Urodziny
Harry westchnął gdy usłyszał dzwonek do drzwi. Wstał, krzywiąc się pod ponaglającym spojrzeniem wuja. Podszedł do drzwi, pragnąc znowu znaleźć się w Hogwarcie, gdzie nie musiał udawać ułomnego przed sąsiadami.
Otworzył drzwi i oparł się o framugę. Zamarł na widok znajomej twarzy.
- Nienawidzę mugolskich rzeczy - przywitał się cicho Draco i wszedł do domu mijając zszokowanego Harry'ego. Rozejrzał się na korytarzu. - Musimy porozmawiać.
Harry nadal stał w drzwiach, niezdolny do wykonania ruchu. Z kuchni dobiegł głos wuja:
- Kto to?
Harry przełknął ślinę. Chciał coś odpowiedzieć, ale do głowy nie przychodziło mu do głowy żadne odpowiednie kłamstwo. Draco westchnął.
- Nieznajomy pytał o drogę - szepnął.
Harry otworzył usta.
- Nieznajomy pytał o drogę - powtórzył głośniej, przytomniejąc. Zamknął drzwi i wskazał Malfoyowi schody ruchem głowy. Gdy wchodził za Draconem usłyszał pomruk dezaprobaty wuja. Pokierował Ślizgona do swojego pokoju i zamknął drzwi. Odwrócił się i oparł o nie plecami. - Możesz mi powiedzieć, co ty, na Merlina, tu robisz? Jest środek wakacji! Nie masz jakichś arystokratycznych rzeczy do roboty?
Draco podszedł do biurka i sięgnął po jednego z leżących tam wydań Proroka Codziennego.
- Oczywiście, że mam, także uważaj moje przybycie za zaszczyt - powiedział patrząc na nagłówki.
Harry podszedł do Dracona i ostentacyjnie zabrał mu gazetę.
- Jesteś bardziej niemożliwy ode mnie.
- To temat na dłuższą rozmowę - odparł Malfoy, patrząc w końcu na Pottera. Kąciki ust mu zadrżały, a Harry zauważył, że powstrzymywał się od uśmiechu. - Wiesz, co jest za tydzień?
Harry zmarszczył brwi i odłożył Proroka na biurko.
- Jeśli powiem, że moje urodziny, nazwiesz mnie egoistą?
Draco objął w pasie Pottera i spojrzał na niego z góry tak jak Harry nie znosił.
- Wręcz przeciwnie. Dlatego tu jestem. Twoje wujostwo nie byłoby zadowolone, gdyby ktoś tak przystojny jak ja zjawiłby się w ich drzwiach w twoje urodziny, prawda?
Harry otworzył usta, by odpowiedzieć, ale zaraz zmienił zdanie, gdy poczuł na nich wargi Dracona. Nie mógł się powstrzymać przed uśmiechnięciem się. Podobnie jak Draco. Potter objął rękoma kark Malfoya i stanął na palcach, niemalże zrównując się z nim wzrostem. To było cudowne uczucie - mieć go w swoich ramionach, po miesiącu samotności i męczenia się z Dursleyami. Wsunął palce w jego włosy, czochrając je. Po chwili poczuł jak dłoń Dracona przesuwa się w górę po jego plecach i zostaje między łopatkami. Malfoy przechylił Harry'ego, który był zajęty językiem Dracona w ustach by to zauważyć. W końcu zawisł w ramionach Dracona, a ten pochylił się na nim, łaskocząc go jasnymi włosami w policzki. Odsunęli się od siebie powoli, a Draco przechylił głowę, owiewając usta Harry'ego ciepłym oddechem.
- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, niemożliwy Gryfonie.
Harry uśmiechnął się szerzej.
- To najlepszy prezent urodzinowy jaki w życiu dostałem.
Draco musnął nosem policzek Pottera.
- Zacznij się przyzwyczajać. Jutro też jest dzień wiesz? Przyjdę trochę wcześniej, to może przyłapię cie bez zbędnych świadków.
Harry uniósł brwi.
- Jutro też? - zapytał, chcąc by nadzieja i radość w jego głosie nie były tak wyczuwalne.
Draco przygryzł wargę i zrobił krok do przodu ciągnąc za sobą Pottera. Harry poczuł jak ręce usuwają się spod jego pleców i poleciał w tył, idealnie na łóżko. Opadł na nie, a Malfoy pochylił się nad nim z uśmieszkiem pełnym satysfakcji.
- Oczywiście. Ale dziś już chyba masz dość...
Harry złapał go za koszulę i pociągnął w dół. Draco opadł na niego, opierając się na łokciach. Już miał coś powiedzieć, ale Harry przerwał mu przyciągając go do pocałunku. Oplótł nogami biodra Dracona i zacisnął pięść w jego włosach. Pozwolił, by chwila przyjemności przemieniła się w minutę aż w końcu puściła Malfoya i musnął nosem jego szyję.
- Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo, ty prowokujący draniu. Nie wyjdziesz stąd, dopóki sam cię nie wyrzucę.
Malfoy przygryzł płatek ucha chłopaka, śmiejąc się cicho.
- Pamiętaj o wujostwie czającym się na dole.
- Ich wyrzucę pierwszych.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro