Ron x Reader
Zaspana siedziałam przy stole Gryffindoru zastanawiając się, co zjeść.
- Weź sobie tę sałatkę, bardzo dobra - powiedział do mnie Ron.
- Dzięki - spojrzałam na niego i roześmiałam się.
Chłopak miał na talerzu górę kanapek z dżemem i czekoladą.
- To dlatego nigdzie nie widzę chleba - uśmiechnęłam się.
Chyba go, raczej napewno, zawstydziłam. Zaczerwienił się aż po czubki swoich uszu. Wyglądał uroczo... czekaj... o czym ja myślę!
- Eeee... [T.I] - zagadnął rudowłosy - co masz pierwsze?
- Ja... Eliksiry...
- O! Ja też! To może...pójdziemy razem?- spytał.
Zarumieniłam się. Nie wiem dlaczego... Ta i pewnie teraz każdy mówi: Ja wiem. DOBRA. Może mi się podobał, ale krążą plotki, że on i Hermiona...są razem, więc nie pomyślałam o niczym więcej niż przyjaźni z nim.
- Idziesz? - szturchnął mnie wstając.
- Um...Tak, jasne - usmiechnęłam się.
Po drodze do lochów nie odzywaliśmy się. Uciekałam wzrokiem, aby tylko na niego nie spojrzeć. W pewnej chwili Ron się zatrzymał.
- Ja tak nie mogę!! - krzyknął zły.
- Co...? - zapytałam zdezorientowana.
Nie miałam bladego pojęcia, o co chodzi.
- Ugh...Założyłem się z Fredem i Georgem o poderwanie najładniejszej dziewczyny z naszego domu. Przepraszam, bo to Ciebie miałem "oczarować". Głupio mi, że to tak wyszło, ale nie nie chciałem cię zostawić czy coś. Po prostu...podobasz mi się od pewnego czasu i...
- Zamknij się Weasley!
Próbowałam grać poważną, ale nie wyszło mi, ponieważ na moją buzię wkradł się szeroki uśmiech. Nie obchodził mnie nich głupi zakład. Gryfon uznał mnie za ładną dziewczynę przez co zrobiło mi się ciepło na sercu.
- Wiesz... teraz mnie przerażasz... - na jego słowa roześmiałam się.
- Spokojnie, też mi się podobasz - powiedziałam to zanim ugryzłam się w język.
- S-serio?
- Tak - moje policzki zaróżowiły się delikatnie.
Staliśmy w ciszy. Taaaa... On nagle złapał mnie niezgrabnie za dłoń.
- Chodź, jeszcze się spóźnimy, a nie chcemy chyba ujemnych punktów - stwierdził.
Kiwnęłam jedynie głową i ruszyliśmy dalej do sali. Ron dalej trzymał mnie za rękę! Tylko żebym, z tego całego zauroczenia, nie zaczęła go nazywać Mon-Ron.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro