Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

OC x Tom Riddle

Dla @Hedwiga_123

Mam nadzieję, że się nie obrazisz, jak nadałam twojej OC na imię Heather? ^^

Nie przedłużam xd

Cisza. Spokój. Jedynym hałasem jest przewijanie kartek kolejnej książki. Co chwila muszę poprawiać spadające kosmyki na moją twarz. Żałuję, że ich nie związałam. Nagle podeszła do mnie bibliotekarka.

- Oh, Heather, już zamykam - oznajmiła, posyłając mi swój miły uśmiech.

- Już się zabieram - odparłam.

Skończyłam czytać ostatnią stronę i zabrałam wszystkie swoje rzeczy.
Na korytarzach było całkiem ciemno, a jedynym oświetleniem były pochodnie. Można rzec, że było przerażająco. Szłam powoli, aby na nic nie wpaść. Nagle poczułam zimne powietrze na twarzy. Jakim cudem wiatr jest w budynku, gdzie większość okien to witraże, które oczywiście się nie otwierają. Usłyszałam ciche głosy, przez co niepokoiłam się bardziej. Cóż, nie jestem odważna jak Gryfoni, a jedynie mądra, jak prawdziwy Krukon. Niestety, z tym darem nie poradzę sobie, gdy zostanę zaatakowana przez...No...powiedzmy, że przez potwora z twarzą gnoma, o ciele jak testral. O! A do tego zieje zielonym ogniem! Dobra, Heather, poniosła cię wyobraźnia. Dźwięki się nasilały, a mnie przechodziły ciarki po całym ciele. Miałam zamiar skręcić w kolejny korytarz, gdy z tamtąd wyłoniła się rozmowa pomiędzy dwójką osób.

- J-ja przepraszam! - napewno był to uczeń i był cholernie przerażony, bardziej niż ja. - Nie chciałem na ciebie wpaść. Jest już noc, a ja słabo widzę.

- Może trzeba nauczyć cię ostrożności.

Wstrzymałam oddech, szłysząc GO. Postrach całego Hogwartu. Tom Riddle. Ślizgon. Każdy go znał. Wielki pogromca szlam. Toczył prawdziwą walkę z tak zwanymi zdrajcami z Gryffindoru. My, czyli domownicy Ravenclawu oraz Hufflepuffu nie wtrącaliśmy się w te sprawy. Po prostu nas nie obchodziły te kłótnie.

Z zamyśleń wyrwał mnie krzyk tej nie znanej mi postaci, zakładam, że mugolak.
Postanowiłam się wycofać. Moja nieostrożność musiała się akurat wtedy objawić. Idąc do tyłu, potknęłam się o zbroję. Ślizgon usłyszał hałas i zaczął iść w moim kierunku. Nie mogłam się ruszyć, gdyż ból w kostce był okropny. Nie wiedziałam, kiedy Tom przede mną się pojawił.

- Heather, czemu o tej porze się przechadzasz się sama? - szepnął mi do ucha, na co drgnęłam. - Nie musisz się mnie bać.

- Nie boję się...

- Czy powiedzuałabyś komuś o tym, co słyszałaś? - mówił dalej.

- Ja...nie - jego wzrok przeszywał mnie całą, powodując rumieńce. -Nie będę się wtrącać...

- Dziękuję.

Chwila...On mi podziękował! Czy to jakiś chory sen? Na Merlina...

- Powinienem ci jakoś podziękować - poprawił kosmyk moich czarnych włosów z twarzy.

Był coraz bliżej mnie. Dłonią objął mój policzek i...zrobił to, choć na chwilkę to i tak czułam motylki w brzuchu. Pocałunek...ten był moim pierwszym. Mówili, że on nie ma uczuć, jakże bardzo się mylili. Tylko dzięki jego uczuciom do mnie, zdołałam przeżyć obie wojny pomiędzy czarodziejami a nim, Voldemortem.

Rozdziały będą pojawiać się raz na kilka dni lub na tydzień. Wybaczcie, ale po prostu mam dużo roboty, a każdy z rozdziałów wymaga poświęcenia dużej ilości czasu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro