Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ciągłe spojrzenia cz. 2

Evie siedziała ze swoimi przyjaciółkami przy stole Krukonów. Jednak jej uwagi nie przyciągało jedzenie, a Fred Weasley. Od ostatniego wydarzenia, kiedy to młodzieniec zagadał do dziewczyny, dalej grali w tą swoją gierkę. Od jakichś pięciu minut chłopak patrzył prosto w jej oczy, a zarazem jadł ptysia z budyniem. Dziewczyna nie była gorsza, choć miała ochotę się śmiać, gdy patrzyła na jego górną wargę ubrudzoną w kremie.

- Oni dalej to robią? - Danielle spytała pozostałe dwie dziewczyny.

- Tak - zaśmiała się Sophie. - Przynajmniej nie zjada mi galaretki z malin.

- Zastanawiam się, ile tak można - dodała Nicole. - Dla nas jest już to N U D N E.

- To nie zwracajcie na mnie uwagi - w końcu odezwała się blondyna. - To mi sprawia wiele zabawy.

- Jemu chyba też - Soph przyjrzała się uśmiechowi rudego.

Takie przyglądanie się dziewczynie z Ravenclaw sprawiało, że odpływał do kompletnie innego świata.

- George, co on robi? - Ron był zdezorientowany zachowaniem brata.

- To zbyt skomplikowane Ronaldzie. Próbuje wyrwać tak dziewczynę.

- Raczej już wyrwał - chichotała Hermiona. - Możesz Ronaldzie to zastosować na przyjaciółce Evie.

- Uhuhuuhu! - zawołał jeden z bliźniaków. Dobrze wiemy, że nie Fred. - Widziałem, jak się rumienisz na wspomnienie o Danielle.

Najmłodszy syn Weasleyów spalił buraka, pośpiesznie schował twarz pod szatą.

Fred kompletnie olewał rozmowę swoich towarzyszy. Patrzył w piękne oczy przepięknej dziewczyny. To mu wystarczało.
Niespodziewanie ona urwała kontakt i ruszyła do wyjścia.

- Ucieka ci - stwierdził George.

- Skąd taka myśl?

- Fred, ona nigdy nie przerwała wzroku, jeśli nie było takiej konieczności. Dzisiaj jest piątek. Wieczór. Weź rusz tym łbem i idź za nią!

Posłuchał bliźniaka. Podniósł się z siedzenia, ale próbując wykonać kolejny ruch potknął się i wylądował plackiem na podłodze.

- Gamoń - skomentowała Granger.

Fred szybko ogarnął się i wybiegł z pomieszczenia. Dostrzegł blondynkę siedzącą na oknie przy wyjściu na dziedziniec. Już spokojnie podszedł do niej i zajął również miejsce na parapecie. Ona patrzyła przez szybę, a on znowu na nią.

- Myślałam, że nikt ci nie uświadomi, żeby iść za mną - uniosła delikatnie jeden kącik ust. - Dobrze, że twój brat cię pilnuje.

- Czasem przydatny jest.

- Raczej bardzo. Pierwszy raz rozmawiamy.

Miała rację.

- Pamiętasz, jak to się zaczęło?

Zastanowił się chwile.

- Wpadłaś na mnie na peronie dziewięć i trzy czwarte - odpowiedział. - Otworzyłaś usta z przerażenia przeze mnie i gdy prawie twoja książka wpadła ci pod pociąg, ale szybko ją złapałem. Chciałem zagadać, ale moja mama zawołała mnie i dlatego oddałem ci twoją własność oraz posłałem ci uśmiech. Nie oderwałem wzroku od twoich oczu.

Poczuła miłe uczucie w środku.

- A ja z zaskoczenia też nie mogłam przestać patrzeć. Zaczarowałeś mnie, Fredzie Weasleyu.

Wtedy właśnie Fred Weasley przysunął się do Evie Swan i złożył na jej ustach delikatny pocałunek.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro