James Syriusz x Reader (2)
Piszę chyba już godzinę to wypracowanie i jestem w połowie. Zaklęcia to nie jest moja mocna strona, a akurat omawiamy Lewicorpus (nwm jak to się pisze xd). W Pokoju Wspólnym zostałam już tylko ja. Naprawdę nie wiem, jak zakończyć tą pracę! Chwila! Wzięłam z powrotem pióro i szybko zapisałam kilka zdań. Wreszcie...Skończyłam! Poskładałam pergaminy. Miałam właśnie wchodzić do swojego dormitorium, gdy jakaś osoba pociągnęła mnie w swoją stronę. Ledwo powstrzymałam się przed krzykiem, ale na szczęście po chwili zobaczyłam jego twarz. James. Nie nie nie... Byliśmy razem na trzecim roku, noo...teraz jesteśmy na szóstym i się do siebie nie odzywamy.
- Hej... - chłopak przejechał ręką po włosach.
- Cześć... - odparłam dosyć obojętnym głosem.- Coś konkretnego chcesz ode mnie?
- Tak, nie...znaczy tak! Chyba...
- Dobra, Potter, jak się zastanowisz, wtedy przyjdź.
Odwróciłam się do niego plecami, ale złapał mnie za nadgarstek.
- [T.I]- powiedział cicho.- Wiesz, jaki jest dzisiaj dzień?
- Eeee... 25 marca?- nie rozumiałam, o co mu chodzi.- Czekaj, czy czy t-to naasza?
- Rocznica? Tak.
Pieprzone trzy lata. Trzy lata. On pamięta nadal! Bez zastanowienia rzuciłam mu się na szyję i mocno do siebie przytuliłam.
- Tęskiłem i tęsknię za tobą- szepnął mi do ucha.
Nie dałam rady z siebie nic wydusić. Po prostu jeszcze bardziej go do siebie przyciągnęłam.
- Wrócisz do mnie?- zapytał.
Na różdżkę Merlina! To samo uczucie, jak lata temu. Skinęłam twierdząco głową, a czarnowłosy pocałował w czoło. Byłam pewna, że już go prędko tak nie oddam. Znowu tylko ja mogę go przytulać, całować, siedzieć na kolanach i pomyśleć, że przez ten czas nie odczuwałam tęsknoty.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro