Ahhh...Piękne, szare duże oczy... Gęsta, ciemna czupryna na głowie...i ten czarujący uśmiech. Przystojny Puchon, szukający, dobry uczeń... ale po co mi te wszystkie informacje??! On nie zwróci na mnie uwagi. Dlaczego? Jestem zwykłą uczennicą, której nikt niedostrzega. Właśnie siedziałam w bibliotece czytając chyba piątą książkę dzisiaj. Nie przychodziło tu wiele osób w soboty. Czasami widywałam tu Hermionę Granger. Miałam swój własny parapet. Zawsze odkładałam tam księgi, które akurat mnie interesowały. Pani Piece nie miała z tym problemu, cieszyła się, że czytam.
Nagle usłyszałam skrzyp charakterystyczny dla otwierania drzwi. Bibliotekarka wyszła jakieś piętnaście minut temu i powiedziała, że trochę potrwa za nim wrócił. Wstałam z miejsca i skierowałam się do wejścia, gdy przede mną on.

- Hej [T.I], właśnie cię szukałem- uśmiechnął się do mnie.

On zna moje imię! Szukał mnie!

- Oh...to, co chciałeś?- spytałam patrząc na własne stopy.

- Potrzebna jest mi książka o testralach. Przerabiamy to na ONMZ i...

- O to ona.

Wyciągnęłam przed siebie podręcznik.

- Jesteś świetna! Ratujesz mnie!- Cedrik przytulił mnie.

Na Merlina! On mnie przytula!

- Nie ma za co...- zarumieniłam się.

- Przestań, muszę ci się jakoś odwdzięczyć, hmm... Słyszałem, że masz problemy z OPCM'em.

- Skąd to wiesz?- zapytałam zdziwiona.

- Zauważyłem - Cedrik złapał się za kark. Zaczął interesować się swoimi butami.

- Bardzo chętnie skorzystam z twojej pomocy - uśmiechnęłam się, a jego oczy zalśniły.

- Super! Może...jutro w Hogsmeade się spotkajmy i jeszcze wszystko obgadamy, okej?- zaproponował.

Czułam, jak czerwone rumieńce wpływają na moje policzki.

- Z-zgoda...- odparłam.

Diggory szeroko się uśmiechnął ukazując szereg idealnych zębów.

- Do zobaczenia!- pomachał do mnie i wyszedł z pomieszczenia.

Miałam wrócić na swoje miejsce, kiedy coś sobie uświadomiłam.

Aaaaaaa!!! Idę z nim do miasteczka!!!