Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

On i jego dupkowata przypadłość cz.1

PRZECZYTAJ TĄ DŁUGĄ WKURWIAJĄCĄ NOTKĘ

No więc wracam! Yeeah! Wreszcie! Nastąpią tu pewne zmiany, przez to że nie było mnie dłuższy czas. Ocenki mam takie jakie chciałam (prócz z historii, bo uczyła mnie szmata). Średnia 5.3 na koniec 😎 CHWALCIE SIĘ SWOIMI! 😍😍 A wracając do tych zmian. Miniaturki będą  CODZIENNIE, aby wam wynagrodzić nieobecność. Również będę się starała, aby każda z nich miała po dwie części. Jednak narazie zamówień jeszcze nie ma. Muszę się przyzwyczaić znowu do pisania tutaj.

Również z każdej mojej książki postaram się coś codziennie po wrzucać  (no nie licząc tych skończonych).

Wakacje będą dla mnie pracowite, ale o to właśnie chodzi! Będzie okres kiedy wyjadę i nic nie wrzucę (no obozik wojskowy to nieźle ziółko).

To chyba tyle. Dziękuję wszystkim którzy wytrwale czekali na mój powrót.  KOCHAM MOCNO💗💕💖💙💗🤗💝

A TERAZ ZAPRASZAM NA MINIATURKĘ:

Gdy cały Hogwart pogrążył się w śnie, ja siedziałam w Pokoju Wspólnym Hufflepuffu. Nie czułam zmęczenia, a przyglądanie się gwiazdom było odprężające. Nie miałam tego dnia humoru, wolałam pobyć w samotności, pomyśleć.
Trochę powoli nudziło mi się bezczynne siedzenie. Może poczytać? Byłam jednak w tamtej chwili za leniwa na jakiekolwiek czynności.

- Czego młoda nie śpisz?

Spojrzałam na osobę, która zwróciła się do mnie. Stał na schodach oparty o ścians, pocierając twarz dłonią.

- Nie miałam ochoty.

Zaśmiał się.

- Coś sądzę, że to grubsza sprawa - odparł.

- A ty? Po co wstałeś? - spytałam, aby chłopak nie dociekał, jaki jest powód mojej nocnej aktywności.

Puchon ruszył do stolika, gdzie postawione były szklanki oraz dzbanek z wodą. Sięgnął po jedno i drugie naczynie, po czym nalał picie do połowy.

- Mój organizm domagał się nawodnienia - wytłumaczył, następnie biorąc łyk.

Odstawił na bok pustą szklanę. Przyglądałam się mu, czekając, aż ponownie skieruje się do swojej sypialni. Jednak tego nie uczynił. Natomiast chwycił koc z fotela, zajął miejsce obok mnie na kanapie i przykrył nas ogromnym kawałkiem materiału.

Zdziwiona jego zachowaniem uniosłam jedną brew do góry.

- No co? Odechciało mi się spać, więc pomęczę cię trochę - rzekł.

- Jesteś czasem nie do zniesienia - prychnęłam.

Chłopak nic nie odpowiedział, jedynie  uśmiechnął się w swój specyficzny sposób. Wróciłam do swojego rozmyślania nad całym światem. W tamtej chwili niebo wydało mi się jeszcze ciemniejsze, a gwiazdy jaśniejsze.

- Piękny widok - oznajmiłam chyba bardziej do mojego towarzysza niż do siebie samej.

Szatyn spojrzał na mnie jednym okiem, a jego kąciki ust się uniosły.

- Noc jest twoim wspólnikiem - zaczął mówić. - Przesiadując tu o tej porze czujesz się najlepiej. Patrząc na te wszystkie 'błyskotki', oczy same ci błyszczą jak one.

Otworzyłam szeroko oczy. Zdziwił mnie. Może i miał rację, ale ja nigdy tego nie dostrzegłam.

- No i jest teraz jeszcze piękniej, kiedy ja tu siedzę - dodał.

Wywróciłam oczami, bo oczywiście musiał coś dodać od siebie.

- Jesteś egoistą - westchnęłam rozbawiona.

- Przystojnym egoistą.

- Dupek.

- E, młoda, uważaj na słowa - mówiąc to, rzucił we mnie poduszką.

Wzięłam do ręki przedmiot i położyłam pod głowę. Zapadła cisza. Dla mnie była ona przyjemna, lecz, rzecz jasna, on ją musiał popsuć.

- To przez brata tutaj tyle spędzasz czasu?

Nie zaskoczyło mnie jego pytanie. W końcu musiał je zadać. Skinęłam głową.

- Trzy dni temu minęła druga rocznica, od kiedy już go nie ma.

- Jesteś silna, nie pokazujesz po sobie, że tęsknisz.

- Pogodziłam się z tym, ale był mi najbliższy. Przez oglądanie gwiazd, mam wrażenie, że w jakiś sposób się z nim komunikuje - uśmiechnęłam się lekko.

- Jesteś naprawdę wyjątkowa.

Zarumieniłam się i to cholernie. Dzięki Merlinowi było bardzo ciemno w pokoju.

- Jednak musisz jeszcze popracować nad tym, aby mi dorównać.

- Jeny, Cedrik!

Powtarzając jego czyn, rzuciłam w jego osobę poduszką, na co się roześmiał.

Nie odezwaliśmy się więcej. Cisza, jak i ta poprzednia, była dla nas wystarczająca. Czułam się dziwnie przez jego obecność, ale była w pewien sposób kojąca.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro