Szczęśliwy traf cz.1
Ron nie potrafił przestać myśleć o pewnej osobie. Cały czas chodził zarumieniony, a za razem bardzo roztargniony. Hermiona coraz więcej odrabiała za niego prac, choć tak naprawdę nie prosił jej o to. Harry i ona doskonale wiedzieli, co się dzieje z rudzielcem. Czarnowłosa Krukonka zawróciła mu w głowie, ale jako wstydliwy chłop nic nie robił ze swoim zauroczeniem. Spoglądał czasami na nią w Wielkiej Sali, tymczasem również unikał jej bliskości na zajęciach z Zielarstwa i Eliksirów, wybierał do partnerstwa Neville'a lub Harry'ego. Oczywiście, znali się, lecz na zwykłym „cześć" się kończyło.
— Odważysz się kiedyś? — spytał go George, tego samego dnia, gdy Fred wyleciał za Evie, aby zakończyć ich „gierkę".
— Danielle jest... inna — zaczął się tłumaczyć. — Nigdy z nikim się nie umawia. Na bal poszła sama, a do Hogsmeade wychodzi jedynie z przyjaciółkami.
Granger wywróciła oczami z zażenowania. Męczyła ją nieporadność Weasleya.
— Jak nic nie zrobisz, to nic nie zmienisz.
— Nie musisz ją od razu pytać o związek — do dyskusji włączył się Potter. — Jestem równie tchórzem w tym, jak i ty, ale ty masz okazję.
— Gdybyś chciał, Amaryll byłaby twoja.
— Po pierwsze jest starsza i trudniej o takie, po drugie mowa jest o tobie i Danielle, więc nie zmieniaj tematu.
Rudowłosy westchnął, troje przeciwko niemu. Chcą dobrze, jednak on czuł, że to nie wypali. Może przynajmniej się dowie czy ma szanse. Przeżyje przecież, brak zainteresowania z jej strony niczego nie zmieni w jego życiu...
Cholera.
Właśnie zorientował się, że wstał od stołu Gryffindoru i kieruje się do Ravenclaw. Ręce mu się pociły, a policzki paliły. Po krótkiej chwili stanął tuż obok dziewczyny.
— O, cześć Ron — to ona pierwsza się przywitała i posłała mu szczery uśmiech. — Potrzebujesz czegoś na zaklęcia? Słyszałam o temacie twojego projektu i Seamusa.
— Em, właściwie to go kończymy — o dziwo to prawda, to jedyna rzecz, którą udało mu się dobrze wykonać w ciągu ostatnich miesięcy. — Chciałem się spytać, co eee... robisz jutro po południu?
Dziewczyna zatrzepotała szybko rzęsami, chyba ją zaskoczył, ale nie wskazywało na to, iż zaraz go spławi.
— Jestem wolna.
Ron musiał przekalkulować to w kilka sekund, żeby zrozumieć, jaką szansę otrzymał od niebios.
— W takim razie z chęcią zabiorę cię na piknik.
Danielle uśmiechnęła się jeszcze szerzej niż wcześniej, poprawiając jeden kosmyk za ucho.
— Jasne.
— Szesnasta pasuje?
— Pasuje.
Zaczął powoli się wycofywać. Kiedy oddalił się od stołu Krukonów, otworzył usta ze zdumienia i pokazał kciuka do przyjaciół. Hermiona spojrzała na niego z uznaniem, a Harry również pokazał ręce w znaku zadowolenia.
To był zdecydowanie jeden z szczęśliwszych dni dla Weasley'ów.
„Mam wenę po przez oglądanie HP wiec trzymajcie moi drodzy!!"
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro