Ressandra <3
Specjalnie dla Kassandra_Lupin. Przepraszam za spóźnienie, ale mam nadzieję, że się spodoba ^^
Szłam spokojnie w stronę Wielkiej Sali, kiedy ktoś pociągnął mnie za szatę. Nagle przede mną pojawiła się trójką chłopaków.
- Witam Rogaśka, Łapeńke i Luńka- posłałam im szerokie uśmiech.
- Przypomnij mi, dlaczego pozwoliliśmy tak na siebie mówić?- James poprawił okulary.
- Bo...Mnie lubicie!
Okularnik spojrzał na Lupina i uśmiechnął się w dziwny sposób.
- Tu masz rację- odparł Black za przyjaciela. Objął mnie ramieniem i wszyscy razem ruszyliśmy na śniadanie. Przy stołach z każdego domu siedziało już pełno uczniów, którzy pochłaniali posiłek. Zauważyłam Lilly przeglądającą podręcznik od Zaklęć, równocześnie zajadając się płatkami.
- Kass...
- Tak?- odwróciłam się w stronę Remusa, który lekko zezstresowany pocierał kark.
- Chciałem...
- Kassandra!- spojrzałam w drugim kierunku, gdzie ruda machała do mnie, abym obok niej usiadła. Coś najwidoczniej chciała.
- Luniek, dokończymy to później- posłałam mu uśmiech i odeszłam do przyjaciółki.
- Co tam, Rudzielcu?- zajęłam miejsce obok niej.
- Ugh...Nie przestaniesz mnie tak nazywać, prawda?- burknęła.
- Prawda!
Jak ujrzałam po raz kolejny te niesamowite jedzenie, oczy zaczęły mi błyszczeć z zachwytu. Zastanawiałam się, gdzie tu może być moja ulubiona owsianka z owocami. Nigdzie w pobliżu nas...Po stronie Huncwotów też nie ma...Aha! Dokładnie na przeciwko Franka Longbottoma! Z nieopisaną chęcią na owsiankę, ruszyłam do niej. Przystanęłam obok chłopaka i złapałam miskę.
- Zabieram- ponownie się uśmiechnęłam.
- Proszę bardzo- odparł wesoło.
Chwyciłam mocno naczynie i odwróciłam się, ale na mojej drodze pojawiło się coś, co zatorowało mi drogę i musiałam z impetem w to trafić...a raczej w go...
Miska leżała na podłodze, a znajdujący się przede mną Remus był upaćkany w owsiance.
- Na Merlina! Remuś, bardzo przepraszam!- choć byłam zaskoczona, próbowałam również powstrzymać śmiech.
- Nic się nie stałoooo...
Nie dałam mu dokończyć, ponieważ zabrałam go do łazienki, aby pomóc mu się umyć z mojego śniadania.
- Wiesz...Nie musisz tego robić i- widziałam, że był zakłopotany- to damska łazienka!
- Oj tam!- chichotałam po cichu z całej tej sytuacji.- Nikogo tu nie ma. Tylko ty i ja.
Zarumienił się. Miałam ochotę parsknąć śmiechem, ale spokój! Uff... Wzięłam wiszący ręcznik i zamoczyłam go w wodzie, po czym zaczęłam wycierać jego szatę.
- Co chciałeś mi powiedzieć wtedy w sali?- zapytałam przypominając sobie o naszej krótkiej wymianie zdań.
- Od rodziców w przesyłce dostałem trochę słodyczy i w tym cukrowe pióra, które oddaję tobie- zlizał z górnej wargi trochę jedzenia, co wyglądało słodko.
- Pamiętałeś, że moje ulubione- zaczęłam wycierać jego policzek.
- Oczywiście- uniósł delikatnie oba kąciki ust.- Jesteś dla mnie ważna...
Spojrzałam w jego piękne, czekoladowe oczy. Gdzie nie gdzie nadal na twarzy miał owsiankę, ale uroczo. Zauważyłam, że byliśmy bardzo blisko siebie i to on złączył nasze usta w krótkim pocałunku, którego napewno nie zapomnę, a dlatego, że i tak zapewne zostanę panią Lupin, gdyż zakochałam się w tym nieśmiałym wilkołaku.
Maraton dalej trwa- następne to Harmione😊😊
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro