Fred x Reader (3)
Dawno nie było z Reader...Brakowało mi tego ❤💗💗
- Tak strasznie się cieszę, T.I, że jesteś! - uśmiechnęła się pani Weasley.
Molly zaprosiła mnie do Nory na cały tydzień. Moi rodzice przyjaźnią się z państwem Weasley, a ja z ich dziećmi, więc każdemu pasował ten pomysł.
- Ja również, proszę pani! - odparłam, zdejmując talerze z najwyższej półki.
Próbowałam dosięgnąć ostatniego, gdy noga mi się wyślizgnęła. Już przygotowałam się na bolesny upadek. Pani Weasley pisknęła. Jednak nie poczułam uderzenia, a obejmujące mnie dłonie. Otworzyłam oczy, które zamknęłam ze strachu, i ukazały mi się piękne czekoladowe oczy.
- Panienka T.N powinna bardziej uważać - powiedział.
- Na Merlina, Fred, jesteś niesamowity! - powiedziała jego matka.
Chłopak dalej mnie trzymał, nie odrywając ode mnie wzroku. Zarumieniłam się ze swojej nie uwagi.
- Dziękuję - rzekłam do rudowłosego.
W końcu postawił mnie na podłogę i mogłam dalej przygotowywać stół. Przykryłam go obrusem i rostawiłam talerze, sztućce i szklanki. Na obiad gospodyni upiekła kurczaka, specjalnie dla Rona. Kiedy wszystko było na miejscu, zawołałam całą rodzinę, Harry'ego i Hermionę. Usiedliśmy razem przy stole. Obok mnie siedział Ron, a z drugiej strony Fred. Faceci od razu zabrali się za mięso. Nie zostało ani trochę resztek.
Postanowiłam posprzątać, gdyż pani Molly po zjedzeniu pojechała po zakupy. Po zmywałam i wytarłam naczynia. Przynajmniej jest czysto.
- Nie musisz po nas porządkować - usłyszałam za sobą i wiedziałam, że to Fred.
- Przecież też nabrudziłam - odwróciłam się do chłopaka - I obiecałam, że będę pomagała.
- I tak dużo zrobiłaś, T.I - zbliżył się do mnie.
Miałam się odsunąć, ale coś mi mówiło, aby tego nie robić. Już czułam jego oddech. Stał strasznie blisko. Pachniał miętą. Naprawdę już chciałam...
- Chcesz, abym cię pocałował, prawda? -szepnął.
- T-tak...
Zbliżył twarz do mojej i trzymał mnie w talii. Delikatnie musnął moje usta, a ja pogłębiłam pocałunek. Zanurzyłam dłonie w jego włosach, aby był jeszcze bliżej.
Nagle usłyszeliśmy skrzyp otwieranych drzwi. Oderwaliśmy się od siebie, ale Fred dalej trzymał mnie w pasie.
Do pomieszczenia weszli państwo Weasley. Molly spojrzała na nas, a potem szeroko uśmiechnęła.
- Jeju, T.I, nie musiałaś tak sprzątać - powiedziała rudowłosa kobieta.
- Fred, zawołaj chłopaków i pomóżcie mi z rzeczami.
Bliźniak cmoknął mnie w policzek i ruszył do braci i Pottera, którzy graki na dworze w quiddicha. Ich matka zaczęła szykować się do pieczenia ciasta.
- Mogę pani pomóc? - zaproponowałam.
- Jak przyniesiesz mi mąkę z piwnicy będę wdzięczna - już miałam odejść, ale ponownie się do mnie zwróciła. - Ah, T.I, mów do mnie Molly. Będę się lepiej czuła i ty też ze względu na Freda.
Uniosłam lekko kąciki ust i w końcu poszłam po tą mąkę.
Pamiętacie o konkursie?😆😊😘
Zostało mi jeszcze jedno zamówienie 😉😆😆 VanTheKiller szykuj się 😂😉❤❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro