Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Draco x Reader


Piękna ślizgonka, (T.I.), zmierzała korytarzem na lekcję eliksirów. Kilka metrów za nią, niezauważony, szedł Draco Malfoy; szkolny Casanova i największy łamacz serc w Hogwarcie. Intensywnie obserwował jej plecy i jej miękkie włosy, połyskujące w świetle mijanych pochodni. Od miesiąca nie dostawiał się do żadnej dziewczyny w Hogwarcie. Wydawał się być przygnębiony i... nieszczęśliwy. Od trzech lat nie mógł pochwycić swojej miłości, więc jak większość facetów kontynuował pocieszanie się innymi dziewczynami, by o niej zapomnieć. Nie udało mu się, dlatego postanowił zagadać do niej po lekcjach. Albo się zbłaźni i straci resztkę ich przyjaźni, albo będzie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Dotarli pod salę Snape'a w lochach, gdzie czekało już kilku ślizgonów i gryfonów. Oczywistym było to, że posyłali do siebie mordercze i nienawistne spojrzenia. (T.I.) westchnęła ciężko i usiadła pod ścianą. Nigdy nie rozumiała tej zaciekłej rywalizacji między tymi domami. Najgorsze było to, że gryfoni dokuczali także jej, mimo iż nigdy nie dała im jakiegokolwiek powodu do sprzeczek. Ludzie kierują się stereotypami, nie patrząc na charakter, uczucia czy zachowanie drugiej osoby. Okropieństwo. Cholerna Święta Trójca. Mocne trzaśnięcie drzwiami wyrwało dziewczynę z rozmyślań.

~ Do środka - warknął jak zwykle Snape.

(T.I.) wstała z podłogi, podnosząc swoją torbę. Podreptała do przedostatniej ławki, gdzie usiadła z gracją i rozłożyła swoje rzeczy. Obok niej zjawił się Draco.

(T.I.)'s P.O.V.

~ Mogę? - spytał łagodnie.

~ Emmm... tak, tak, proszę, siadaj - zaczerwieniłam się trochę. Nigdy nikomu tego nie powiedziałam, ale... No właśnie. Kocham się w Draconie Malfoy'u. Taaaaa, ale to jest przecież MALFOY! Podrywacz, chamski idiota, arogancka fretka, kretyn, debil, dupek i... ma prześliczne oczy, uroczy uśmiech... Nie, zagalopowałam się! Miałam mówić, jaki to on jest zły i niedobry, a zaczęłam się nad nim rozczulać. Gdzie mój pieprzony scenariusz?!

~ (T.I.), lekcja się zaczyna - drgnęłam, gdy Draco dotknął mojego ramienia.

Posłałam mu uśmiech. Odwdzięczył się tym samym. Mogłabym powiedzieć, że kiedyś zawiązała się między nami nić przyjaźni. Potem trzymałam do niego dystans, dlatego, że zawsze miał dziewczynę, a tak się jakoś złożyło, że ja się w nim zakochałam. Nie chciałam na to patrzeć. Ludzie są trudni do zrozumienia. Skupiłam się na tym, co mówił nauczyciel i pięć minut później spokojnie zaczęłam robić eliksir. Zawsze miałam talent do tego przedmiotu i mogę się pochwalić tym, że profesor Snape mnie lubi. Uśmiechnęłam się. Nagle usłyszałam szepty dochodzące z tylnej ławki. Obejrzałam się i ujrzałam tą sławną trójkę. Granger spojrzała na mnie i się skrzywiła. Natychmiast umilkli i pochylili się nad swoimi kociołkami, łypiąc na mnie podejrzliwie. Piętnaście minut minęło i mój wywar był już gotowy. Z dumą zakorkowałam fiolkę z próbką i podeszłam do biurka Snape'a. Pochwalił mnie, mrucząc "Pierwsza i najlepsza jak zwykle". Usiadłam z powrotem w swojej ławce.

Narrator's P.O.V.

Harry miał trudności ze swoim eliksirem. Próbował naprawić coś różdżką; musiał pożyczyć ją od Rona, gdyż swoją zostawił w pokoju wspólnym. Różdżka jego przyjaciela zachowywała się dziwnie w jego rękach, ale Harry nie zwracał na to uwagi.

Był zbyt zaaferowany nieudanym wywarem. Machnął nią i w tym momencie zdarzyła się prawdziwa tragedia. Zaklęcie nie było czarem rozjaśniającym, lecz zaklęciem odpychającym z dużą siłą. Zamiast trafić w zawartość kociołka, poszybowało jak błyskawica w stronę nóg krzesła dziewczyny, siedzącej tuż przed nim. Krzesło wywróciło się do tyłu z dużą prędkością, zanim (T.I.) mogła nawet pisnąć.

Dziewczyna uderzyła głową o podłogę, łamiąc czaszkę na pół. Hałas jaki zrobiło to wszystko sprawił, że wszyscy siedzący z przodu odwrócili głowy do tyłu i zamarli. Wokół głowy (T.I.) zaczęła rozlewać się wielka plama krwi. Harry siedział z przerażeniem w oczach, usiłując zrozumieć co właśnie uczynił. Draco spojrzał z furią na Wybrańca.

~ Zabiję cię, Potter - warknął, po czym wziął dziewczynę na ręce i wybiegł z klasy. Za nim pobiegł Snape.

Gnał przez korytarze, przeklinając głupotę jego największego wroga i modląc się, żeby nie było za późno nawet dla magii. Miał gdzieś, że jest ubabrany krwią na rękach, szacie i koszuli; ważne było tylko to, żeby (T.I.) przeżyła. Dotarli do drzwi skrzydła szpitalnego.

~ Severus! Co tu się dzieje?! - zza nich wyszła profesor McGonagall.

~ Później! Do cholery, ona umiera! - krzyknął ze złością Malfoy.

~ Co...? A-ale jak to się... - bełkotała, zszokowana.

Zignorował ją. Draco wszedł do sali i położył delikatnie (T.I.) na łóżku, wołając panią Pomfrey. Podeszła pośpiesznie i wygoniła chłopaka z pokoju. Protestował, ale wkrótce znalazł się za zatrzaśniętymi drzwiami. Wpuszczono go dopiero nazajutrz. Siedział przy dziewczynie cały czas, trzymając ją za rękę.

*Kilka godzin później...*

Draco wciąż czuwał przy jej łóżku. Czekał, aż się obudzi. Chciał znów ujrzeć jej oczy, te cudowne, śmiejące się oczy.

(T.I.)'s P.O.V.

Ostatnie co pamiętam to mocne szarpnięcie w tył i huk. Dalej tylko ciemność. Czułam, że powoli się wybudzam. Myślałam, że moja głowa stała się ciężką, pulsującą kulą do kręgli. Starałam się podnieść powieki, ale one też były ciężkie, zbyt ciężkie. Poczekałam chwilę i znów spróbowałam je unieść. Było już lepiej. Zamrugałam; wzrok mi się wyostrzył i zauważyłam, że leżę na łóżku w białej sali, wyglądającej na szpital. Ktoś ścisnął lekko moją prawą dłoń. Odwróciłam głowę w bok i to co ujrzałam mocno mnie zdumiło. Przy moim łóżku spał Draco; niektóre kosmyki jego włosów opadały mu na twarz. Musiał przez sen ścisnąć mi rękę. Pogładziłam policzek chłopaka, a ten poderwał się, przestraszony. Spojrzał na mnie i mocno mnie przytulił. Niepewnie oddałam uścisk.

~ Nawet nie wiesz jak się o ciebie martwiłem - wyszeptał w moje włosy.

~ N-naprawdę? - zdołałam wykrztusić.

Odsunął się trochę i spojrzał w moje oczęta. Niespodziewanie zbliżył swoją twarz do mojej i wbił się w moje usta. Zaskoczona, ale i szczęśliwa oddałam pocałunek. Zamknęłam oczy z przyjemności. Nie wiem ile czasu się całowaliśmy, ale miałam to gdzieś. Całował namiętnie i z pasją. Oddaliśmy się temu całkowicie. Draco przerwał pocałunek i oparł swoje czoło o moje.

~ Zakochałem się w tobie. Naprawdę mocno - widziałam w jego oczach najprawdziwszą szczerość i troskę.

~ Myślę, że też wpadłam w sidła miłości - spłonęłam rumieńcem.

~ (T.I.), czy zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał uradowany.

~ Tak, moja kochana fretko.

The End ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro