Szybki flirt cz.1
Siedziałam w Pokoju Wspólnym razem z innymi dziewczynami ze Slytherinu. Był dosyć późny wieczór, ale pomieszczenie było wypełnione uczniami z najstarszych klas. Głośne rozmowy z każdej strony nie przeszkadzały moim towarzyszkom, aby również wymieniać się swoim zdaniem. Czego ono dotyczyło? Oczywiście naszych drogich kolegów z rocznika.
- Można w sumie powiedzieć, że każdy na swój sposób jest przystojny - stwierdziła Olivia.
- Teodor jest mega uroczy - rzekła Daphne, patrząc wprost na wymienionego Ślizgona.
Wzięłam łyka mojego kremowego piwa. Dobrze, że zawsze byliśmy zaopatrzeni w nie akurat na takie wieczory.
- Blaise też jest niczego sobie - Annabell oblizała usta.
Olivia i Pansy przytaknęły jej. Greengrass nie zwracała w tamtej chwili na nas uwagi.
- A Eric? Ma niezłe ciało - dodała Sara.
- Może być - odparłam. - Myślę, że gdyby podciął włosy, wyglądałby lepiej.
- Racja, za długie - zgodziła się Parkinson. - Ale serio, Zabiniego to bym schrupała.
Annabell zaśmiała się.
- To idź - zasugerowała, poprawiając włosy.
Bez żadnego zbędnego słowa Mopsica ruszyła do stojącego Diabła ze Smokiem. Temu drugiemu zaczęłam się przyglądać, kiedy Pansy skutecznie podrywała jego przyjaciela. Malfoy wyrobił się przez te lata, nie żeby wcześniej nie był dobry. Po prostu jest przystojniejszy.
- Komuś szykuje się ciekawa noc - chichotała pod nosem Daphne, w końcu oderwała wzrok od Notta. To by i tak się nie udało, koleś chodzi z Hayley.
- No jednej się pozbyłyśmy - zaśmiała się Olivia. - Kto następny?
Ponownie spojrzałam na Draco. Stał sam.
- Ja.
Sara podniosła się. Przysiadła się do ludzi przy stole, gdzie siedział Eric Wilson. Flirt nie podtrwał długo, gdyż wystarczyło piętnaście minut, żeby chłopak pozwolił się wyprowadzić z lochów.
- Szybko - skomentowała Annabell, kończąc swoje piwo.
- Skoro byli tak napaleni to się nie dziwię - rzekłam, przyglądając się blondynowi.
Malfoy zaczął patrzeć na mnie. Jego twarz nie wykazywała żadnych emocji, jak moja. Chwycił ognistą i wziął łyka. Poprawiłam swoją sukienkę, gdyż się podwinęła.
- Jeszcze nie mówiłyśmy o Draco - powiedziała Olivia.
- Bogaty, a do tego cholernie gorący - westchnęła Annabell.
- Trudno byłoby go poderwać - zawtórowała Greengrass dziewczynom.
- To się okaże - oznajmiłam, wstając powoli.
Skierowałam się w stronę blondyna.
- Cześć - odezwał się pierwszy.
- Hej, nie znalazłeś sobie innego towarzysza do picia?
Uśmiechnął się.
- Chyba nie musiałem, Vicki- spojrzał prosto w moje oczy.
W tym samym czasie nalał mi ognistej do szklanki. Jednym ciurkiem wypiłam całość.
- Chyba ci dosyć śpieszno - zaśmiał się.
- Nie - odparłam. - Jeśli tylko mnie czymś zainteresujesz to chętnie tu jeszcze posiedzę.
Nie odpowiedział. Zaczął ręką jeździć po moim ramieniu.
- Mogę cię zainteresować, Vicki, ale to u mnie w dormitorium - mruknął, zbliżając usta do moich.
Draco całował spokojnie, lecz jego dotyk ust rozpalał mnie sam w sobie. Oderwałam się od niego i pociągnęłam go w korytarz, gdzie znajdowały się pokoje. Nie zamierzałam odpuścić sobie takiej okazji.
🌻🌻🌻
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro