Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

OC x Draco cz.2

Nastąpił mały nieoczekiwany błąd więc wstawiam na nowo. XD

- M-Malfoy?
Dosłownie mnie zatkało, gdy to jego zobaczyłam. Wpatrywał mi się z tą samą obojętnością, co w lesie. Wydawał się jakiś cichszy, spokojniejszy.
- Co chcesz?- zapytałam ciekawa jego odpowiedzi.
- Pogadać...
- Serio?- uniosłam jedną brew do góry.- Byłam pewna, że zakatować na śmierć.
Chłopak przewrócił oczami, po czym zaczął kierować się w stronę błoni. Posłusznie poszłam za nim. Z nieba powoli spadały pierwsze krople deszczu. Gdy znaleźliśmy się nad jeziorem, zajęłam miejsce na ławce. Blondyn po chwili dołączył do mnie.
- Pewnie przyprowadziłeś mnie, żeby tu rzucić we mnie Vadką i wrzucić do wody- prychnęłam.
- Kusząca propozycja.
Na jego odpowiedź spiorunowałam go wzrokiem, co spowodowało u niego śmiech. Nie był to ironiczny śmiech, a taki naprawdę szczery. Przy tym ukazały się jego śliczne dołeczki, miałam ochotę włożyć w nie palce.
- Hej, Van, gapisz się- zwrócił mi uwagę.
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Zrobił to, bym się zawstydziła.
- A co innego mam do roboty, skoro jakiś psychopata siędzący obok mnie rechocze nieopanowanie?
Tym razem oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Ja naprawdę to robię? Siedzę obok Dracona i śmieję się w najlepsze? Na Merlina! Opętał mój mózg Imperiusem!
- Jak zwykle masz dobry humor- posłał mi delikatny uśmiech.
- Nie oczarowywuj mnie tu tylko mów co chcesz!- rozkazałam rozbawionym głosem.
Arystokrata spojrzał przed siebie zamyślonym wzrokiem. Siedział chwilę nie odzywając się, a ja uważnie mu się przeglądałam. W końcu odwrócił głowę w moją stronę. Nasze szare oczy się spotkały. Jego źrenice były lekko rozszerzone, a z włosów spadały pojedyncze krople wody.
- Chcę rozejmu.
Chwila, niech te słowa do mnie dotrą. Co na Godryka on powiedział?! Rozejm?! Eeeee...Zrobiłam do niego wielki wytrzeszcz i rozchyliłam trochę usta.
- Ja wiem,- zaczął przeczesując jedną dłonią- że nie jest to dla ciebie łatwe, bo to ja zacząłem, ale nie chodzi mi tylko o pogodzenie się. Eh, to jest tak okropnie trudne, robię to pierwszy raz i chyba jestem największym debilem na świecie...
- Co?- przerwałam mu.- Co ty do mnie mówisz? Słyszysz się Draco? Powiedziałeś o sobie coś niemiłego!
Przysunął się bliżej mnie. Na jego gest zarumieniłam się, pierwszy raz coś takiego się przy nim dzieje. Na szczęście moje jasne, już mokre, włosy przykleiły mi się do twarzy.
- Nazwałaś mnie po imieniu- zauważył.
- Nom- no nieee, moja buzia! Jest już na wysokim poziomie różu. Ze wstydu przygryzłam dolną wargę, gdzie znajdował się mój kolczyk.
- Uroczo wyglądasz, gdy przygryzasz wargę i się rumienisz- Ślizgon ujął mój policzek w swoją zimną dłoń.
W tej chwili...poczułam...motylki w brzuchu? Czy to...
- Kocham cię, Van.
Nie dał mi nawet na zrozumienie tych słów, a wbił się w moje usta. Na początku nie mogłam ogarnąć, co się dzieje, jednak po chwili zaczęłam oddawać tą pieszczotę. Blondyn skwitował to uśmiechem na moich ustach. Dalej całował mnie z pasją i ulgą, ja tylko się temu oddawałam. Później przejechał językiem po moim kolczyku, który chyba mu się podobał. Rozchyliłam delikatnie wargi i od razu zaczął całować mnie po francusku (autorka: no kocham tą nazwę XD). Objął mnie w tali i przysunął bliżej siebie, jakby bał się, iż ucieknę. Uświadamiając go, że tego nie zrobię, zawiesił mu ręce na szyi. Pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Jednak niewielki deszcz zamienił się w ulewę. Pod wpływem zimnej wody aż pisnęłam. Draco wziął mnie za rękę i pobiegliśmy w stronę zamku. Kiedy znaleźliśmy się w środku, blondyn złożył szybkiego całusa na moich ustach i szeroko się uśmiechnął.
- No i co teraz?- spytał.
- To ta chwila, jak pytasz się mnie, czy zostanę twoją dziewczyną- zachichotałam.
Arystokrata przytulił mnie do siebie oraz patrzył głęboko w moje oczy.
- Vanesso, zostaniesz moją dzie...
- Tak!- musnęłam jego policzek i wtuliłam się, obejmując go w pasie. Staliśmy tak dobre dziesięć minut. Byłam wtedy najszczęśliwszą....Nie, chwila, to zbyt kiczowate. Byłam wtedy tak szczęśliwa, jak po zjedzeniu trzech tabliczek czekolady.

😊😊😆😆😆😆

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro