Ciągłe spojrzenia cz. 2
Evie siedziała ze swoimi przyjaciółkami przy stole Krukonów. Jednak jej uwagi nie przyciągało jedzenie, a Fred Weasley. Od ostatniego wydarzenia, kiedy to młodzieniec zagadał do dziewczyny, dalej grali w tą swoją gierkę. Od jakichś pięciu minut chłopak patrzył prosto w jej oczy, a zarazem jadł ptysia z budyniem. Dziewczyna nie była gorsza, choć miała ochotę się śmiać, gdy patrzyła na jego górną wargę ubrudzoną w kremie.
- Oni dalej to robią? - Danielle spytała pozostałe dwie dziewczyny.
- Tak - zaśmiała się Sophie. - Przynajmniej nie zjada mi galaretki z malin.
- Zastanawiam się, ile tak można - dodała Nicole. - Dla nas jest już to N U D N E.
- To nie zwracajcie na mnie uwagi - w końcu odezwała się blondyna. - To mi sprawia wiele zabawy.
- Jemu chyba też - Soph przyjrzała się uśmiechowi rudego.
Takie przyglądanie się dziewczynie z Ravenclaw sprawiało, że odpływał do kompletnie innego świata.
- George, co on robi? - Ron był zdezorientowany zachowaniem brata.
- To zbyt skomplikowane Ronaldzie. Próbuje wyrwać tak dziewczynę.
- Raczej już wyrwał - chichotała Hermiona. - Możesz Ronaldzie to zastosować na przyjaciółce Evie.
- Uhuhuuhu! - zawołał jeden z bliźniaków. Dobrze wiemy, że nie Fred. - Widziałem, jak się rumienisz na wspomnienie o Danielle.
Najmłodszy syn Weasleyów spalił buraka, pośpiesznie schował twarz pod szatą.
Fred kompletnie olewał rozmowę swoich towarzyszy. Patrzył w piękne oczy przepięknej dziewczyny. To mu wystarczało.
Niespodziewanie ona urwała kontakt i ruszyła do wyjścia.
- Ucieka ci - stwierdził George.
- Skąd taka myśl?
- Fred, ona nigdy nie przerwała wzroku, jeśli nie było takiej konieczności. Dzisiaj jest piątek. Wieczór. Weź rusz tym łbem i idź za nią!
Posłuchał bliźniaka. Podniósł się z siedzenia, ale próbując wykonać kolejny ruch potknął się i wylądował plackiem na podłodze.
- Gamoń - skomentowała Granger.
Fred szybko ogarnął się i wybiegł z pomieszczenia. Dostrzegł blondynkę siedzącą na oknie przy wyjściu na dziedziniec. Już spokojnie podszedł do niej i zajął również miejsce na parapecie. Ona patrzyła przez szybę, a on znowu na nią.
- Myślałam, że nikt ci nie uświadomi, żeby iść za mną - uniosła delikatnie jeden kącik ust. - Dobrze, że twój brat cię pilnuje.
- Czasem przydatny jest.
- Raczej bardzo. Pierwszy raz rozmawiamy.
Miała rację.
- Pamiętasz, jak to się zaczęło?
Zastanowił się chwile.
- Wpadłaś na mnie na peronie dziewięć i trzy czwarte - odpowiedział. - Otworzyłaś usta z przerażenia przeze mnie i gdy prawie twoja książka wpadła ci pod pociąg, ale szybko ją złapałem. Chciałem zagadać, ale moja mama zawołała mnie i dlatego oddałem ci twoją własność oraz posłałem ci uśmiech. Nie oderwałem wzroku od twoich oczu.
Poczuła miłe uczucie w środku.
- A ja z zaskoczenia też nie mogłam przestać patrzeć. Zaczarowałeś mnie, Fredzie Weasleyu.
Wtedy właśnie Fred Weasley przysunął się do Evie Swan i złożył na jej ustach delikatny pocałunek.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro