Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

On i jego dupkowata przypadłość cz.2

Kolejna noc, a ja znowu w tym samym miejscu w Pokoju Wspólnym oglądam świecące gwiazdy. Został niecały miesiąc szkoły. Wszystkie egzaminy za nami. Niedługo mają się zacząć wymarzone przez prawie każdego wakacje. Właśnie, przez prawie. Jeszcze jestem ja i wolałabym zostać w zamku. Jednak trzeba wrócić do rodzinnego domu. Pewnie przez całe wakacje nie zobaczę przyjaciół. Może przyjedzie do mnie Lucy, ale to tylko marzycielskie plany. Ona zawsze ma tyle na głowie, będąc córką premiera.

- Eh, Alexis - usłyszałam za sobą dobrze znany mi głos.

- Znowu nie możesz spać, Cedrik? - spytałam. - Który to raz w tym tygodniu, piąty? Lepiej spytam, który w miesiącu, piętnasty?

Puchon prychnął pod nosem.

- Przez te ostatnie trzy miesiące wyćwiczyłaś riposty - wziął szklankę z mlekiem.

- Za dużo czasu z tobą.

Zaśmiał się.

Zajął, jak zwykle, miejsce obok mnie. Nakrył nas kocem. Ja wróciłam do moich gwieździstych przyjaciółek. Myślałam, że ponownie przesiedzimy noc w ciszy. Jednak Diggory miał inne plany.

- Gdzieś jedziesz na wakacje?

- Nigdzie - odparłam zgodnie z prawdą.

- Ej, tak nie może być! - wydał się oburzony tym faktem. - A Lucy do ciebie przyjedzie?

- Ma coś do załatwienia, ale możliwe, że tak - okryłam się bardziej kocem.

- Przynajmniej tyle - uśmiechnął się szczerze.

Zapadła cisza. Zawszs tak się dzieje, gdy nie mamy co powiedzieć, ale nie krępuje mnie i chyba jego też. Potem i tak on znowu ma coś do powiedzenia.

- Nie planujesz żadnego obozu? - kolejne zdanie wypłynęło z ust Puchona.

- To nie w moim stylu.

- Może przyjechałabyś do mnie?

Otworzyłam szeroko oczy. Czy ja się przesłyszałam? On mnie do siebie zaprosił? Cholera. Nigdyu nikogo nie bywałam, choć naprawdę jestem lubiana. Tylko i zawsze odwiedziałam Lucy w rezydencji jej ojca.

- Jaa...

- Oj nic nie mów, to zaproszenie i nie przyjmuję odmowy - mrugnął do mnie okiem.

Skinęłam tylko głową. Czułam się dziwnie, ale to było bardzo miłe z jego strony. No tak, te kilka miesięcy przybliżyły nas do siebie.

- Alexis - spojrzałam na niego. - Chciałbym tylko jedną rzecz w zamian.

Jego oczy błyszczały, tak jak opisywał moje przy pierwszej nocy, gdy spotkał mnie w Pokoju Wspólnym.

- Hm?

Nie spostrzegłam, kiedy bardzo się przysunął do mnie. Również tego, kiedy pocałował mnie. Odruchowo odsunęłam się od niego do tyłu, przez co położyłam się na oparciu. Zaskoczył mnie.

Ten jedynie posłał mi delikatny uśmiech i zawisnął nade mną, opierając obie dłonie po moich bokach.

- Wiem, że ci się podobało - wychrypiał.

Na Merlina. Przeszły mnie ciarki. Ponownie się zbliżył, stykał się swoim nosem o mój. Tym razem, nie wiem co mnie skusiło, sama zainicjowałam pocałunek. Cedrik od razu naparł mocniej na moje usta. Jedną rękę podłożył pod moje plecy i przysunął maksymalnie mnie do siebie. Włączył do pocałunku język, nie chciałam być gorsza, więc też to uczyniłam. Zanurzyłam jedna dłoń w jego miekkich i gęstych włosach, a drugą trzymałam na jego policzku. Było mi strasznie gorąco, a usta mnie paliły. Nie mając więcej powietrza, odkleiłam się od niego.

- Miałeś rację - patrzyłam mu prosto w oczy. - Podobało mi się.

boże jestem z tego dumna! mam nadzieję, że wam się podobało!

proszę o waszą opinię w komentarzach!

chcecie również krótką historię o Lucy? piszcie!

🌻🌻🌻

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro