Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Harry x Reader (Część I)

Siedziałam właśnie w bibliotece i czytałam książkę (z całego stosu innych), gdy dosiadła się do mnie Hermiona.

- Ty naprawdę masz zamiar to wszystko przeczytać? - spytała ze zdumieniem. Nawet ona tyle nie czytała.

- Oczywiście - odparłam krótko.

Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać, a zwłaszcza teraz. Po mojej kłótni z Harry'm dobry humor całkowicie wyparował z dzisiejszego dnia. Pragnęłam utopić swoje smutki w starych księgach. Najgorsze jest to, że to przeze mnie wynikła ta sprzeczka. Byłam zazdrosna. Cholernie zazdrosna. I to tylko dlatego, że rozmawiał z jakąś dziewczyną z Ravenclaw'u. Z tą małą, podstępną...

- (T.I.), słuchasz mnie? - Hermiona pomachała mi ręką przed oczami.

- C-co? - ocknęłam się.

- Pytałam się czy masz już partnera na bal - westchnęła.

- Nie, a ty? - powiedziałam, myśląc o pewnych głębokich, zielonych oczach. Otrząsnęłam się szybko. "Nie myśl o nim", skarciłam samą siebie.

- Ja tak - zarumieniła się głęboko.

- Tak? A zdradzisz mi jego imię? - zerknęłam na nią, ze złośliwym błyskiem w oku.

- Draco mnie zaprosił - uśmiechnęła się na wspomnienie o ślizgonie.

No tak. Pogodzili się. W KOŃCU! Dopiero na siódmym roku, ale cóż... Lepiej późno niż wcale, prawda? Westchnęłam zrezygnowana i wepchnęłam do torby kilka książek, a resztę wzięłam do rąk.

- No to... do zobaczenia później w dormitorium, Miona.

Po czym wyszłam, zostawiając rozmarzoną gryfonkę samą. Teraz szczęście spotyka wszystkich, tylko nie mnie. Zakochałam się w Harry'm już w trzeciej klasie, ale on zdaje się mną nie interesować i unikać mnie od niedawna. Chodzę rozdrażniona. Czy jest na to jakieś lekarstwo?

Nagle, zamyślona, wpadłam na coś twardego i odbiłam się od tego czegoś. Książki wypadły mi z rąk, torba też poczuła niespodziewanie miłość do podłogi. Nie patrząc na tego kogoś pochyliłam się i zaczęłam zbierać opasłe tomy. Chłopak (bo wywnioskowałam, że to chłopak, po sylwetce) również kucnął i pomógł mi z buntowniczymi księgami. Gdy wszystkie były już w torbie i w mych rękach, wreszcie spojrzałam na... NIEGO. Stał tam, ze swoimi rozwichrzonymi, czarnymi włosami i głęboką zielenią oczu, od której miękły mi kolana.

- Mmmmm... Dziękuję - mruknęłam, starając się na niego nie patrzeć.

- Nie ma za co - wpatrywał się we mnie intensywnie.

- Słuchaj, ja... chciałam cię przeprosić. Niepotrzebnie wybuchłam. Ja... j-ja zrozumiem jeśli... nie będziesz chciał... m-mi wybaczyć - Zaczęłam się jąkać, oj, niedobrze, niedobrze, niedobrze!

Nadal stał, przypatrując mi się uważnie, z lekkim uśmiechem na twarzy. Bez słowa wyjął mi książki z rąk, schował je do swojej torby i pociągnął mnie za rękę. Osłupiała, dałam się prowadzić. Zatrzymaliśmy się przy jakimś posągu. Harry wyciągnął różdżkę i mruknął pod nosem jakieś zaklęcie. W boku posągu otworzyła się skrytka i chłopak włożył tam nasze torby i moje książki. Ponownie coś mruknął i kamień zasunął się z powrotem. Znów zaczął ciągnąć mnie za rękę; kierował się w stronę szkolnych błoni. Szczerze mówiąc, ubóstwiałam to miejsce. Zwłaszcza stary dąb rosnący niedaleko skraju Zakazanego Lasu. Tam mogłam się wyciszyć, pomyśleć.

Wyszliśmy przez drzwi wejściowe. Była połowa listopada, więc było chłodno. Dotarliśmy pod wierzbę przy jeziorze i usiedliśmy. Zadrżałam lekko, a Harry, widząc to, od razu przysunął się do mnie i objął ramieniem. Odwróciłam głowę w bok, by nie zobaczył moich różowiutkich policzków. Trwaliśmy tak w ciszy przez długi czas, wpatrując się w gwiazdy. Rumieniec zniknął.

- Posłuchaj, (T.I.)... - zaczął w końcu. - Zastanawiałem się dziś nad twoim zachowaniem. Ron doszedł do wniosku, że byłaś zazdrosna.

Przełknęłam ślinę. Zdenerwowałam się lekko. Zaczęłam nerwowo wykręcać sobie palce.

- Nie znalazłem innego wytłumaczenia - kontynuował, wpatrując się we mnie. - Czy to prawda, że byłaś zazdrosna o mnie?

Teraz to już kompletnie skurczyłam się w sobie. Rozpraszał mnie też jego zapach... Boziu, jak on ładnie pachnie!

Wyrwałam się z tego zachwytu i rozpaczliwie starałam się znaleźć jakieś inne wytłumaczenie, byle nie to.

- Eeeeee... taak... Znaczy nie! Znaczy... cholera - plątałam się całkowicie, pobijając rekord Guiness'a w czerwienieniu się. Znowu. "Jebane rumieńce!", pomyślałam ze złością.

Chłopak odwrócił wzrok od mojej twarzy i zaczął wpatrywać się w dal.

- Przecież to nic złego - rzekł Harry. - Jesteśmy przecież przyjaciółmi. Rozumiem cię.

Poczułam gulę w gardle. Domyślił się...

Chwilę milczeliśmy wspólnie, patrząc w gwiazdy.

- (T.I.), skoro jesteśmy przyjaciółmi, to czy mógłbym ci się zwierzyć? Ron się do tego typu spraw nie nadaje, a ty jesteś dziewczyną, więc chyba się na tym znasz, prawda? -zapytał, najwyraźniej mocno zakłopotany.

- Tak, jasne, pytaj o co chcesz - zmusiłam się do lekkiego uśmiechu, ukrywając negatywne emocje.

- Zakochałem się. Znamy się i często ze sobą rozmawiamy. Ta dziewczyna jest piękna, słodka i inteligentna. Chciałbym...

W tym momencie zamarło mi serce. Następnie zaczęło pękać, kawałek po kawałeczku, aż w końcu zleciało w dwóch kawałkach gdzieś w nicość. Nie wytrzymałam. Wiedział, że jestem zakochana po uszy właśnie w nim, ale tak po prostu mi mówi, że zakochał się najwyraźniej w kimś innym. To bolało. I to cholernie. W oczach stanęły mi łzy. Nie chciałam płakać tutaj, przy Harry'm.

- Tak? To życzę wam szczęścia ~ przerwałam mu, głosem wypranym z jakichkolwiek emocji. Nie chciałam tego słuchać. Wstałam gwałtownie i pobiegłam w stronę zamku. Teraz w ogóle nie hamowałam tego wodospadu Niagara, który wypływał z moich oczu. Wpadłam do sali wejściowej. Miałam pecha, bo ktoś właśnie wychodził z WS z kolacji. Nawet dwa ktosie.



Witajcie, wszyscy ci, którzy tu trafili! :D

(Kocham Was za to :3)

Kontynuując, jest to moja pierwsza książka! Yaaaay! Z miniaturkami! Yaaaay! ;3

Okładka made by me :)

Mam nadzieję, że rozdział pierwszy nie jest zły, za krótki czy może wręcz za długi :/

No cóż, piszcie! Jak ktoś tu jest T-T

Druga część będzie niedługo ;)

Pozdrawiam również Rogi5556. Zainspirowałaś mnie i zmotywowałaś, nawet o tym nie wiedząc, do rozpoczęcia mojej własnej pracy, dlatego DZIĘKUJĘ! Wpadajcie do niej na jej miniaturki, według mnie pisze naprawdę genialnie, a nie ma co najmniej tysiąca wyświetleń i pierdyliarda gwiazdek pod każdym wpisem! Taki smuteq T-T #Chamskareklama

Bywajcie! ;3

~AnnNoir

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro