OC x Remus
Hej, hej, hej! Dla @ShadowWolfLuna
A że spodobało mi się pisanie w 3 os. 😏
(Narrator)
Huncwoci. Każdy musiał słyszeć przynajmniej o jednym z nich. Psotnici stulecia. Na swoim koncie mają niezliczoną liczbę żartów. Była jedna osoba, której nie zrobili dowcipu. Dlaczego? Bali się jej. No dobra! Była dla nich strasznie ważna. Można powiedzieć, że jedyna przyjaciółka ich życia. Siedem lat razem. Tyle dni niezmiernej błogości, nie licząc czasu na naukę, nad którym rzadko się skupiali. Zawsze razem. Wszędzie. A teraz? Za kilka dni koniec siódmego roku. Oni się za bardzo tym nie przejmowali, ale ona błądziła cały czas myślami wokół tego. Aktualnie siedziała na błoniach. Jej śnieżnobiałe włosy, rozwiewane przez wiatr, rozchodziły się na każdą możliwą stronę. Niebieskie oczy, jak zahipnotyzowane, patrzyły wprost na odbijające się słońce w tafli jeziora. Tyle spraw, a ona nie znała na nie rady. Była w kropce. Przyjaciele czy obowiązki. Dochodzi dosłowność między młotem a kowadłem.
- O czym myślisz, Luna?
Nie zauważyła, gdy przysiadł się do niej Remus. Na jego twarzy widniał szeroki uśmiech, oczy jak zawsze miały niesamowity błysk, a w lewej dłoni trzymał książkę.
- O życiu - odparła, nawet na niego nie zerkając.
- Ciężka rzecz - skomentował wilkołak. - A dokładniej?
- Luniek, jako Alfa stada powinnam wiedzieć, co mam zrobić - westchnęła dopiero teraz patrząc mu prosto w oczy. - Duża ilość wilkołaków czeka na moje decyzje, a ja nie wiem, czy chce być przywódcą!
Jej włosy zmieniły kolor na fioletowy, bała się. Przez swoją metamorfomagię nigdy nie mogła ukryć tego, co czuje. To samo było, gdy Syriusz wypaplał się, że Lupinowi podoba się ona, Luna Moon. Oprócz twarzy, jej włosy były idealnie czerwone ze wstydu i odwzajemnionego uczucia do Gryfona.
W tej chwili chłopak nie wiedział, co powiedzieć. Uznał za najlepsze zwykły przytulas. Objął ją i przesunął bliżej siebie, aby oparła głowę o jego ramię.
- Rem, obawiam się, że nie podołam - postanowiła mówić dalej. - Różne wyprawy, misje ja...ja...
- Hej, uważam, że b yłabyś świetną przywódczynią - posłał jej ten uspokajający uśmiech. - Jeśli nie spróbujesz to co oni bez ciebie zrobią? Innej Alfy nie mają.
- Jest mój ojciec.
- Wiesz, że on nie da rady dalej ciągnąć watahy. Z każdym dniem słabnie, a twoim przeznaczeniem jest zostanie Królową Wyjących do Księżyca.
- Piękny mi tytuł nadałeś - po raz pierwszy tego dnia się zaśmiała. - Co z wami?
- Z nami?
- Nie będzie tak samo, jak było do tej pory. Mnie często, a może w ogóle tu nie będzie - mówiła coraz to większym smutkiem. - Stada zazwyczaj przenoszą się w różne zakątki świata. Co jak wywieje mnie do Ameryki lub Australii? Co będzie z naszą przyjaźnią? Co będzie z nami...
- Lun, kocham cię - jej delikatnie zarumienione policzki od wieczornego chłodu ujął w swoje duże ręce - jeśli będziesz gdzieś tam, ja będę czekał. Nigdy nie przestanę cię kochać.
- Na Merlina, Remus, kocham cię - odparła i złączyła usta z jego w długim, pełnym uczuć, pocałunku.
Już była spokojna o swoją przyszłość. Postanowiła wypełnić dane jej przeznaczenie, choć była pewna, że dzień wyjazdu z Hogwartu, to ostatni dzień z Huncwotami.
Dosyć długie jak na moje lenistwo XD
Szczerze, wydaje mi się, że najlepsze rozdziały wychodzą mi, gdy mam chujowy humor. Tak było i teraz.
I jeszcze: Chcecie maraton z Preferencji jeszcze dzisiaj? (Tak btw to znów na nie zapraszam!)😂😂😂
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro