Fred x Reader (2)
Siedziałam w korytarzu czytając książkę, kiedy po moich obu stronach usiadły dwie rude identyczne osoby.
- Czego chcecie? - spytałam nie spoglądając na nich.
- Jak przychodzimy do ciebie, to zawsze zakładasz - zaczął George.
- że coś od razu chcemy - skończył Fred.
Spojrzałam na nich unosząc jedną brew do góry. Oboje westchnęli i roześmiali się.
- Masz nas - odparli chórem.
- To do rzeczy.
- Chodzi o kawał dla Filcha... - nie dałam im dokończyć.
- Jaki jest plan? - uśmiechnęłam się szeroko.
- Wiedziałem, że możemy na tobie polegać [T.I] - odwzajemnił mój gest Fred.
Chłopaki opowiedzieli mi całą taktykę działania. Ja tylko czasem dodawałam coś ciekawego od siebie. Wieczorem mieliśmy przystąpić do wcielenie planu w życie.
Ucieczka po zrobieniu żartu
Biegłam z Fredem, ile sił w nogach, aby uciec woźnemu. Stary może i był, ale ciągle mieliśmy go na ogonie. George w ogóle miał święty spokój, ponieważ jego część zadania znajdowała się po drugiej stronie zamku i może kiedy ją wykonał, udał się do wieży Griffindoru. W pewnej chwili rudowłosy złapał mnie za rękę, przez co poczułam dziwny, przyjemny dreszcz na całym ciele. Skręciliśmy w kolejny korytarz, w którym był schowek. Weasley szybko wpuścił mnie do niego i sam potem wszedł. Staliśmy nieruchomo. Bardzo blisko siebie. Czułam jego miarowe oddychanie. Poczekaliśmy, aż kroki ustaną.
- Niezła akcja - przyznał.
- Taaak...Trochę tu ciasno - stwierdziłam czując, że na moje policzki wkrada się rumieniec.
- Może i tak...ale mi taka przestrzeń odpowiada.
Czy ja się przeszłyszałam? Czy Fred mnie podrywa? Czy to możliwe?
- Wiesz...Filch pewnie już wrócił do swojej poko...
Nie dokończyłam, ponieważ chłopak zbliżył się do mnie, przez co musiałam oprzeć się o ścianę. Dłonie położył po moich obu stronach głowy. Jego twarz bardzo niebezpieczne była blisko mojej.
- Myślałem, że lubisz moje towarzystwo - powiedział tajemniczym głosem patrząc na moje usta.
- Lubię...
Tyle mu wystarczyło, aby wbić się w moją wargę. Całował delikatnie, lecz z pasją. Byłam na początku lekko oszołomiona. Jednak po chwili oddałam jego pocałunki. Jedną ręką złapał mnie w talii i przysunął bliżej siebie. Zarzuciłam mu swoje ręce na szyję. Wyczuwałam uśmiech rudzielca na swoich ustach. Nagle otworzyły się drzwi. Z obawy, iż to charłak lub nauczyciel, odsunęłam się od niego, na ile to było możliwe.
- No no no - zacmokała postać stojąca w wejściu. - Zastanawiałem się, czy was Filch dogonił, a wy bawicie się w najlepsze.
- Zamknij się George - warknął na brat na bliźniaka.
Ten natomiast w odpowiedzi roześmiał się.
- Ja... - odezwałam się - pójdę do swojego dormitorium. Nie powiedziałam dziewczynom o żarcie.
- Jasne - odparli Weasley'e razem.
Wyminęłam ich i ruszyłam do wieży. Zastanawiało mnie jedno. Co się wydarzy później? Nie zawracałam sobie głowy tym i od razu ułożyłam się wygodnie w łóżku, aby śnić o rudowłosym Gryfonie, który dzisiaj obrócił moje życie o 180 stopni.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro