Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Cedrik x Reader (4)

To, co działo się w moim sercu, było trudne do opisania. Ciągłe motylki w brzuchu. Zapatrzywanie się w jego piękne szarawe oczy. Widząc go, wyłączałam racjonalne myślenie. Chciałam bardzo, aby mnie zauważył. To nie tak, że byłam dla niego niewidzialna. Ba, nawet się kolegowaliśmy. Jednak chciałam więcej. Cóż, zawsze obserwowałam Cedrika ze stołu Gryfonów, podczas posiłków. Często się domyślał i posyłał mi swój magiczny uśmiech. Był moim ideałem. Do czasu.

Co ma począć zrozpaczona nastolatka, która kocha się w koledze, a ten nic w niej nie widzi, do tego umawia się z jakąś Krukonką. Byłam zła, a wręcz wściekła. Miział się z nią po kątach. No tak, skąd miał wiedzieć, że mnie krzywdzi. Dałam se w końcu spokój. O wiele lepiej się czułam. Skupiłam się na lekcjach, a przynosiło mi to duże efekty.

Cedrik brał udział w Turnieju Trójmagicznym, a dzisiaj odbywało się ostatnie zadanie. Labirynt. Z Hogwartu brał udział jeszcze Harry. To jemu bardziej kibicowałam. Był moim przyjacielem, któremu ufałam, a on w trudnej chwili mnie wspierał. Zadanie się zaczęło. Trwało długo. Pierwsza wyszła blondyna z Beauxbatons. Niespodziewanie potem wyszedł Wiktor Krum z Durmstrangu. Na Cedrika i Pottera czekaliśmy zbyt długo. Wszyscy się niecierpliwili. Denerwowałam się strasznie, tak samo Hermiona i Ron. Nagle się pojawili. Dookoła rozległy wiwaty. Coś tu jednak nie grało. Diggory leżał. Jakąś dziewczyna zaczęła krzyczeć. Zapanowała panika. Dumbledore odciągnął Wybrańca od...nieżywego Cedrika. Miona wtuliła się w Weasleya, a ja stałam nieruchomo. Zabił go Voldemort. Nie dochodziła do mnie ta informacja...

Cedrik Diggory nie żyje.

Minęło prawie dziewiętnaście lat od tego zdarzenia. Ja jestem do tej pory panną, a widok martwej dawnej miłości nadal miałam przed oczami.
W weekendy przychodziła do mnie Hermiona z Rose i Hugo. Sama nie miałam dzieci, ale je traktowałam jak własne, no i trochę rozpieszczałam. Życie trwa dalej, w końcu w spokoju. Bez problemów. Bez Voldemorta.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro