Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Powrót


Draco czekał cierpliwie, aż Harry zdejmie z siebie płaszcz i odłoży na bok aktówkę.

Czekał, patrząc jak Harry je odgrzany obiad i narzeka na masę roboty w biurze.

Czekał, siedząc w fotelu i towarzysząc Harry'emu, gdy ten pisał zaległe raporty.

Czekał, gdy jego mąż zamknął się w łazience, uprzednio składając na ustach blondyna przelotny pocałunek.

I wreszcie, gdy Harry wyszedł z łazienki, przylgnął do niego i pocałował go, ciesząc się obecnością drugiego ciała. Czekał zdecydowanie zbyt długo.

- Podoba mi się to - mruknął Harry, gdy tylko odsunęli się od siebie. - Przepraszam.

Draco nachylił się i musnął jego szyję nosem.

- Następnym razem ostrzeż mnie, jeśli będziesz musiał wyjechać - powiedział cicho i uśmiechnął się na ciepłe uczucie wypełniające jego klatkę piersiową. Złapał go za przód koszuli i pociągnął w kierunku sypialni, jednocześnie łącząc ich usta.

Draco na oślep wymacał klamkę za sobą i otworzył drzwi, o mało ich przy tym nie wywracając. Po chwili wylądowali na łóżku, a Harry korzystając z okazji, usadowił się na biodrach Dracona i sięgnął po guziki od jego koszuli. Draco mruknął z zadowoleniem, czując palce na swojej skórze i przygryzł wargę Harry'ego, błądząc dłońmi po jego plecach, zataczając nimi półkola. Uśmiechnął się, gdy Harry dotarł do samego dołu i zaczepił kciukiem o guzik jego spodni. Odsunął się trochę i widząc zaskoczenie w zielonych oczach, zrzucił z siebie Harry'ego. Z jeszcze szerszym uśmiechem pochylił się nad nim i wsunął palce w czarne włosy, odchylając jego głowę. Musnął wargami szyję Harry'ego, dłonią sunąc pod wymiętą koszulą. Zatrzymał się na chwilę przy obojczyku i przygryzł skórę tuż obok niego. Gdy usłyszał ciche, ale jakże satysfakcjonujące westchnięcie, przesunął się do góry i przykrył usta Harry'ego swoimi, jednocześnie metodycznie odpinając jego koszulę. Gdy skończył, przeniósł dłonie na biodra kochanka, które naprawdę powinny być już dawno nagie. Z lubością sięgnął po pasek od spodni Harry'ego i, niby niechcący, szturchnął delikatnie jego męskość, odpinając powoli zalegającą część odzieży.

Bardziej poczuł niż usłyszał gwałtowne westchnięcie Harry'ego i po jego plecach przebiegł dreszcz przyjemności, czując jak ten nie zostaje bierny na jego pieszczoty. Ciepłe dłonie na jego klatce piersiowej, brzuchu i plecach dodatkowo go pobudzały. Z cichym jękiem odsunął się od Harry'ego, minimalnie, ale wystarczająco, by przerwać pocałunek. Dał się przewrócić na plecy i teraz znów widział zielone tęczówki nad sobą, ciemne od pożądania. Ułożył dłonie na pośladkach Harry'ego i uśmiechnął się z zadowoleniem na widok półprzymkniętych oczu. Ponownie zbliżył swoje usta do jego warg, by...

- Przepraszam, Harry, że tak późno, ale musisz wracać do biura.

Draco i Harry odskoczyli od siebie jak poparzeni, gdy usłyszeli głos Hermiony tuż obok łóżka.

Draco spojrzał z szokiem wymalowanym na twarzy w kierunku skąd dobywał się głos. Na dywanie stał srebrny patronus w kształcie wydry, który przemawiał dalej:

- Jest pewien... problem, którego nie dam rady bez ciebie rozwiązać. - Wydra przeszła po dywanie, by znaleźć się bliżej Harry'ego. - Wiem, że dopiero co wróciłeś po długiej nieobecności, ale musisz mi uwierzyć, że nie wzywałabym cię, gdyby to nie było konieczne. Zaraz powinna przylecieć sowa z oficjalnym listem. Jeszcze raz bardzo cię przepraszam, Harry.

Wydra rozpłynęła się w powietrzu w jasną mgiełkę. Draco siedział przez chwilę, nie wiedząc co powiedzieć, aż w końcu spojrzał na otwarte na oścież drzwi, skąd musiał przyjść patronus. Pomyślał o słowach Hermiony i odwrócił się do Harry'ego z niebezpiecznym błyskiem w oku, na co Harry zrobił głupią minę.

- Prze...

- Nie waż się nawet o tym myśleć - syknął. Przyszpilił go do materaca, zaciskając palce na jego nadgarstkach. - Ministerstwo miało cię przez miesiąc. Jeden głupi problem może zaczekać.

Harry przełknął głośno ślinę.

- Ale, Draco, Hermiona powiedziała...

- ...że to pilne - dokończył niecierpliwie Draco. - Słyszałem to. Chcę tylko zaznaczyć, że miała miesiąc by się z tobą skontaktować. Teraz, gdy w końcu się do ciebie dorwałem, nie mam zamiaru puszczać cię tak łatwo. - Pochylił się i złożył na ustach Harry'ego długi, namiętny pocałunek. Po chwili poczuł jak ten z chęcią odwzajemnia pieszczotę, na co mruknął z zadowoleniem. Puścił nadgarstki Gryfona, który nie próbował nawet nimi poruszyć. Draco przejechał palcem po klatce piersiowej Harry'ego, wywołując tym u kochanka dreszcz przyjemności. W końcu blondyn przeniósł swoje wargi na linię szczęki Harry'ego, by wycałować na niej drogę do jego ucha. Przygryzł lekko jego płatek i szepnął: - Ty też chcesz zostać, prawda, Harry?

Harry spojrzał na Dracona, który niemal mógł widzieć jak kruszy się jego pewność. Zachęcony, położył dłonie na jego biodrach i przyciągnął go do siebie. Harry nabrał gwałtownie powietrza, gdy jego męskość otarła się o męskość Draco. Zieleń tęczówek jeszcze bardziej pociemniała, a Harry jęknął bezwstydnie i oplótł nogami pas blondyna, odchylając głowę do tyłu.

Draco wiedział, że tym razem wygrał i uśmiechnął się, całując odsłoniętą szyję Harry'ego. Cieszył się na wizję długiej, przyjemnej nocy razem z jego kochankiem.

Żaden nie usłyszał wpadającego przez okno listu z Ministerstwa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro