Pierwszy i ostatni taniec na siódmym roku
W Wieży Gryffindoru przygotowywano się do imprezy. Była to szczególna okazja, gdyż Gryfoni wygrali mecz ze Ślizgonami! Dobra, kolejny raz dzięki młodemu szukającemu, Harry'emu Potterowi. Jednak wszyscy się cieszyli, więc czemu nie uczcić tego.
Pewna szatynka zajmowała się przekąskami i napojami.
- Wszystko z listy zrobiłam - mówiła do siebie. - Chyba tylko Jordan ma przynieść Kremowe Piwo z zapasów.
Tatiana rozejrzała się po pomieszczeniu. Trzecioklasiści zakładali ozdoby nad kominkiem i na obrazach. Następnie jej wzrok spoczął na zegarze. Mieli niewiele czasu do przyjścia drużyny. Brakowało tylko pojedynczych elementów, aby wszystko było gotowe według planu.
Usiadła na jednym fotelu i patrzyła na migające iskierki ognia. Uśmiech nie schodził jej z twarzy.
- Idą! - krzyknął Seamus.
Poruszyła się niespokojnie. Jej wzrok utkwił na wejściu do wieży, przez które po chwili zaczęli wchodzić uczniowie z drużyny. Na czele ich szedł Oliver.
Ah właśnie, Oliver Wood. Naszej kochanej nogi zmiękły. Dobrze, że siedziała. Chłopak od razu zwrócił na nią uwagę. Jego kąciki ust uniosły się delikatnie do góry.
Zabawa się zaczęła. Ona po pewnym czasie zajęła miejsce przy stole, a na przeciwko niej siedział kapitan drużyny. Tatiana rozmawiała ze swoją koleżanką z rocznika. Wood natomiast popijał ognistą i jednym uchem słuchał Freda oraz Georga, a również zerkał na szatynkę.
W końcu Lee puścił porządną muzykę do tańca. Wszyscy się zerwali, aby zająć miejsce na parkiecie zrobionym na środku pokoju. No prawie wszyscy...
- Nie idziesz szaleć? - zaśmiała się Tatiana.
- Jestem dzisiaj dosyć spokojny.
- Czemu?
- Mój ostatni mecz i na szczęście wygrany - odparł Oliver.
- Siódmy rok, a taki udany.
- Zdecydowanie, ale czegoś brakuje mi - patrzył jej prosto w oczy.
- Tobie? - uniosła brew do góry. - Oliver czegoś nie ma? Ciekawe...
- Potrzebuje u swojego boku pięknej dziewczyny, która będzie częścią mego wspaniałego życia - mówił teatralnym głosem, co bardzo bawiło Gryfonkę.
- Masz jakąś idealną kandydatkę? - zapytała prawie wybuchając śmiechem.
- Oczywiście, siedzisz tu.
- Najpierw ja muszę sprawdzić, czy będziesz pasował do mojej osoby - nie dawała się tak łatwo jego tekstom. - Musisz pokazać mi jak tańczysz.
Po tych słowach zaczęła zmierzać do pozostałych osób, które tańczyły.
- Nie ma sprawy!
I Wood również podążył za dziewczyną. Tańczyli razem do późna.
A po kilku latach zatańczyli na swoim ślubie, który odbył się po Mistrzostwach Świata w Quiddicha.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro