Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Spokojny Wieczór


Harry przewrócił stronę, wodząc wzrokiem po linijkach tekstu. Mając książkę w ręku mógł spokojnie zrelaksować się po męczącym dniu w Ministerstwie i bieganiu po przeróżnych Departamentach, których nazw nawet nie mógł zapamiętać. Mimo że praktycznie codziennie miał z nimi styczność.

To tłumaczyło dlaczego Hermiona wciąż wahała się w kwestii powierzenia mu pieczy nad Departamentem Przestrzegania Prawa Czarodziejów - prawdopodobnie sam prędzej złamałby jakieś prawo, którego nawet by nie znał lub nie pamiętał o nim.

Harry westchnął, ponownie skupiając się na książce, gdy zdał sobie sprawę, że nie zrozumiał ani słowa z tego, co przeczytał. Traktowała o przedmiotach czarno-magicznych i ich unieszkodliwianiu, czyli o czymś, co musiał...

Harry dostrzegł ruch kątem oka, sekundę zanim poczuł ręce pod kolanami i na plecach. Szarpnął się, gdy Draco podniósł go z kanapy i przycisnął do swojej piersi. Harry może i nie widział jego twarzy, ale wiedział, że znajduje się tam perfidny uśmiech.

-Puść mnie! - zawołał i poruszył się w ramionach blondyna, ten jednak nic sobie z tego nie zrobił. Poprawił go sobie w ramionach, jakby Harry nic nie ważył i ruszył ku schodom, trącając nosem czubek głowy Harry'ego. Harry spróbował jeszcze raz się wyrwać, choć z mniejszą determinacją. Doskonale zdawał sobie sprawę, dokąd Draco zmierza i ta myśl była wyjątkowo kusząca. Jednakże Harry był - jest! - Gryfonem. - Mam własne nogi, mogę sam tam pójść!

Draco zaśmiał się cicho i odwrócił w marszu, plecami napierając na zamknięte drzwi. Sypialnia była pogrążona w półmroku, jedynie parę świec rozświetlało panujące ciemności.

Draco opuścił Harry'ego na łóżko i z uśmiechem wsunął rękę pod jego bluzkę, na co Harry pociągnął go za koszulkę. Chciał pocałować Dracona i przy okazji może porządnie ugryźć w wargę. Musnął w ustami policzek kochanka i... na tym się skończyło.

Harry popatrzył zaskoczony jak Draco nachyla się głębiej i muska wargami jego ucho, po czym je całuje. Przyjemny dreszcz przebiegł mu wzdłuż kręgosłupa, czując jak ręka pod jego koszulką sunie po jego brzuchu i klatce piersiowej, zatrzymując się na najdelikatniejszych miejscach.

Draco zatrzymał się i odsunął na chwilę.

- Harry? - szepnął, owiewając ucho Harry'ego ciepłym oddechem.

Brunet przełknął głośno ślinę, nie mogąc się skupić.

- Tak? - spytał, chowając nos w szyi Draco, wciągając w nos jego perfumy.

- Dotknij mojej czekolady jeszcze raz, a wyrzucę cię przez okno. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro