Powrót
Draco czekał cierpliwie, aż Harry zdejmie z siebie płaszcz i odłoży na bok aktówkę.
Czekał, patrząc jak Harry je odgrzany obiad i narzeka na masę roboty w biurze.
Czekał, siedząc w fotelu i towarzysząc Harry'emu, gdy ten pisał zaległe raporty.
Czekał, gdy jego mąż zamknął się w łazience, uprzednio składając na ustach blondyna przelotny pocałunek.
I wreszcie, gdy Harry wyszedł z łazienki, przylgnął do niego i pocałował go, ciesząc się obecnością drugiego ciała. Czekał zdecydowanie zbyt długo.
- Podoba mi się to - mruknął Harry, gdy tylko odsunęli się od siebie. - Przepraszam.
Draco nachylił się i musnął jego szyję nosem.
- Następnym razem ostrzeż mnie, jeśli będziesz musiał wyjechać - powiedział cicho i uśmiechnął się na ciepłe uczucie wypełniające jego klatkę piersiową. Złapał go za przód koszuli i pociągnął w kierunku sypialni, jednocześnie łącząc ich usta.
Draco na oślep wymacał klamkę za sobą i otworzył drzwi, o mało ich przy tym nie wywracając. Po chwili wylądowali na łóżku, a Harry korzystając z okazji, usadowił się na biodrach Dracona i sięgnął po guziki od jego koszuli. Draco mruknął z zadowoleniem, czując palce na swojej skórze i przygryzł wargę Harry'ego, błądząc dłońmi po jego plecach, zataczając nimi półkola. Uśmiechnął się, gdy Harry dotarł do samego dołu i zaczepił kciukiem o guzik jego spodni. Odsunął się trochę i widząc zaskoczenie w zielonych oczach, zrzucił z siebie Harry'ego. Z jeszcze szerszym uśmiechem pochylił się nad nim i wsunął palce w czarne włosy, odchylając jego głowę. Musnął wargami szyję Harry'ego, dłonią sunąc pod wymiętą koszulą. Zatrzymał się na chwilę przy obojczyku i przygryzł skórę tuż obok niego. Gdy usłyszał ciche, ale jakże satysfakcjonujące westchnięcie, przesunął się do góry i przykrył usta Harry'ego swoimi, jednocześnie metodycznie odpinając jego koszulę. Gdy skończył, przeniósł dłonie na biodra kochanka, które naprawdę powinny być już dawno nagie. Z lubością sięgnął po pasek od spodni Harry'ego i, niby niechcący, szturchnął delikatnie jego męskość, odpinając powoli zalegającą część odzieży.
Bardziej poczuł niż usłyszał gwałtowne westchnięcie Harry'ego i po jego plecach przebiegł dreszcz przyjemności, czując jak ten nie zostaje bierny na jego pieszczoty. Ciepłe dłonie na jego klatce piersiowej, brzuchu i plecach dodatkowo go pobudzały. Z cichym jękiem odsunął się od Harry'ego, minimalnie, ale wystarczająco, by przerwać pocałunek. Dał się przewrócić na plecy i teraz znów widział zielone tęczówki nad sobą, ciemne od pożądania. Ułożył dłonie na pośladkach Harry'ego i uśmiechnął się z zadowoleniem na widok półprzymkniętych oczu. Ponownie zbliżył swoje usta do jego warg, by...
- Przepraszam, Harry, że tak późno, ale musisz wracać do biura.
Draco i Harry odskoczyli od siebie jak poparzeni, gdy usłyszeli głos Hermiony tuż obok łóżka.
Draco spojrzał z szokiem wymalowanym na twarzy w kierunku skąd dobywał się głos. Na dywanie stał srebrny patronus w kształcie wydry, który przemawiał dalej:
- Jest pewien... problem, którego nie dam rady bez ciebie rozwiązać. - Wydra przeszła po dywanie, by znaleźć się bliżej Harry'ego. - Wiem, że dopiero co wróciłeś po długiej nieobecności, ale musisz mi uwierzyć, że nie wzywałabym cię, gdyby to nie było konieczne. Zaraz powinna przylecieć sowa z oficjalnym listem. Jeszcze raz bardzo cię przepraszam, Harry.
Wydra rozpłynęła się w powietrzu w jasną mgiełkę. Draco siedział przez chwilę, nie wiedząc co powiedzieć, aż w końcu spojrzał na otwarte na oścież drzwi, skąd musiał przyjść patronus. Pomyślał o słowach Hermiony i odwrócił się do Harry'ego z niebezpiecznym błyskiem w oku, na co Harry zrobił głupią minę.
- Prze...
- Nie waż się nawet o tym myśleć - syknął. Przyszpilił go do materaca, zaciskając palce na jego nadgarstkach. - Ministerstwo miało cię przez miesiąc. Jeden głupi problem może zaczekać.
Harry przełknął głośno ślinę.
- Ale, Draco, Hermiona powiedziała...
- ...że to pilne - dokończył niecierpliwie Draco. - Słyszałem to. Chcę tylko zaznaczyć, że miała miesiąc by się z tobą skontaktować. Teraz, gdy w końcu się do ciebie dorwałem, nie mam zamiaru puszczać cię tak łatwo. - Pochylił się i złożył na ustach Harry'ego długi, namiętny pocałunek. Po chwili poczuł jak ten z chęcią odwzajemnia pieszczotę, na co mruknął z zadowoleniem. Puścił nadgarstki Gryfona, który nie próbował nawet nimi poruszyć. Draco przejechał palcem po klatce piersiowej Harry'ego, wywołując tym u kochanka dreszcz przyjemności. W końcu blondyn przeniósł swoje wargi na linię szczęki Harry'ego, by wycałować na niej drogę do jego ucha. Przygryzł lekko jego płatek i szepnął: - Ty też chcesz zostać, prawda, Harry?
Harry spojrzał na Dracona, który niemal mógł widzieć jak kruszy się jego pewność. Zachęcony, położył dłonie na jego biodrach i przyciągnął go do siebie. Harry nabrał gwałtownie powietrza, gdy jego męskość otarła się o męskość Draco. Zieleń tęczówek jeszcze bardziej pociemniała, a Harry jęknął bezwstydnie i oplótł nogami pas blondyna, odchylając głowę do tyłu.
Draco wiedział, że tym razem wygrał i uśmiechnął się, całując odsłoniętą szyję Harry'ego. Cieszył się na wizję długiej, przyjemnej nocy razem z jego kochankiem.
Żaden nie usłyszał wpadającego przez okno listu z Ministerstwa.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro