Blaise x Reader
Maraton- cz.3
Nie wiecie, jaką byłam podjarana gdy to pisałam. Nie dlatego, że jest mega rozdział, ale pierwszy rozdział z Zabinim! ^^
- Blondyneczko!- zawołał mnie kolega. Dogonił mnie i razem ruszyliśmy razem.
- Blaise, ja czasami się zastanawiam, czy wołasz Draco czy mnie- odparłam, na co Ślizgon roześmiał się.
Zabini to jeden z niewielu chłopaków, z którymi się przyjaźnie. Jest jeszcze Malfoy, Teodor, a nawet Harry i no...kiedyś Ron. Z czarnoskórym jednak najlepiej mi się rozmawiało, po prostu ogółem dobrze spędzało czas. Żarty robione Parkinson wydawały się zabawniejsze z nim.
Akurat zmierzaliśmy na dziedziniec, gdzie miałam spotkać z Cho i Luną. Obie dziewczyny bardzo lubiłam, ale dzisiaj było tak, że wolałabym siedzieć w kuchni i pożerać ogromne ilość czekolady. Na myśl, iż muszę iść na zakupy do spowodowania bólu nóg, robiło mi się źle.
- Chyba ktoś tu nie ma ochoty na shopping z przyjaciółkami- domyślił się mój towarzysz.
- Eh...Nie chce mi się nic- westchnęłam.- Mam ochotę na leniuchowanie...
- Załatwię ci to.
- Niby jak?- zaciekawiona uniosłam jedną brew do góry.
- Zobaczysz, zaufaj mi- mrugnął do mnie.
Właśnie doszliśmy do wyjścia na dwór. Blaise nagle podniósł mnie do góry, przez co wydałam z siebie pisk. Aby nie spaść, objęłam jego szyję i przysunęłam się bliżej jego torsu. Szedł, ze mną na rękach, uśmiechając się szeroko. Po chwili znaleźliśmy się naprzeciwko Krukonek, które wybuchły śmiechem na nasz widok.
- Co tam [T.I]?- odezwała się Lovegood.- Widzę, że książę ratował cię z opresji.
- Żeby wiedziała- uśmiech dalej nie schodził z jego twarzy.- Blondyneczka się podknęła i coś jej chrupnęło w nodze. Uznałem, że nie zostawię mojej bff samej. Od razu chciałem ją zanieść do Skrzydła szpitalnego, ale musiała najpierw do was przyjść, więc jesteśmy.
- Oo...szkoda, ale nie obrazisz się, [T.I], jak pójdziemy same?- spytała się Cho.
- Spokojnie- odpowiedział za mnie Blaise.- Dotrzymam jej towarzystwa.
Pożegnaliśmy się z dziewczynami i wróciliśmy do zamku. Diabeł dalej trzymał mnie na rękach. Gdy co prosiłam, aby mnie odstawił, zaprzeczył. Uważał, że musimy robić jak najlepsze wrażenie. Muszę przyznać, było mi bardzo wygodnie. Kiedy byliśmy już w Pokoju Wspólnym Slytherinu, ostrożnie odłożył mnie na kanapę, przez co zaczęłam się śmiać. Po chwili uspokoiłam się i spostrzegłam, iż chłopak znajduje się nade mną i opiera dłonie po obu stronach mojej głowy. Przyglądał mi się. Mój oddech się przyśpieszył. Jego twarz była coraz bliżej. W końcu złączył nasze usta. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Oddać pocałunek czy go odepchnąć? Nie całował zachłannie i uległam. Dołączyłam się do pieszczoty. Jednak mój rozsądek powiedział STOP! Odsunęłam go od siebie i zeszłam z kanapy.
- [T.I]...
- Blaise...my nie powinniśmy...- jakoś nie mogłam na niego spojrzeć, wiedząc, że go ranię.
- Niby dlaczego?- zadał tak proste pytanie, a ja nie umiałam mu odpowiedzieć.- Nadal coś czujesz do tego rudego?
- Co...Nie, ja nie chcę, aby się między nami coś popsuło...- odpowiedziałam cicho.
- [T.I], podobasz mi się od dłuższego czasu- wyznał, a ja dopiero wtedy na niego spojrzałam. Po minie mogłam stwierdzić, że był smutny i zawiedziony. Pierwszy raz go takiego widziałam. Gdzie ten uśmiechnięty człowiek?- Czy ja dla ciebie nic nie znaczę?
- To nie tak...
- A jak?! Nie umiesz tego normalnie wytłumaczyć?!
- Boję się! Okej?! Boję się, że znowu mnie ktoś zrani!- po policzkach poleciały mi pierwsze łzy.
Zapadła cisza. Było można jedynie usłyszeć szum wiatru.
- Uważasz...że mógłbym cię zranić...?- podszedł do mnie i uniósł mój podbródek, żebym patrzyła na niego.- Nie potrafiłbym, za bardzo mi na tobie zależy- dodał cicho i ponownie złączył nasze usta.
Chciałam być nieugięta, co mi nie wyszło. Oddałam pocałunek. Jednak to było silniejsze.
- Też mi na tobie zależy, Blaise, ale daj mi czas- głaskałam kciukiem jego policzek.
- Dam ci tyle, ile potrzebujesz. Będę czekał z rozwartymi ramionami, aby nigdy cię potem nie oddać nikomu.
Hehe...Nie wiem z czego się śmieje, ale mam dobry humor. No to może zaprosisz wstawię dzisiaj rozdział w ROZMOWY Z HUNCWOTAMI. Narazie czeka na mnie fizyka...eh...
Pa pa! 😍😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro