Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Fred x Reader (2)

Siedziałam w korytarzu czytając książkę, kiedy po moich obu stronach usiadły dwie rude identyczne osoby.

- Czego chcecie? - spytałam nie spoglądając na nich.

- Jak przychodzimy do ciebie, to zawsze zakładasz - zaczął George.

- że coś od razu chcemy - skończył Fred.

Spojrzałam na nich unosząc jedną brew do góry. Oboje westchnęli i roześmiali się.

- Masz nas - odparli chórem.

- To do rzeczy.

- Chodzi o kawał dla Filcha... - nie dałam im dokończyć.

- Jaki jest plan? - uśmiechnęłam się szeroko.

- Wiedziałem, że możemy na tobie polegać [T.I] - odwzajemnił mój gest Fred.

Chłopaki opowiedzieli mi całą taktykę działania. Ja tylko czasem dodawałam coś ciekawego od siebie. Wieczorem mieliśmy przystąpić do wcielenie planu w życie.

Ucieczka po zrobieniu żartu

Biegłam z Fredem, ile sił w nogach, aby uciec woźnemu. Stary może i był, ale ciągle mieliśmy go na ogonie. George w ogóle miał święty spokój, ponieważ jego część zadania znajdowała się po drugiej stronie zamku i może kiedy ją wykonał, udał się do wieży Griffindoru. W pewnej chwili rudowłosy złapał mnie za rękę, przez co poczułam dziwny, przyjemny dreszcz na całym ciele. Skręciliśmy w kolejny korytarz, w którym był schowek. Weasley szybko wpuścił mnie do niego i sam potem wszedł. Staliśmy nieruchomo. Bardzo blisko siebie. Czułam jego miarowe oddychanie. Poczekaliśmy, aż kroki ustaną.

- Niezła akcja - przyznał.

- Taaak...Trochę tu ciasno - stwierdziłam czując, że na moje policzki wkrada się rumieniec.

- Może i tak...ale mi taka przestrzeń odpowiada.

Czy ja się przeszłyszałam? Czy Fred mnie podrywa? Czy to możliwe?

- Wiesz...Filch pewnie już wrócił do swojej poko...

Nie dokończyłam, ponieważ chłopak zbliżył się do mnie, przez co musiałam oprzeć się o ścianę. Dłonie położył po moich obu stronach głowy. Jego twarz bardzo niebezpieczne była blisko mojej.

- Myślałem, że lubisz moje towarzystwo - powiedział tajemniczym głosem patrząc na moje usta.

- Lubię...

Tyle mu wystarczyło, aby wbić się w moją wargę. Całował delikatnie, lecz z pasją. Byłam na początku lekko oszołomiona. Jednak po chwili oddałam jego pocałunki. Jedną ręką złapał mnie w talii i przysunął bliżej siebie. Zarzuciłam mu swoje ręce na szyję. Wyczuwałam uśmiech rudzielca na swoich ustach. Nagle otworzyły się drzwi. Z obawy, iż to charłak lub nauczyciel, odsunęłam się od niego, na ile to było możliwe.

- No no no - zacmokała postać stojąca w wejściu. - Zastanawiałem się, czy was Filch dogonił, a wy bawicie się w najlepsze.

- Zamknij się George - warknął na brat na bliźniaka.

Ten natomiast w odpowiedzi roześmiał się.

- Ja... - odezwałam się - pójdę do swojego dormitorium. Nie powiedziałam dziewczynom o żarcie.

- Jasne - odparli Weasley'e razem.

Wyminęłam ich i ruszyłam do wieży. Zastanawiało mnie jedno. Co się wydarzy później? Nie zawracałam sobie głowy tym i od razu ułożyłam się wygodnie w łóżku, aby śnić o rudowłosym Gryfonie, który dzisiaj obrócił moje życie o 180 stopni.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro