krok. Nie wiem czy jestem teraz w stanie być z kimś.

- Wiem, ja przepraszam - odparłem. - Zachowałem się jak skończony idiota...

- Jesteś moim przyjacielem i nic tego nie zmieni - złapała mnie za rękę.

- Nie zmieniłaś zdania i przyjedziesz do nas? - chciałem się upewnić.

- Oczywiście - zaśmiała się.

- Ktoś ci się kiedyś podobał?

Cholera, czemu zadaję takie pytania?

- Tak, Harry.

Au.

- I chyba ty - dodała ciszej.

- Co?

- To co słyszałeś.

Poklepała mnie po ramieniu, następnie wstała i zostawiła mnie w pokoju samego.

🌻🌻🌻

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro