Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Szybki flirt cz.2

- Dziwka!

- Szmata!

- Puszczalska!

- Rozstawiona pizda! *(jprdl xD)*

Takie obraźliwe słowa można było usłyszeć, gdy się skręcało w kolejny korytarz, który prowadził do lochów. Zebrała się tam spora grupa uczniów z każdego domu i coś z uwagą obserwowali.

- O co chodzi? - spytała Daphne.

Wzruszyłam ramionami. Nie pierwszy raz jakaś niezła bójka się szykowała.

- Podejdźmy bliżej - zaproponowała Olivia.

- Nie lepiej się iść przebrać na tą imprezę? - jęknęła Sara.

- Daj spokój - powiedziałam, podchodząc bliżej. - Wychodzi na to, że nikt się od nas nie szykuje, zwłaszcza Pansy i Annabell...

Dziewczyny spojrzały na środek zebrania. Stały tam nasze dwie przyjaciółki. Miały wyciągnięte w swoje strony różdżki.

- Pojebało je?! - krzyknęła przerażona Sara.

- Cholera wie - westchnęła Olivia.

W oczach dziewczyn można było dostrzec ogromną złość.

- Jesteś jebaną oszustką! - warknęła Parkinson.

- Ja?! Tobie się w głowie porąbało, moja droga!

- To ty ruchałaś zajętego!

- Zajętego? - zaśmiała się Annabell. - Coś źle odebrałaś. To, że raz się z nim pieprzyłaś nie daje ci żadnych praw!

- Dobrze wiedziałaś, że mi zależało ty pusta, egoistyczna zdziro! - po twarzy Mopsicy spłynęły łzy.

Nie podobało się mi to.

- Na Salazara, Vicki, zrób coś! - pisknęła Sara.

- Czemu ja?

- Ty się najbardziej przyjaźnisz z Pansy - wyjaśniła Olivia.

Prychnęłam. Znowu ja mam komuś dupe ratować. Weszłam do tego idiotycznego kółka i stanęłam pomiędzy dziewczynami.

- Cholera, Vicki, weź odejdź - warknęła Annabell.

- Yyy... nie? Co tu się odpierdala? - nikt się nje odezwał. - No, kurwa, słucham?!

Zobaczyłam, że obok Daphne i Olivii stanął Draco, a obok mnie pojawił sie Blaise.

- Co tu robisz? - zadała mu pytanie Pansy.

- Posłuchaj mnie, Pans - brzmiał jak zraniony szczeniak. - Upiłem się i nie wiedziałem, co robie. Ty jesteś dla mnie ważna.

Dziewczynie poleciały kolejne łzy. Ann stała wryta. Chyba to jednak ona coś sobie innego wyobrażała. Nagle Parkinson pobiegła przed siebie. Chciałam za nią ruszyć, ale ręka Zabiniego mnie powstrzymała, sam to uczynił. Kółko obserwujących zaczęło się rozdzielać. Spojrzałam na zmierzającegoDraco w moją stronę, który posłał mi delikatny uśmiech. Jednak ktoś nagle odepchnął mnie na bok. Malfoy oberwał z pięści. Po chwili zrozumiałam, kto go tak uderzył.

- Ja pierdole, Matt! - syknęłam w stronę byłego. - Zostaw go!

- To nie chłopak dla ciebie! - krzyknął.

- Nie wiesz, co jest dla mnie dobre! Zostaw go!

Malfoy wytarł spływającą krew z nosa.

- Nie jest ciebie wart!

- Matt, to ty, do chuja, nie byłeś mnie wart - również podnoszę głos. - Było mnir zdradzać, hah?!

Chłopak się uciszył.

- Teraz łaskawie się odsuń i zostaw nas.

Uczynił to, o co poprosiłam. Z Mattem byłam prawie dwa lata, dopóki nie przeleciał jakiejś z szóstego roku i myślał, że się nie dowiem. Potem latał za mną i błagał o wybaczenie. Myślałam, że to już mu przeszło.

Podeszłam do Draco i spojrzałam na czerwoną plamę pod nosem. Posłałam mu delikatny uśmiech.

- Musisz nauczyć się bić - dotknęłam dłonią jego policzka, w którą się wtulił.

- Dla ciebie nawet odstawię alkohol.

Wywróciłam oczami.

- Zamknij się mięczaku - pociągnęłam go za koszulę i złączyłam nasze usta.

On objął mnie rękoma w pasie i przysunął bliżej siebie. Staliśmy tak na korytarzu, aż usłyszeliśmy wołanie Olivii:

- Chodźcie się szykować na imprezę! Tam też się pomigdalicie!

🌻🤗🌻

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro