Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

OC x Draco cz. 7

Maraton- cz.1 ^^

- Draco, czy my naprawdę no...
Chłopak spojrzał na mnie zaciekawiony.
- Co naprawdę?- posłał mi delikatny uśmiech.
- Musimy tam iść?- parsknęłam rumieniąc się.- Ja się boję...
- Hej, Van, będzie dobrze- przytulił mnie do siebie.- Jeśli oni cię nie polubią, to i tak muszą to uszanować, gdyż cię kocham.
- Oooo...to było słodkie- uszczypnęłam go delikatnie w policzek, na co tylko przewrócił oczami.
Właśnie wybieraliśmy się na posiłek do rodziców Ślizgona. Szczerze, stresowałam się bardziej niż przy przydzielenie do domu na pierwszym roku. Jak się denerwuję, zaczynam bawić się kolczykiem w wardze, ale tym razem go wyjęłam. Moje tunele też. Wyglądałam teraz tak niewinnie, że sama siebie nie poznałam. Włosy również nie były porozrzucane na każdą stronę, a ułożone w idealnego koka. Do tego Hermiona kazała nałożyć mi błękitną sukienkę.
- Spokojnie, to żadne tortury ze Snape'em w roli głównej- zaśmiał się.
- Nie wiem, czy tego bym nie wolała- burknęłam.
Blondyn na moje słowa wybuchnął głośnym śmiechem. Dobrze, że znajdowaliśmy się na dróżce, gdzie ma przyjechać nasz powóz, bo chyba zapadłabym się pod ziemię. Akurat pojawił się nasz transport. Załapałam mocniej moją torbę. Najgorsze było to, iż mam tam spędzić dwa dni. O zgrozo!

Po podróży pełnej hmm... śmiechu? Inaczej tego nie ujmę, jeżeli śmiałam się bez przerwy, a Malfoy prawie płakał z rozbawienia. I tu kończy się moja radość. Przede mną znajduje się słynne Malfoy Manor. Przełknęłam głośno ślinę i spojrzałam na mojego chłopaka. Posłał mi ostatni uśmiech i ruszyliśmy razem do drzwi. Zapukał z dwa razy, a następnie otworzył nam skrzat.
- Witam panicza i piękną panienkę- stworzenie się przed nami ukłoniło.
- Witam cię, Graszku*- przywitał się Draco i pociągnął mnie za rękę do środka domu.
Trzeba przyznać, że salon już robi ogromne wrażenie. Jasne kolory ścian idealnie pasują do beżowych mebli. Piękny puchaty dywan. Sufit zdobił kryształowy żyrandol. Wow... Mój chłopak odstawił na podłogę nasze bagaże. Nagle w pokoju pojawiła się kobieta około czterdziestki. Jej wygląd mógłby powalić każdego. Piękne włosy miała upięte podobnie do moich. Usta podkreślała czerwona szminka. Miała na sobie sukienkę koloru butelkowej zieleni, która sięgała aż do ziemi.
- Draco, skarbie!- rzuciła się na szyję blondynowi.- Jak ja cię dawno nie widziałam!
- Cześć mamo...- objął ją i pozwolił się przytulić. Po chwili trochę się odsunęli, a on spojrzał na mnie.- Chciałbym ci przedstawić Vanessę, moją dziewczynę.
- Dzień dobry- przywitałam się grzecznie.
- Dracuś, jaka ona śliczna!- jego matka uśmiechnęła się szeroko.- Witaj, kochana! Ja jestem Narcyza, a Lucjusz powinien niedługo się pojawić. Zapraszam do jadalni. Skrzaty naprawdę się postarały!
Zajęliśmy swoje miejsca. Draco cały czas trzymał mnie za rękę. Po chwili przyniesiono przystawkę w postaci roladek z łososia. Ojca Malfoy'a jeszcze nie było. Zdążyliśmy zjeść danie główne, czym były zapiekane ziemniaki z polędwicą. Pani Narcyza wypytywała mnie o różne rzeczy. Chciała wiedzieć, czym zajmują się moi rodzice, co chce robić w przyszłości, w jakim domu jestem...i tu pojawił się Lucjusz Malfoy. Od razu jego wzrok przeniósł się na mnie, to ten wzrok okazujący pogardę. Usiadł obok swojej żony. Wszystkim przyniesiono desery, co było dziwne, bo mężczyzna nic wcześniej nie jadł z nami. O luju! Tak dawno nie jadłam takiego wspaniałego ciasta!
- Vanesso...- zwrócił się do mnie pan domu. Czułam, jak w gardle pojawia się niewidzialna kulna.- Trafiłaś do Gryffindoru. Czyli jesteś pół krwi, zdrajczynią...
- Lucjuszu...
- albo szlamą.
No i zaczęłam panikować. Po je serce szybciej biło. Draco jeszcze bardziej zacisnął palce na mojej dłoni.
- Ojcze,- patrzyłam na szarookiego zaskoczona- Van pochodzi z rodziny mugoli i jest najbardziej uzdolnioną czarownicą, jaką znam.
- Raczej jest...
- Nawet, kurwa, nie próbuj tego kończyć!- warknął chłopak, aż razem z Narcyzą podskoczyłyśmy.
- Draconie!- odezwała się kobieta.
- Idziemy do mojego pokoju- oświadczył Ślizgon i pociągnął mnie za sobą- i jak usłyszę od ciebie jakiekolwiek złe słowo na nią, to uwierz, że prędzej znajdziesz się w Azkabanie!
Draco zatrzasnął za nami drzwi. Usiadł na krawędzi łóżka i oparł czoło o ręce. Znalazłam się obok niego. Przytuliłam go, aby się uspokoił.
- Przepraszam- powiedział cicho.
- Nie masz za co- uśmiechnęłam się.- Chciałeś dobrze.
- Jutro, obiecuję będzie lepiej- pocałował mnie w policzek.
- Jak tak mówisz.
- Kocham cię.
- Taaak? A to dobrze?
- Dobrze- przytuliłam mnie jeszcze mocniej.
- Tak?
- Tak.
- Też cię kocham.

Na Merlina zjadającego biszkopty z Dumbledorkiem pod stolikiem! Skończyłam!
Ogłoszenia dusz pasterskie:
- Maraton może będzie miał 7 części
- na jego końcu się ujawnię swoje imię
- szykuję 3 rozdziały z rozmowami, a po nich zrobimy kolejną z czytelniczkami jak chcecie 😆😆😆

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro