Sposób na koszmary
Wśród martwej ciszy dało się słyszeć głośny trzask aportacji.
Draco z cichym jęknięciem wyprostował się i przekręcił parę razy głową, czując igiełki bólu wbijające się w jego kark i plecy. Dni spędzone na przesłuchaniach i obradach Wizengamotu były ciągiem stresu, napięcia i chwil strachu. Podczas gdy jego ojciec tymczasowo został zesłany do Azkabanu, Draco ledwo znajdywał czas na krótki, niespokojny sen między próbami przekonania Ministerstwa o niewinności Narcyzy i Lucjusza.
Oczywiście, nigdy nie dałby temu rady bez pomocy.
- Mam wrażenie, że zasnę na stojąco - westchnął Potter, majstrując palcami przy szaliku.
Draco zdjął powoli płaszcz i odłożył go na krzesło pokryte białym materiałem.
- Pokój gościnny masz na górze, łazienka jest zaraz obok. - Starając się pozostać choć jeszcze trochę przytomnym, potrząsnął głową i mrugnął parę razy, odganiając sen. Zerknął na sylwetkę Harry'ego i sztywnymi palcami zaczął rozwiązywać krawat. - Dam ci jedną z moich koszul nocnych, jeśli chcesz.
Harry przejechał dłonią po twarzy i bez słowa wyszedł z salonu, znikając z pola widzenia Dracona. Ślizgon mimo zmęczenia nie mógł powstrzymać dziwnego uczucia, które czuł w brzuchu na myśl o Potterze panoszącym się pod jego własnym dachem. Nie był też zdziwiony, gdy zaraz usłyszał skrzypnięcie mebla, głośne westchnięcie i zaspany głos.
- A ten pokój?
Draco skrzywił się i ruszył za Gryfonem, wpadając przy tym niechcący na mały stolik przy wejściu. Mrugając, wszedł do pokoju, gdzie zastał rozwalonego na jego łóżku Pottera.
- To jest moja sypialnia. Z naciskiem na moja - powiedział zmęczonym głosem, podchodząc do łóżka.
Harry spojrzał na niego, po czym schował twarz w poduszkę.
- Tylko spróbuj wyrzucić mnie na schody, a przysięgam, że cię przeklnę paroma niecenzuralnymi klątwami - rzucił stłumionym głosem i, w akcie uporu, przytulił się do kołdry.
Draco przycisnął palce do skroni.
- Przynajmniej nie właź na łóżko w butach - powiedział, doskonale wiedząc, że właśnie się poddał. Był jednak zbyt zmęczony, by przejmować się takimi rzeczami.
Potter posłusznie zrzucił obuwie i zawinął się w kołdrę, nadal będąc w koszuli i spodniach. Draco nie miał mu tego za złe. Sam tylko uwolnił się od szaty i zsunął buty, po czym z gracją inferiusa kopnął Harry'ego w miejsce, gdzie, jak podejrzewał, znajdował się jego tyłek.
- Przesuń się. Zamierzam się tutaj położyć i nic, nawet sam wybawca świata, mi w tym nie przeszkodzi - poinformował go i usiadł na krańcu łóżka. Potter przewrócił się na plecy, dając Malfoyowi więcej miejsca. W chwili gdy Draco kładł głowę na poduszkę, Harry szturchnął go w ramię.
- Tak? - warknął zniecierpliwiony.
- Dlaczego nie jesteśmy we Dworze Malfoyów?
Draco zamknął oczy.
- Buszują tam aurorzy w poszukiwaniu czarnomagicznych przedmiotów - odpowiedział z nutą zniecierpliwienia w głosie. - Jeśli już zająłeś mi miejsce, staraj się przynajmniej być cicho, dobrze?
Harry mruknął coś i poruszył się obok.
- Przynajmniej mamy to za sobą. To był trudny tydzień.
Malfoy otworzył oczy. Nie czuł, żeby minął tylko tydzień od początku walki z Ministerstwem. Raczej parę lat.
- Doceniam twoją pomoc - mruknął cicho, kątem oka zauważając, jak Harry uśmiecha się lekko. - Wolę jednak byś poszedł na górę. W nocy mogę cię obudzić szamotaniną.
- Koszmary - pojął w lot Potter. Mina mu zrzedła. - Wiem, co przeżywasz. Sam... - przerwał, jakby powstrzymywał się od powiedzenia czegoś, co ciążyło mu od dawna. Po chwili kontynuował: - Wiesz, czuj się w pełni upoważniony na zrzucenie mnie z łóżka lub potraktowanie mnie silencio, jeśli to ja zacznęs przeszkadzać.
Draco odwzajemnił uśmiech.
- Nie omieszkam - powiedział i zabrał Potterowi kołdrę, otulając się nią choć trochę. Gdy już był bliski zapadnięcia w sen, poczuł jak coś większego i cieplejszego od kołdry wtula się w jego klatkę piersiową niczym wielki kot. Nie otwierając oczu, wymacał dłonią rozwichrzoną czuprynę Gryfona i wymamrotał: - Co ty robisz?
Harry zamruczał i ciaśniej objął Malfoya w pasie.
Draco westchnął cicho i bez słowa umieścił podbródek na czubku głowy Harry'ego.
Tej nocy nie nawiedziły go żadne koszmary.
~♥~
Ciekawostka: Po wydarzeniach w siódmej części, Lucjusz uniknął Azkabanu pomagając Ministerstwu schwytać resztę Śmierciożerców za pomocą informacji, jakie posiadał.
Nie znalazłam żadnych informacji o Harrym pomagającym Malfoyom, jednak wydawało mi się to właściwe po tym, jak Narcyza uratowała mu życie, kłamiąc Voldemortowi w twarz (trochę ponaciągałam fakty, ale wynik jest jak dla mnie zadowalający)
Plus, chciałam was poinformować, że jeśli ktoś ma jakiś pomysł na Drarry lub znalazł jakiś ciekawy prompt w internecie i chce, bym go napisała - z przyjemnością się tego podejmę. Taki prezent gwiazdkowy po gwiazdce (wybaczcie moje spóźnienie, ale wynagrodzę to Wam - jeśli akcja się wam spodoba, będę przyjmować prompty dłużej). Pomysły/prompty możecie pisać w komentarzach lub wysłać mi je prywatną wiadomością (z chęcią podejmę się promptów, które mają w sobie jedynie opis sytuacji, a kombinowanie z zachowaniem bohaterów pozostaje dla mnie :3)
Na koniec chciałam Wam wszystkim podziękować za tyle gwiazdek i miłych słów w komentarzach. Jesteście najlepsi ♥
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro