Fred x Reader
- Hej, [T.I.]!! Grasz z nami w butelkę!?
Jedynie przewróciłam oczami i zeszłam na dół do salonu. Te wakacje miałam spędzić w Norze.
- Ginny, nie można było głośniej?
- Nie marudź tylko siadaj.
Weasley'ówna była moją najlepszą przyjaciółką. Wszyscy siedzieli już na dywanie w kółku. Usiadłam obok Harry'ego.
- Wołamy jeszcze bliźniaków? - zaproponowała Hermiona.
- George! Fred! - krzyknął Ron. - Gracie z nami!?
- Nie teraz! - odparli oboje.
Chłopak westchnął i dodał:
- [T.I] też jest!
Od razu usłyszeliśmy schodzenie i po chwili ujrzaliśmy jednego z klonów, a zanim drugi. Ten pierwszy uśmiechał się szeroko do mnie, czyli Fred. Posłałam złe spojrzenie Ronowi, który tylko wzruszył ramionami. Jak na złość musiał usiąść koło mnie.
Gra toczyła się w dobrą stronę. Nie wypadło na mnie ani jeden raz, aż do chwili, kiedy kręcił George.
- [T.I], pytanie czy wyzwanie?
- Wyzwanie.
Pożałowałam tego.
- Pocałuj Freda. W usta. Namiętnie.
Drugi bliźniak poruszył subiektywnie brwiami. Ja nie wiem, czy on sobie ze mnie żarty robi? Od jakiegoś czasu łazi wszędzie za mną, obejmuje ramieniem i nazywa...
- Lamciu- no właśnie, - ja nie gryzę.
- Ale ja tak - warknęłam i po prostu złączyłam nasze usta.
Chłopak złapał mnie w talii i przysunął do siebie mnie.
- Gołąbeczki wystarczy już - zaśmiał się starszy z klonów.
Oj źle. Czemu? Podobało mi się to...
- Osiągnąłem swój cel - uśmiechnął się szeroko Fred.
- Że co?! - wstałam nagle. - Wszystkie twoje podchody były po to, aby tylko mnie pocałować?!
Ruszyłam do pokoju mojego i dziewczyn. Jak on mógł! Poczułam się jak zdobyta zwierzyna. Zamknęłam się zaklęciem. I co? Rozpłakałam się. Płakałam wtulona w poduszkę. Usłyszałam pukanie.
- [T.I]! Otwórz mi!
- Spadaj Fred!
- Daj mi się wytłumaczyć!
- Z czego ty chcesz się tłumaczyć?! Założyliście się, a ty właśnie spełniłeś zadanie!
- Co?! Nie! Proszę! To nie tak!
Otworzyłam mu. Usiadł na moim łóżku, a ja obróciłam się do niego plecami.
- Lamciu... - zaczął - to nie są żarty, ja...znaczy ty mi się podobasz.
- Naprawdę? - spojrzałam na rudowłosego.
- Naprawdę - wytarł opuszkiem palca moją łzę. - Mówiłem o tobie ciągle George'owi, jak to chciałbym cię przytulić, łaskotać i pocałować.
- I tak to ja ciebie pocałowałam - roześmiałam się.
- Racja - złapał się za kark.
- Zrób to!
- Co?
- Pacanie, pocałuj mnie!
Złączył nasze usta w delikatnym pocałunku. Mocno wtuliłam się w jego tors. Głaskał mnie po głowie, co było bardzo usypiające. Szczęśliwi oraz przytuleni do siebie zasnęliśmy.
Trzecia miniaturka! Oby się podobała😊Pozdrowionka i całuski!😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro