Nowina
Draco obudził się gdy tylko usłyszał podejrzany trzask w kuchni. Wyskoczył z łóżka jeszcze zanim Harry otworzył oczy i poszedł w stronę hałasu, zgarniając różdżkę ze stolika.
Wpadł do pomieszczenia z szybkością swojej miotły i już miał rozpocząć monolog o zakazie latania zabawkową miotełką po mieszkaniu w nocy, gdy zorientował się, że w kuchni zamiast małego Nathana znajduje się spory Weasley.
Dokładnie Ron Weasley.
- Na Merlina... - sapnął rudzielec i przewrócił się zaczepiając stopą o krzesło.
- Powtórz, nie wszyscy sąsiedzi cię usłyszeli - powiedział Draco, gdy rozległo się echo łomotu. Zapalił parę świec i skrzywił się. - Możesz mi wyjaśnić, co ty tutaj robisz o tej porze?
Zaraz po tym u jego boku pojawił się Harry z uniesioną różdżką i włosami opadającymi na oczy. Poprawił je, przez co teraz sterczały na wszystkie strony.
- Nathan, ile razy ci... Ron?
- Hej, stary - wyjęczał tamten zbierając się z podłogi.
Draco uniósł brwi.
- Kawy? Może herbaty? Poczekajcie, przyniosę ciasteczka i wtedy poplotkujemy. Wpadłeś idealnie na podwieczorek.
- Malfoy...
- Dość - przerwał rudzielcowi Harry i pomógł mu wstać. - Przypominam, że w tym domu nie ma żadnego Malfoya.
Blondyn uśmiechnął się patrząc jak Weasley otwiera usta i zamyka je z głupim wyrazem twarzy.
- Och. No tak.
- Do rzeczy - ponaglił go Harry, a rudzielec popatrzył na niego marszcząc brwi. - Nie żebym się nie cieszył z twojej wizyty, stary, ale jest trzecia nad ranem, a ty właśnie aportowałeś się do naszej kuchni.
Ron najwyraźniej doznał olśnienia, bo uśmiechnął się szeroko, złapał przyjaciela za ramiona i niemal z czcią powiedział:
- Harry... Mamy dziecko!
Draco postanowił nic nie mówić, bo właśnie w tym momencie jego mąż przybrał podobny wyraz twarzy co rudzielec.
- Hermiona urodziła?
Ron energicznie pokiwał głową.
- Rose, dziewczynka. Ma rysy tatusia!
Draco zastanowił się, jak można zobaczyć podobieństwo niemowlaka do dorosłego. Zostawił to jednak dla siebie.
- To wspaniale! Gratuluję! - zawołał Harry i zamknął rudzielca w niedźwiedzim uścisku. Ron popatrzył na Dracona nad ramieniem przyjaciela.
- To cudowna nowina - powiedział blondyn grzecznie i stłumił ziewnięcie. Odwrócił głowę i zobaczył jak trzyletni chłopiec zatrzymuje się w połowie korytarza i przeciera piąstką oko.
- Nathan, powinieneś być w łóżku - skarcił go Draco i podszedł do syna.
- Kto to przyszedł? - spytał chłopiec nieprzytomnie, gdy Draco brał go na ręce.
- Wujek Ronald. Musi porozmawiać z Harry'm - wyjaśnił wchodząc do pokoju malucha. Postawił go przy łóżku i ucałował w czubek głowy. - Nie ma czym się przejmować. No, kładź się.
Nathan spojrzał w oczy blondyna.
- Tato, zobaczę się z wujkiem?
- Najprawdopodobniej jutro pojedziemy do wujka i zobaczysz również ciocię. A teraz spać - zakomenderował. Poczekał, aż syn wsunie się pod kołdrę i zamknie oczy. Przezornie rzucił na pokój zaklęcie wyciszające i zamknął drzwi. Ruszył do kuchni, ale zatrzymał się widząc że Ron i Harry mu się przyglądają. Uniósł brew, na co rudzielec wyszczerzył się.
- Nie wiesz jakie to dziwnie uczucie, oglądać dawnego wroga opiekującego się dzieckiem.
- Nie mogę się doczekać, by zobaczyć jak ty będziesz sobie radził z córką - odpowiedział Draco i wykrzywił wargi. - Na coś jeszcze czekasz?
- Mieliśmy wypić za zdrowie nowej Weasley. - Harry wyciągnął rękę z szklanką do połowy wypełnionej bursztynowym trunkiem. - Ciebie też to dotyczy, więc poczekaliśmy.
Blondyn wszedł do kuchni, oparł się o blat kuchenny i wziął szklankę.
- Za małą Rose! - zawołał Ron unosząc szklankę.
- Za małą Rose - powtórzyli Potterowie. Stuknęły szklanki i po chwili każdy trzymał puste naczynie.
Rudzielec uśmiechnął się i postawił swoją na blacie.
- Będę się zbierać. Muszę jeszcze powiedzieć braciom i Ginny.
Draco uniósł brwi.
- I masz zamiar u każdego z nich pić szklankę Ognistej Whisky? Wrócisz do żony kompletnie pijany.
Weasley popatrzył na Harry'ego zirytowany.
- Nadal nie wiem, co ty w nim widzisz - westchnął. - Dla twojej wiadomości, Mal... Draco, nie zamierzam u żadnego z nich pić. Wasz dom był pierwszym miejscem, które przyszło mi na myśl kiedy obiecałem Hermionie wszystkich poinformować.
Harry uniósł brwi.
- Ale wiesz, że Bill i George ci nie odpuszczą - zauważył. - Charliemu nie odmówisz. Percy pewnie nie będzie wiedział jak się zachować i sięgnie po Whisky. A Ginny nie potraktuje cię na serio, jeśli będziesz pijany.
Ron otworzył usta, autentycznie zdumiony.
- Ty podły zdrajco - powiedział w końcu. - Od kiedy bierzesz jego stronę w kłótniach? Co on ci zrobił?
Brunet uniósł ręce, a Draco tego nie skomentował.
- Spokojnie! Trzymam jego stronę tylko wtedy gdy ma rację. A zazwyczaj ją ma.
Blondyn uśmiechnął się tryumfująco, na co Weasley zmrużył oczy.
- Powiedziałbym, że odbiłeś mi przyjaciela, ale to by było niedomówieniem. - Dźgnął palcem ramię Dracona. - Skończę z tobą później.
Po chwili rozległ się trzask deportacji.
Harry podszedł do męża i oparł się biodrem o blat owijając rękę wokół jego talii.
- Zastanawiam się, czy kiedykolwiek przestaniecie drzeć koty przy każdym naszym spotkaniu.
Draco uśmiechnął się i odbił biodrem od blatu, zbliżając się do bruneta.
- To tradycja. Jak bym mógł go zawieść i jej nie kontynuować? - potarł nosem policzek męża i wysunął się z uścisku, kierując do sypialni. - Zostało nam jeszcze z trzy godziny spania. Nie wiem jak ty, ale ja zamierzam je wykorzystać.
Harry objął go od tyłu.
- Coś więcej? W łóżku? Teraz?
Draco prychnął.
- Chyba śnisz. Chcę się wyspać. Jeszcze to do ciebie nie dotarło, ale dzisiaj jedziemy do Weasleyów. Jeśli nie chcesz, bym wszczął kolejną wojnę, która podzieli świat czarodziei, daj mi się wyspać.
Harry nie odezwał się do czasu kiedy nie położyli się, a blondyn odwrócił do niego plecami.
- Podczas ślubu powiedziałeś, że nie opuścisz mnie aż do śmierci. Jeśli rozpętałbyś tę wojnę, to znów byłbym zobowiązany do zabicia osoby, z którą byłem w jakiś sposób połączony. Masz jakieś horkruksy, o których powinienem wiedzieć?
Draco nasunął sobie poduszkę na głowę.
-Harry, idź spać, do cholery.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro